Pani psycholog od zaburzeń osobowości, Cara Harding, poznaje człowieka, który posiada osobowość wieloraką. Kobieta stara się pomóc swojemu pacjentowi, tłumacząc jego przypadek logicznymi zagadnieniami naukowymi. Tymczasem ludzie znajdujący się w jej otoczeniu zaczynają zapadać na dziwną chorobę, w trakcie której umierają. Cara odkrywa, że wszystkie te zgony mają związek z jej nowym pacjentem.
Film wyreżyserowało dwóch Szwedów - Bjorn Stein i Mans Marlind. Początkowo zdawać by się mogło, że mamy do czynienia z thrillerem psychologicznym i nic dziwnego, ponieważ zarówno narracja jak i tematyka filmu wyraźnie na to wskazują. Ot, mamy człowieka, który ewidentnie cierpi na rozszczepienie osobowości. Mamy też panią psycholog, która akurat specjalizuje się w takich przypadkach i wykorzystując swoje doświadczenie zawodowe stara się pomóc choremu psychicznie mężczyźnie. Jednakże w pewnym momencie na scenę wkraczają elementy horroru i od tego czasu "Shelter" staje się swego rodzaju miszmaszem gatunkowym, który dosyć zręcznie łączy thriller psychologiczny z horrorem, choć nie sposób uniknąć też niejakiej przesady, gdyż nagromadzenie tego wszystkiego z jednej strony intryguje, ale również pozostawia u widza uczucie zbyt wielkiego przesytu, a miejscami również niezrozumienia zamysłu reżyserów. Na początku wszystko jest w miarę zrozumiałe, ale z biegiem czasu wszystkie te zawiłości fabularne odrobinę dezorientują, a pod koniec seansu wyjaśniają te wątki w jakże zrozumiały, żeby nie rzec banalny sposób. Od momentu wplecenia w problematykę produkcji elementów horroru mamy do czynienia z konfrontacją wiary z nauką. Myślę, że przesłanie filmu sprowadza się do tego, że osoby niewierzące narażone są na więcej niebezpieczeństw i tylko wiara w Boga może nas ocalić przed zgubą. Wiem, że to trochę banalne, ale w tym przypadku taki morał chyba daje widzom nieco do myślenia.
Nie chcę wykładać tutaj samych minusów tej produkcji, bo akurat w tym przypadku byłam usatysfakcjonowana seansem. Choć scenariusz posiadał trochę niedociągnięć to myślę, że jak na współczesne kino "Shelter" wypada nadzwyczaj przyzwoicie. Najmocniejszą stroną filmu jest oczywiście jakże oryginalna fabuła, z pewnością niespotykana w tego typu produkcjach. Ta historia ma w sobie coś, co każe nam nie spuszczać oka z ekranu, wszak szybko można się tutaj pogubić. Ale myślę, że fabuła filmu skutecznie wciąga widza w akcję, intryguje i sprawia, że nie może się on doczekać zakończenia i wyjaśnienia całej tej opowieści. Naprawdę ciężko jest się domyślić finału, co prowadzi do konkluzji, że "Shelter" z pewnością nie należy do przewidywalnych obrazów za co należy mu się kolejny plus. Twórcy zadbali również o skuteczne stopniowanie atmosfery wspomagane zjawiskową, niezwykle nastrojową muzyką, która od razu wpadła mi w ucho:)
Nie sposób nie wspomnieć o obsadzie. W roli głównej znana widzom Julianne Moore, za którą nie przepadam, ale muszę przyznać, że w tym filmie niezmiernie mnie zaskoczyła. Odgrywając postać Cary wręcz tchnęła w nią życie, wydobyła z niej wszystko, co tylko można było wydobyć, a równocześnie zrobiła to w iście przekonującym stylu. Przyzwoicie spisał się także Jonathan Rhys Meyers, który miał do spełnienia chyba najcięższe zadanie - w końcu musiał poradzić sobie z odegraniem kilku postaci, ale moim zdaniem całkiem udanie mu to wyszło.
Buffy, zawiodłam się... Czekałam z pewnością na kolejna recenzję, myśląc, że będzie to jakiś krwawy horror, a tu znowu tematyka psychologiczna. Jeśli jest możliwość, to zacznij opisywać częściej te krwawe horrory, ponieważ coraz ich rzadziej na twoim blogu. Pozdrawiam i życzę jak najlepiej twojemu blogowi, bo to jeden z tych najlepszych o tematyce grozy :D
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie:) Tylko widzisz ostatnio rzadko wychodzą takie krwawe horrory. Ale jak byś usłyszałam, że jest jakiś nowy to daj znać, ok?
OdpowiedzUsuńPsychologiczne horrory sa najlepsze... to one zapadaja nam w pamięci , reszta to sf ( te krwawe);)
OdpowiedzUsuńA mnie zainteresowałaś tym filmem :) Zresztą to już któraś z rzędu pozytywna opinia jaką słyszę. Od jakiegoś czasu czeka na swoją kolejkę, ale chyba wezmę się za niego szybciej niż planowałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wiem, że jest min. Krzyk 4, ale to jeszcze w kinach - ale można obejrzeć także online tylko, że niestety w tej samej wersji. "Eksperyment" (2010) - ale to thriller... możliwe, że widziałaś. Jak poszukam, to napisze kolejne :DD
OdpowiedzUsuńZapomniałam jeszcze o "Breathing Room"(2008), "Tożsamość"(2003), "Nine Dead"... Nie są to zbytnio krwawe filmy(oprócz tego pierwszego i drugiego :D) - bardziej zagadkowe i nie są to też filmy te najnowsze (owszem jest ich dość mało...) i mogłaś je widzieć. No ale zdarza się ;)
OdpowiedzUsuńPani Rulling, dzięki za tytuły. Z tych co podałaś muszę koniecznie zobaczyć "Breathing Room". "Tożsamość" widziałam i to świetny thriller psychologiczny. "Nine Dead" też muszę nadrobić, bo z opisu zapowiada się nieźle. A o "Eksperymencie" pierwszy raz słyszę, ale doczytałam, że to thriller i nie należy do krwawych. A na "Krzyk 4" czekam na wydanie DVD, bo moja noga w kinie na horrorze już nigdy nie postanie:) heh.
OdpowiedzUsuńAnonimowy, co kto lubi. Ale jak gustujesz w horrorach psychologicznych to "Shelter" z pewnością jest filmem dla Ciebie.
Owca, obejrzyj koniecznie. Też widziałam, że film ma sporo pozytywnych opinii i w tym wypadku słusznie.
A mi się ten film podobał. Wolę nawet horrory psychologiczne i nastrojowe od rąbanki i hektolitrów krwi, bo to każdy może nakręcić :) Na początku filmu za bardzo nie kumamy, co w nim takiego strasznego, ale od momentu przesłuchania pacjenta przez panią doktor niejednokrotnie włos się jeży na głowie :) Nie jest to może jakiś megawybitny horror, ale w dzisiejszych czasach jeden z tych lepszych (moim zdaniem). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCat, mnie też bardzo się podobał. Oczywiście, wolę rąbanki, ale od czasu do czasu lubię obejrzeć sobie jakiś inny horrorek. Ale wiesz, te krwawe horrory nie tak łatwo nakręcić w końcu w nich ważny jest realizm, a zbyt często twórcom krwawych horrorów osiągnięcie tego nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńKlasyczny horror, ale bez tej całej krwawej szmiry - w sumie bardzo ciekawy i tu się z Wami dziewczyny zgadzam w 100%. Dodatkowo zakończenie zaskakujące, czyli to, co lubię. :)
OdpowiedzUsuńDodatkowa nota w górę za Julianne Moore)
Ej, czemu jak krwawe to od razu szmira:) Przecież krwawe kino jest bardzo dobre i ma swoich fanów podobnie jak horrory nastrojowe. Masz rację Aga, moim zdaniem właśnie zaskakująca fabuła jest najmocniejszym punktem tego filmu.
OdpowiedzUsuńHorrory w świecie kina są tak niedoceniane ale to one dostarczają widzom tyle rozrywki i cieszą się dużą popularnością. Ja, choć nie preferuję jakiegoś konkretnego gatunku filmu, uwielbiam horrory i ich klimat. Naprawdę fajny blog - wiem, bo nie pierwszy raz tu jestem. Można tu znaleźć coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki wielkie, Michał. Cieszę się, że blog Ci się podoba i oczywiście masz rację tzw. krytycy traktują horrory tylko i wyłącznie jako mało wymagającą rozrywkę, co często jest błędną oceną tego gatunku.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco i z wielką przyjemnością obejrzę :)
OdpowiedzUsuń''Ej, czemu jak krwawe to od razu szmira:)'' bo mi się już przejadły, hehehe...nie, no oczywiście żartuję. Staram się raczej nie szufladkować kina grozy, ale nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej jestem za klimatem niż brutalnością czy hektolitrami krwi, ale i w tych drugich mam swoje ulubione produkcje :)
OdpowiedzUsuńA właśnie mi ciągle mało tych krwawych filmów:)Chociaż z drugiej strony tych prawdziwie klimatycznych horrorów też jest bardzo mało. Teraz kręcą niestety średnio udane, mało logiczne filmy grozy bez klimatu i bez krwi... Mam nadzieję, że w końcu wezmą się za robotę i nakręcą coś wartościowego.
OdpowiedzUsuńDziś Buffy mamy ''wysyp'' para-dokumentów i ich na pęczki teraz się tworzy. W sumie początkowo byłam do ''horror verite'' nastawiona sceptycznie, ale z każdym kolejnym filmem zmieniam zdanie i chyba staję się powoli fanką tych pseud-dokumentów grozy. :) Pozdro...
OdpowiedzUsuńMasz rację, pseudo-dokumentów jest coraz więcej, ale ja jak na razie nie jestem fanką takich horrorów - jak na razie z tych filmów podobał mi się tylko "Lake Mungo".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hmmm... Ja też jestem za paradokumentami, choć brakuje mi szczerze filmów typu "Inni", czy "Mgła", a więc meganastrojowych i sklimaconych, bez latających odnóży i flaków. Przeraża mnie natomiast wysyp remaków. Tragedia ;)
OdpowiedzUsuń