czwartek, 4 października 2012

„Czarnobyl. Reaktor strachu” (2012)

Recenzja na życzenie (maniom27)
Grupa młodych ludzi wraz z przewodnikiem wybiera się do miasta Prypeć na Ukrainie – opustoszałego po wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Gdy docierają do celu ku swojemu przerażeniu odkrywają, że miasteczko tak naprawdę wcale nie jest niezamieszkane, a istoty żyjące w nim bynajmniej nie są nastawieni do nich przyjaźnie.
Głośny horror Bradley’a Parkera. Dowiedziawszy się, że współscenarzystą „Czarnobyla” jest Oren Peli, twórca znienawidzonego przeze mnie „Paranormal Activity”, przygotowałam się na totalną nudę, dzięki czemu udało mi się uniknąć niemiłego rozczarowania. „Czarnobyl” jest typową niskobudżetówką, o której wyłączając obsesyjnych wielbicieli kina grozy, zapewne nikt by nie słyszał, gdyby nie szeroka reklama, zachęcająca rzesze widzów do odwiedzenia kin. Tak szczerze powiedziawszy zastanawiam się, kto w ogóle wpadł na pomysł wyświetlania tego tworu na dużych ekranach…
Najsłabszym elementem jest oczywiście fabuła. Początkowo jesteśmy świadkami podróży grupy młodych ludzi do miasta Prypeć, opustoszałego wskutek wybuchu elektrowni jądrowej w niedalekim Czarnobylu na Ukrainie. Bohaterów pokrótce poznajemy w samochodzie, podczas ich mało interesujących konwersacji. Za oknami widzimy posępne krajobrazy opustoszałych pól i lasów, ale bardziej skupiamy się na unikaniu zawrotów głowy, gdyż operator kamery chyba nigdy nie słyszał o stabilności obrazu – na mój gust przez większość seansu nie mógł opanować drżenia rąk. Pomijając kiepską realizację widz szybko dojdzie do wniosku, że protagoniści również nie mają w sobie nic intrygującego – ot, grupa szablonowych postaci, poszukująca przygód niedaleko osławionego Czarnobyla. Kiedy już przebrniemy przez jakże monotonny wstęp zostaniemy nagrodzeni jakże schematyczną osią fabularną. Akcja rozkręca się mniej więcej w połowie, kiedy najbardziej uzdolniona osoba z całej amatorskiej obsady zostaje ranna. Przy czym określenie „rozkręca się” jest troszkę przesadzone. Na pewno klimat znacznie gęstnieje, w czym z pewnością pomaga nocna sceneria zrujnowanego miasteczka oraz odkrycie przez bohaterów obecności czyhających na ich życie stworów. Aczkolwiek fabuła w dalszym ciągu podąża utartym w kinie grozy schematem. Podczas, gdy kilkoro poszukiwaczy przygód zostaje w samochodzie trójka śmiałków rusza na poszukiwania zaginionego towarzysza podróży (w końcu nie obyłoby się bez obowiązkowego rozdzielenia na dwa obozy). Chyba nie zaspoileruję zdradzając, że niedługo potem nasi protagoniści zaczną ginąć, dosłownie rozszarpani na strzępy przez zamieszkujące Prypeć odrażające stwory. Od tego momentu będziemy świadkami ich z góry skazanych na niepowodzenie, chaotycznych ucieczek oraz kilku niepozbawionych dosłowności krwawych scen. To tyle, jeśli chodzi o konstrukcję fabularną – skomplikowana, prawda?
„Czarnobyl. Reaktor strachu” jest modelowym przykładem na to, jak skutecznie zaprzepaścić wielki potencjał, tkwiący w pomyśle na scenariusz. Już samo miejsce akcji oraz tragedia w Czarnobylu były przysłowiowymi „strzałami w dziesiątkę”, aczkolwiek do bólu przewidywalna, nudnawa oś fabularna oraz rażąco amatorska realizacja skutecznie odrzuciły mnie od tego obrazu. Nie pomógł nawet skrupulatnie budowany klimat wszechobecnego zagrożenia, potęgowany przez nastrojową ścieżkę dźwiękową w drugiej połowie seansu – dla mnie fabuła jest najważniejsza, a ta tutaj nie posiadała absolutnie nic godnego uwagi. Jestem z siebie dumna, że wytrzymałam do końca projekcji, gdyż przez cały seans dosłownie walczyłam sama ze sobą, aby ukrócić swoje męki i wyłączyć film przed poznaniem jego zakończenia. Wielbicielom kina grozy, zaznajomionym ze schematem typu „grupa przyjaciół wyjeżdża…” lojalnie odradzam, ponieważ naprawdę szkoda czasu na tego rodzaju horrory.

16 komentarzy:

  1. Chcialem isc na ten film do kina, ale jakos sie nie zlozylo i wybralem Batmana... czekam, az Czarnobyl pojawi sie na DVD :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam swojego czasu nie mam zamiaru na to tracić, Twoja recenzja tylko to potwierdza.

    Ps. Masz literówkę w pierwszym zdaniu ostatniego akapitu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. słyszałam o tym filmie i miałam chęć obejrzeć, ale chyba jednak zrezygnuję ponieważ spodziewałam się czegoś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Był potencjał, skończyło się na głupkowatym pomyśle na teorie sposkową:)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj... widziałam. I choć kocham mockdokumenty i w przeciwieństwie do Ciebie lubię "PA" to też uważam, że film był tak tragiczny, że aż szok. No, ale... mówi się trudno i trzeba jakoś nadrobić te półtorej straconej godzinny czymś porządnym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze szkoda, szkoda, ale obejrzę bo czekałem na ten film troszkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisze tak. Pomysł był świetny. Do dziś Czarnobyl kojarzy mi się z wielką tragiczną katastrofą i nieszczęściem. Wyludnione i wyobcowane miejsce to idealne terytorium do horrorów. Jednak ten film zepsuł moje całe wyobrażenie. Zrobienie z tego slashera okazało się największym błędem. Zdecydowanie psychologiczny by mi tu bardziej pasował. No, ale trzeba też zauważyć, że to był debiutancki film Parkera. Myślę, że chciał zabłysnąć oryginalnością, ale naprawdę kiepsko mu to wyszło. Nie polecam nikomu.

    OdpowiedzUsuń
  8. I takie coś puszczali w kinach? Jak miło.

    OdpowiedzUsuń
  9. "znienawidzonego przeze mnie Paranormal Activity"
    Amen ^^
    Co do filmu... odstraszył mnie już tytuł, potem streszczenie fabuły, stwierdziłam, że szkoda czasu. Po Twojej recenzji widzę, że dobrze zrobiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O co chodzi w zakończeniu filmu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SPOILER Z tego co ja się zosrientowałam okazało się, że obecność tych stworów/zombie/mutantów jest winą ludzi, którzy najprawdopodobniej ich stworzyli (albo tylko znaleźli), a teraz zajmują się ich dokarmianiem. Nie pytaj mnie po co, bo nie mam bladego pojęcia:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Byłam w kinie i - choć jest dokładnie tak jak napisałaś i jest to trochę zmarnowany potencjał - to warto zobaczyć tak czy tak. Zwłaszcza polecam fanom tych klimatów, bo jednak świetnie udało im się odwzorować prawdziwe miasteczko Prypeć, a przynajmniej klimat tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  12. Thanks for your marvelous posting! I certainly enjoyed reading it,
    you are a great author.I will be sure to bookmark your blog and
    will come back later in life. I want to encourage continue your great
    posts, have a nice holiday weekend!
    My blog post Natalie

    OdpowiedzUsuń
  13. Film nie jest taki zły. A dialogi przetłumaczyła moja koleżanka ze studiów (z filmoznawstwa).

    OdpowiedzUsuń
  14. Pomysł niezły, wykonanie fatalne. Ani to nie straszne, ani ciekawe...

    OdpowiedzUsuń