Stronki na blogu

czwartek, 21 lipca 2011

"Seconds Apart" (2011)

Bliźniaki, Seth i Jonah, posiadają niezwykłe zdolności parapsychiczne. Swoje moce wykorzystują zmuszając ludzi do samobójstw, które namiętnie filmują. Detektyw zajmujący się tymi zgonami stosunkowo szybko odkrywa zbrodniczą działalność bliźniaków, jednak nie ma na to dowodów. Tymczasem między braćmi staje pewna dziewczyna...

"Seconds Apart" jak na razie nie jest zbyt znany w Polsce, a szkoda, bo jak na współczesne produkcje grozy ta wyraźnie wybija się ponad poziom. Zacznijmy od głównych antybohaterów odegranych przez prawdziwych bliźniaków Gary'ego i Edmunda Entin'ów. Muszę przyznać, że chłopcy sami w sobie są dosyć intrygujący, a jeśli dodamy do tego ich niewątpliwie niebanalne talenty aktorskie to w tej materii możemy spodziewać się niemałej niespodzianki. Postacie, które musieli odegrać spełniają w tym obrazie kluczowe role, to na nich opiera się cała konstrukcja fabularna. Już od pierwszej sceny (zbiorowego samobójstwa szkolnych sportowców) wywołują w widzach całą masę pytań, które stosunkowo szybko zostaną wyjaśnione. Następnie będziemy świadkami coraz efektywniejszych morderstw w ich wykonaniu (najbardziej zapadła mi w pamięć scena z zainfekowaniem księdza i wyciąganiem mu robaka z nogi) przerywanych licznymi przesłuchaniami przez dociekliwego detektywa, który nota bene również dostarczy nam sporo wrażeń - szczególnie radzę zwrócić uwagę na jego barwne, często przerażające sny, nawiązujące do jego przeszłości.

Realizacja nie powinna nikogo zawieść, aczkolwiek przeciwnicy efektów specjalnych w horrorze mogą poczuć małą irytację, gdyż w tym obrazie jest ich całkiem sporo. Oczywiście, zdarzają się całkiem miłe dla oka efekty, ale jeśli chodzi o mnie wolałabym, żeby w ogóle ich nie było, co znacznie zawyżyłoby ogólny poziom filmu. Jak już wspomniałam krwawe sceny są bardzo pomysłowe, aczkolwiek w moim odczuciu największym minusem tej produkcji są przydługie wstawki ze śledztwa - zdecydowanie za dużo gadania, które z powodzeniem można było zastąpić większą ilością mordów. Oczywiście, reżyser rekompensuje nam to okraszając fabułę barwną przeszłością bliźniaków oraz zaskakującym zakończeniem.

Filmów grozy traktujących o bliźniakach było dosyć sporo. Ostatnim, który wbił mi się w pamięć jest wspaniały obraz Chrisa Sivertsona zatytułowany "Wiem kto mnie zabił" (2007). Jednak nie pamiętam filmu tego rodzaju, choć odrobinę zbliżonego fabularnie do "Seconds Apart", więc śmiało mogę zapewnić każdego widza przymierzającego się do zapoznania z nim, że może spodziewać się sporej dozy oryginalności, a to ogromna rzadkość we współczesnych horrorach. Wielbiciele klimatycznych produkcji grozy na pewno nie znajdą tutaj zbyt wiele dla siebie, gdyż klimat zauważalnie schodzi na drugi plan. Owszem, aspekt psychologiczny jest dosyć widoczny, ale niestety bez atmosfery grozy za to z pewną dawką przemocy - reżyser nie epatuje brutalnością, nie to jest tutaj najważniejsze. Myślę, że warto poświęcić trochę czasu na ten obraz, może nie należy do jakiś ambitnych horrorów, ale na pewno niejednego widza natchnie wiarą w dalszy rozwój tego gatunku. W końcu w dobie remake'ów i sequeli wielką przyjemnością jest obejrzeć coś, co nie powiela utartych schematów, oferuje nam coś całkiem nowego, a przy okazji również interesującego. Jeśli o mnie chodzi, jestem jak najbardziej zadowolona z seansu.