ALAN MOORE, F. PAUL WILSON, KIM NEWMAN, GRAHAM MASTERTON, EDWARD LEE, IAN WATSON, MORT CASTLE, ALAN DEAN FOSTER, RAMSEY CAMPBELL, GENE WOLFE, TOMASZ DRABAREK
Howard Phillips Lovecraft jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych autorów science fiction i horroru. Jego pełna przerażających bogów twórczość składa się na tzw. mitologię Cthulhu. Wydawać by się mogło, że po jego śmierci (pod koniec lat 30. XX wieku) wielbiciele jego literatury już nigdy nie dostaną nowej opowieści o potworach z innych światów, o mieszaniu się różnych rzeczywistości. Nic bardziej mylnego, wszak nie tylko czytelnicy są oczarowani bogatym dorobkiem literackim Lovecrafta, ale również inni autorzy literatury grozy i science fiction. Wydawnictwo Dobre Historie prezentuje swoim czytelnikom jedynie malutki ułamek jedenastu opowiadań, garściami czerpiących z mitologii Cthulhu, w jedynej w Polsce antologii, poświęconej pamięci H.P. Lovecrafta zatytułowanej „Cienie spoza czasu”. Jak to w tego typu zbiorach krótkich form epickich zdarzają się teksty niezmiernie interesujące, wręcz wybitne, ale również takie, którym niestety nie udało się skutecznie przykuć mojej uwagi.
Alan Moore „Dziedziniec”. Agent pod przykrywką zajmuje się sprawą tajemniczych morderstw. W trakcie śledztwa odwiedza pewien klub, w którym można nabyć zupełnie nowy narkotyk, którego zażycie podobno diametralnie zmienia spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość. Pełne wulgaryzmów i młodzieżowego slangu opowiadanie Moore’a niestety poza zakończeniem niczym nie zaskakuje.
F. Paul Wilson „Pustkowia”. Kathleen McKelston po latach spotyka swojego byłego chłopaka, który prosi ją o pomoc. Jako była mieszkanka Sosnowych Pustkowi może dopomóc mu w eksploatowaniu tych terenów, na potrzeby folklorystycznej książki, którą pisze. Kobieta zgadza się zabrać go w dzikie tereny Sosnowych Pustkowi, aby domorosły pisarz porozmawiał z tamtejszymi mieszkańcami na temat Diabła z Jersey, którego jakoby regularnie widują. Jednak mężczyzna w istocie poszukuje czegoś innego – czegoś, co pozwoli mu zajrzeć w inną rzeczywistość. Jedno z najlepszych opowiadań w zbiorze. Dzięki swojej dłuższej formie pozwala czytelnikowi całkowicie wczuć się w rozpaczliwą sytuację bohaterów, a sama senna atmosfera kompletnego odludzia przywodzi na myśl twórczość Stephena Kinga.
Kim Newman „Gruba ryba”. Czasy przystąpienia Stanów Zjednoczonych do drugiej wojny światowej. Detektyw dostaje zlecenie od aktorki, aby odnaleźć jej przyjaciela z szemranego towarzystwa. Odkrywa, że mężczyzna przystąpił do kultu, zwanego Ezoterycznym Zakonem Dagona, w Innsmouth w Massachusetts. Dowcipny narrator, trafne spostrzeżenia na temat zasadności wojen oraz potwory wprost z najgorszych koszmarów Lovecrafta. Godna uwagi pozycja, która trzyma w napięciu, aż do ostatnich stron.
Graham Masterton „Will”. Archeolodzy odkopują ciało mężczyzny w miejscu, gdzie stał niegdyś teatr The Globe. Podczas nocnej pracy nad zwłokami jeden z archeologów ginie. Jego szef postanawia rozwikłać zagadkę tej makabrycznej śmierci. Oprócz jednego krwawego morderstwa nie dostrzegłam tutaj nic, co choć po części by mnie zaintrygowało. Ot, taka pozbawiona klimatu opowiastka na jeden raz.
Edward Lee „Pierwiastek zła”. Pracownik zakładu pogrzebowego, Ryan Cooper, musi w pojedynkę wykopać z cmentarza trumnę z ciałem i pochować je w innym miejscu. Jeszcze nie wie, co go czeka, gdy tylko otworzy trumnę i wraz ze swoim zleceniodawcą postanowi obejrzeć zwłoki. Jak dla mnie najlepsze opowiadanie w całej antologii (nic dziwnego, biorąc pod uwagę moje uwielbienie prozy Lee). Okrutne, krwawe, odstręczające, łamiące wszelkie tematy tabu mordy. Coś w sam raz dla wielbicieli gore.
Ian Watson „W labiryncie Cthulhu”. Pewna wycieczka zwiedza cmentarz Stagliano w Genui. Gdy kończą oglądać zabytki dociera do nich informacja o inwazji świata przez pozaziemskie monstra. Typowa walka o przetrwanie. Sporo drobiazgowych opisów wyglądu potworów, wstrząsające zakończenie. Fabularnie przypomina nieco „Mgłę” Stephena Kinga. W moim mniemaniu bardzo pasjonująca lektura.
Mort Castle „Sekret noszony w sercu”. Opowieść pewnego nieśmiertelnego człowieka. Przed wielu laty, po zgonie swojej ukochanej kuzynki zaczął panicznie bać się śmierci, natomiast jego ojciec poświęcił swoje życie na poszukiwanie przyczyn jej odejścia. Los chciał, że przypadkiem odkrył przerażającą tajemnicę, którą podzielił się ze swoim synem. Znakomity, podniosły styl autora sprawia, że od tej historii wręcz nie sposób się oderwać. Castle’owi udało się z każdą kolejną stroną podsycać ciekawość czytelnika, aż do intrygującego finału. Perełka „Cieni spoza czasu”!
Alan Dean Foster „Wystąpił błąd krytyczny pod adresem…”. FBI tropi szantażystę, który grozi, że jeśli nie dostanie od rządu USA 10 milionów dolarów opublikuje w Internecie „Necronomicon” – księgę, która pozwoli każdemu chętnemu zniszczyć świat. Wciągający styl, ale brak jakiejkolwiek grozy i opisów niewytłumaczalnych zjawisk sprawia, że o tej pozycji niestety szybko się zapomina.
Ramsey Campbell „Przyciąganie”. Dziennikarz, Ingels, wybiera się na wystawę obrazów, celem napisania artykułu do gazety. Na miejscu widzi niepokojący obraz, o którym w dzieciństwie śnił. Od tego czasu nie miewał snów, ale teraz, kilka dekad później, znowu się pojawiły, a Ingels jest przekonany, że to zły omen. Kwiecisty, pełen ozdobników styl. Mnie osobiście ta pozycja odrobinę znudziła, bo choć autor bez problemów stworzył niebywale mroczny klimat, oś fabularna nie oferuje niczego nadzwyczajnego.
Gene Wolfe „Pan tej ziemi”. Nauczyciel, Cooper, zajmuje się spisywaniem starych opowieści. Odwiedza niejakiego Hopa Thackera i zostaje u niego na noc. W nocy jest świadkiem niewytłumaczalnych zjawisk. Bardzo nastrojowa historia, z jakże intrygującą fabułą. Kolejna opowieść w zbiorze, zasługująca na najwyższe uznanie czytelników.
Tomasz Drabarek „Iran Political Fiction”. Konflikt irański. Aliarez stara się przywołać mitycznego boga Cthugha, który zneutralizuje Amerykanów za pomocą głowicy atomowej. Dużo polityki i strategii wojennych. Jak dla mnie najsłabsze opowiadanie w zbiorze, ale tylko dlatego, że nie lubię historii politycznych tudzież wojennych. Liczyłam na grozę, której nie dostałam.
Podsumowując „Cienie spoza czasu”, jak na antologię utrzymują się na całkiem wysokim poziomie literackim. Jest kilka słabszych momentów, ale myślę, że wielbiciele Lovecrafta, horroru oraz science fiction powinni być aż nadto zadowoleni.
Dziękuję Markowi Adamkiewiczowi za to, że namówił mnie do lektury tej antologii, ponieważ początkowo byłam raczej sceptycznie nastawiona. Wielkie dzięki!
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Miło mi, że udało się namówić do lektury. I cieszę się, że nie żałujesz.
OdpowiedzUsuńJednak coś podskórnie mówiło mi, że ta książka może Ci akurat podejść. ;)
Brzmi ciekawie, ale jakoś nie przepadam za SF. Ale może się skuszę na tą pozycję - zobaczę. :)
OdpowiedzUsuńA propos prac zbiorowych, to zapraszm do zajrzenia do mnie. Ruszam ze swoim pomysłem. Może to będzie horror?
OdpowiedzUsuńhttp://historiapewnegoczlowieka.blogspot.com/
siemka. kiedy kolejna recka?
OdpowiedzUsuńCześć:) Miała być dzisiaj, ale musiałam iść do lekarza:/ Swoją drogą odradzam - byłam w tym burdelu pierwszy raz od dobrego roku i przypomniałam sobie, dlaczego zawsze leczę się sama... Jednym słowem, służba zdrowia to jedna wielka pomyłka - zmitrężyłam pół dnia na stanie w kolejce i dobrą godzinę w aptece, aż dałam sobie spokój z wykupieniem recepty, bo i tak nie chcieli ludzi obsługiwać:/ Już wolę się przekręcić, niż znów tam leźć.
UsuńNo wyżaliłam się już, ale na 90% jutro coś nowego dodam:)
hehe ja też już się nie raz naciąłem, dlatego też olałem tę tzw. służbę zdrowia. traktują ludzi jak śmieci, taka jest prawda.
Usuńok to czekam niecierpliwie na kolejna reckę i życzę szybkiego powrotu do zdrówka
Czy to zdrowo czytać horrory?
OdpowiedzUsuńNie. Zdrowy jest tylko kościół i romanse - wszystko inne zabija:)
UsuńElectra pisze:
UsuńA ja mam doła po romansach i kościele, więc mnie raczej to zabija:-) Horrory mnie odprężają, w końcu na każdego różnie działają różne gatunki. No ale to normalne, że zawsze znajdą się ludzie, którym nie podoba się zamiłowanie innych horrorem i będą nam wpierać, że jesteśmy chorzy. Ja na to mówię: niech gadają co chcą, leję na to:-)