sobota, 29 sierpnia 2020

Andrzej Ziemiański „Cyberpunk. Odrodzenie”

 

Przyszłość. Młoda kobieta, Lani Staller, jest poszukiwana za morderstwo kilkunastu naukowców z korporacji Reno Mobile. Policja zatrzymuje jej siostrę bliźniaczkę, zawodową oszustkę Axel Staller, biorąc ją za Lani, a ona tylko umacnia ich w tym błędnym przekonaniu, chcąc zyskać trochę czasu dla swojej krewnej. Po odkryciu prawdziwej tożsamości zatrzymanej, kobieta odzyskuje wolność, a prowadząca tę sprawę kapitan Tahira Ghailani, angażuje byłego funkcjonariusza policji, śmiertelnie chorego rencistę Malcolma 'Sheya' Scotta. Jego partnerem zostaje policyjny dżokej Lou Landon, a ich zadaniem jest śledzenie Axel Staller, która przypuszczalnie doprowadzi ich do Lani. Problem w tym, że kobieta ukrywa się w Zakazanym Mieście: przeludnionym obszarze, gdzie władzę sprawują gangi i gdzie dozwolone jest wszystko to, co w pozostałej części kraju jest nielegalne. Scott i Landon starają się z ukrycia zapewnić Axel jak najskuteczniejszą ochronę w tym najeżonym niebezpieczeństwami miejscu. Kobiecie, której trochę wcześniej wszczepiono wojskowy implant, sztuczną inteligencję o szerokim spektrum działania.

Andrzej Ziemiański: urodzony we Wrocławiu architekt oraz wielokrotnie nagradzany pisarz specjalizujący się w science fiction i fantasy. Wykłada kreatywne pisanie w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Na rynku literackim zadebiutował w 1979 roku opowiadaniem „Zakład zamknięty” opublikowanym na łamach magazynu „Sigma”. Z kolei jego pierwsza powieść, „Wojny urojone”, ukazała się w roku 1987. Najbardziej znany z powieściowego cyklu „Achaja”, ale na koncie ma mnóstwo utworów, w tym kilka napisanych wspólnie z Andrzejem Drzewińskim. „Cyberpunk. Odrodzenie” to samodzielna powieść science fiction tego poczytnego polskiego pisarza, która wyszła nakładem wydawnictwa Akurat w 2020 roku, spotykając się z entuzjastycznym przyjęciem czytelników.

Jak sam tytuł książki wskazuje, „Cyberpunk. Odrodzenie” pióra Andrzeja Ziemiańskiego, rozgrywa się w w mocno rozwiniętym technologicznie świecie. W nieokreślonej przyszłości, w której wielkie korporacje, rząd, ale i zwykli gangsterzy walczą o władzę z wykorzystaniem najnowocześniejszych zdobyczy nauki i techniki. Albo współpracują w jakimś tajnym spisku, w który zamieszana jest młoda kobieta nazwiskiem Lani Staller. I jej siostra bliźniaczka, Axel, która dostała od policji i wojska wyjątkowy prezent. Implant mózgowy wyprodukowany przed kilkunastoma laty dla Marynarki Wojennej – sztuczną inteligencję o nazwie Kit, z którą może prowadzić rozmowy także bez otwierania ust. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Kit ma jej do zaoferowania wiele więcej – daje jej możliwości, o których wcześniej nawet jej się nie śniło. Zdolności, które bardzo jej się przydadzą podczas przeprawy przez tak zwane Zakazane Miasto. Jedyny obszar kraju, nad którym legalny, demokratycznie wybrany rząd, nie ma praktycznie żadnej władzy. Tutaj władzę sprawują bezlitosne gangi, zorganizowane grupy przestępcze, które pozwalają na prowadzenie najróżniejszych szemranych interesów. I skrajnie nieetycznych badań, które w pozostałej części kraju są zabronione. To przypomniało mi „Alicję” Christiny Henry. Niejako dwa światy. Dwie diametralnie różniące się od siebie rzeczywistości, które w tym przypadku coś jednak może łączyć. Potencjalny spisek zawiązany przez wysoko postawione osoby tak w Zakazanym Mieście, jak w tej bardziej praworządnej części państwa. Będący na rencie były policjant Malcolm 'Shey' Scott zostaje zaangażowany w śledztwo w sprawie zbiorowego mordu kilkunastu naukowców w korporacji Reno Mobile, bez wątpienia dokonanego przez dwudziestokilkuletnią Lani Staller. Kobieta ukrywa się w Zakazanym Mieście, a osobą, która ma największe szanse ją odnaleźć jest jej siostra bliźniaczka, od niedawna „wspomagana” sztuczną inteligencją. Brak podziału na rozdziały (skromniejsze partytury), prosty styl, acz nieszczędzący najpotrzebniejszych szczegółów na temat dość zróżnicowanego świata przedstawionego przez najwidoczniej obdarzonego całkiem bogatą wyobraźnią Andrzeja Ziemiańskiego. Dynamiczny rozwój, szybka (dla mnie trochę za szybka) akcja z udziałem interesujących bohaterów, którym jednak przydałoby się większe pogłębienie. Szersze portrety psychologiczne, bo mam nieodparte wrażenie, że potencjał Sheya, Lou, a już przede wszystkim Axel nie został maksymalnie wykorzystany. Czyżby szykowała się kontynuacja? Na to może wskazywać także zakończenie tej nieprzesadnie skomplikowanej historii egzystującej w ramach gatunku science fiction. Na kartach „Cyberpunku. Odrodzenia” odnajdujemy również echa literatury kryminalnej i szpiegowskiej. Policyjne śledztwo, szeroko zakrojony spisek, w którym mogą brać udział zarówno gangsterzy i wielkie firmy, jak demokratyczny rząd (political fiction?), a w takim wypadku także przełożeni niczego nieświadomych policjantów, którzy odważnie wchodzą do nieprzyjaznego, szczególnie przedstawicielom ich profesji, Zakazanego Miasta. Wytrwale podążają śladami Axel Staller, siostry poszukiwanej przez nich zabójczyni grupy naukowców zajmującej się jakimiś tajemniczymi badaniami w korporacji Reno Mobile. Scott i Landon muszą chronić nie tylko siebie, ale również ją: jak zakładają, jedyną osobę, która może doprowadzić ich do ukrywającej się przed wymiarem sprawiedliwości wyrafinowanej morderczyni. A właściwie to zwyczajnej, niczym niewyróżniającej się kobiety, która nagle, z jakiegoś niewiadomego powodu, z zimną krwią pozbawiła życia kilkanaście osób. A potem jak gdyby nigdy nic odjechała z człowiekiem, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, przynależącym do jednej z najbardziej wpływowych mafii w Zakazanym Mieście. Klaustrofobicznym miejscu, które przez lata rozbudowywało się bez większego pomyślunku. Bez poszanowania zasad bezpieczeństwa i tym bardziej bez zważania na walory estetyczne. Za to z myślą o pozyskaniu dodatkowej przestrzeni, tak potrzebnej na tym mocno przeludnionym terytorium. Wyjętym spod prawa, chyba że mówimy o zasadach narzucanych przez zorganizowane grupy przestępcze. Każda ma własne, wprowadzone w swoim rewirze. A karą za ich nieprzestrzeganie zazwyczaj jest śmierć.

(źródło: https://mobirank.pl/)

Brudne, ciasne ulice, w niekontrolowany sposób rozrastające się (głównie w górę) budynki, ludzka ciżba złożona z klepiących biedę szarych obywateli, cwaniaczków, pseudonaukowców, dilerów i stojących na samym szczycie hierarchii, mafijnych bossów. Andrzej Ziemiański pochyla się w „Cyberpunku. Odrodzeniu” nad dwiema grupami przestępczymi – Szmatami i Wężami - sprawującymi niepodzielną władzę w swoich dzielnicach. Ale nie można wykluczyć, że takich samozwańczych władców w Zakazanym Mieście jest więcej. Na szczęście dla mnie, powieść ta nie skupia się przede wszystkim na przestępczości zorganizowanej, choć oczywiście odgrywa ona dość istotną rolę w intrydze skonstruowanej na potrzeby tej publikacji. Ziemiański na pierwszym planie stawia dające się lubić, obdarzone ironicznym, a nawet sarkastycznym poczuciem humoru, postacie, pochodzące z tej części kraju, w której nadal panuje system demokratyczny. A przynajmniej takie fałszywe przekonanie utrzymuje się w społeczeństwie. Bo zagadkowa sprawa, w którą angażują się Malcolm 'Shey' Scott i Lou Landon może dotyczyć nie tylko młodej kobiety i współpracujących z nią gangsterów. Zamieszani w zbrodnie być może są też tak zwani wybrańcy narodu. Albo legalne korporacje, z którymi rząd od dawna robi interesy bez wiedzy o ich kompletnej działalności. Podejrzanych mamy więc całkiem sporo, ale nie wiadomo, o co konkretnie. Nie mamy bowiem najmniejszych wątpliwości, kto dokonał zbiorowego mordu otwierającego akcję „Cyberpunku. Odrodzenia”. Akcję rozwijaną w zastraszającym tempie. Długie budowanie napięcia, uważam, zdecydowanie nie jest domeną omawianej powieści. Nie ma na to czasu w zalewie coraz to groźniejszych wydarzeń zachodzących w otoczeniu protagonistów. Naszej dzielnej trójki, a właściwie to czwórki, bo trzeba brać pod uwagę także sztuczną inteligencję, Kita, który najprawdopodobniej stał się niezbywalnym, dożywotnim towarzyszem Axel Staller. Najcenniejszym sojusznikiem w tej arcyniebezpiecznej przeprawie przez Zakazane Miasto albo największym wrogiem. Tak czy inaczej, ta niecodzienna relacja, ich przekomarzanki, ale i rozliczne przesłanki wskazujące na rodzenie się czegoś na kształt wyjątkowej przyjaźni, ze wszystkich wątków rozsnutych na kartach „Cyberpunku. Odrodzenia” najsilniej mnie angażowały. Mocniej nawet od wątków skoncentrowanych na obarczonym śmiertelną chorobą czołowym bohaterze książki, który na potrzeby swojego najnowszego śledztwa wciela się w rolę nie tylko wytrwałego tropiciela, ale również ochroniarza pchającej się w coraz większe kłopoty kobiety z podejrzanym wojskowym implantem w głowie. Innego sposobu na odnalezienie enigmatycznej Lani Staller najwidoczniej bowiem nie ma. Axel musi narazić się różnym groźnym osobnikom mieszkającym w Zakazanych Mieście, chcąc dotrzeć do swojej ukochanej siostry. I wspomóc ją w ukrywaniu się przed organami ścigania, ale niewykluczone, że także przed czymś jeszcze. Tak myśli Axel, ale czytelnik pewnie weźmie pod uwagę też inną, nieporównanie potworniejszą dla niej ewentualność. I zapewne nieustannie będzie się zastanawiał, o co w tym spisku tak naprawdę chodzi. Bieg przez „Cyberpunk. Odrodzenie” (bo to na pewno nie jest spokojny spacerek, podczas którego mamy czas przemyśleć to i owo) stopniowo zwiększał we mnie przeczucie, że Ziemiański tak naprawdę prowadzi mnie po samej powierzchni tej najprawdopodobniej wielopiętrowej intrygi. Że sprytnie odciąga moją uwagę od jądra śledztwa prowadzonego przez dwóch wygadanych śledczych, gotowych na wszystko, byle tylko dopaść Lani Staller. Zdeterminowanych równie mocno, jak śledzona przez nich siostra... bezwzględnej, zimnej morderczyni? Tropów autor nam nie szczędzi. Część z nich zdaje się nawet natychmiast idealnie dopasowywać do reszty faktów, do odkrytych już informacji. W sposób, który nie daje nam jasnych odpowiedzi na kluczowe pytania wprost, ale i między słowami stawiane przez Ziemiańskiego za pośrednictwem niektórych postaci egzystujących w tym poruszającym wyobraźnię, nadzwyczaj rozwiniętym technologicznie, już prawie całkowicie odartym z nadziei, światku. Autor „Cyberpunku. Odrodzenia” łączy fakty w imponująco przebiegły sposób, bo gdy jedna cegiełka trafia na swoje miejsce, to inna automatycznie odskakuje. Innymi słowy, ciągle coś mi umykało. A więc można powiedzieć, że w tym szaleńczo rozpędzonym tańcu zawsze prowadził autor. Nigdy nie pozwalał mi wysforować się naprzód, chociaż od czasu do czasu takie złudne, chwilowe przekonanie we mnie wlewał. Może gdyby akcja postępowała trochę wolniej? Może wtedy dochodzenie, do jak się okazało niezbyt wstrząsającej prawdy byłoby łatwiejsze? Tak przypuszczam, ale i nie sądzę, żeby wolniejszy rytm dopomógł mi w przedwczesnym połączeniu absolutnie wszystkich kropek. Andrzej Ziemiański dał mi się w „Cyberpunku. Odrodzeniu” poznać jako człowiek, któremu najmniejszych trudności nie sprawia żonglowanie fabularnymi piłeczkami, które stopniowo stapiają się w spójny, nienaciągany organizm. Przemyślaną, misternie splecioną intrygę, w którą owszem dałam się wciągnąć, ale nie mam wątpliwości, że przeżywałabym to mocniej, gdyby autor trochę spowolnił akcję, przy tej okazji jeszcze niżej pochylając się nad przynajmniej najważniejszymi postaciami, które, co muszę zaznaczyć, i tak nielicho uprzyjemniły mi tę niebezpieczną „podróż w przyszłość”.

Znany autor, dość głośny tytuł. Andrzej Ziemiański i jego „Cyberpunk. Odrodzenie”. Powieść science fiction z elementami literatury kryminalnej i szpiegowskiej, której pewnie wielu oddanych miłośników fantastyki naukowej nie będzie sobie w stanie darować. Co więcej, jestem przekonana, że zdecydowana większość z nich wyjdzie z tego spotkania zwycięsko, że z najprawdziwszą przyjemnością da się prowadzić temu doświadczonemu autorowi przez szybko następujące po sobie wydarzenia z mniej czy bardziej odległej nam umownej przyszłości. Przez tę dość kreatywną wizję przyszłości, gdzie być może właśnie toczy się gra o wszystko. Wizję, która mnie osobiście z największą mocą nie porwała, ale i nie mogę powiedzieć, że czytało się to bez sporego zaciekawienia. Interesujące towarzystwo, złożona, acz niestety niewystarczająco trzymająca w napięciu intryga i barwny świat przedstawiony: „Cyberpunk. Odrodzenie” Andrzeja Ziemiańskiego w subiektywnej pigułce. 

 Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz