czwartek, 27 marca 2025

„The Appointment” (1981/1982)

 
Wracająca do domu z próby orkiestry dwunastoletnia Sandy Fremont wybiera popularny wśród uczniów skrót w Cromley Woods i staje się tragiczną bohaterką jednej z najgłośniejszych i najbardziej tajemniczych spraw w historii Anglii. Trzy lata po niewyjaśnionym zaginięciu Sandy nowa gwiazda szkolnej orkiestry, czternastoletnia Joanne Fowler, przeżywa głęboki zawód miłosny, gdy ojciec informuje ją, że nie może spełnić swojej obietnicy o przyjściu na najważniejszy koncert w jej muzycznej działalności z powodu konieczności stawienia się na przesłuchaniu w związku z wypadkiem, który wydarzył się w pracy. Czara goryczy przelewa się, kiedy sprawdzony szantaż emocjonalny wyrachowanej nastolatki po raz pierwszy okazuje się nieskuteczny. Ian Fowler wreszcie postępuje zgodnie z wytycznymi żony Dianny, nie pozwalając by rozpieszczona córka znowu narzuciła mu swoją wolę. Pozornie wyzwala się spod wpływu Joanne, odbiera jej władzę, przywraca właściwą hierarchię w rodzinie, nie znając przy tym całego zakresu możliwości zdetronizowanej królowej. Niezwykłej siły tkwiącej w jego jedynym dziecku.

Plakat filmu. „The Appointment” 1981/1982, First Principle Film Productions Ltd.

Zaginiony film Lindseya C. Vickersa, brytyjskiego filmowca, który w roli reżysera i scenarzysty zadebiutował w 1978 roku, krótkometrażowym dramatem pt. „The Lake”. Doświadczenie (na stanowisku asystenta reżysera) zbierał przy choćby takich produkcjach jak „Skosztuj krwi Draculi” Petera Sasdy'ego, „Wampiryczni kochankowie” i „Ukąszenia Draculi” Roya Warda Bakera, „Horror Frankensteina” Jimmy'ego Sangstera, „Krew z grobowca mumii” Setha Holta i niewymienionego w czołówce Michaela Carrerasa oraz „Cyrk wampirów” Roberta Younga. Jedyny pełnometrażowy obraz Lindseya C. Vickersa miał być thrillerem telewizyjnym, ale jeszcze na etapie przedprodukcji pojawił się dodatkowy inwestor, który znacząco podreperował budżet. Zdjęcia główne odbyły się w 1980 roku we wsi Bray w angielskim hrabstwie Berkshire i leżącej nieopodal, w osadzie Water Oakley, placówce filmowej i telewizyjnej najbardziej znanej ze współpracy z Hammer Film Productions, Bray Film Studios. Starania o szeroką dystrybucję kinową dla nadprzyrodzonego horroru/thrillera psychologicznego „The Appointment” w reżyserii i na podstawie scenariusza Lindseya C. Vickersa, trwały ponad rok, nie udało się jednak znaleźć ani jednego chętnego (dystrybutora) do tego zadania. W październiku 1981 roku miał odbyć się specjalny pokaz (dla wybranej publiczności) „The Appointment” w BAFTA w Londynie, zabytkowym obiekcie przeznaczonym do organizacji różnych imprez. W 1982 roku „niechciany film Vickersa” trafił na rynek VHS w Wielkiej Brytanii. W latach 80. kilkukrotnie był emitowany w brytyjskiej telewizji, a potem przepadł bez śladu. Zupełnie jak dwunastoletnia bohaterka wybitnego prologu „The Appointment”. Właściwie Brytyjski Instytut Filmowy (British Film Institute, BFI) - który ponad trzydzieści lat po skromnym uwolnieniu niemal zapomnianego utworu Lindseya C. Vickersa wdrożył działania ukierunkowane na wpuszczenie „The Appointment” na rynek DVD – dysponował mocno zniszczoną kopią filmu znalezioną w sklepie charytatywnym zaledwie parę lat przed oficjalnym rozpoczęciem misji BFI na rzecz swego czasu wzgardzonego utworu solidnie opartego na suspensie. W 2021 roku firma Sony Pictures znalazła w swoich archiwach dużo lepszą kopię zapisaną na taśmie filmowej o średnicy jednego cala i pierwotnie przeznaczonej do użytku telewizyjnego. Właśnie tę (telewizyjną) wersję „The Appointment” przywrócono światu w lipcu 2022 roku – odrestaurowana edycja z materiałami dodatkowymi, w tym komentarzami Lindseya C. Vickersa; wydanie Blu-ray Brytyjskiego Instytutu Filmowego.

Historia „The Appointment” Lindseya C. Vickersa pokazuje jak ważne jest gromadzenie wszelkich zasobów filmowych przez prywatne wytwórnie, rzetelne prowadzenie archiwów przez firmy producenckie i dystrybucyjne. Mało brakowało, żeby jeden z najefektywniejszych brytyjskich horrorów przedostatniej dekady XX wieku został bezpowrotnie stracony. Właściwie wydajność „The Appointment” to kwestia dyskusyjna – specyfika niniejszego dzieła, jego eksperymentalny charakter i przede wszystkim bardzo wolne tempo nie wpisują się w dzisiejsze potrzeby społeczne. Estetyka jednego z dwóch dokonań reżyserskich Lindseya C. Vickersa nie jest uniwersalna, obawiam się wręcz, że coś takiego w naszej epoce przemówić może tylko do mniejszości. Najprędzej miłośników arthouse horror and thriller, sztuki minimalizmu i hitchcockowskiego suspensu. Otwarcie „The Appointment” to perła dramaturgii filmowej – zdecydowanie najbardziej doceniony przez recenzentów fragment tej dziwnej opowieści pana Vickersa – jeden z najmocniej trzymających w napięciu momentów, jakie w życiu na ekranie widziałam. Postawiłabym w jednym rzędzie z niezapomnianym wprowadzeniem - i zakończeniem - do „Kiedy dzwoni nieznajomy” Freda Waltona. Stary reportaż telewizyjny; prawdopodobnie świadoma stylizacja. Rekonstrukcja zdarzenia lub, co bardziej prawdopodobne, „prawdziwa” Sandy Fremont (aktorski debiut Auriol Goldingham) na drodze bez powrotu, w odróżnieniu od nas, niesłysząca komentatora, narratora z nieodległej przyszłości – tak zwany głos z offu, domniemany reporter kryminalny streszczający niewyjaśnioną sprawę zaginięcia trzy lata później, po odtajnieniu raportu policyjnego. Poprzedzonego upiornym nawoływaniem zniknięcia w Cromley Woods, o którym krążą różne niestworzone historie, urban legends bynajmniej odstraszające lokalną młodzież. Następnie poznajemy rodzinę Fowlerów: Iana (niezawodny Edward Woodward), jego żonę Diannę (bezbłędna Jane Merrow) i ich czternastoletnią córkę Joanne (zjawiskowa Samantha Weysom). Ta ostatnia jest największą szkolną gwiazdą, najbardziej utalentowaną członkinią orkiestry, urodzoną skrzypaczką, wokół której nawet nauczyciele chodzą na palcach. A przynajmniej jej matka nie może oprzeć się poczuciu, że Joanne jest faworyzowaną uczennicą, zepsutą ciągłym znajdowaniem się w centrum uwagi. Najpierw tylko w domu, a po zagadkowym zaginięciu Sandy Fremont także w szkole. Córeczka tatusia, którą najwyższy czas odpowiednio wychować. W każdym razie wszystko wskazuje na to, że w ocenie Dianny relacja pozostałych domowników jest niezdrowa, potencjalnie najbardziej szkodliwa dla Joanne (teraz infantylna egoistka zapatrzona w ojca, a za niedługo wyrachowana manipulatorka z zaburzeniem preferencji seksualnych), ale pożycie małżeńskie Fowlerów na pewno też na tym cierpi. Dianna czuje się wykluczona z życia rodzinnego, wiecznie w cieniu wielkiej miłości, bezsilna i zwykle niewidzialna obserwatorka alarmująco zacieśniającego się związku Iana i Joanne. Kompleks Elektry? Niedojrzałość psychoseksualna?

Materiał promocyjny. „The Appointment” 1981/1982, First Principle Film Productions Ltd.

Aluzyjny film uprzedzający fakty. A przynajmniej teoretycznie przepowiadający przyszłość, która dzięki temu może zostać zmieniona. „Oszukać przeznaczenie” Lindseya C. Vickersa:) Ale najpierw burzliwe popołudnie i wieczór w domu Fowlerów, nietypowa zasadniczość faworyzowanego rodzica i gniewne spojrzenia zaborczej dziewczyny, przewiercanie wzrokiem zaskakująco nieuległego tatusia (wspaniała gra twarzą młodej Samanthy Weysom). Trochę później wymowne wahanie, mimo wszystko poczuwającego się do winy Iana. Zażarta walka z samym sobą, a za „magnetycznymi drzwiami” podniecające (niekoniecznie dla widzów) oczekiwanie. Napalona nastolatka w myślach dopingująca upragnionego kochanka, błagająca, by otworzył te cholerne drzwi. Środkowy „akt” tej rodzinnej „sztuki potencjalnie tragicznej” opiera się na motywie snu – intrygujące połączenie w głównej sypialni, prawie na pewno ściśle powiązane (celowy zabieg bądź skutek uboczny wywoływania „demonów z lasu”) z tajemną mocą skumulowaną w drugiej sypialni. UWAGA SPOILER W tle – czy to na jawie, czy we śnie – home invasion, animal attack: opowieści chytrze (przewrotność) niedokończone. Zawieszenie akcji. Zmiana planów – miejsca ofensywy – narzucona przez diaboliczną nastolatkę, ewentualnie nadnaturalną energię, mroczną moc, która nią zawładnęła. „Były to psy – psy czarne jak węgiel, olbrzymie – takie, jakich dotąd nie widziały oczy żadnego śmiertelnika. Z ich otwartych paszcz buchał ogień, ślepia żarzyły się jak węgle, a po całych ich ciałach pełzały migotliwe płomyki. Nigdy, nawet w majaczeniach chorego umysłu, nie mogło powstać nic równie dzikiego, przerażającego, szatańskiego, jak te czarne potwory”. [Arthur Conan Doyle „Pies Baskerville'ów. Dziwne przygody Sherlocka Holmesa”, tłum. Eugenia Żmijewska, Wydawnictwo Armoryka 2012; cytat niedokładny) KONIEC SPOILERA. Przypuszczalnie prorocze sny, poprzetykane przebudzeniami Iana (o ile to nie są sny w śnie) i bardziej złowieszczymi widokami na skąpanej w nocnych ciemnościach posesji Fowlerów. Rozciągnięte do granic możliwości „uzbrajanie bomby” w toksycznym gnieździe rodzinnym dotąd ukrytym za różaną fasadą. Tykającej bomby, czego głównym symbolem jest cenny zegarek mechaniczny ręcznie nakręcany Iana, a pomniejszymi zegary ścienne w jego domu i zegar samochodowy. Z samego rana mężczyzna rusza w długą podróż do Londynu, zorganizowaną naprędce poprzedniego dnia. Z bólem serca, bo wcześniej przyrzekł swojej hołubionej córce, że będzie obecny na jej Wielkim Występie. Zawsze dotrzymywał danego jej słowa, spełniał wszystkie zachcianki, dawał wszystko, czego sobie zażyczyła - z wyjątkiem żywego jednorożca:) - ale tym razem, mimo usilnych starań, nie udało mu się znaleźć wygodnego wyjścia z sytuacji nagłej. Nie mógł odmówić pomocy koledze, który przecież znalazł się w naprawdę trudnym położeniu, a obowiązkowe stawiennictwo na przyszłych, zapewne większych, koncertach Orkiestry Symfonicznej i być może recitalach Joanne, powinno uspokoić jego sumienie. Wynagrodzi to córce, jeśli tylko dostanie drugą szansę. A na to się nie zanosi. Wszystkie znaki na pochmurnym niebie i posępnej ziemi - klimatyczne zdjęcia Briana Westa (m.in. „Na krańcu świata” Teda Kotcheffa) i przepysznie korespondująca z nimi, melancholijna ścieżka dźwiękowa Trevora Jonesa (m.in. „Nadawca” Rogera Christiana, „Harry Angel” Alana Parkera, „Arachnofobia” Franka Marshalla, „Kryjówka diabła” Bretta Leonarda, „Z piekła rodem” Alberta i Allena Hughesów); miejscami przegląd fotografii różnych; kolaże zapewne „sklejone” przez Seana Bartona, kierownika montażu, który później zabłyśnie choćby w body horrorze „Mucha 2” Chrisa Walasa – wskazują na powtórkę tragicznego scenariusza. Film drogi (hipnotyczny krajobraz naturalny, lekko obskurny krajobraz miejski/wiejski) sadystycznie bawiący się widzem. Demonstracyjna przewlekłość postępowania, „czysta kpina” z obywateli czekających na wszystkim znany finał. Znany co do szczegółu? Tak czy inaczej, w międzyczasie nastąpi kolejne dziwne połączenie – jak z wydanej trochę później „Christine” Stephena Kinga, czy jak kto woli Johna Carpentera, z fantazyjnym bonusem krwistym (oryginalny pomysł). Cudownie dłużąca się podróż UWAGA SPOILER sfinalizowana niespodziewanym, niezapowiedzianym w onirycznej środkowej partii, karkołomnym wyczynem filmowców notabene niedysponujących pokaźnym budżetem. Widowiskowy przewrót (a na dokładkę straszliwie wygięta, zmiażdżona dłoń) i widowiskowe rozwiązanie zagadki mocno zaciśniętego pasa bezpieczeństwa KONIEC SPOILERA. Znowu nerwowe czekanie na (nie?)uniknione zderzenie ze Śmiercią, a na wypadek, gdyby ktoś się tego nie domyślił będzie jeszcze wyjaśnienie scenki z Cromley Woods - spotkania Joanne Fowler z...

Suspensywny film szczęśliwie odzyskany przez Brytyjski Instytut Filmowy z istotnym udziałem Sony Pictures. Diament wrzucony w błoto w dwudziestym i szczęśliwie wydobyty w dwudziestym pierwszym wieku. Piorunująca mikstura gatunkowa i podgatunkowa, kunsztowna sztuka filmowa, dramaturgia najwyższej próby... i kuriozum na skalę światową:) O zachowanie takiego dziedzictwa kulturowego, takich dzieł sztuki warto walczyć. Może i „The Appointment” Lindseya C. Vickersa to rażąco niemodny film grozy, może nie pasuje do naszych szaleńczo rozpędzonych czasów, może dzisiaj płynie pod prąd lub w poprzek prądu potocznych oczekiwań, może okrutnie trąci myszką (ja zupełnie tego nie czuję, nie wykluczam jednak, że mam przytępione zmysły), ale mówią, że wszystko w świecie zmienne jest, więc może kiedyś zrobi się naprawdę głośno o tym, w moim przekonaniu, fenomenalnym filmie grozy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz