Frankfurtem wstrząsa seria okrutnych morderstw wysoko postawionych osób. Sprawca podaje im cyjanek potasu, podcina gardło, obcina genitalia i wydłubuje oczy, a na ich czołach, ich własną krwią wypisuje liczbę 666. Zabójca wysyła liściki do nadkomisarz Julii Durant z cytatami z Biblii, w których znajduje się podpowiedź na temat następnego morderstwa. Julia wraz z kolegami z wydziału zabójstw stara się jak najszybciej schwytać mordercę, a w tym celu będzie zmuszona wniknąć w świat korupcji i odrażających zbrodni.
Druga część niemieckiej serii kryminałów z nadkomisarz Julią Durant. Po opisie można sądzić, że to kolejna sztampowa powieść o podążaniu tropem seryjnego mordercy. Początkowo nawet w to wierzyłam, ale teraz, po skończonej lekturze, odnoszę wrażenie, że autor pretendował do czegoś nieco bardziej skomplikowanego. Już sam niezwykle krwawy modus operandi zabójcy z pewnością zaintryguje czytelników, poszukujących w literaturze daleko posuniętej dosłowności. Jednak w moim mniemaniu Franz szczególnie zadbał o charakterystykę sprawcy. Stosunkowo szybko dowiadujemy się o osobistej tragedii zabójcy – tragicznej śmierci dwójki dzieci i poniekąd również stracie żony, która całkowicie odcięła się od świata zewnętrznego. I choć, aż do końca lektury nie poznamy personaliów sprawcy (ale łatwo możemy się ich domyślić) wszystkie inne aspekty jego życia będą nam doskonale znane, na tyle, aby całkowicie opowiedzieć się po jego stronie. Wiem, jak to brzmi – dopingowanie seryjnemu mordercy? A tak, i powiem nawet więcej. Autor wręcz zmusi czytelnika do całkowitej zmiany poglądów, pokaże że czasem zło można zwalczać jedynie złem, pokaże, że czasem pozory mogą mylić, a okrutny morderca miast więzienia zasługuje na medal.
„Ósma ofiara” opowiada przede wszystkim o władzy i bogactwie, które pozwalają na bezkarne łamanie prawa. Handel narkotykami, żywym towarem i bronią, ale przede wszystkim i gwarantuję, że niezwykle ciężko jest przebrnąć przez tę tematykę – pedofilia. Autor nie decyduje się na jakiekolwiek niedopowiedzenia, dobitnie tłumaczy nam, co obleśny, bogaty staruch może zrobić niewinnemu dziecku i tylko dlatego, że jest wysoko postawioną osobistością może czuć się całkowicie bezpieczny w obliczu prawa. Problematyka „Ósmej ofiary” z pewnością poruszy każdego, nawet najbardziej doświadczonego czytelnika kryminałów, zmusi do myślenia, a wnioski, które wyciągnie przerażą go do głębi. Jedyne, z czym Franz sobie nie radzi to pełne niepotrzebnej egzaltacji dialogi; przewidywalność nie tylko w kwestii tożsamości zabójcy, ale również jego ofiar oraz przesłodzona relacja pomiędzy policjantem z wydziału zabójstw, Hellmerem i żoną jednego z zamordowanych, Nadine. Główna bohaterka, Julia Durant, również nie wypada zbyt przekonująco, a przy postaci mordercy niemalże całkowicie blednie. Skłamałabym, gdybym twierdziła, że łatwo przymknąć oko na te niedoróbki warsztatowe, ponieważ znacznie utrudniają one lekturę, aż do jej ostatniej strony, jednakże myślę, że warto jednak sięgnąć po „Ósmą ofiarę”, choćby dla jej wstrząsającej problematyki, której jeszcze przez długi czas nie będę w stanie wyrzucić z pamięci.
Druga część kryminalnej serii Andreasa Franza to klasyczny przykład odwrócenia ról – tutaj antagonista zyskuje aprobatę czytelnika, a osoby, które na pierwszy rzut oka wydawały się być niewinnymi ofiarami zasługują jedynie na całkowite potępienie. Franz pomiędzy słowami pyta nas, czy doszliśmy już do tego etapu degeneracji człowieczeństwa, że aby liczyć na choćby minimalne bezpieczeństwo musimy zwalczać „zakażone jednostki” metodami potępianymi przez wymiar sprawiedliwości. Pyta nas, czy w tak zdeprawowanym świecie istnieje dla nas choćby cień nadziei na lepszą przyszłość. I odpowiada: oczywiście, że nie. Niezwykle pesymistyczna, acz jakże trafna konkluzja. Jeśli ktoś potrafi przymknąć oko na niedoróbki warsztatowe i nie boi się zagłębić w trudną, żeby nie rzec chorą tematykę to „Ósma ofiara” jest powieścią właśnie dla niego.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz