środa, 30 maja 2012

„Wiem kto mnie zabił" (2007)

Recenzja na życzenie (Bluesh)
W małym miasteczku grasuje niebezpieczny morderca, który porywa swoje ofiary, torturuje je, po czym zabija. Jego ofiarą pada wzorowa, spokojna uczennica Aubrey Fleming, która po kilku dniach od uprowadzenia zostaje odnaleziona bez ręki i nogi, jednak upiera się, że nie nazywa się Aubrey Fleming tylko Dakota Moss i jest striptizerką. Policja jest przekonana, że dziewczyna na skutek doznanego szoku wymyśliła sobie inną osobowość. Tymczasem Dakota dochodzi do wniosku, że posiada siostrę bliźniaczkę, o której dotychczas nie wiedziała, co więcej przeczuwa, że Aubrey nadal żyje. Nie mogąc przekonać policji do swojej teorii postanawia na własną rękę odnaleźć groźnego psychopatę i ocalić siostrę.
Thriller Chrisa Sivertsona nominowany w dziewięciu kategoriach do Złotej Maliny - zdobył, aż siedem statuetek. Co więcej obraz zajął pierwsze miejsce w podsumowaniu najgorszych filmów 2007 roku serwisu Dark Horizons. Już na wstępie muszę nadmienić, że owa antypatia krytyków, odnośnie tej produkcji jest dla mnie całkowicie niezrozumiała (mogłabym wskazać im mnóstwo innych filmów grozy z roku 2007, które o wiele bardziej zasługują na niepochlebne recenzje). Zdanie tzw. znawców kinematografii na temat tej produkcji tylko upewniło mnie w przekonaniu, że nie należę do widzów skłonnych do kopiowania ich przekonań. Widzowie, oczywiście podzielili się na dwa odrębne obozy – jedni wychwalają oryginalny scenariusz i realizację tego obrazu, natomiast zdecydowana większość podziela zdanie krytyki nie szczędząc krytycznych słów produkcji Sivertsona.
„Zawsze czułam się, jak połowa osoby. Połowa osoby z połową serca.”
Największe kontrowersje wzbudza osoba Lindsay Lohan, bardziej skandalistki, aniżeli aktorki, która dotychczas pojawiała się przede wszystkim w komediach skierowanych do nastoletnich odbiorców. Za rolę w „Wiem kto mnie zabił” otrzymała Złotą Malinę, aczkolwiek w moim mniemaniu o wiele lepiej poradziła sobie tutaj, aniżeli we wcześniejszych młodzieżowych produkcjach. Tym bardziej, że nie miała łatwego zadania. Scenariusz dał jej możliwość wykreowania dwóch, choć wizualnie identycznych, charakterologicznie całkowicie odmiennych postaci. Jako Aubrey była spokojną, uczynną, ułożoną i ambitną dziewczyną, która ciężko pracuje nad samodoskonaleniem. Natomiast, jako Dakota pokazała nam całkowicie zepsutą, zdemoralizowaną osobę, traktującą sprawy seksualne nad wyraz przedmiotowo, zmagającą się z życiem w ubóstwie i ciężką profesją w branży striptizerskiej. Obok ciekawej podwójnej kreacji Lohan na uwagę zasługuje również osobliwa realizacja tego obrazu. Twórcy szczególnie akcentują dwa kolory: niebieski i czerwony. Oczywiście, można doszukiwać się w tym drugiego dna, jednakże symbolika obu tych barw jest tak rozległa, że ciężko jest dopasować ich cechy adekwatne do fabuły, a już niemożliwe jest rozszyfrowanie, o jaką konkretnie wymowę czerwieni i błękitu chodziło twórcom. Można się jedynie tego domyślać – zarówno tutaj, jak i w przypadku fabuły reżyser pozostawia nam furtkę do dowolnej interpretacji wedle naszych indywidualnych upodobań. Jednakże, abstrahując od symboliki, owa zabawa kolorami nadaje temu obrazowi nowego wymiaru wizualnego – zdjęcia przyciągają uwagę widza, spragnionego nowatorskich rozwiązań realizacyjnych.
Widzowie prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych teorii interpretacyjnych, co chyba najmocniej przemawia za obejrzeniem tej produkcji. W końcu film, który zmusza do tylu zażartych dyskusji nie może być, aż tak zły, jak chcieliby tego krytycy.
UWAGA MOŻLIWE SPOILERY
Tak naprawdę istnieją tylko dwie główne osie interpretacyjne. Możemy przyjąć teorię, że Aubrey, po wydostaniu się z rąk psychopaty, wykreowała samą siebie na kogoś innego – własną siostrę bliźniaczkę. Opowiadanie o życiu striptizerki Dakoty, które pisze Aubrey najmocniej przemawiałoby za tą teorią – można odnieść wrażenie, że na skutek traumatycznych przeżyć w katowni mordercy umysł dziewczyny przejął fikcyjną egzystencję wymyślonej przez nią bohaterki literackiej. Dla równowagi istnieją również szczegóły, które mogłyby obalić tę interpretację – przede wszystkim rozmowa Dakoty z ojcem, który przyznaje, że miała siostrę bliźniaczkę, ale rozdzielono je po urodzeniu oraz finalna scena, kiedy odnajduje pół żywą Aubrey. Jednakże z drugiej strony, jeśli w fabułę wkrada się wątek psychologiczny wszystkie niejasności zawsze można zrzucić na wyobraźnię głównej bohaterki – można domniemać, że albo rzeczywiście miała siostrę, którą odnalazła martwą, ale jej chory umysł zwizualizował ją, jako osobę jeszcze utrzymującą się przy życiu, albo jej zwichrowana psychika ingerowała w rzekomą rozmowę z ojcem o jej siostrze bliźniaczce, która w rzeczywistości w ogóle się nie odbyła. Jeśli wszystkie niejasności przypiszemy nadwerężonemu umysłowi Aubrey to niniejsza oś interpretacyjna może okazać się całkiem logiczna, aczkolwiek mocno naciągana.
Drugą możliwością jest przyjęcie istnienia siostry bliźniaczki za pewnik. Bliźniaczki jednojajowej, która odczuwa ból wespół z torturowaną przez psychopatę dziewczyną, gdy tymczasem druga dodatkowo wie, jaką egzystencję prowadzi jej siostra, co rzecz jasna skrupulatnie spisuje w formie opowiadania. W takim wypadku zakończenie wskazywałoby na rzeczywiste ocalenie życia Aubrey i spotkanie, po latach, obu bliźniaczek, ale równocześnie nacechowałoby finał pewną dozą banalności.
Jeśli o mnie chodzi, podczas oglądania filmów, lubię jeśli to tylko możliwe, przyjmować tzw. zasadę Brzytwy Ockhama, nie chcąc nadmiernie kombinować, aby wystrzec się niepotrzebnej nadinterpretacji. Dlatego mocniej przemawia do mnie druga teoria, aczkolwiek nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest ona tą jedyną prawidłową – podobnie, jak w „Piątym wymiarze” Christophera Smitha, tak i tutaj twórcy pozostawiają nam możliwość indywidualnego rozszyfrowania fabuły - po skończonym seansie pozostawiają nas z wieloma pytaniami bez odpowiedzi, a więc automatycznie nie narzucają nikomu swojej wizji, sprawiając, że wszystko, co sobie wymyślimy pozornie może być prawdą. KONIEC SPOILERÓW

„-Wiem, kto mnie zabił.
- Przecież żyjesz.”

Twórcy, obok psychologii przygotowali również coś dla wielbicieli krwawych jatek. Realistyczne wizualnie, odstręczające sceny prezentowane w dużych zbliżeniach, tak aby odbiorcy nie umknęła nawet najmniejsza kropla krwi. Tutaj na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim sceny tortur, rozczłonkowywania ofiar przez psychopatę oraz jakże szokująca scena, w której Dakota przyszywa sobie własny palec. Pewnie przez wzgląd na te konkretne sekwencje dystrybucji filmu zakazano w Malezji.

Jeśli ktoś lubi zmuszające do myślenia, często krwawe thrillery, ale również nie sugeruje się opiniami krytyków i nie odstrasza go postać Lindsay Lohan to seans tej produkcji może stanowić dla niego całkiem przyjemną rozrywkę. Ja nie widzę w tym obrazie żadnych znaczących mankamentów, ale raczej nie radziłabym sugerować się moim zdaniem, gdyż znajduję się w zdecydowanej mniejszości.

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubiłam Lindsay jeszcze zanim się stoczyła, to jest ostatni film w jakim ją widziałam.
    Jak dla mniej thriller jak najbardziej na plus.

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, przyznam szczerze, że mnie zaskoczyła Twoja pozytywna recenzja, ponieważ raczej nie spodziewałabym się wiele po tym filmie.
    Oglądałaś może "Dom w głębi lasu"? Jestem ciekawa jakie odniosłabyś wrażenie, chociaż to nie do końca jest taki 100% horror. Bardziej science-fiction z elementami grozy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie widziałam, ale przyznam, że "Dom w głębi lasu" to teraz mój priorytet, jak obejrzę recka na pewno się ukaże:)

      Usuń
  3. mam zamiar obejrzeć Zobaczymy

    OdpowiedzUsuń