czwartek, 9 grudnia 2021

Thomas Tryon „Ten drugi”

 

Lata 30-te XX wieku. Dwunastoletni bliźniacy, Niles i Holland Perry, mieszkają w małej nowoangielskiej miejscowości Pequot Landing. Ich ojciec zginął w wypadku jakiś czas temu, a matka rzadko wychodzi ze swojego pokoju. Chłopcy nie dogadują się ze swoim kuzynem Russellem, który wprowadził się do ich domu wraz ze swoimi rodzicami. Mieszka też z nimi spodziewająca się dziecka starsza siostra bliźniaków i jej życiowy wybranek. Niles najlepszy kontakt ma jednak z babcią Adą, ale ceni też sobie okazjonalne towarzystwo brata i rozmowy ze schorowaną matką. Holland jest większym samotnikiem, który w przeciwieństwie do swojego uczynnego brata, skrywa mroczne sekrety. Tylko Niles wie, do jakich okropieństw zdolny jest Holland. Nie zamierza jednak z nikim dzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat brata. Niegrzecznego, ale też charyzmatycznego, na swój sposób urzekającego chłopca, który chadza własnymi ścieżkami, zwykle nie oglądając się na łaknącego jego towarzystwa tak niepodobnego do niego bliźniaka.

Thomas Lester Tryon: człowiek, który porzucił aktorstwo na rzecz pisarstwa. Porzucił Hollywood dla rynku wydawniczego. Zagrał między innymi w „Kardynale” Otto Premingera, za który to występ został nominowany do Złotego Globu oraz w horrorze science fiction „Wyszłam za kosmicznego potwora” w reżyserii Gene'a Fowlera Jr. Debiutancka powieść Tryona, pierwotnie wydany w 1971 roku horror psychologiczny pod tytułem „The Other” (pol. „Ten drugi”), natychmiast trafił na listy bestsellerów, gdzie utrzymywał się przez kilka miesięcy. Szybko też doczekał się swojego filmowego odpowiednika: „The Other” (pol. „Odmieniec”) wyreżyserowany przez Roberta Mulligana na podstawie scenariusza samego Toma Tryona, który swoją światową premierę miał w roku 1972. „The Other” to najbardziej znana powieść Tryona, który zmarł w 1991 roku w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, ale fani literatury grozy mogą też kojarzyć choćby „Harvest Home” z 1973 toku (w Polsce wydana w 1996 pod tytułem „Pan Żniw”), drugą powieść Tryona, na kanwie której powstał miniserial „The Dark Secret of Harvest Home” (1978) w reżyserii Leo Penna i z Bette Davis w obsadzie. Autor „Tego drugiego” pisał też nowele i opowiadania, a w publikacji S.T. Joshiego pt. „The Modern Weird Tale” można znaleźć jego, ponoć dość obszerną, analizę gatunku horroru.

Mówi się, że wszystko zaczęło się od „Dziecka Rosemary” Romana Polańskiego. Po swoim pierwszym kontakcie z tym nieśmiertelnym horrorem satanistycznym opartym na powieści Iry Levina, Thomas Tryon, podobno zaczął opracowywać w myślach swoją opowieść grozy. Pierwszą, ale nie ostatnią cegiełkę, jaką dołoży do tej gatunkowej monumentalnej budowli. Powieść, która aż pół wieku czekała na swoje polskie wydanie. W 2012 roku New York Review Books przygotowało pamiątkowe wydanie „The Other” Tryona z posłowiem amerykańskiego pisarza Dana Chaona. A dziewięć lat później ukazało się polskie wydanie tej edycji opowieści o dwóch złotowłosych braciach z Nowej Anglii. Przygotowane przez wydawnictwo Vesper, które mam nadzieję nie poprzestanie na tym jednym dziele Tryona. „Rozgwieżdżona”, pobłyskująca twarda okładka zaprojektowana przez Krzysztofa Wrońskiego, także autora czarno-białych sugestywnych (subtelnie, ze smakiem) grafik. Przepiękne tłumaczenie Marka Króla i dodatkowe posłowie od polskiego pisarza i dziennikarza Roberta Ziębińskiego. Nic tylko czytać. O dwóch identycznych i jednoczenie bardzo niepodobnych do siebie nastoletnich chłopcach, których możecie już znać z filmu Roberta Mulligana, według mnie dość wiernie podążającego za książką (w końcu scenariusz napisał sam Thomas Tryon), aczkolwiek, jak zresztą można było się spodziewać, ekranowa wersja nie wchodzi w węższe ścieżynki opisane w swoim zaufanym przewodniku. Powieść oferuje nam szerszy obraz sennej mieściny w Nowej Anglii w latach 30-tych XX wieku i życia codziennego familii Perrych. Najpoważniejszą różnicą, jaką zaobserwowałam pomiędzy tymi bliźniaczymi dziełami jest wszystkowiedzący narrator, który pochodzi z Pequot Landing i którego nie zobaczymy w filmie Mulligana. „Ten drugi” to historia w trzech „aktach”, a wszystkie poprzedza małe spotkano z długo bezimiennym mężczyzną, który już bez osobistych adnotacji (nasz umowny sprawozdawca, w przeciwieństwie do drugiej osi fabularnej, pozostaje ukryty, nie ujawnia się), w trzeciej osobie snuje swoją niezwyczajną opowieść. Ostatnie słowa w „Tym drugim” też w pewnym sensie będą należeć do niego. Ostatni, tym razem podwójny zakręt, gdzie przynajmniej jeden może mocno namieszać w głowie. Przypomniała mi się wydana dużo później powieść pewnej francuskiej autorki, która też doczekała się swojej filmowej wersji wyreżyserowanej przez człowieka mającego niemałe, właściwie to ogromne zasługi dla kina grozy. Tak czy inaczej, to nie jedyna i zapewne nie największa niespodzianka przewidywana przez Tryona. Jako że najpierw obejrzałam film, trudno mi ocenić, czy jego debiutancka powieść zaskoczy współczesnego odbiorcę mającego jakieś rozeznanie choćby tylko w kinematografii grozy. Mnie na takie zagranie szczególnie uczuliła pewna dość głośna europejska produkcja z drugiej dekady XXI wieku, ale szczerze mówiąc nie jestem przekonana, czy „Odmieniec” Roberta Mulligana okazałby się dla mnie mniej przewidywalny, gdyby nie znajomość tamtego „tajemniczego filmu” nakręconego kilka dekad później. Z drugiej strony... Dobrze, zaryzykuję twierdzenie, że w powieści zawarto jeszcze więcej wskazówek, że w swoim późniejszym scenariuszu, bądź co bądź, Tryon był już trochę bardziej uważny pod tym względem. Może ingerował reżyser? Tego nie wiem, ale raczej skłaniam się ku temu, że film wykazuje się większą dbałością o element zaskoczenia. Pod tym względem młodszy braciszek powieści „The Other” może być bardziej efektywny.

Mistyczny horror psychologiczny jakby utkany ze snów, poplątanych wspomnień i owoców dziecięcej wyobraźni. Nostalgiczna, wprost przesycona tęsknotą za tym co minęło i nigdy nie wróci, opowieść o niepowstrzymanie rozpadającej się rodzinie z amerykańskiej prowincji. W jednym z tych miejsc, gdzie wszyscy się znają, a przynajmniej wszystkim wydaje się, że wiedzą wszystko o swoich sąsiadach. W jednym z tych miejsc, gdzie ludzie przeważnie się wspierają, gdzie panuje dziś już rzadko spotykana solidarność gminna. Dorośli mieszkańców Pequot Landing co prawda lubią sobie poplotkować, z umiłowaniem obgadywać współmieszkańców, ale kiedy trzeba potrafią się skonsolidować. Niewielu jest takich, którzy długo chowają urazę. Grzechy szybko są odpuszczane. A już zwłaszcza dzieciom. Wprost wymarzone środowisko dla takiego małego socjopaty, jakim niewątpliwie jest Holland Perry. Dwunastolatek, który już jakiś czas temu zszedł na drogę występku. Jego brat bliźniak, Niles, na własne oczy widział, jak powiesił kota ich babci Ady w studni, a teraz ma powody przypuszczać, że Holland rozpoczął polowanie na „grubszą zwierzynę”. Oczywiście Niles nie ma absolutnej pewności, ale na pewno poważnie bierze pod uwagę możliwość, że to jego bliźniak odpowiada za śmiertelne w skutkach rzekome wypadki, do jakich dochodzi w Pequot Landing latem 1935 roku. Giną ludzie i najprawdopodobniej tylko Niles może zatrzymać ten zabójczy pociąg. Pociąg zmierzający do czarownego Babilonu. Niles, podobnie jak Mark z kultowego „Synalka”, filmu Josepha Rubena 1992 roku, zna niektóre mroczne sekrety swojego towarzysza zabaw, ale w przeciwieństwie do Marka woli stać z boku. Nie mieszać się za bardzo do spraw chłopca, który zawsze przewodził w ich tandemie. Stosunek Nilesa do Hollanda to strach zmieszany z fascynacją. Dobry bliźniak chciałby być taki jak jego brat, choć oburzają go jego co poważniejsze wybryki. Przerażają poczynania jego bohatera. Niles jednak lgnie do Hollanda. Chciałby, żeby jego zły brat częściej się z nim bawił, by zabierał go na swoje długie wyprawy nie wiadomo gdzie i przede wszystkim zwierzał mu się tak, jak on zwierza się jemu. Bo Niles ma powody przypuszczać, że Holland sporo przed nim ukrywa. Czyżby mu nie ufał? Niles dał mu już przecież mnóstwo dowodów swojej lojalności. Sekrety Hollanda zawsze były u niego bezpieczne. Niektóre nadal przechowuje w swoim osobistym sejfie, puszce, z którą rzadko się rozstaje. Jest tam na przykład rodzinny pierścień, który Holland ukradkiem, w tajemnicy przed resztą rodziny, przekazał bratu (bracia zawarli jakiś pakt) albo tajemnicze zawiniątko, którego, nawet Niles to wie, należy strzec jak oka w głowie. Najbardziej ze wszystkiego, czym Holland zdecydował się podzielić ze swoją, w jego mniemaniu, pewnie gorszą połową. W oczach Hollanda Niles przypuszczalnie jest zbyt delikatny. Słaby, łatwo ulegający emocjom i zbyt mocno podporządkowany innym. Holland to prawdziwy indywidualista, a Niles biedne stworzenie prowadzane na łańcuchu przez ograniczonych dorosłych. Niewidzących tego, co widzi Holland, który wprawdzie docenia oczytanie brata i może też trochę zazdrości mu wyobraźni (zabawa Ady, pochodzącej z Rosji babci chłopców i ich starszej siostry wyczekującej swojego pierwszego dziecka. Zabawa polegająca na wchodzeniu w skórę innych ludzi, zwierząt i roślin, którą różnie można odczytywać, ale teoretycznie taka rozrywka powinna rozwijać wyobraźnię i empatię), ale całą swoją postawą daje do zrozumienia, że patrzy z góry na swojego niedoskonałego brata. Ułomnego. Ale jeszcze nie straconego. Niles może i tego nie dostrzega, ale czytelnik na pewno szybko zauważy, że to jedyna osoba, którą Holland do siebie dopuszcza. Że jeśli już na kimś Hollandowi zależy, jeśli już kogoś kocha (o ile jest do tego zdolny), to na pewno jest to Niles. On i nikt inny. Bez względu na to, czy powpadamy w pułapki pozastawiane przez Toma Tryona, czy przewidzimy jego najgwałtowniejsze ruchy, zapewne zauważymy z jak dużą gracją porusza się po zróżnicowanej grozowej glebie. Psychothriller podgryzany przez horror nadprzyrodzony na płótnie jakby z asortymentu Raya Bradbury'ego (lato pachnie podobnie jak w jego „Słonecznym winie”, powieści z 1957 roku, której w roku 2006 dostał się sequel pt. „Pożegnanie lata”). Wesołe miasteczko, które może przywieść na myśl „Dziwolągi” Toda Browninga (działalność typowa w tamtych czasach). Mroczna osobowość, degrengolada jednostki w oparach mistycyzmu i oniryzmu. W dość hermetycznej społeczności, w oddaleniu, szerzej wzorkiem wybiegając. W zbliżeniu: na coraz to bardziej dusznej, przygniatającej, klaustrofobicznej farmie, która jakby urwała się z jakiejś opowieści o duchach. Przeklęta farma Perrych. Nieszczęście goni nieszczęście. Po jednej tragedii przychodzi kolejna. Przeczuwamy jednak, że najokrutniejsze dopiero nadejdzie, że wszystkie te bezeceństwa, do których w gruncie rzeczy dochodzi nie tylko na „nawiedzonej farmie”, to jedynie przygrywka do potworniejszej melodii. Thomas Tryon nie okaże żadnych skrupułów. Od psychologicznej strony, a przy tym z dużym skupieniem na zróżnicowanym klimacie (czasem słońce, czasem deszcz, a na końcu wyjątkowo niszczycielska burza). Bez brodzenia w krwi i flakach, bez szczegółowych opisów odrażającej działalności... podmieńca? Tak czy inaczej, jedna z najupiorniejszych baśni/legend, jakie ludzkość sobie wymyśliła – niemowlę podmienione przez złośliwe elfy – też odgrywa swoją rolę w tej pasjonującej powieści. Może nawet ma jakieś większe, ukryte znaczenie.

Thomas Tryon rozpoczął swoją powieściopisarską karierę od wysokiego C. Bestsellerowej historii o dwóch braciach, gdzie jeden tęskni za tym co było, a drugi prze do przodu nie oglądając się za siebie. Jeden uporczywie trzyma się nadziei na odzyskanie tego, co zostało stracone, co najpewniej bezpowrotnie przepadło, a drugi garściami, nadzwyczaj zachłannie, czerpie z życia, które toczy się tu i teraz. Jeden poniekąd żyje przeszłością, drugi teraźniejszością. Wyglądają tak samo, ale w tych identycznych ciałach kryją się dwie zupełnie odmienne osobowości. Różne charaktery. Biały i czarny. „Ten drugi”, to olśniewający horror psychologiczny osadzony w idyllicznym amerykańskim miasteczku, które staje się istnym placem zabaw dla zdemoralizowanego chłopca i coraz bardziej złowrogim, ponurym miejscem dla jego dojrzewającego brata bliźniaka. Grzecznego dwunastolatka, któremu brakuje samozaparcia, brakuje sił, aby zatrzymać zło, które rozpanoszyło się w jego niegdysiejszej krainie szczęśliwości. Klimatyczna, stylowa, mocno trzymająca w napięciu, głęboka, intensywna, bezkompromisowa opowieść, której „grzechem byłoby” nie polecać fanom gatunku. Rewelacja!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz: