sobota, 30 czerwca 2012

„Pierwotny instynkt” (2010)

Recenzja na życzenie
Grupa przyjaciół, po katastrofie ich łodzi, dostaje się na bezludną wyspę. Szybko dochodzą do wniosku, że miejsce to zamieszkuje coś, co pragnie ich śmierci i bynajmniej nie jest człowiekiem.
Po klęsce „The Forgotten Ones” z 2009 roku Roel Reine postanowił nakręcić remake swojego obrazu, zapewne w nadziei, że publiczność w końcu przekona się do tej historii i uda mu się coś niecoś zarobić. Po przeczytaniu krótkiego opisu „Pierwotnego instynktu” domyśliłam się, że to kolejny współczesny twór, który wymaga od odbiorcy całkowitego wyłączenia myślenia. Ale już po pierwszych minutach seansu zauważyłam, że aż tak różowo to nie będzie – aby bezboleśnie przetrwać półtoragodzinną projekcję musiałabym pozbawić się mózgu. Po długim namyśle jednak postanowiłam zostawić go na miejscu (przyznaje, że dość masochistycznie) i troszkę pocierpieć. A że nienawidzę nudy, która wkrada się w każdą minutę tego filmu, odczuwałam niewyobrażalny, niemal fizyczny ból, a na domiar złego musiałam walczyć z nieustannie ogarniającą mnie sennością.
Fabuła jest prosta jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Stały schemat – coś zabija protagonistów na bezludnej wyspie. Właściwie to do tego sprowadza się cały scenariusz. Chociaż, po namyśle, twórcy jednak „komplikują” troszkę wydarzenia, dodając wątek Kościoła, który stara się ukryć istnienie monstrum, ponieważ nie pasuje do teorii biblijnej, a więc w pewnym stopniu podważa ich teologiczne nauki. Nie wiem, jak inni, ale ja odniosłam wrażenie, że wątek ten wpleciono w fabułę na siłę, może żeby dodać jej odrobinę oryginalności, co zaowocowało raczej zwykłym absurdem. O wiele bardziej udany okazał się motyw archeologów, którzy odkryli istnienie nieznanych cywilizacji, pradawnych stworzeń. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się pociągnąć tego troszkę dłużej.
Skoro nie da się pisać o fabule przyjrzyjmy się bohaterom filmu. Zacznijmy od antagonisty, naszego pradawnego stwora, który nasuwa skojarzenia z kultowym Predatorem – ukrywa się w dżungli, szukając okazji do zabicia naszych protagonistów. Oczywiście, widzi w podczerwieni; jest zwinny jak małpa; wydaje z siebie dziwne odgłosy, a jego wygląd nie zaskakuje niczym oryginalnym – takie skrzyżowanie wspomnianego Predatora z potworkami z  „Zejścia”. Tymczasem zachowanie protagonistów (dodam, że wyjątkowo źle zagranych) jest do bólu przewidywalne – dokładnie takich reakcji na niebezpieczną sytuację, w jakiej się znaleźli można od nich oczekiwać, jak na schematyczny horror przystało. Oczywiście, obowiązkowo muszą krążyć po dżungli, nie bacząc na fakt, że grozi im tam śmierć oraz czują się w obowiązku, chociaż raz pokłócić i rozdzielić na cztery strony świata. Schemat goni schemat, a nuda wręcz wylewa się z tego obrazu. Jednakże, usilnie poszukując jakiś plusów „Pierwotnego instynktu” (zaczyna mnie już męczyć wypatrywanie pozytywów we współczesnych, bzdurnych horrorach) znalazłam całkiem udane, sprawnie zrealizowane dwie krwawe sceny – robaki wijące się w zakrwawionym ciele mężczyzny oraz wyrwanie i skonsumowanie serca człowieka przez pradawnego potwora. Ale to chyba troszkę za mało, żeby zadowolić choćby średnio wymagającego widza…
Odradzam wszystkim! Naprawdę nie ma tutaj NIC godnego uwagi – zero klimatu, zero napięcia, zero wiarygodności sytuacyjnej, ale za to mnóstwo nudy, którą przeładowano cały scenariusz. Myślę, że słowo „gniot” całkowicie podsumowuje ten pseudo horror, w którym więcej jest typowej przygodówki, aniżeli grozy, Naprawdę, szkoda na to czasu.

3 komentarze:

  1. Heh, oglądał ja, i nawet zastanawiałem sie czy czegos o tym samemu nie skrobnąc ale po przemysleniu uznałem ze to za nudny film by bylo o czym sklecic artykuł choćby. Moja ulubiona scena jak znalezli jakieś krwawe slady na plazy - odpalają race i wołają wszystkich. Ekipa z dżungi przybiega zziajana z pytaniem "co tam macie" i słyszy odpowiedź "nic, takie cos". Ja bym za przegnanie mnie przez pół wyspy dla niczego dał komuś po pysku. Nie dziwie sie ze nasi schemat-bohaterowie sie w koncu pożarli:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no, napisz reckę. Ostatnio ucichłeś, a ja nie mam żadnej alternatywy na poprawę humoru - Twoje recki są na maxa humotystyczne przez co ZAWSZE wprawiają mnie w dobry nastrój. Proszę, napisz coś nowego.

      Usuń
    2. Nie no tak serio to mocno bez czasu jestem ostatnio, co innego obejrzec co innego coś skrobnąć. Ale jeśli Buffy prosi nie mam serca odmówić :) Ostatnio nawet takiego monstera widziałem na pulsie ze trzy dni przeżywałem. Na weekend cos sie pojawi.

      Usuń