poniedziałek, 21 marca 2022

Lisa Jewell „Niewidzialna dziewczyna”

 

Freelancerka Cate Fours, jej mąż, psycholog dziecięcy Roan, i dwójka ich nastoletnich dzieci, na czas remontu ich domu przeprowadzili się do wynajętego lokum w lepszej dzielnicy Londynu. Gdzie ostatnio dochodzi do napaści na tle seksualnym. Pewien nieprzyjemny incydent z udziałem jej córki, zwraca uwagę Cate na sąsiada z naprzeciwka, trzydziestoparoletniego wykładowcę w college'u mieszkającego z ciotką, Owena Picka. Kobieta nie wie jeszcze, że jej podejrzany sąsiad właśnie został zawieszony w obowiązkach służbowych z powodu oskarżeń o niestosowane zachowania w stosunku do dwóch uczennic. Owen nie poczuwa się do winy, uważa, że jak zwykle został niesprawiedliwie potraktowany przez wyrachowane kobiety. Ujścia dla swojej złości szuka na forach internetowych dla społeczności inceli. Tą drogą dochodzi do bloga mężczyzny, który wyróżnia się na tle innych mężczyzn żyjących w mimowolnym celibacie. Kiedy w życiu osobistym Owena pojawia się wreszcie długo wyczekiwany promyk nadziei na lepsze jutro, staje się głównym podejrzanym w sprawie zniknięcia siedemnastoletniej Saffyre Maddox, byłej pacjentki Roana Foursa, która po zakończeniu terapii bliżej zainteresowała się życiem tego wcześniej tak zaufanego człowieka.

Pomysł na „Niewidzialną dziewczynę” (oryg. „Invisible Girl”) nasunął się Lisie Jewell, brytyjskiej poczytnej autorce, która w swojej bibliografii ma między innymi takie thrillery psychologiczne, jak „Kiedy ciebie nie ma”, „Widzę cię” i „Idealna rodzina”, na widok mężczyzny idącego po śniegu nieopodal ulicy w północnym Londynie, gdzie Jewell zamieszkała wraz z rodziną na czas remontu ich nieruchomości. Nieznajomy sprawiał wrażenie przytłoczonego życiem. Smutny, niekochany, przypuszczalnie niemający dziewczyny, zmęczony człowiek, który wyglądał na sympatycznego gościa, ale Lisa pomyślała, że wcześniej czy później okoliczności mogą popchnąć go do czegoś zdrożnego. I zapragnęła napisać o nim książkę. O nim i okolicy, w której tymczasowo zatrzymała się ze swoimi bliskimi, i która znajdowała się zaledwie pół mili od ich nieruchomości, w Londynie. Ale to było trochę tak, jakby Lisa Jewell przeniosła się do innego świata. Do świata bogaczy. Myślała, że ta czasowa zmiana otoczenia dobrze im zrobi, że spodoba im się w tym ekskluzywnym otoczeniu, ale tak się nie stało. Nie czuli się tam dobrze. Lisa miała wrażenie, że coś złego wisi w powietrzu, w tym nieprzyjemnie anonimowym zakątku stolicy Anglii, pełnym jednorodzinnych domów z elektronicznymi bramami i obowiązkowym monitoringiem. Lisa Jewell czuła się więc w tym tymczasowym lokum jak jedna z ważniejszych postaci „Niewidzialnej dziewczyny”. Thrillera psychologicznego, który swoją światową premierę miał w roku 2020, a w Polsce wyszedł dwa lata później nakładem wydawnictwa Czwarta Strona.

W „Niewidzialnej dziewczynie” Lisa Jewell łączy różne, zapewne znane miłośnikom gatunku, motywy. Na grunt marriage thrillera wprowadza podglądaczkę, która nagle znika, a uwaga śledczych koncentruje się na samotnym mężczyźnie, który już wcześniej zdążył narazić się swoim nowym sąsiadom. Nie tylko im. Owen Pick na pierwszy rzut oka może przypominać Normana Batesa z „Psychozy”. Mieszka ze starszą ciotką Tessą McDonald, która nie traktuje go dobrze. Owen wprowadził się do niej w dzieciństwie, niedługo po śmierci matki, gdy nabrał przekonania, że jest ciężarem dla swojego ojca i jego nowej partnerki. Piąte koło u wozu. Lata mijały, a on niezmiennie gnieździł się w ciasnym pokoiku „na włościach” swojej opryskliwej ciotki. W częściowo niedostępnym dla niego, zatęchłym „królestwie” starszej damy, która przez wszystkie lata prawdopodobnie żałowała, że przygarnęła tego dziwnego chłopca. Który wyrósł na jeszcze dziwniejszego mężczyznę. W „Niewidzialnej dziewczynie” Lisa Jewell pokazuje, że nie boi się iść pod prąd. Spojrzeć na dany problem pod różnymi kątami, miast dołączyć do donośniejszego chóru. Owen nie wpasowuje się w „słuszny model obywatela cywilizowanego kraju”. Trzydziestoparoletni mężczyzna mieszkający z ciotką, która wyraźnie go nie lubi. Nigdy nie był w poważnym związku, nie ma przyjaciół, w ogóle nikogo, kto umiliłby mu pobyt na tym padole. Nieśmiały, trzymający się na uboczu, naprawdę starający się nie wchodzić nikomu w drogę mężczyzna, który pewnie oddałby wszystko za udany związek z kobietą. Owen jest prawiczkiem – bynajmniej nie z wyboru. Chciałby być taki jak inni, to znaczy dopasować się do tego modelu, który w społeczeństwie, mam wrażenie, jest traktowany jako niepodważalny dowód „normalności jednostki”. Kto nie ma rodziny, ten z automatu jest podejrzany? No, niezupełnie, ale wybierając taki żywot albo, podobnie jak Owen, będąc do niego w pewnym sensie zmuszonym, człowiek jest bardziej narażony na „złe spojrzenia” żon i mężów, ojców i matek. A jak jeszcze taki samotny człowiek ma płeć męską, to już w ogóle lepiej żeby nie wychodził z domu. Bo na zewnątrz nie brakuje wiecznie czujnych, czy jak kto woli przeczulonych, kobiet, które każdy nieprzemyślany, nieostrożny ruch odbiorą jako poważne, oburzające naruszenie ich przestrzeni osobistej. Bez względu na to, jak rozwinie się ta opowieść, Jewell najpierw przedstawia nam Owena jako jednego z tych mężczyzn, którzy są ofiarami feminizacji społeczeństwa. A przynajmniej stara się przekonać swoich czytelników, że to jeden z tych pechowców, słoni, które wolałyby być myszami. Przemykać jak tytułowa postać po niespokojnych ulicach Londynu, być niewidzialnym przynajmniej dla tych wszystkich kobiet, które, bądź co bądź, słusznie zwracają uwagę na niepokojące zachowanie mijających je osób. Konkretniej: mężczyzn. Kobiet nie trzeba się bać. Kobiety nie gwałcą, nie kradną, nie mordują... Kobiety nie strzepują potu na nastoletnie dziewczęta, ani w żaden inny sposób nie dają im odczuć, że są nimi zainteresowane w tak niezdrowy sposób, w jaki Owen jakoby zainteresował się swoimi dwiema uczennicami. Zboczeniec, może nawet gwałciciel. Żeby tylko. Społeczeństwo wydało już wyrok – Owen skrzywdził siedemnastoletnią Saffyre Maddox. Bo wygląda na takiego, prawda? Tyle wystarczy w tym podłym świecie, żeby przykleić człowiekowi łatkę zbrodniarza. Być może na zawsze zrujnować życie niewinnego człowieka. Niewinnego? Z takim przekonaniem przyglądałam się tragedii Owena Picka, człowieka, który, owszem, nie był takim zupełnym niewiniątkiem, miał swoje za uszami (ręka w górę, kto nie ma), ale jakoś nie miałam poczucia, że zasłużył sobie na taki los. Klasyczna zmyłka? Ofiara, która ostatecznie okaże się sprawcą? Kilku napaści na tle seksualnym w zamożnej dzielnicy Londynu i w najlepszym razie porwania, a w najgorszym morderstwa Niewidzialnej Dziewczyny. Lisa Jewell przypomina: obowiązuje domniemanie niewinności. Nie wyrabiaj sobie opinii na temat swojego sąsiada na podstawie sensacyjnych doniesień dziennikarzy. Bo każdy może być takim Owenem. A przynajmniej każdy mężczyzna... Każdy? W takim razie spójrzmy na Roana Foursa.

Szanowany psycholog dziecięcy. Człowiek, który uratował niejedną straszliwie pokiereszowaną, cierpiącą duszyczkę. Bohater w oczach przynajmniej części swoich małoletnich pacjentów i ich opiekunów. Główny żywiciel rodziny, która żyje całkiem dostatnio. Bieda na pewno nie zagląda im w oczy. Foursowie przynależą do klasy średniej, ale niedawno trafiła im się okazja na zaznanie większych luksusów. To znaczy na czas remontu swojego domu wynajęli lokum w okazalszej dzielnicy Londynu. I odkryli, że lepiej im w skromniejszych „progach”. Roan nie odczuwa tego tak mocno jak jego żona, bo zdecydowanie rzadziej bywa w domu. Cate jest freelancerką, czy jak mawia jej piętnastoletnia córka Georgia „kurą domową z laptopem”, siłą rzeczy więc nawdychała się więcej tego „zgniłego powietrza” od swojego męża, ale też dzieci, które przecież mają szkołę. Ona najwięcej czasu spędza w tym przeklętym domu wśród anonimowych ludzi. Sąsiadów zazdrośnie strzegących swojej prywatności. Ładne miejsce, ale zanadto onieśmielające. Każdy okopany w swojej zadbanej fortecy. Nieinteresujący się sąsiadami i tego samego oczekujący od nich. Normalnie nie, ale w obliczu takiej historii, nawet najmniej ciekawską osobę ogarnia nieodparta pokusa, by w trakcie dnia raz czy dwa rzucić okiem na dom sąsiada. Może nawet przystanąć na dłużej przed tym „strasznym domostwem”. Czy Owen Pick tam właśnie zaciągnął biedną nastolatkę? Zgwałcił? Na pewno. Zabił? Niestety, ale wszystko na to wskazuje. Wszystko, czyli telefon zaginionej Saffyre Maddox znaleziony na działce, na którą wychodzi okno sypialni „wspaniałomyślnie” udostępnionej mu przez ciotkę oraz plama krwi szpecąca zewnętrzną ścianę tego, co wypadałoby uwzględnić, niejednorodzinnego domu. Właściwie skąd pewność, że napastnik mieszka w tym domu? Może nie pewność, ale wszystko wskazuje na to, że śledczy mocno przywiązali się do tej teorii. A to niedobrze. Takie prowadzenie czynności śledczych może doprowadzić do kolejnych tragedii. Ukarania niewinnego i tym samym pozwolenia by niebezpieczny dla otoczenia człowiek, jeśli tylko najdzie go taka ochota, skrzywdził kolejną osobę. W „Niewidzialnej dziewczynie” Lisa Jewell każe nam patrzeć niejednymi oczami. Rozdziały spisane w trzeciej osobie niezależnie od siebie reprezentują Cate i Owen, natomiast tytułowej postaci, czyli nie komu innemu, jak Saffyre Maddox, dostaje się działka pierwszoosobowa. Siedemnastolatka snuje swoją dość smutną opowieść, która, jak wiemy, nie znajdzie szczęśliwego zakończenia. Jewell w każdym razie stosunkowo szybko ujawnia, że ta nadmiernie interesująca się życiem swojego byłego terapeuty dziewczyna, przepadła jak kamień w wodę. Ma status zaginionej, ale wydaje się, że opinia publiczna - też śledczy zajmujący się tą sprawą - nie wierzy, że Saffyre odnajdzie się żywa. Podczas gdy wszyscy inni kierują wzrok na Owena Picka, Jewell zachęca nas do uważniejszego przyjrzenia się innym osobom w jakiś sposób zamieszanym w tę dość złożoną sprawę. Najbardziej uczula nas na Roana Foursa, człowieka od dłuższego już czasu obserwowanego, śledzonego przez swoją byłą pacjentkę. Już nie, ale opowieść Saffyre Maddox, można powiedzieć, nie nadąża za czasem akcji. Innymi słowy, prawie wszystkie rozdziały Niewidzialnej Dziewczyny to retrospekcje. Co ciekawe, Saffyre, która zachowuje się trochę jak stalkerka, wytrwale pracuje na zaufanie czytelnika. Zabiega o jego sympatię. Niepospolity wybieg. Tego typu postacie zazwyczaj nie są pokazywane w tak jasnym świetle. Jewell jakby zamienia miejscami prześladowczynię i jej ofiarę. Odwraca role. Saffyre Maddox prowadzi sekretne życie. Piątkowa uczennica, która na pierwszy rzut oka nie ma problemów z nawiązywaniem znajomości. Ma parę koleżanek, ale ani jednej prawdziwej przyjaciółki. Mieszkająca z niewiele starszym od niej wujkiem, który robi wszystko, co w jego mocy, by żyło jej się jak najlepiej. Mocno się o nią troszczy i Saffyre naprawdę jest mu za to wdzięczna. Kocha go, ale nie potrafi zmusić się do spędzania z nim więcej czasu. Chciałaby, uwielbia jego towarzystwo, ale pragnienie sprawdzenia co też porabiają Foursowie jest silniejsze. Owszem, czasami udaje jej się zdusić tę niezdrową pokusę, ale większość wieczorów spędza z ludźmi, którzy nie zdają sobie sprawy z jej obecność. Roan stanowi główny obiekt jej obserwacji, ale to zakapturzone nocne stworzenie z wyjątkowo wyostrzonym wzrokiem, niekiedy kieruje też swoje dociekliwe oczęta na tylko pozornie najbliższe mu osoby. Widząca siedemnastolatka w krainie ślepców. Niepasująca do tego świata. Podobnie, jak czternastoletni Josh Fours, syn Cate i Roana. Empatyczny, bardzo uczuciowy młody człowiek. Tacy w tym brutalnym, przeżartym egoizmem świecie często mają pod górkę. Z „Niewidzialną dziewczyną” na pewno nie miałam pod górkę. Ta historia praktycznie sama się czytała. Umiejętne połączenie różnych znanymi mi motywów, z silnym akcentowaniem wybranych problemów tego świata, o których stanowczo za mało się mówi - można powiedzieć studium epoki, w której żyjemy, czy raczej paru cegiełek wyjętych z tego piekiełka, które gatunek ludzki tak chętnie, z taką werwą sobie buduje. Z interesującymi, niebanalnymi i, co dla mnie najistotniejsze, niepowierzchownie wykreślonymi postaciami. Bo w świecie Lisy Jewell nawet zwyczajna, żeby nie rzec nudna, gospodyni domowa z klasy średniej przy bliższym poznaniu okazuje się całkiem zajmującą osobą. Godną współczucia, mimo że, a może właśnie dzięki temu, że nieidealną.

Kolejny, w mojej ocenie, bardzo dobry thriller psychologiczny od Lisy Jewell. Pochłaniająca uwagę, absolutnie wciągająca, choć w zasadzie pozbawiona jakichś mocniejszych akcentów, nawet niespecjalnie zaskakująca opowieść od widać, że uważnej obserwatorki tego naszego niedoskonałego świata. Nie ukrywam, że finał tej emocjonującej, dość złożonej intrygi nieco mnie rozczarował. Z wyjątkiem ostatniego mrocznego akcentu, niezaskakującego, ale przynajmniej mrocznego. Najbardziej natomiast ubolewam nad tym, że autorka nie posunęła się dalej w swojej rozprawie na temat podejrzanego obywatela w demokratycznym państwie. Można było wzmocnić ten przekaz. Pokazać, jak tragiczne skutki może mieć medialna nagonka na człowieka, który w świetle prawa, ale już nie w oczach opinii publicznej, jest niewinny, dopóki nie zostanie prawomocnie skazany w sądzie, nie w prasie, telewizji i w mediach społecznościowych. Trudno, nie można mieć wszystkiego:) „Niewidzialna dziewczyna” i tak daje radę. No ba!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz