Dwa lata po odejściu ukochanej nauczyciel języka polskiego z Warszawy Rafał Topielec postanawia odejść z tego świata. Próby samobójcze podejmuje w hostelu, w którym kiedyś gościł z miłością swojego życia. I wtedy dzwoni do niego babcia, Amelia Topielec, mieszkająca wraz z mężem Czesławem na zapadłej wsi Pogorzelisko w województwie lubelskim, która zaprasza go do siebie. A on praktycznie natychmiast, bez bagażu, wyrusza do krainy swojego dzieciństwa. Rafał szybko dochodzi do wniosku, że Pogorzelisko wygląda tak samo, jak w jego wakacyjnych wspomnieniach. Co jest niczym balsam na jego okrutnie poranione serce. Ale ma też powody do niepokoju. Przerażające zjawiska zachodzące w jego otoczeniu, sekrety tutejszych mieszkańców i ich alarmujące zachowania, jego własnych dziadków nie wyłączając... Rafał nie ma pewności, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Zadręcza się myślami, czy to aby nie projekcie jego udręczonego, chorego umysłu.
Kamil Staniszek, wydawca i redaktor naczelny „Kuriera Południowego”, autor „Kociej mordy” i „Zemsta ma smak czerwieni”, powieści kryminalnych z dziennikarzem Andrzejem Kalickim. Jako pisarz zadebiutował w 2001 roku opowiadaniem pod tytułem „Gracz”, które ukazało się na łamach „Nowej Fantastyki”. Inne jego opowiadanie, „Nagła śmierć”, zasiliło pierwszy tom „Grobowca”, „Zarazę” - w planach cały cykl antologii krótszych opowieści grozy rodzimych autorów pod redakcją wydawnictwa Vesper. „Pętla”, trzecia powieść Kamila Staniszka, swoją premierę miała w 2021 roku - tak samo jak „Nagła śmierć”, i tak samo wyszła pod szyldem wydawnictwa Vesper. W upiornej, hipnotyzującej twardej okładce zaprojektowanej przez, długoletniego kolegę Staniszka (znają się od przeszło dwudziestu lat), Michała Loranca, który też zilustrował powieść: czarno-białe grafiki poprzedzające wszystkie rozdziały tej nieopasłej publikacji. Staniszek w jednym z wywiadów żartobliwie stwierdził, że ojcem „Pętli” jest kamień nerkowy. Gdy trochę osłabła intensywność i częstotliwość bolesnych kolek, Staniszek zdecydował się wykorzystać czas wolny od pracy... pracując. Tak powstała mroczna historia ku pokrzepieniu złamanych serc.
Kamil Staniszek zauważył, że w polskim społeczeństwie osoby, które nie potrafią przepracować rozstania z ukochaną osobą, które tracą wówczas wszelką chęć do życia, spotykają się z dużym niezrozumieniem. Problem jest bagatelizowany, umniejszany, czasami wręcz wyśmiewany. Dlatego tak mało ludzi o tym mówi, cierpiąc w samotności. Co czasami kończy się tragicznie. Niektórzy, podobnie jak bohater „Pętli”, niestety, dochodzą do wniosku, że najlepsze, co mogą w tej sytuacji zrobić, to odejść z tego padołu łez. Targnąć się na własne życie. Człowiek umiera, a ludzie pukają się w czoło. Oczywiście, nie wszyscy, ale powiedzmy sobie szczerze, i takich reakcji można się spodziewać. Głupiec - mówią. Tego kwiatu przecież pół światu. I weź tu takiemu współczuj... Rafał Topielec, nauczyciel języka polskiego w liceum pod Warszawą, to jeden z takich „głupców”. Zostawiła go kobieta, a on zamiast szybko wziąć się w garść, jak oczekiwali niektórzy, już od dwóch lat snuje się jak zombie, bez żadnej nadziei na lepsze jutro. Zaniedbuje pracę, unika kontaktów towarzyskich, konsekwentnie odtrąca pomocną dłoń, którą niestrudzenie wyciąga do niego, bądź co bądź coraz bardziej zniecierpliwiona jego zachowaniem, młodsza siostra, Beata Topielec-Kańska. Agentka nieruchomości, która w przeciwieństwie do Rafała, zdążyła uwić sobie rodzinne gniazdko. Wyszła za mąż, doczekała się dziecka, podczas gdy jej brat, prawdziwy romantyk, podtrzymywał w sobie nadzieję na coś więcej. Jego zdaniem siostra zadowoliła się „pierwszym lepszym”, mężczyzną, który nie był jej przeznaczony. To znaczy Rafał przez całe życie czekał na swoją drugą połowę, na Tę Jedyną. Czekał na swoją Martę. Ich związek trwał pięć lat – pięć bodaj najszczęśliwszych lat w życiu Rafała – i nagle, bez najmniejszego ostrzeżenia, zdaniem mężczyzny bez żadnego powodu, wszystko się skończyło. Marta Skibińska, mało znana autorka powieści kryminalnych, z jakiegoś kompletnie nieznanego Rafałowi powodu, ponownie związała się z Wojciechem Świdnickim, aroganckim prawnikiem, swobodnie skaczącym z łózka do łóżka (zmienia partnerki seksualne jak rękawiczki, kobiety lgną do niego jak muchy... wiadomo do czego) i mającym rozległe kontakty, znajomości, które w razie potrzeby chętnie wykorzystuje. Po dwóch długich latach katuszy, Rafał ma dość. Dochodzi do kresu swojej wytrzymałości. Jak młody Werter (porównanie autora) zamierza zakończyć swój przeklęty żywot. Pozbyć się kolczastego drutu oplatającego jego biedne serce. Uwolnić się od tego nieznośnego cierpienia. Nie czuć już absolutnie nic. Nicość, niebyt: tego mu trzeba. W pokoju hostelowym – tym samym, w którym w innym życiu gościł ze swoją drugą połową – podejmuje aż trzy próby samobójcze. I zapewne próbowałby aż do skutku, gdyby nie interwencja jego babci. Zupełnie jakby wyczuła, że jej wnuk znalazł się na zakręcie, że już prawie witał się z panią Śmiercią. Przeczucie, instynkt kochającej babci, czy coś więcej? Tak czy inaczej, nieoczekiwana rozmowa telefoniczna z dawno niewidzianą krewną, skutkuje zatrzymaniem zdesperowanego, ewidentnie potrzebującego wsparcia, mężczyzny, na tym świecie. Tylko że wieś na Lubelszczyźnie, w której Rafał w dzieciństwie zwykle spędzał lato, wieś, w której od kiedy sięga pamięcią mieszkają jego dziadkowie, w jego oczach przybiera tę specyficzną teksturę, którą ja zwykłam nazywać Strefą Mroku. Coś w rodzaju alternatywnej rzeczywistości. Miejsce, w którym nie obowiązują żadnej znane nam reguły. Niby niezbywalne, twarde prawa, jakimi rządzi się świat, w którym żyjemy. W którym dotąd żył też Rafał Topielec.
(źródło: https://pl-pl.facebook.com/kamilstaniszek/)
Depresyjna, ciężka, mroczna opowieść o życiu. Twardej rzeczywistości, która nagle staje się bardziej płynna, traci ostrość. Wkraczamy do strefy, w której dosłownie wszystko może się zdarzyć. Przenosimy na mocno niepewny, grząskim grunt. Do świata ekstremalnie niestabilnego, odkształconego, szkaradnego, plugawego. Ta tajemnicza kraina ma jednak też piękne zakątki, czystsze, sentymentalne oblicze. Ten oniryczny, surrealistyczny, szalony światek wykreowany przez Kamila Staniszka. Jest coś hipnotyzującego w tej jego „Pętli”. Niepokojącej, nieoczywistej opowieści o człowieku, który w upiornych realiach, jak na ironię, znajduje dawno niewidziane światło. Katusze istnienia w horrorowym, według mnie, bardzo twarzowym płaszczu.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz