poniedziałek, 16 maja 2011

"Martwica mózgu" (1992)

Matka Lionela zostaje ugryziona przez nowy gatunek zwierzęcia zwanego szczuro-małpa. Po jakimś czasie kobieta zamienia się w żywego trupa i systematycznie zaraża innych tą przypadłością. Lionel wraz ze swoją dziewczyną Paquitą próbują powstrzymać szerzącą się zarazę.

"Martwica mózgu" w reżyserii Petera Jacksona jest kultowym filmem gore. Podobno do tej pory nie nakręcono jeszcze horroru, który wykorzystałby więcej sztucznej krwi niż to miało miejsce w tym przypadku. I chyba już takiego filmu nie będzie zważywszy na fakt, że w tych czasach spotykamy się najczęściej z krwią pikselową w kinie grozy. Za bardzo nie wiem, na czym polega fenomen tego filmu. Co ciekawsze, sama jestem jego wielbicielką, ale prawdę mówiąc jest to jeden z tych obrazów, który posiada spore niedoróbki warsztatowe. Zacznijmy od aktorstwa, które jest po prostu fatalne - główny bohater jest chyba najbardziej sztuczna postacią w całym filmie, ale mimo to potrafi wzbudzić w widzach sympatię oraz zważywszy na to, że "Martwica mózgu" jest horrorem komediowym również udaje mu się rozśmieszyć odbiorcę, choćby przez swój ciapowaty sposób bycia - takiego maminsynka jak on chyba jeszcze nie było:) Realizacja filmu także pozostawia wiele do życzenia, ale myślę, że Jackson nie przejmował się zbytnio realistycznym montażem - odnoszę wrażenie, że tym filmem chciał jedynie obrzydzić i rozśmieszyć widza.

Jeśli chodzi o uczucie obrzydzenia to jak to w filmach gore bywa na początku niejeden widz może poczuć lekkie mdłości - w moim przypadku miało to miejsce podczas obiadu, gdzie matka Lionela jadła własne ucho:) Jednakże wszechobecna groteska i bezsprzeczna przesada krwawych scen szybko nas znieczula. Hasło reklamowe brzmiało: "Produkcja dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach i jeszcze mocniejszych żołądkach..." I może początkowo jest odzwierciedleniem faktycznego stanu rzeczy, ale z czasem trwania filmu nikt już nie powinien czuć obrzydzenia. Co się zaś tyczy elementów komediowych to w tej produkcji jest ich całe mnóstwo, co ciekawsze Jackson prezentuje nam tutaj taki rodzaj czarnego humoru, który jest w stanie rozbawić nawet mnie (co nieczęsto zdarza mi się podczas oglądania filmów). Do najśmieszniejszych, moim zdaniem, scen na pewno należy słynny spacer z dzieckiem po parku - może i to niesmaczne, a nawet odrobinę niewłaściwe, ale mimo to strasznie mnie ten moment rozbawił.

Recenzując "Martwicę mózgu" nie sposób nie wspomnieć o kultowej scenie z kosiarką do trawy, na którą to wykorzystano podobno 300 litrów sztucznej krwi. Takiej rzezi jak żyję nie widziałam w żadnym horrorze, a za tak pomysłowe narzędzie zbrodni filmowi należy się Oscar:) Pod koniec widz będzie oglądał tylko i wyłącznie latające flaki i kończyny, a to wszystko skąpane w niewyobrażalnej wręcz ilości posoki. Pewnie do tego momentu wielu już zdąży się znieczulić na sceny gore obecne w tej produkcji, ale mimo to będzie na co popatrzeć i... z czego się pośmiać.

"Martwica mózgu" okazała się wielkim przełomem w kinie grozy, szybko zdobyła serca fanów gore oraz zyskała status filmu kultowego. Jakieś nadzwyczajne arcydzieło na pewno to nie jest, ale to wcale nie zmienia faktu, że Jackson nakręcił najkrwawszą produkcją w historii kina grozy, a tym samym zrobił jeden z niewielu filmów, po który ciągle sięgają nowe pokolenia widzów. Nic dziwnego, bowiem taka rzeź na ekranie nieczęsto się zdarza i szybko się o niej nie zapomina.

9 komentarzy:

  1. Nie wiem co w tym filmie jest takiego śmiesznego... Ba! Nic nie ma. Sztuczny jak nie wiem i do tego żałosny. Gorszego gniota nie widziałam.... Mogła bym ten film krytykowac, aż do śmierci. Naprawdę jest to jeden z najgorszych filmów stulecia. Ale co do rzezi to się zgadzam. Ale akurat krew tez wygląda sztucznie. Dobra nic już nie mówię:) Pozdrawiam i czekam z ciekawością na nową recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten film mnie rozwala w każdej cenie. Jest przekomiczny. Szczuromałpa, ksiądz karateka, czy o ile dobrze pamiętam pielęgniarka, której podczas karmienia wychodziło jedzenie przez rozcięte gardło. Oj jest w tym filmie pełno zapadających w pamięć scen.

    Jeśli chodzi o "martwice" ilość scen gore nie przeraża mnie i na pewno nie obrzydza, bo wiadomo że to tylko film, nie ma tu za grosz realizmu, i myślę że reżyser nawet nie starał się sprawić żeby cokolwiek było tu prawdziwe. Chciał dostarczyć nam rozrywki i to mu się udało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o rzeczy śmieszne to jest to kwestia tylko i wyłącznie każdego indywidualnego poczucia humoru. Mnie od zawsze bawił taki czarny humor, więc tutaj znalazłam idealny materiał na rozrywkę. Ale masz rację, ten film jest sztuczny, ale moim zdaniem zupełnie nie umniejsza to jego jakości. W końcu miał to być szokujący film gore bez żadnej większej głębi czy realizmu.
    Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosia, dobrze to ujęłaś. "Martwica mózgu" jest czystą rozrywką. A jeśli chodzi o komiczne sceny to cieszę się, że nie tylko mnie rozbawił ten film. Okzazuje się, że nie tylko ja mam takie czarne poczucie humoru:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj jest rzeczywiście trochę śmieszny i sztuczny. Inaczej odbierało się go w latach 90-tych. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lithium dzięki wielkie i oczywiście Twojego bloga również będę odwiedzać. Pozdrawiam!
    Cat, masz rację. To co ludzi obrzydzało kiedyś, teraz niestety często tylko śmieszy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeden z moich ulubionych horrorów pokroju B :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Martwica jest to na pewno jeden z najgorszych i kiczowatych horrorów o zombie jakie wymyślono. Zawiera masę drastycznych scen, ale niestety ani śmiesznych ani strasznych. Zagłosuj i napisz opinię na http://ocenfilm.pl lub dodaj swoja propozycję najlepszego filmu.

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest #1 komedii gore i zarazem mój ulubiony film, który bawi mnie za każdym razem.

    OdpowiedzUsuń