Stronki na blogu

niedziela, 9 stycznia 2011

"Ulice strachu" (1998)

Na pewnej amerykańskiej uczelni grasuje morderca wcielający w życie popularne miejskie legendy. Grupka studentów musi na własną rękę jak najszybciej powstrzymać mordercę, gdyż to właśnie oni są celem zakapturzonego zabójcy.

Kolejny amerykański teen-slasher. Ogólnie bardzo ciężko jest streścić film z tego podgatunku, gdyż jak wiadomo tutaj najważniejszy jest schemat. Slashery przeznaczone są dla niewielkiego grona osób, którym zupełnie nie przeszkadzają wciąż powtarzające się elementy w filmie grozy. Ja należę do tych osób, dlatego też postaram się, jak najprecyzyjniej oddać fenomen tej produkcji. Dlaczego fenomen? Otóż, film spotkał się ze sporą aprobatą widzów, a dowodem na to są z pewnością trzy kontynuacje.

Schemat slasherów oczywiście mamy zachowany. Na początek grupka młodzieży, potem tajemniczy morderca, który po kolei zabija swoje ofiary w jak najwymyślniejszy sposób. Ale tutaj uwaga, mamy wprowadzenie nowego elementu. Nasz morderca inspiruje się popularnymi w USA legendami miejskimi, które znane są już na całym świecie. Nie powiem, całkiem oryginalny zabieg, który przewija się przez całą serię i jak sam tytuł wskazuje ("Urban Legend") jest swoistą wizytówką tego obrazu. UWAGA SPOILER Jeśli zaś chodzi o pozostałe konwencjonalne elementy to rzecz jasna mamy główną bohaterkę, która robi wszystko żeby morderca jej nie dopadł, ale równocześnie sama mu się podkłada (tak, tak tutaj też mamy słynny motyw z dziewczyną idącą po schodach na górę zanim uciekać, gdzie pieprz rośnie) i oczywiście to ona w końcu staje się wielką final girl. Poza tym szalona morderczyni, która rzecz jasna na końcu okazuje się niezniszczalna KONIEC SPOILERA.

Jak to często w tego typu filmach bywa przez cały seans personalia mordercy są dla nas nieznane, ale oczywiście możemy zgadywać. I tutaj reżyser popisał się iście mistrzowską techniką dezorientacji widza. Cały czas podrzuca nam drobne sygnały, wskazujące na to, kto może być winnym krwawych zabójstw tym samym robiąc nas w przysłowiowego konia. Naprawdę ciężko jest się zorientować, kto zabija i przyznam się szczerze, że ja doszłam do tego, aż nazbyt późno. UWAGA SPOILER W tym miejscu muszę podkreślić, że końcowe sceny w wykonaniu naszej morderczyni (w tej roli Rebecca Gayheart) są popisem wspaniałej gry aktorskiej. Owszem, w jej mimice twarzy jest sporo przesady, ale myślę, że reżyser dokładnie tego od niej oczekiwał. Co tu dużo mówić? Odegranie świra wyszło jej naprawdę przekonująco i może odrobinę demonicznie KONIEC SPOILERA.

Z obsady warto jedynie wspomnieć o znanych Jaredzie Leto, Joshua Jacksonie, Robercie Englundzie i oczywiście Tarze Reid - idealna rola dla niej i bezsprzecznie kawał świetnej roboty aktorskiej. Poza osobą, którą wspomniałam w spoilerze nie ma już tutaj nikogo godnego uwagi, a główna bohaterka powinna moim skromnym zdaniem, jak najszybciej rzucić tę posadę - będzie to z korzyścią dla niej. Zdziwił mnie też klimat tego filmu. Szczerze mówiąc w teen-slasherach często go brakuje, a tutaj w trakcie morderstw - nawiasem mówiąc bardzo pomysłowych i odrobinę krwawych - wyraźnie czuć było pewną dozę napięcia. Akcja, jasne tutaj jest jej sporo, ale widz powinien zwrócić uwagę również na atmosferę, bo jak na względnie nowy film spod znaku slash jest to spore osiągnięcie i za to twórcom należą się zasłużone brawa. Poza tym fabuła jest tak skonstruowana, że nie wyobrażam sobie, żeby ktoś się na niej nudził (nawet ci, którzy znają wszystkie schematy tego podgatunku horroru), ja na pewno nie byłam znużona ani przez chwilę, ale co ja tam mogę wiedzieć? :)

Podsumowując, myślę, że ta produkcja stoi na bardzo wysokim poziomie w całej masie teen-slasherów, a na pewno można ją uznać za godną reprezentantkę tego podgatunku horroru. Pozycja jak najbardziej obowiązkowa dla miłośników tego rodzaju filmów grozy. Pierwsza i najlepsza część "Ulic strachu".

Ps. Dziękuję Wojtasowi za przypomnienie mi o tym filmie.