Recenzja na życzenie (gosia542, miqaisonfire)
OSOBY NIEPEŁNOLETNIE BARDZO PROSZĘ O OPUSZCZENIE TEGO TEKSTU
Ochroniarz podziemnego parkingu, Martin, ma obsesję na punkcie filmu Toma Sixa, zatytułowanego „Ludzka stonoga”. Jego problemy psychiczne w połączeniu z fikcyjnym obrazem, którym na okrągło się raczy, nakazują mu iść śladami filmowego antagonisty dr Heitera i stworzyć swoją własną, jeszcze dłuższą ludzką stonogę.
Sequel kontrowersyjnego obrazu z 2009 roku, również wyreżyserowany przez Toma Sixa. Już na wstępie pragnę przestrzec widzów, którzy wyznają zasadę, iż horror powinien straszyć, całkowicie ignorując te jego nurty, w których najważniejszy jest czynnik szoku i obrzydzenia, że ten film zdecydowanie nie powstał z myślą o nich. Kilka dekad temu horrory gore skierowane były do wąskiej grupy odbiorców, stanowiąc owiany złą sławą, niszowy podgatunek, a co w tym wszystkim najciekawsze publiczność o słabszych nerwach, pozbawiona dostępu do Internetu doskonale wiedziała, które produkcje omijać z daleka. Obecnie, w dobie tak szerokiego dostępu do mediów widzowie z góry nastawieni negatywnie do obrazów gore oglądają je tylko po to, aby potem skrytykować, z czystej ciekawości bądź chęci skatowania siebie czymś, czego nie aprobują, bo jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że jakiś współczesny odbiorca nie wie, po jaki film sięga. Po co ten cały wykład? Otóż, ważne jest, aby potencjalni widzowie „Ludzkiej stonogi 2” zrozumieli, że mimo jej szerokiej dostępności nakręcono ją tylko i wyłącznie z myślą o wielbicielach horrorów gore, a nawet torture porn, bo takowych realistycznych scen tortur również tutaj uświadczymy. Co więcej, nawet jeśli kogoś nie ruszył seans pierwowzoru to istnieje spore prawdopodobieństwo, że sequel pozostawi w ich psychice niezatarte piętno – jeśli rzecz jasna, nie mają zbyt wielkiego doświadczenia z tego rodzaju, pełnymi przemocy i wszelakich wynaturzeń obrazami.
W filmach gore poszukuję przede wszystkim szokujących, zniesmaczających scen, aczkolwiek wymagam również wciągającej, na pewno nie ambitnej, ale przynajmniej spójnej i logicznej fabuły podanej w odstręczającym klimacie brudu i wszechobecnej degeneracji. Atmosferze znacznie pomógł czarno-biały obraz, który w przypadku tego reżysera był wręcz konieczny. Gdyby to był Tobe Hooper to zapewne zdecydowałby się na kolor, gdyż swoją „Teksańską masakrą piłą mechaniczną” udowodnił, że bez specjalnego wysiłku potrafi stworzyć niepowtarzalny, przesycony odstręczającym brudem klimat. Tymczasem Tom Six pierwowzorem tego obrazu pokazał, że ma z tym spore kłopoty – a tak, czarno-biała kolorystyka pozwoliła mu osiągnąć może nie pełną wszechobecnej degeneracji atmosferę, ale przynajmniej całkiem mroczny obraz psychopaty, marzącego o odhumanizowaniu grupki niewinnych ludzi. Szkoda tylko, że klimatu nie potęguje nic więcej – choćby zapadająca w pamięć ścieżka dźwiękowa, czy umiejętna praca kamery. Drugim plusem, wynikającym z czarno-białej kolorystyki obrazu jest nagromadzenie przemocy w drugiej połowie filmu, które w rękach niewprawnego reżysera (a myślę, że Sixowi jeszcze daleko do perfekcji) szybko mogłoby obrócić się w czystą groteskę.
Pierwsza połowa filmu mocno mnie znużyła. Poznajemy, Martina, niskiego grubaska z wyłupiastymi oczami, który pracuje w ochronie podziemnego parkingu, racząc się tam ciągłymi seansami „Ludzkiej stonogi”, która jak widzimy w trakcie sceny onanizowania się papierem ściernym (!) mocno go podnieca. Później dowiadujemy się, że Martin jest astmatykiem, molestowanym w dzieciństwie przez ojca, co odcisnęło poważne piętno na jego psychice, każąc mu wierzyć w fikcję filmową. Tutaj oczywiście Six próbuje moralizować, podając widzom swoją własną wizję oddziaływania jego filmu z 2009 roku na skrzywioną umysłowo jednostkę. Trudne życie rodzinne i nudnawe seansy w pracy urozmaica polowanie na ofiary na podziemnym parkingu, ogłuszane łomem (dziwne, że nikt nie umarł od tak mocnych ciosów w głowę) i przetransportowywane do wynajętego magazynu. Tam Martin krępuje je taśmą izolacyjną, z której jego „zdobycze”, ani myślą się uwolnić, co nie nastręczyłoby im większych kłopotów (największa dziura w scenariuszu). Następnie psychopata rusza na poszukiwanie kolejnych ofiar do swojego chorego planu stworzenia ludzkiej stonogi – grupy osób z ustami przytwierdzonymi do odbytu towarzysza ze wspólnym układem trawiennym. Po przebrnięciu przez monotonną, pełną daleko posuniętych nielogiczności fabularnych pierwszą połowę produkcji, urozmaicaną jedynie doskonałą, bezdialogową kreacją, odstręczającego wizualnie Laurence’a R. Harvey’a, któremu jedynie za pomocą gestów i mimiki udało się stworzyć iście przerażającą postać, przyjdzie kolej na „prawdziwą zabawę” – tak daleko posuniętą makabrę, że nawet dla mnie chwilami trudną do wytrzymania.
Martin przystąpi do wybijania zębów swoim ofiarom, nacinania kolan, skalpowania skóry pośladków i przytwierdzania ich warg do odbytu kolegi/koleżanki za pomocą zszywacza. Choć poziom przemocy stoi na naprawdę wysokim, mocno zniesmaczającym poziomie to przy scenie zaaplikowania „stonodze” środka przeczyszczającego i jej wypróżniania wydaje się być zwykłą bajeczką dla dzieci. Jak się okazało i tak najgorsza była czysta fizjologia – jeszcze bardziej szokująca nić w pamiętnym „Salo, czyli 120 dni Sodomy”. Oprócz tego zobaczymy jeszcze wprowadzanie lejka do żołądka kobiety, wyrywanie języka i poród w samochodzie – moim zdaniem scena zupełnie niepotrzebna, podobnie, jak w „Snuff 102” i „Srpskim filmie” pójście po linii najmniejszego oporu, zniesmaczenie odbiorcy małym nakładem pracy i zerowym pomysłem. UWAGA SPOILER Bardzo ciekawa była natomiast kara wymierzona Martinowi (wrzucenie stonogi do jego odbytu) – zabawna, aczkolwiek adekwatna do jego chorego hobby KONIEC SPOILERA.
Myślę, że mamy tutaj rzadki przypadek sequela, który całkowicie przebił nudny oryginał. Nie jest to film pozbawiony wad – początek mocno się wlecze, liczne nielogiczności odzierają scenariusz z jakiegokolwiek stopnia prawdopodobieństwa, co przy okazji negatywnie wpływa na klimat, a fabuła tak naprawdę nie oferuje nam niczego oryginalnego (poza scenami tortur i odczłowieczania niewinnych ofiar), aczkolwiek wielbiciele nurtu gore, szukający w kinematografii przede wszystkim szoku i zniesmaczenia mogą śmiało ryzykować seans – mnie „Ludzka stonoga 2” mocno utkwiła w pamięci i dopóki nie pozbędę się z głowy obrazu wypróżniania o konsumpcji mogę zapomnieć…
Widziałam jedynkę i dwójkę i niestety dwójka wypadła bardzo słabo!!! Choć muszę przyznać, że dwójka była bardziej obrzydliwsza od pierwszej ale wionęła nudą!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności. Jedynka była filmem ciekawym, wbrew pozoru przemyślanym ze świetną rolą Dietera Lasera [jak na standardy takiego kina]. Dwójka to, no cóż, jedna wielka zrzynka z na siłę kreowanym napięciem i generalnie małą ilością rzeczy obrzydliwych. Jedyny, celem filmu jest zniesmaczenie widza, z tym że twórcy przesadzili z ilością takich scen, przez co film z "strasznego dla oczu" przeniósł się do zakładki "przesadzone, nieinteresujące, przegięte".
UsuńChoć miłośnicy tortur będę zachwyceni. Mimo wszystko mi się podobało. Jest się z czego pośmiać.
A według mnie właśnie nie przebił oryginału. Jest w przeciwieństwie do niego śmiertelnie nudny, kompletowanie osób potrzebnych do zrobienia stonogi w ogóle mnie nie wciągnęło, sceny odbywające się w domu Martina również nie. Finałowa masakra na plus, ten środek przeczyszczający był w istocie wspaniały, ale dla mnie to jednak za mało. Z Tomem Sixem problem jest taki, że nie potrafi gość przedstawić interesującej historii; zarówno tutaj jak i w części pierwszej fabuła jest szczątkowa, nie ma ciekawych postaci, którym by się kibicowało, z Martinem w części drugiej włącznie (dr Heiter był w porządku). A to są jednak pewne podstawy, żeby film tego typu był w jakimś stopniu udanym. W mojej opinii Ludzka stonoga 2 to rzecz najzwyczaniej zbędna. Nie jakoś szczególnie zła, tylko niepotrzebna.
OdpowiedzUsuńPoczątkowy "wykład" trafiony. Grupa amatorów niewiedząca co to gore sięga po film tylko po to żeby się później mądrzyć na forach jaki to był okrutny film. Dobrze, że przestrzegłaś takie osoby przed tym obrazem bo jest naprawdę brutalny, nie to co jedynka.
OdpowiedzUsuńTo jest jedna z tych rzeczy, która niepomiernie irytuje mnie wśród widzów. Najpierw sięgają po gore, które z założenia ma zniesmaczać i szokować, a nie straszyć, a potem jako główny argument krytyczny piszą, że był zły, bo obrzydliwy. To tak samo, jakby zarzucać komedii, że była śmieszna. Skoro gore kogoś zniesmacza to w pełni wywiązuje się ze swojego zadania, a jak ktoś nie lubi takich uczuć towarzyszących podczas seansu to niech nie ogląda i niech nie wypisuje, że nie wiedział (w dobie Internetu) po co sięga, bo nie wierzę w takie argumenty. A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że grono ludzi, którzy widzieli jedynkę "Ludzkiej stonogi" i zjechało ją za to, że była obrzydliwa sięgnęło również po sequel, żeby potem wypisywać, że to film zrobiony przez psychopatę dla psychopatów (wychodzi na to, że sporo ich mamy w Polsce - wystarczy spojrzeć na liczbę osób, która oceniła film na FW i to tylko tych mających tam konto).
UsuńMi się jedynka w ogóle nie podobała, bo była strasznie nudna - męczyłam się cały seans, żeby na końcu zobaczyć ludzką stonogę. W dwójce było więcej scen gore i tylko dlatego po nią sięgnęłam, bo obiecano mi bardziej brutalną rozrywkę, a ja lubię być szokowana przez filmy:)
Bo to jest tak. Nie lubią takich filmów ale oglądają - nie wiem czy to masochizm czy chora ciekawość, co mnie nie przekonuje bo ja po romans bym nie sięgnął nawet z ciekawości, nawet gdyby nie wiem jak go reklamowali, a potem wszystkim się żalą jak to stracili czas, bo film nie straszył tylko obrzydzał - a wiedzieli, że tak będzie już przed seansem, jak napisałaś z neta. Nie rozumiem takich ludzi którzy szukają sobie powodów do narzekań.
UsuńA ja z kolei nigdy nie sięgnęłabym po polską komedię romantyczną, choćby nie wiem, jak się widzowie nad nią zachwycali:)
UsuńTo co piszesz to jeszcze nic, kiedyś pisałam na FW z dziewczyną, która jeździła po "Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną" (remake'u), że taka obrzydliwa, że ona tak nienawidzi takich filmów, że tak się męczyła podczas seansu. Pytam: to po co oglądałaś, jak nie lubidz krwawych horrorów? A ona na to: bo nie wiedziałam, o czym to będzie (jakby tytuł jasno na to nie wskazywał).
Bardzo szanuję widzów, którzy nie lubiąc gore omijają go szerokim łukiem - mimo, że ja lubię takie filmy podoba mi się ich postawa: nie oglądają, nie męczą się podczas seansu i nie narzekają. Ja to samo robię z komediami romantycznymi:)
Przyznam szczerze, że nie widziałam filmu. Pierwszej części również. Chyba w horrorze, filmie, wolę tą aurę niepewności, niepokoju, tudzież najprościej rzecz ujmując: strachu. Gore wolę jednak w książkach. Mam tak żywą i plastyczną wyobraźnię, że żaden film się do niej nie umywa ;)
OdpowiedzUsuńkurcze az dziwne ze nie widziałem ani jedynki ani dwójki :) Aniu tak szczerze? warto zarwać te dajmy na to 3 godziny na obie części? czy może z tego typu filmów jestes w stanie polecić coś lepszego ?
OdpowiedzUsuńTak szczerze to gdybym dokładnie wiedziała co zaoferuje nam Six w obu tych częściach to puściłabym sobie tylko drugą połowę dwójki - choćby dla tej sceny wypróżniania się ludzkiej stonogi. A resztę, półtora senasu obu części, zdecydowanie odradzam, bo nie dość że wieje nudą to jeszcze fabuła pełna denerwujących nielogiczności. Lepiej poświęcić czas na to http://horror-buffy1977.blogspot.com/2012/12/kot-w-mozgu-1990.html
UsuńNiedoceniany film Fulci'ego, ale moim zdaniem jego najbrutalniejszy obraz (przynajmniej z tych, które już widziałam).
od momentu pojawienia się tego filmu, wiedziałam, że będę go omijać szerokim łukiem :) to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie należy oceniać jednej części względem drugiej. To przecież dwa różne filmy, skonstruowane w odmienny sposób. Jedynka kojarzy mi się z filmami, które ogląda się w większym towarzystwie z piwem, chipsami i rechotem na ustach. Tak też i ja pierwszą "Stonogę" skonsumowałem, natomiast w przypadku dwójki już zobaczywszy trailer wiedziałem, że to zupełnie co innego i obejrzeć trzeba z innym podejściem niż pierwszą część.
OdpowiedzUsuńCo do osób wielce obrzydzonych "Stonogą" - wydaje mi się, że to tylko poza. W dobrym tonie jest wyrazić obrzydzenie. W rzeczywistości jednak większość widzów będzie zafascynowana. Zarówno gore, jak i ludzka fizjologia w takim wydaniu, są szokujące, ale i intrygujące. Wstyd tylko się przyznać, bo wychodzi się na zboczeńca.
Zaciekawiłaś mnie "Kotem w mózgu", muszę to zobaczyć.
Pozdrawiam!
Dwójki nie oglądałam, ale jedynkę tak i jakoś nie powaliła mnie na kolana. Niczym szczególnym się nie wyróżniała i momentami to śmiać mi się chciało przez łzy, bo tak wiało nudą. Taki sobie horrorek dla rozrywki w większym gronie.
OdpowiedzUsuńWedług mnie ta część jest nudniejsza od pierwszej, dopiero za drugim razem udało mi się obejrzeć całą, ponieważ wreszcie dotrwałam do momentów, gdzie coś się działo :D Z początku jest nuda i nuda i samo "zdobywanie" ofiar. Haha :D dobra uwaga odnośnie tych naprawdę mocnych uderzeń w głowę - byłam pewna, że parę z tych ofiar już się nie obudzi, a jednak teaki oto niepełnosprawny człowieczek wiedział jak i gdzie i z jaką siłą uderzyć... ciekawe.
OdpowiedzUsuńMasz rację - ten film bezsensownie jest ogólnie nazywany po prostu horrorem, a przecież tam nie ma ani jednej strasznej sceny, ani jednej! Nie zastanawiałam się nad tym jakoś wcześniej, ale kurcze, powinno być jakieś większe rozgraniczenie, albo może większy napis GORE w podtytule?
Dla mnie też momentami było naprawdę bardzo makabrycznie - mianowicie moment z wyrywaniem ścięgien z kolan (trochę mnie obrzydził) i wgniecenie dziecka w podłogę auta... Pomysłowe, trzeba przyznać.
Zauważyłaś, że gdy jego wielka ludzka stonoga zaczęła się wypróżniać nagle ich odchody były brązowe, a nie czarno-białe?
Czytałam Twoją dyskusję wyżej z jakimś anonimowym użytkownikiem. Macie rację, jest dużo osób, które sięgają po jakiś film z gatunku gore i strasznie na niego narzekają, tu nawet nie chodzi o wspominanie ohydnych scen, tylko o samo narzekanie na film. Bo ja np. oglądam takie filmy właśnie po to, by zobaczyć te ohydne rzeczy, aczkolwiek lubię potem rozmawiać o nich i porównywać do innych filmów w których flaki latają... i nie tylko w sumie.
Cieszę się, że zrecenzowałaś ten film :) Przy okazji: fajnie, że poruszyłaś wątek Salo... aczkolwiek szkoda, że nie ma recenzji tego filmu na Twoim blogu. Oglądałam ten film kiedyś z chłopakiem (full romantic haha) i teraz planujemy obejrzeć Srpski film, bo on nie ogląda zwykłych horrorów straszydeł tylko gore, gdzie go nic nie może przestraszyć.
Sorki za przydługawy komentarz. Pozdrawiam!
Słyszałam o tym filmie, i choć miałam go w ambitnych planach, to nigdy nie obejrzałam ani jedynki, ani dwójki. Troszeczkę mnie odstręcza ta fizjologia głównie, bo jak nie mam oporów by oglądać chociażby wspomnianą "Teksanską masarkę" i inne tego typu horrorki, tak miewam jednak napady wstrętu. Muszę jednak przyznać, że pomysł stworzenia ludzkiej stonogi jest - choć mocno perwersyjny - niezły. Dlatego filmowi nie mówię "nie", jednak z rozwagą wybiorę moment, w którym go obejrzę, a dzięki tej recenzji, skłonię się bardziej ku mniej nudnemu sequelowi, bo z tego, co piszesz, jedynka była gorsza.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie jestem raczej wrażliwa na takie sceny, jednak udało się zachciało mi się wymiotować w niektórych momentach. W pierwszej części nie miałam aż takich wrażeń wiec trzeba przyznać "plus". Nie mogę jednak powiedzieć, że fabuła była ciekawa, raczej wyglądało to jak coś w stylu "powrzucajmy jak najwięcej obrzydliwości". Był tam ten wątek o molestowaniu i całej tej patologi ale gdzieś to tam tylko wyjaśniło sprawę, a reszta to tylko katusze dla wrażliwych żołądków. Podsumowując sam film nie podobał mi się za bardzo ale muszę przyznać, że reżyser ma tą fajną umiejętność tworzenia wyjątkowych postaci.
OdpowiedzUsuńUstalmy może, że nie zauważyłem tego ostrzeżenia "OSOBY NIEPEŁNOLETNIE..." i przeczytałem recenzję :D.
OdpowiedzUsuńJednak jak na razie dość dużą dawkę obrzydliwości dostarczają mi książki, przeze mnie czytane, więc obok tego filmu przejdę po cichu :P.
Pozdrawiam!
Melon
Czy HC2 przypadkiem nie był i w Polszy zabroniony? Ludzi nawet nie przepadających za gore (typu: ja) ściąga do tego tytułu ciekawość właśnie - skoro tyle się na jakiś temat gada, że nawet w pracy o tym słyszę znaczy że film nie zostawia widza obojętnym. Liczne komentarze pod twoją recką Buffy tylko to potwierdzają. Odpaliłem, przewinąłem, wykasowałem. Sorry, nawet ciekawość ma granice - co innego brud syf co innego skalpowanie. I dlatego podpinam się pod gratulacje - nawet ważniejszy niż sama recka jest przekaz z początku tekstu, chętnie go podeśle dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja też się jednak skusze i to na obie części, zafascynował mnie motyw tego filmu, a chyba raczej to co musi mieć w głowie Tom Six, jest intrygujące, co czai sie w jego psychice ;)
OdpowiedzUsuńPS Aniu, do recenzjii drugiej części wykorzystałąs jakąs normalną wersje czy rezyserską?bo ja własnie trafilem na "unrated - directors cut".
Moja wersja trwa 88 minut.
Usuńa to Ciekawe, ta wersja częsci drugiej, o której mówie - trwa dokładnie 90min i 47 sekund.ciekawe czy są jakieś sceny dodatkowe uwydatniające to dzieło ;)
UsuńHm, moja koleżanka oglądała pierwszą część i była nią zszkowana. Ja tez raczej nie skusze się na filmy z tego gatunku. Pomimo to niezła recka ;)
OdpowiedzUsuńJak dla Mnie, film jest marny. Miałam wrażenie, że chodzi tylko o obrzydzenie widza, nic więcej. Nie zmienia to faktu, że przyjemna recenzja :)
OdpowiedzUsuńTom Six twierdzi ze planowana trzecia część przejdzie najsmielsze oczekiwania - i dwójka przy niej, to jak film disneya :)
OdpowiedzUsuń"In an interview with DreadCentral.com, Six said the third film will make the last one look like a Disney film. We're going to shoot the third film entirely in America, and it's going to be my favorite... It's going to upset a lot of people."
To swojego rodzaju fenomen, ta Ludzka stonoga, żeby w tak szybkim czasie stać się filmem kultowym w pewnych kręgach:)
OdpowiedzUsuńJak na razie obejrzałam tylko pierwszą część, która nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia. A raczej nie ruszyła zbytnio, bo wrażenie wywarła sposobem "znęcania" nad ludźmi. I nad psychiką doktora, który przeprowadzał eksperyment. Naprawdę czasami zastanawiam się, czym dokładnie kierują się takie osoby. Chciałabym poznać ich psychikę. ;]
OdpowiedzUsuń"Naprawdę czasami zastanawiam się, czym dokładnie kierują się takie osoby. "
Usuńto jest film, aktor grający te role kieruje się... scenariuszem :)
jestem na świeżo po senasie obu części pod rząd także napisze małe co nieco w tym topicu. zgadzam sie Aniu całkowicie, jedynka jest momentami wręcz nudna i najzwyczajniej w świecie przęcietna. oczywiście mamy to swojego rodzaju pewną oryginalność jesli chodzi o 3 in 1, jednak szczerze spodziewałem się czegoś więcej, czegoś mocniejszego-dużo mocniejszego.na plus postać doktorka, który mnie zaciekawił. najbardziej mnie zabolało to że po krótkim okresie napięcia kiedy to doktorek oznajmiał swoim zdobyczom cały swój pojechany plan , nastąpił okres powolnego znużenia które trwało prawie już do końca, z małymi przerwami na dobre sekwencje (jak scenka tresury na trawniku, czy wspinaczka stonogi i doktora po schodach). Jednak reasumując nie dałbym częsci numer 1 oceny wyższej niz 6.5/10.
OdpowiedzUsuń-Jak wspomniałem wyżej oczekiwałem czegoś wiecej, czegoś mocniejszego. i w częsci drugiej dostałem to, nawet z nadmiarem.kiedy już miałem obawy ze w niektórych kręgach juz legendarna Stonoga zawiedzie mnie po całosci, to ze swoją całą mocą dwójka zmixowała mi głowe po całosci. :) i dlatego tez wystawiam jej ocene 10/10. świetna reżyseria, naprawde dobre zdjęcia, juz nie wspominajać o absolutnym majstersztuku odtwórcy głownej roli. nie wiem co jest "nie tak" z tym gościem, może on naprawde jest upośledzony, ale jego gra mnie zupełnie kompletnie przerażiła, zahipnotyzowała, przez cały seans mocno sie zastanawiałem jak można aż tak dobrze i kompletnie wejśc w role. gdyby za takie filmy można było dostać oscara, Laurence Harvey jak najbardziej zasługiwałby na niego w 100%. przecież to co ten gość zrobił ze swoją postacią i jak to przedstawił przed kamerą, nie mieści się w głowie. Tym bardziej byłby chyba pierwszym aktorem w historiii kinematografii który na Oscara zasłużył nie wypowiadając w filmie ani jednego słowa.szok. czarno biały obraz podkreśla klimat. krótko reasumując film ostro odjechany, pierwsza połowa filmy jeszcze w miare delikatna, ale to co sie dzieje w drugiej połowie to przeszło moje wyobrażenia. było mocno, miało robić wrażenie i zrobiło- zdecydowanie jeden z najbardziej chorych i porypanych, obrzydliwych odrażających filmów jakie miałem przyjemność oglądać, o ile nie najmocniejszy. krótko mówiąc - doktorek z części pierwszej to jest kubuś puchatek przy Martinie z częsci nr 2. coż więcej moge dodać Tom Six stanął zdecydowanie na wysokości zadania, juz teraz rozumiem legende tego filmu. bez wątpienia brain-mix absolutny. chory film, ale w swojej klasie i w swoim gatunku mistrzowski.nie wiem jak to sie zrodziło w głowie Sixa, ale wyszedł z tego ostry poopierdol brzydko mowiąc.
polecam wszystkim odjechanym Stonoge 2, szczególnie że można ją na luzie oglądać bez znajomości jedynki i nie traci sie nic, wręcz przeciwnie. odpalajcie odrazu 2ke, zapinajcie pasy i odjazd.
juz trochę ochłonąłem i sie zastanawiam czy czasami postać Martina jaką wykreował ów aktor, nie jest najlepszą kreacją chorego psychopaty-szałeńca w historiii kina. owszem bardzo wysoko mam również np hopkinsa i jego lectera w milczeniu, aczkolwiek jest to troche inny psychol- nadwyraz inteligentny, poukladany, itd itd. Z kolei w przypadku Martina mamy czystego upośledzonego psychopate i psychoze maxymalną, zezwierzęcenie do kwadratu, brak uczuć. dodając do tego fakt, ze gość nie wypowiedzial w filmie ani jednego słowa, musi budzić respekt jego skill aktorski jaki zaprezentowal na ekranie.
OdpowiedzUsuńDajcie linkd do drugiej części , bo nie mogę znajść :((
OdpowiedzUsuńTaki film robią osoby, które same tego potrzebują i chcą się wyżyć w ten sposób,
OdpowiedzUsuńa film daje tą możliwość bez posądzenia ich o taką psychikę i zapotrzebowanie.