piątek, 28 września 2012

Graham Masterton „Geniusz”

Micky Frasier jest świadkiem porwania starszego mężczyzny przez dwóch uzbrojonych oprychów. Bez namysłu chłopak rusza w pościg za porywaczami i tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności udaje mu się uratować staruszka, który okazuje się być prawdziwym geniuszem we wszystkich znanych światu dziedzinach nauki. Mężczyzna ofiarowuje Frasierowi specyfik, dzięki któremu zyskał tak ogromną wiedzę. Po zażyciu go chłopak całkowicie się zmienia, jednak nie ma czasu nacieszyć się swoimi nowymi zdolnościami, ponieważ okazuje się, że znajomość z tajemniczym staruszkiem przysporzyła mu groźnych wrogów, którzy czyhają na życie jego i jego znajomych.
Przy okazji recenzji „Niewinnej krwi” Grahama Mastertona wspomniałam, że o wiele bardziej cenię jego thrillery od horrorów. Po przeczytaniu „Geniusza”, kolejnego pełnego akcji thrillera, tylko umocniłam się w tym przekonaniu. Już sam pomysł na fabułę książki jest niezmiernie intrygujący. Początkowo głównym bohaterem jest Micky Frasier. Chłopak mimo niedostatków finansowych zdaje się być osobą całkowicie beztroską – ma dziewczynę, którą kocha; przyjaciela, z którym komponuje podrzędną muzykę; psa oraz stałą pracę w restauracji na zmywaku.  Jak można się tego spodziewać z chwilą wyrwania obcego staruszka z rąk brutalnych porywaczy życie Micky’ego całkowicie się zmieni. On będzie przekonany, że na lepsze, wszak mimo zagrażającej jego życiu afery, w którą nieopatrznie się wplątał, w jego mniemaniu znajomość z ekscentrycznym geniuszem dała mu coś, o czym tylko mógł marzyć – nieprzeciętną inteligencję, możliwość zmiany świata, dzięki swojemu umysłowi. Czytelnik szybko zapała niechęcią do chłopaka. W końcu początkowo, był całkiem interesującą postacią, ale z czasem, pod wpływem „mocy”, jaką posiadł, jego osobowość uległa diametralnej zmianie – przestał rozumieć swoich przyjaciół, a zaczął dumać nad skomplikowanymi teoriami naukowymi. Jednym słowem: stał się niezmiernie nudny, z czego nawet nie zdawał sobie sprawy. Masterton za pomocą jego postaci znakomicie zobrazował mentalność ludzką, jej uporczywe dążenie do doskonałości, mimo bolesnych konsekwencji.
Z czasem Micky zejdzie na drugi plan, a jego miejsce zajmie John Huntley, prywatny detektyw, najęty przez dużą firmę do odnalezienia starego geniusza. Modelowy „twardy facet” z mroczną przeszłością, za wszelką cenę pragnący odkupić swoje winy. Jak można się tego spodziewać, on również uwikła się w skomplikowaną aferę, w której centrum znajduje się tajemniczy, nieprzeciętnie inteligentny staruszek i u boku Frasiera postara się dotrzeć do korzeni całej intrygi. Choć John jest zdecydowanie ciekawszą postacią od Micky’ego, czytelnikowi łatwiej jest się z nim utożsamić, to i tak w moim mniemaniu wszystkich przyćmiła Sara. Graham Masterton częstokroć zaskakiwał mnie intrygującymi, drugoplanowymi bohaterkami – tajemniczymi, pięknymi femme fatale, które przez swoje tragiczne życiowe wybory znalazły się w punkcie bez wyjścia, w matni, która powoli acz konsekwentnie coraz bardziej pogrążała ich w bagnie. Taka właśnie jest Sara, moim zdaniem najlepsza postać „Geniusza”, szkoda tylko, ze autor nie zechciał bliżej się nią zainteresować.
„Geniusz” to taka mieszanka wątków czysto psychologicznych, ze szczególnym wskazaniem na destrukcyjne zapędy ludzkości oraz delikatną manipulację niczego niepodejrzewającą opinią publiczną z sensacyjnymi pościgami samochodowymi, wybuchami, itp. Masterton trafił w sedno, wplatając w fabułę jedną z największych bestialstw w historii świata, skróconą historię tzw. Jednostki 731 (pełnoletnie, niezaznajomione z tym tematem osoby zapraszam do lektury wstrząsającego artykułu Cat). Tak naprawdę spragniony mocnych, pełnych napięcia wrażeń czytelnik powinien znaleźć tutaj wszystko, czego potrzebuje. To prawda, że niektóre szczeble wielkiej afery, skonstruowanej na kartach tej powieści przez Mastertona grzeszą odrobiną przewidywalności, ale jest to chyba jedyny mankament, na który zwróciłam uwagę, podczas obcowania z „Geniuszem”. Pomysłowa fabuła i wyraziści bohaterowie z pewnością zapewnią nie lada rozrywkę nie tylko wielbicielom Grahama, ale również thrillerom w ogóle.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

2 komentarze:

  1. Niedawno czytałam ,,Niewinną krew'' i bardzo przypadł mi do gustu. Rzeczywiście był lepszy od niejednego horroru w wykonaniu tegoż autora. Co do ,,Geniusza'' nie miałam jeszcze okazji go czytać, ale myślę, że nic straconego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego autora. Nie czytałam jeszcze " Niewinną krew " G.M Ale chyba sięgnę po tą książkę :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie --> http://samplu.blogspot.com/ + obserwuję :D

    OdpowiedzUsuń