czwartek, 15 grudnia 2011

Shirley Jackson "Nawiedzony"


Naukowiec, Montague, zaprasza nieznane sobie osoby do domu, o którym krążą pogłoski, że jest nawiedzony, w celu napisania pracy badawczej o zjawiskach metafizycznych. Zaprasza dwie osoby, które w przeszłości miały do czynienia z czynnikami nadprzyrodzonymi: Eleanor, która po śmierci matki nie może znaleźć swojego miejsca na świecie oraz Theodorę, bezpośrednią kobietę, mającą słabe zdolności parapsychiczne. Ponadto Montague ściąga do Domu na Wzgórzu młodego Luke'a - przyszłego spadkobiercę owej posiadłości. Cała czwórka stawi czoło niewyobrażalnym zjawiskom, które rozegrają się w owianym złą sławą domu, bowiem jeśli ktoś już przekroczy jego próg niełatwo będzie mu znaleźć drogę powrotną.

"Wizyta w Domu na Wzgórzu po prostu wstrząsa fundamentami naszej percepcji. Tak właśnie, sugeruje autorka, mógłby wyglądać telepatyczny kontakt z szaleńcem" (Stephen King "Danse Macabre")
"Nawiedzony" Shirley Jackson jest książką, którą w Polsce praktycznie nie sposób dostać. Sama "polowałam" na nią kilka lat, aż w końcu udało mi się odkupić od kogoś używany egzemplarz (za cenę nowego). Kontaktując się w wydawnictwem Zysk i S-ka, które wypuściło na polski rynek ostatni mały nakład dowiedziałam się, że nie posiadają już nowych egzemplarzy, a sami jak na razie nie planują wznowienia nakładu. Zysk i S-ka ostatnie wydanie "Nawiedzonego" przeprowadziło w 2000 roku, tym samym wykorzystując fakt, iż w 1999 roku miała miejsce premiera remake'u filmu na postawie prozy Jackson pod tytułem właśnie "Nawiedzony" w reżyserii Jana De Bonta. Dlatego też polskie tłumaczenie tytułu zapożyczono od ekranizacji zamiast przetłumaczyć go dosłownie, czyli "Nawiedzony Dom na Wzgórzu", co oczywiście brzmi lepiej, ale odbiorcy mogliby nie zorientować się, że mają do czynienia z pierwowzorem filmu, co znacznie obniżyłoby sprzedaż książki. W efekcie wszystkie nowe egzemplarze zostały wyprzedane, a dzisiaj polscy wielbiciele horroru literackiego mają ogromne trudności ze zdobyciem tej pozycji.


"Nawiedzony" po raz pierwszy wydano w 1959 roku, ale pomimo upływu tylu lat nadal cieszy się niesłabnącą popularnością. Nic dziwnego, w końcu to kamień milowy światowej literatury gotyckiej. Wielokrotnie interpretowany, reklamowany m.in. przez samego Stephena Kinga, który "bez mrugnięcia okiem" zalicza ową pozycję do swoich ulubionych utworów epickich. Książka jest stosunkowo krótka (przeczytałam ją w jakieś dwie godziny) i to jest jej największym mankamentem. W końcu, kiedy czytelnik już wkroczy do Domu na Wzgórzu z miejsca się w nim zaaklimatyzuje. Dla mnie ta powieść mogłaby ciągnąć się przez tysiące stron, a mój entuzjazm w trakcie czytania nie osłabłby nawet na sekundę. Podpisuję się pod twierdzeniem Kinga (zamieszczonym w jego "Danse Macabre"), że pierwsze zdania "Nawiedzonego" brzmią tak pięknie, iż nie sposób o nich zapomnieć (najwspanialszy wstęp książki, jaki miałam okazję przeczytać). Co prawda tłumaczenie Marii Streszewskiej-Hallab z Zysk i S-ka nie brzmi najlepiej:
"Żaden żywy organizm nie może na dłuższą metę normalnie funkcjonować w warunkach absolutnego realizmu. Niektórzy utrzymują, że nawet skowronki i koniki polne miewają sny. Dom na Wzgórzu, choć nienormalny, opierał się samotnie o swoje pagórki i tulił ciemność w swym wnętrzu. Stał tak już osiemdziesiąt lat i zapewne stać tak będzie przez następne osiem dziesięcioleci. W środku ściany wznosiły się pionowo do góry, cegły przylegały równo jedna do drugiej, podłogi były w całkiem niezłym stanie, a drzwi - dobrze zamknięte. Pomiędzy drewnem a kamieniami Domu na Wzgórzu zalegała głucha cisza, a to, co po nim chodziło, chodziło samotnie."

Ale już owy fragment powieści zamieszczony w "Danse Macabre" Stephena Kinga wydawnictwa Prószyński i S-ka w tłumaczeniu Pauliny Braiter i Pawła Ziemkiewicza brzmi idealnie:"Żaden żyjący organizm nie może istnieć zbyt długo w warunkach absolutnej rzeczywistości, nie popadając w szaleństwo; są tacy, którzy twierdzą, że nawet skowronki i pasikoniki mają jakieś sny. Dom na Wzgórzu, szalony dom, stał samotnie pośród wzniesień, kryjąc w swym wnętrzu ciemność. Stał tak od osiemdziesięciu lat i mógł stać następnych osiemdziesiąt. Wewnątrz ściany wznosiły się pionowo, cegły ciasno przylegały do siebie, podłogi były mocne, a drzwi - starannie zamknięte. Gruby płaszcz ciszy pokrywał drewno i kamień Domu na Wzgórzu, a cokolwiek wędrowało w tych murach, wędrowało samotnie."

Co sprawiło, że powieść pisarki, która nie ma zbyt wiele wspólnego z literacką grozą zdobyła status kultowej i stała się jedną z najważniejszych książek gotyckich, jaką napisano? Oczywiście, na pewno przyczynił się do tego piękny język Jackson, którym skutecznie rozbudza wyobraźnię czytelników spragnionych mocnych wrażeń. Ponadto należy wspomnieć o dwutorowej interpretacji fabuły owej pozycji. Każdy czytelnik po skończonej lekturze będzie się zastanawiał, czy owiany złą sławą Dom na Wzgórzu rzeczywiście jest nawiedzony, czy tylko poznał historię opowiedzianą z punktu widzenia szaleńca. Rzecz jasna Shirley Jackson nie tylko tytułem, ale również samym wstępem jasno mówi nam, że Dom na Wzgórzu jest siedliskiem jakiś nadprzyrodzonych sił, ale w toku trwania lektury czytelnik szybko odkryje, że o żadnych widocznych oku materializacjach nie może być mowy. Dowiadujemy się, że w domu drzwi samoistnie się zamykają, że w nocy słychać jakieś tajemnicze odgłosy, ale nie jesteśmy pewni, czy bohaterowie rzeczywiście są świadkami tych zjawisk, czy zwyczajnie nie stali się ofiarami zbiorowej halucynacji. Naszą dezorientację interpretacyjną potęguje również postać głównej bohaterki - narcystycznej Eleanor, która żyje we własnej bajce, myśli tylko o sobie i jest przekonana, że pozostali bohaterowie oraz ewentualne duchy zagnieżdżone w Domu na Wzgórzu interesują się tylko nią. W efekcie właściwie nie wiemy, czy wkroczyliśmy do jej umysłu i obserwujemy wszystkie wydarzenia z jej wypaczonej perspektywy, czy może Eleanor jest winna wszystkim dziwnym zjawiskom rozgrywającym się w domu (aby zwrócić na siebie uwagę innych, co pasowałoby do jej chorobliwego egocentryzmu), czy może rzeczywiście mamy do czynienia z klasycznym nawiedzeniem. Myślę, że każdy czytelnik ma rzadko spotykaną możliwość dobrania sobie interpretacji, która go zadowoli, choć sama autorka pewnie chciałaby, abyśmy postawili raczej na zwyczajną metapsychikę (choć nie ukrywam, że obarczenie winą psychotycznego umysłu Eleanor wydaje się najbardziej nęcącą interpretacją).

"Nawiedzony" jest pozycją, której sie nie czyta, ale wręcz pożera. Mimo niewątpliwego dyskomfortu emocjonalnego podczas obcowania z tą powieścią (w końcu będziemy mieć do czynienia z domem o zaburzonych proporcjach, w którym niepodzielną władzę sprawuje wręcz nieznośna groza emanująca z kart powieści) nikt, kto już zapozna się z pierwszą stroną nie odłoży tej pozycji na półkę przed jej ukończeniem. Wielbiciele literackiego horroru mają obowiązek zapoznać się z tą książką nie tylko dlatego, że to już dzieło kultowe, ale również z uwagi na jej wysoki poziom warsztatowy - przyznam się szczerze, że jak dotąd jest to najlepsza powieść gotycka, z jaką miałam okazję obcować. Myślę również, że osoby nieinteresujące się szeroko pojętą grozą znajdą tutaj coś dla siebie. Miejmy tylko nadzieję, że jakieś polskie wydawnictwo zdecyduje się na wznowienie nakładu "Nawiedzonego", ponieważ szkoda, aby nasze społeczeństwo ominęło tak wielkie przeżycie kulturalne, jakie ja odczułam zapoznając się z tą pozycją. Osobom zainteresowanym kinematografią polecam ekranizację prozy Jackson z 1963 roku w reżyserii Roberta Wise'a oraz wspomniany już remake z 1999 roku. Ponadto zachęcam do przeczytania obszernej recenzji autorstwa Stephena Kinga zamieszczonej w "Danse Macabre".

7 komentarzy:

  1. Bardszo mnie zaciekawiła,rozejrzę się za nią;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam jej szukam od dłuższego czasu. Gratuluję zdobycia egzemplarza. Świetnie, że odświeżasz zakurzone klasyki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwszym rzucie oka byłam przekonana, że będzie o Herbertowym "Nawiedzonym" ;)
    Brzmi ciekawie, co prawda czasu nie mam, a lista zaległości książkowo-filmowych wciąż rośnie, ale chętnie dodam do stosu. A nóż-widelec przyda się w lipcu ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również poszukuję od dawna tej książki.
    Nie ma w żadnej bibliotece niestety. Na allegro też ciężko trafić... Ale na pewno w końcu się uda.

    OdpowiedzUsuń
  5. O właśnie, a ja ostatnio szukam jakiejś ciekawej pozycji książkowej i nic mi nie pasuje. Może uda mi się to to cudko znaleźć gdzieś nawet w wersji e-booka??? Fajnie, że ta recka się tu pojawiła. Dzięki wielkie Buffy i mrocznie pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zdumiony, że można pisać w takich superlatywach o tej książce. Początek ciekawy, końcówka również, ale sama akcja słaba. Z wartością literacką i stylem pisania też bym nie przesadzał. Film z 99’ zdecydowanie bardziej mi się podobał. 4-5/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaszokuję jeszcze bardziej: to jedna z moich ulubionych powieści:)

      Usuń