Stronki na blogu

sobota, 2 października 2010

„Oni” (1998)

W pewnym liceum zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nauczyciele dziwnie się zachowują, a w swoje szaleństwo wciągają także uczniów. Grupka młodzieży odkrywa, że wszyscy zostają opanowani przez obcych, a jedynym sposobem na to, żeby to powstrzymać jest znalezienie i zniszczenie Królowej.

Horror science-fiction. Nie przepadam za łączeniem tych dwóch gatunków filmowych, ale muszę przyznać, że w tym przypadku ten zabieg całkowicie spełnił swoje zadanie. „Oni” jest nietypowym obrazem z nastolatkami w rolach głównych. Zapewne jego głównym atutem jest…humor, który w subtelny sposób daje widzowi okazję do pośmiania się – za przykład może tutaj posłużyć broń na obcych, którą są nie mniej nie więcej, a narkotyki. Zdjęcia też są bardzo zachęcające – senne miasteczko skąpane w promieniach słońca. Fabuła ogólnie biorąc rzecz nie ma jakiś poważnych niedociągnięć, czy słabszych momentów. Nieustannie trzyma w napięciu, a jej nietypowy schemat nie pozwala oderwać oczu od ekranu, aż do napisów końcowych.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że zagrały tutaj wschodzące wówczas gwiazdy kina. Tutaj będziemy mieć okazję na zapoznanie się z ich aktorstwem w czasach, kiedy jeszcze mało kto o nich słyszał. Tak więc obsada to m.in. Josh Hartnett, Jordana Brewster, Clea DuVall, Elijah Wood, Salma Hayek, Famke Janssen, Laura Harris i Usher Raymond (wokalista). Rzadko zdarza się okazja na obejrzenie w horrorze takiej elity, więc pewnie ten fakt będzie dodatkową zachętą na zapoznanie się z tą produkcją tych osób, którzy jeszcze filmu nie widzieli.

Z uwagi na to, że „Oni” to obraz zawierający sporą dawkę humoru nie znajdziemy tu typowej dla kina grozy atmosfery, czy momentów wywołujących dreszcz przerażenia. Ale co z tego? W zamian znajdziemy tutaj sporą dawkę akcji, prostą niewymagającą myślenia fabułę i znakomitą muzykę. I co z tego, że film nie wywołuje uczucia strachu? I co z tego, że nie należy do tzw. „kina ambitnego”? To nie ma znaczenia, bo jego głównym celem jest zabawić widza, zaciekawić go i odstresować. I jeśli chodzi o te elementy to obraz ten spełnia je z nawiązką.

Polecam każdemu, kto od kina grozy oczekuje nie tylko przerażenia, czy krwawych scen, ale także odrobiny humoru i przejaskrawienia akcji. Na nudne jesienne wieczory nadaje się doskonale.