Billy dostaje w prezencie od ojca nietypowe zwierzątko, zwane mogwaiem, na którego ojciec woła Gizmo. Chłopak otacza swoje nowe zwierzątko staranną opieką, jednak przez nieuwagę łamie trzy żelazne zasady przekazane mu przez ojca. Na skutek tego Gizmo rozmnaża się, a jego potomstwo zaczyna siać terror w całym miasteczku.
Joe Dante, reżyser takich klasyków kina grozy, jak "Pirania" (1978) i "Skowyt" (1981) nakręcił również horror komediowy, który w obecnych czasach uchodzi już za klasykę. To fakt, że obraz "Gremliny rozrabiają" ma niewiele wspólnego z filmową grozą, ale jako komedia niezmiennie zapewnia widzom świetną zabawę. Nie ukrywam, że film najlepiej ogląda się właśnie w okresie świąt, zważywszy, że jego akcja toczy się w tym szczególnym okresie, a co za tym idzie znakomicie wprowadza odbiorcę w wigilijny klimat.
Według mnie najmocniejszym elementem tego obrazu jest Gizmo - słodziutkie stworzonko, od którego nie sposób oderwać wzroku (swego czasu prosiłam rodziców, żeby mi takiego kupili), ale którego hodowla nastręcza kilku problemów. Po pierwsze Gizmo jest uczulony na silne świało, zwłaszcza słoneczne, które może go nawet zabić. Po drugie w kontakcie, z choćby kroplą wody zaczyna się rozmnażać, a jego potomstwo wyskakuje z... pleców. Po trzecie, nie wolno go karmić po północy, ponieważ zamienia go to w krwiożerczego, ohydnego gremlina, który sieje zniszczenie wszędzie, gdzie tylko się pojawi. Bohater filmu, Billy, jak można się tego spodziewać łamie wszystkie zasady, co sprowadza mu na głowę całą chmarę odrażającego potomstwa Gizmo, którym dowodzi wredny gremlinek z siwym irokezem na głowie:) Od 1984 roku film wcale się nie zestarzał, nawet współczesny widz powinien być zadowolony z seansu, zwłaszcza jeśli nastawia się na komedię. Nie ukrywam, że ścieżka dźwiękowa należy do najlepszych, jakie miałam okazję słyszeć w filmie, skomponowana przez Jerry'ego Goldsmitha szybko wpada w ucho i nawet po skończonym seansie nie sposób szybko się od niej uwolnić.
"Gremliny rozrabiają" jest obowiązkową pozycją dla widzów pragnących za pośrednictwem filmu wejść w atmosferę świąt Bożego Narodzenia, a przy okazji trochę się pośmiać. Osoby gustujące w obrazach z małymi, wrednymi potworkami, które nota bene dzięki doskonałej robocie speców od efektów specjalnych wyglądają jak żywe, również nie powinny narzekać. Słowem: idealny film na ten szczególny zimowy okres, przeznaczony zarówno dla dorosłych, jak i młodszych widzów.
Wszystkim horrormaniakom życzę Wesołych Świąt!
Dzięki za życzonka Buffy! :) Tobie również życzę spokojnych i radosnych świąt, a nam wszystkim - miłośnikom grozy - jej obfitości!!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję bardzo za życzenia i również życzę udanych i wesołych Świąt! Najlepiej przed TV w otoczeniu świetnych filmów grozy hehe :-) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego - wesołych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam świątecznie.
Hej ;) Wczoraj przez przypadek trafiłam na twojego bloga, i muszę przyznać że bardzo się z tego ciesze :) Jestem wielką fanką horrorów a nie spotkałam się jak dotąd z tak dobrymi recenzjami, także wielkie brawa dla ciebie :) Wczoraj przeczytałam praktycznie wszystkie recenzje tak mnie wciągnęło to czytanie. Z tego co widzę mamy bardzo podobny gust co do horrorów a rzadko ktoś lubi takie filmy jak ja :) Twoje recenzje przekonały mnie do obejrzenia tych oto filmów (jak na razie): - Baby Blues,- Porzuceni, - Powracający koszmar, - Seconds Apart, - Termin, - Pluję na twój grób, oraz - Dziewczyna z sąsiedztwa. Sporo filmów już widziałam z tych co zrecenzowałaś, ale gdy obejrzę te co wypisałam napewno podziele się wrażeniami... Przepraszam za długi post :P Pozdrawiam serdecznie... Kasia ;-))
OdpowiedzUsuńOj zapomniałam jeszcze dodać filmu - The Final oraz - Wszyscy kochają Mandy Lane :)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny za życzonka:)
OdpowiedzUsuńKasia, im dłuższy koment tym lepiej, więc nie przepraszaj:) Cieszę się, że mogłam polecić Ci kilka tytułów filmów, mam nadzieję, że przypadną Ci do gustu. Dziękuję za miłe słowa i oczywiście zapraszam do ponownych odwiedzin bloga.
Pozdrawiam dziewczyny!
Ulubiony film mojego dzieciństwa! :D Podobnie jak Critters, Willow i Robin of Sherwood. A maskotkę Mogwaia mam! :P Znalazłem ją ubabraną ponad miarę wsród sterty wyciągniętych ze śmietnika rupieci na wystawce u walącego siarą, nasmarowanego kompletnie "biznesmena", sprzedającego swoje precjoza z kartonu rozłożonego na chodniku na bazarze za... złotówkę. :} Trzymam go na szczycie Altusa 130 w miejscu gdzie słońce nie dochodzi, a podlewając kaktusy nie mam szansy go zmoczyć. :}
OdpowiedzUsuńNo to Ci zazdroszczę, bo skoro nie mogę mieć takiego żywego (niestety) to chciałabym przynajmniej maskotkę:)
UsuńTo jest horror? Lol, nie wiedziałam. Oglądałam w wieku siedmiu lat ;)
OdpowiedzUsuń