Sidney Prescott wraca do Woodsboro, aby promować swoją książkę. Spotyka się ze starymi znajomymi oraz poznaje przyjaciół swojej kuzynki. Tymczasem wraz z Sidney w mieście znów pojawia się tajemniczy morderca.
Wes Craven znowu w formie! Po jedenastu latach jedna z najsłynniejszych trylogii slasherów doczekała się części czwartej. Zważywszy na szeroką reklamę tego filmu spotkał się on z dużym zainteresowaniem widzów. I jak to często bywa w tym gatunku Polacy po raz czwarty nie zrozumieli głównej jego konwencji, a w efekcie nie pozostawili na nim suchej nitki na różnych portalach filmowych. Inaczej rzecz się ma z Amerykanami, którzy zdają się o wiele lepiej orientować na czym to polega.
Fabuła czwartej odsłony nasłynniejszego tytuły będącego w istocie autoparodią różni się tylko paroma elementami w stosunku do swoich poprzedników (cała seria zawsze opierała się na tej samej konstrukcji i to się nie zmieniło). Na początku filmu zamiast zwyczajowej jednej ofiary mamy dwie, a gdy scena ich śmierci dobiega końca Craven serwuje nam dubel w wykonaniu kolejnych dwóch blond lasek, a potem... znowu to samo:) Wiem, jak to brzmi. Ale na szczęście twórcy nie zdecydowali się na niekończące się sceny mordów (choć jest ich zdecydowanie więcej niż w poprzednich częściach), ale również znacznie rozbudowali historię Sidney, Gale i Dewey'a. Tak, nasi starzy bohaterowie wracają! Szczególnie ucieszył mnie powrót Gale, która na pewno zawsze stanowiła barwną postać całej serii.
Ogólnie jest tak samo, jak poprzednio: Sid znów przyciąga do siebie psycholi, Gale nadal jest spragnioną sławy snobką, a Dewey w dalszym ciągu błaznuje. Cała fabuła opiera się głównie na tajemniczym mordercy, który postanawia zrobić remake pierwszej części "Krzyku", a do osiągnięcia tego celu, oczywiście potrzebne mu są ofiary. Tym razem jednak twórcy postanowili w większym stopniu wykorzystać zdobycze współczesnej technologii - telefony komórkowe, kamery oraz Internet ze szczególnym wskazaniem na Facebooka. Podobało mi się również znaczne rozbudowanie postaci drugoplanowych - w szczególności Kirby, która zaimponowała mi podczas rozmowy z Ghostface'em, kiedy z szybkością karabinu maszynowego odpowiadała na jego pytania. Z uwagi na to, że "Krzyk" zawsze był autoparodią oraz zawsze kpił z konwencji slasherów także i tutaj uświadczymy pewnej dawki humoru. Najbardziej rozśmieszyła mnie scena, w której Dewey uspokaja dziennikarzy, mówiąc że panuje nad sytuacją, gdy w tym samym momencie nieopodal niego ląduje ciało kobiety:) Takich momentów jest o wiele więcej i gwarantuję, że skutecznie umilają seans.
Jak już wspomniałam "Krzyk 4" jest najkrwawszą odsłoną serii. Choć reżyser nie epatuje zbytnio przemocą (w porównaniu do współczesnych obrazów torture-porn) to i tak wielbiciele slasherów będą mieli na co popatrzeć. Na akcję również nie można narzekać. Craven zadbał o to, żeby przez cały czas coś się działo, nie pozwala widzom na ani chwilę wytchnienia. Tymczasem finał filmu przebił całkowicie wszystkie poprzednie części. Jestem pewna, że zaskoczy niejednego widza znającego starą trylogię. I nie mówię tutaj tylko i wyłącznie o tożsamości i motywach mordercy. Dotychczas zarówno cała fabuła każdego kolejnego "Krzyku", jak i zakończenie opierały się na takim samym, utartym schemacie. Teraz będzie inaczej. UWAGA SPOILER Oczywiście, motyw z
Brody'ego oraz Marley Shelton. No i na koniec oczywiście kuzynka Sidney wykreowana przez Emmę Roberts, która miała twardy orzech do zgryzienia z postacią Jill. Jednak w tym przypadku również nie miałam jakiś większych zastrzeżeń.
Film polecam przede wszystkim wielbicielom serii oraz osobom, którzy rozumieją, że "Krzyk" zawsze był swego rodzaju parodią slasherów, czystą niewymagającą myślenia rozrywką. Moim zdaniem ten obraz jest tylko odrobinę gorszy od dwóch pierwszych części, ale równocześnie przewyższa odsłonę trzecią. Warto było tak długo na niego czekać i na pewno z przyjemnością sięgnę również po "Krzyk 5", którego premierę zaplanowano na rok 2013.
Ja oczywiście do innego tematu, ale jak juz pisze pod ta recenzją to ją skomentuje :) Moim zdaniem Krzyk 4 to chyba najlepsza z serii, dużo krwawszą, z fenomenalną gra aktorska ( ucieszyłam się gdy zobaczyłam w nim Emme Roberts, którą bardzo lubię) :) A teraz to co mam napisać. A więc, przeczytałam w jednym komentarzu (nie pamiętam pod którą to było recenzją), że gnębiłaś młodszych od siebie w swojej szkole. Nie wiem dlaczego to robiłaś, może i byłaś jeszcze młoda, jak to powiem "gówniarą" <- (oczywiście się nie obraź xD)i nie wiedziałaś (jak zresztą co drugi polak) że to odbija się na psychice tych owych krzywdzących ludzi. Ja sama doświadczam w swojej szkole takie problemy, nawet staram się upomnieć osobę krzywdzącą inną za to co robi, ale i tak to nie pomaga. To dość smutne do czego ludzie są zdolni. Moja koleżanka z klasy przez to jak ją krzywdzili przeniosła się do innej szkoły. Wiem, że to nie na temat ani, że nie powinnam się mieszać w cudze sprawy, ale nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tego. Może coś pomyliłam w tym że to ty gnębiłaś, ba! nawet może chodziło o to, że to ty byłaś gnębiona przez innych, ale na prawdę do końca nie pamiętam, co napisałaś w nim, bo już zapomniałam pod którą to było recenzją. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHeh gnębiłam to za dużo powiedziane. Po prostu w gimnazjum byłam klasowym clownem, lubiłam robić sobie ze wszystkich żarty. Czy to kogoś skrzywdziło? Wątpię, skoro nikt się na mnie nie wkurzał. Oczywiście, po skończeniu gimnazjum doszłam do wniosku, że to było strasznei dziecinne, choć powiem Ci, że obiekty moich żartów często nadal mają ubaw z tego co robiłam, więc raczej skrzywdzeni nie są. Co się tyczy czystego gnębienia innych przez młodzież to neistety jest to dosyć powszechne właśnie w gimnazjach. Widzisz, dziaciaki próbują jakoś zaistnieć w szkole, więc myślą, że są cool, jak dokopią innych. Ja na szczęście wiedziałam, gdzie jest granica - nie tłukłam nikogo, ani nic w tym rodzaju, więc nikogo to nie krzywidziło. Ale niestety, coraz częściej widzę, że współczesna młodzież nie zna tej granicy, dlatego później wychodzą takie sytuacje, jak z Twoją koleżanką. A dyrekcja oczywiście nic z tym nie robi. Oczywiście, zawsze za takie sytuacje obwiniałam nikogo innego, jak dyrekcję. Dla przykładu przytoczę Ci przykład z mojej szkoły średniej. Pamiętam, że w ostatniej klasie pobiła mnie koleżanka z klasy. Jestem pacyfistką, więc nawet jej nie oddałam (poza tym wiedziałam, że gdybym to zrobiła wywaliliby mnie ze szkoły, gdyż ta koleżanka uwielbiała donosić na naszą klasę dysrektorce, miała u niej duże względy). Więc pobiła mnie w klasie, przy nauczycielce od polaka, wylądowałam w szpitalu z lekkim wstrząśnieniem mózgu. Tymczasem dyrektorce zależało tylko na zatuszowaniu sprawy - powiedziała mi, że jak to zgłoszę policji to znajdzie masę świadków, że to ja zaczęłam, a ona tylko się broniła. Oczywiście, moja nauczycielka od polaka była oburzona, ale z dyrektorką nic nie mogła wskórać. W końcu dyrektorka obiecała, że tej dziewczynie odnotują to na świadectwie zakończenia szkoły, czego oczywiście nie zrobili, zachowania też jej nie obniżyli. Poza tym zmusiła nas żebyśmy przy całej klasie podały sobie ręce i się przeprosili. Widzisz, do dzisiaj nie wiem, za co miałam ją przepraszać, skoro to ona mnie pobiła, ale z dyrekcją nie wygrasz - zbuntowałabym się to miałabym nasrane w papierach końcowych.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak wygląda sytuacja z polskim szkolnictem, dyrekcja ma się za bogów i w żadnym razie nie można im się stawiać, a młodzież tymczasem robi sobie co chce, bo władz szkoły i tak to nie obchodzi...
Bardzo lubię całą serię "Krzyk". Niestety nie udało mi się być na premierze czwórki i filmu jeszcze nie widziałam, więc jak tylko zdobędę, to na pewno zobaczę :-) Super recenzja! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSama niedawno czytałaś u mnie recenzję, w której opisałam, że zawiodłam się filmem. Chciałam napisać teraz coś mądrego żeby bronić swojego zdania, ale nie potrafię. Film mi się po prostu nie podobał i oprócz ostatnich scen, które rzeczywiście są ciekawe i zaskakujące, to mówiąc szczerze nawet nie pamiętam za wiele z tego filmu. Wyparłam go z pamięci:)
OdpowiedzUsuńWreszcie obejrzałam i muszę przyznać, że jest całkiem niezły, jak na czwartą odsłonę serii. Wniosek, jaki z tego filmu wypływa po jego obejrzeniu, jest jeden i jest bardzo niepokojący. To wszystko mogło naprawdę się zdarzyć. Przeraża mnie to, że takich potencjalnych zabójców jak w tej części, mamy na pęczki wszędzie. Podobało mi się również "skorzystanie" z "dobrodziejstw" XXI wieku (FC, smartphony i bohaterowie rozmawiający o najnowszych horrorach kinowych). Ogólnie film bardzo mi się podobał i naprawdę warto obejrzeć. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCzekałem zeby przeczytac Twoja recenzje Krzyku:) Ja sie nie zawiodlem, mi sie oczywiscie podobal. Poczatek byl ciekawy oraz zakonczenie oryginalne. Wojtas
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Krzyk 4 jest wyborny, lepszy od 3 części, która za specjalnie mnie w napięciu nie trzymała. Tutaj widać świetny powrót serii.
OdpowiedzUsuńTak jak się spodziewałem, czyli typowa przeciętna kontynuacja serii. Zero klimatu i napięcia.Obejrzałem tylko dlatego, że widziałem poprzednie trzy części. Craven powinien zakończyć już dawno tą serię bo kolejne części nic dobrego i ciekawego nie wnoszą. No ale wiadomo...kaska, no to dalej będzie dalej kręcił. Pierwszy 'Krzyk" jest świetny, stawiam na najwyższej półce horrorów, reszte można sobie darowac. Piątej odsłony nie zamierzam oglądać, szkoda oczu.
OdpowiedzUsuńJarek KG
Dla mnie część pierwsza zawsze była ohydna. Druga to przyzwoity horror/kryminał, trzeci jest dobry, a czwarty, zamykający całość (choć wcześniej robiła to "trójka") jest minimalnie lepszy od poprzednika.
OdpowiedzUsuń