sobota, 9 lipca 2011

"Psychoza" (1960)


Marion Crane kradnie pieniądze należące do klienta jej szefa z pracy. Uciekając z miasta zatrzymuje się na noc w motelu Normana Batesa. Właściciel motelu na pierwszy rzut oka zdaje się być miłym mężczyzną, ale równocześnie wydaje się, że boi się własnej matki, mieszkającej w dużym domu nieopodal. Tymczasem Marion po rozmowie z Batesem postanawia nazajutrz wrócić do miasta i zwrócić skradzione pieniądze. Jednak nie dane jej będzie wprowadzić swoich planów w czyn...

UWAGA TEKST ZAWIERA SPOILERY
Głośny film mistrza dreszczowców Alfreda Hitchcocka na podstawie powieści Roberta Blocha. Miałam okazję przeczytać książkę i muszę stwierdzić, że jest to jeden z tych rzadkich przypadków, gdzie film podobał mi się bardziej. Podejrzewam, że nie muszę wygłaszać tutaj mów pochwalnych na cześć "Psychozy", gdyż każdy doskonale zdaje sobie sprawę, iż film Hitchcocka jest kamieniem milowym w amerykańskim kinie grozy. Wielu uważa ten obraz za prekursora slasherów, z czym muszę się zgodzić. "Psychoza" w czterech kategoriach była nominowana do Oscarów, zdobyła 8 innych nagród oraz 5 innych nominacji. Jednakże błędem byłoby sądzić, że produkcja ta była doceniana przez krytyków od momentu wejścia na ekrany. Niestety, w czasach swojej premiery film został wręcz zmiażdżony negatywnymi opiniami tzw. "znawców kina". Krytycy pisali między innymi: "mały paskudny filmik" oraz "twór chorego, sadystycznego móżdżku". Jednak widzom ta produkcja jak najbardziej przypadła do gustu, a z biegiem lat również skostniałe umysły krytyków doceniły ten obraz.

Film zauważalnie dzieli się na dwie części. Pierwsza połowa zdominowana jest przez postać Marion Crane (zjawiskowa Janet Leight), a potem na scenę wkraczają jej siostra i chłopak. Zdecydowanie najmocniejszym elementem tego obrazu jest muzyka, skomponowana przez Bernarda Herrmanna. Istnieje maleńki ułamek filmów grozy, których ścieżka dźwiękowa do tego stopnia działa na wyobraźnię widza, jak to ma miejsce w "Psychozie". Czymże byłaby kultowa scena pod prysznicem bez tego wspaniałego podkładu muzycznego? W pierwszej połowie filmu poznajemy kultowego antagonistę Normana Batesa (niesamowita kreacja Anthony'ego Perkinsa). Na początku mężczyzna wzbudza nasze zaufanie - jest grzeczny, układny, rozmowny. Jednakże reżyser dosyć szybko wzbudza u nas niepokój. Podczas rozmowy przy kolacji z Marion zaczynamy podejrzewać, że coś z Normanem jest nie tak - przede wszystkim przez to, co mówi na temat własnej matki. Najpierw stwierdza, że "najlepszym przyjacielem chłopca jest jego matka", by zaraz potem dojść do wniosku, że jego rodzicielka doprowadza go do szału. Podczas tej krótkiej konwersacji z Marion jak na dłoni widzimy dwie osobowości Batesa - układność miesza się tutaj ze zwykłą wściekłością skierowaną w stronę jego matki. To pierwszy sygnał dla widza, że za chwilę wszystko potoczy się koszmarnym torem.

Następnie przechodzimy do kultowej, wiele razy parodiowanej sceny morderstwa pod prysznicem. Widzimy Marion biorącą kąpiel, stojącą tyłem do kotary, za którą powoli wyrasta jakaś postać. Tajemniczy osobnik odsuwa kotarę, a my widzimy, że jest płci żeńskiej, a co gorsza w ręku dzierży długi nóż. Potem zaczyna się 45-sekundowa rzeź, podczas której napastnik zadaje naszej bohaterce 28 ciosów nożem, a to wszystko przy mrożących krew w żyłach dźwiękach smyczków. Coś niesamowitego i do tego stopnia sugestywnego, że niektórzy widzowie po wyjściu z kina przyrzekali, iż widzieli czerwień krwi oraz nóż zagłębiający się w ciele Marion. To oczywiście nieprawda. "Psychoza" w całości została nakręcona na czarno-białej taśmie, choć krążą plotki, iż początkowo Hitchcock planował nakręcić cały film w kolorze, za wyjątkiem sceny pod prysznicem, która za względu na obowiązującą wówczas cenzurę tak czy inaczej musiałaby być czarno-biała. Poza tym oczywiście widzowie nie mogli widzieć podczas tej sceny czerwieni, ponieważ podczas jej nagrywania za krew posłużył syrop czekoladowy firmy Bosco. Co się zaś tyczy noża zagłębiającego się w ciele Marion to niestety to kolejne przywidzenie lub efekt wspaniałej sugestywności tej sceny. Nóż ani razu nie wbija się w ciało, choć przyznam się szczerze, że nie widać tego na pierwszy rzut oka. Gdy oglądałam ten film po raz pierwszy zadziałała moja wyobraźnia i sama sobie dopowiedziałam moment zanurzenia narzędzia zbrodni w brzuchu Marion.

W drugiej połowie filmu na scenę wkracza siostra Marion wraz z jej chłopakiem, którzy szukają zaginionej dziewczyny. Właśnie podczas drugiego aktu ma miejsce najstraszniejsza moim zdaniem scena w filmie, w której Lila Crane odwraca krzesło, na którym spoczywa martwa matka Normana. Muszę przyznać, że jak na tamte czasy ten kościotrup robi prawdziwie przerażające wrażenie. W porównaniu do tej kulminacji grozy zakończenie wypada dosyć blado, aczkolwiek nie można zaprzeczyć, że serwuje widzom niemałe zaskoczenie. Okazuje się, że Norman pod płaszczykiem grzeczności ukrywa przerażający sekret. Cierpiąc na rozszczepienie osobowości, z jednej strony jest układnym mężczyzną, a z drugiej morderczą wersją swojej matki, którą tak na marginesie kiedyś sam zamordował. Relacje, które łączyły go z matką są typowe dla większości seryjnych morderców - kochał ją, ale równocześnie nienawidził. A po jej śmierci jego umysł nie mogąc poradzić sobie z jej stratą wykreował drugą jaźń u Normana, która tak przy okazji nie była przyjaźnie nastawiona do ludzi. Krąży plotka, że Hitchcock wykupił wszystkie egzemplarze książki Blocha, jakie tylko nawinęły mu się w ręce tylko po to, żeby jak najmniejsza liczba widzów znała zakończenie filmu.

"Psychoza" Hitchcocka całkowicie słusznie posiada status kultowego dreszczowca, całkowicie słusznie jest wychwalana pod niebiosa przez widzów. Jest to jeden z moich ulubionych filmów, do którego często wracam. Przy okazji wspomnę jeszcze, że obraz ten doczekał się trzech sequeli oraz remake'u, jednakże żaden z tych filmów nie dorównuje fenomenalnemu oryginałowi.

3 komentarze:

  1. Takie filmy jak ten mają klimat, którego dzisiaj już nigdzie nie znajdziemy. W ogóle filmy Hitchcocka są niesamowite. Tak zresztą przecież rodził się suspens i thriller psychologiczny. Zgadzam się z Tobą, że to film kultowy i prawdziwy klasyk kina grozy. Remaków chyba nawet nie widziałam z tego co pamiętam, więc nie wiem, na jakim są poziomie. Świetna recenzja. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Remake oglądałam i nic mnie w nim nie zachwyciło, natomiast oryginał jest rewelacyjny. Trzyma w napięciu i pamiętam, że gdy pierwszy raz go oglądałam to nie spodziewałam się kto będzie mordercą, ale
    mimo że jest świetny, nie jest moim ulubionym filmem Hitchcocka, zdecydowanie wolę "Okno na podwórze", też trzyma w napięciu, widz z bohaterem razem rozwiązuje zagadkę, a elegancie kobiety w sukienkach podszytych tiulem sprawiają, że czuje ogromny smutek że nie wynaleziono wehikułu czasu.
    Tak czy inaczej filmy Hitchcocka wymiatają i aż trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach, gdy tyle jest możliwości, efektów i budżety są o wiele większe często nie udaje się stworzyć nawet w połowie tak dobrych filmów.

    OdpowiedzUsuń
  3. A recenzja Ptakow Hitchcocka?

    OdpowiedzUsuń