Holly Summers, jako dziecko straciła słuch. Aby móc komunikować się ze światem nauczyła się czytać z ruchu warg. Obecnie jest wdową, samotnie wychowującą małą córeczkę. Dzięki swoim zdolnościom współpracuje z policją, ale jej właściwym zajęciem jest praca na rzecz maltretowanych dzieci. Kiedy przyczynia się do schwytania Indianina, który dopuścił się bestialskiego pobicia swojego syna, mężczyzna rzuca na nią przekleństwo Kruka, które wkrótce ma jakoby pozbawić jej życie całego szczęścia.
Graham Masterton, jeden z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy literatury grozy, ma w swoim dorobku książki wręcz genialne, ale też takie, które poza jednorazową rozrywką nie oferują czytelnikom niczego nadzwyczajnego. „Niemy strach” (wcześniej wydany w Polsce pt. "Koszmar"), niestety, należy do tej drugiej grupy. Thriller, z małymi elementami kryminału i horroru, którego największą wadą jest krótka forma. Niedługie rozdziały (często tylko jednostronicowe), lakoniczna charakterystyka postaci oraz mnogość oszczędnie opisanych wątków, sprawiają, że „Niemy strach” jest lekturą dosłownie na jeden wieczór, niepozwalającą czytelnikowi całkowicie wczuć się w jej fabułę. Szkoda, ponieważ odniosłam silne wrażenie, że gdyby nie chęć autora na jak najszybsze zakończenie tej historii „Niemy strach” mógłby okazać się jedną z najdojrzalszych powieści Mastertona.
„Jednym z głównych tego powodów była pospolitość tego, z czym spotykali się na co dzień: gwałtami, dokonywanymi przez ojców na własnych córkach, niemowlakami, przypalanymi przez własne matki papierosami, dwuletnimi dziećmi, głodzonymi i przetrzymywanymi w zamkniętych kredensach. W takich przypadkach same słowa rzadko wystarczają.”
Najmocniejszymi elementami powieści są liczne wątki, których autor dotyka (tylko dotyka, z uwagi na lakoniczność formy) – znęcanie się nad dziećmi, pedofilia, handel małoletnimi, zabójstwa na zlecenie, przekleństwo Kruka oraz władza wysoko postawionych osób, które przez wzgląd na swoją profesję są praktycznie bezkarni. Wszystkie wydarzenia poznajemy za pośrednictwem dwóch profesji głuchej Holly, która dzięki swoim zdolnościom czytania z ruchu warg jest w stanie na odległość poznać plany przestępców, którzy nie zdają sobie sprawy, że są podsłuchiwani. Ponadto nasza bohaterka z wielką determinacją stara się pomóc maltretowanym przez rodziców dzieciom, co nie zawsze skutkuje. Z chwilą przekleństwa Holly w fabułę wkradają się subtelne elementy charakterystyczne dla horroru. Kobieta zaczyna miewać ze przeczucia, widuje cień, który krok w krok za nią podąża oraz nawiedzają ją niepokojące koszmary senne. W takich momentach Mastertonowi udało się zbudować intensywny klimat grozy, ale podobnie, jak i pozostałe wątki niewykorzystany w całości. Czytelnicy, którzy przez cały czas trwania powieści będą przekonani, że wymyślona przez Mastertona intryga kryminalna podąża przewidywalnym torem, mogą przygotować się na wielką finalną niespodziankę, bowiem zakończenie jest do tego stopnia zaskakujące, że nawet mnie wprawiło w mocne zdumienie – i to podwójnie!
Po skończonej powieści (przeczytanej w trakcie jednego wieczoru) zastanawiam się, dlaczego Graham Masterton nie wykorzystał w pełni potencjału, drzemiące w tej historii. Gdyby tylko poświęcić tej pozycji troszkę więcej miejsca, czasu i uwagi mogłaby okazać się jedną z najgenialniejszych książek tego autora, wszak fabule naprawdę nie ma, czego zarzucić. Niestety, lakoniczne opisy sytuacyjne nie tylko skutecznie blokują wyobraźnię odbiorcy, ale również w wielu miejscach wybijają go z rytmu licznymi przeskokami z tematu na temat. W ogólnym rozrachunku „Niemy strach” czytało się całkiem znośnie – szybko i bez większego bólu, aczkolwiek bardzo żałuję tego niewykorzystanego ogromnego potencjału…
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Miałam nadzieję,że jest lepsza.Kiedyś pasjami czytałam Mastertona ale ostatnio kilka podejść było niezbyt udanych.Chyba sobie daruję.
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Niemy strach'' i zgadzam się z twoją recenzją, iż mimo ciekawej fabuły autor nie wykorzystał swojego potencjału. Osobiście rozczarowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńTo już co wiem, co chcę dostać na mikołajki :) tej książki nie mam jeszcze na półce, a z opisu zapowiada się bardzo interesująco. Z resztą każda książka Mastertona jest dobra.
OdpowiedzUsuńMnie się podobała zdecydowanie bardziej niż Tobie. Pewnie, można było z tego wycisnąć nieco więcej, ale i tak jest to solidna pozycja. Dużego doświadczenia z Mastertonem nie mam, ale w porównaniu z tym, co czytałem do tej pory (parę opowiadań + jedna powieść), jest to jego najlepsza rzecz. Zresztą niebawem ujmę to wszystko w swojej recenzji. Zajrzysz, mam nadzieję? ;)
OdpowiedzUsuńprzeczytałem z dużą ciekawością tę recenzję, bo sam jakiś czas temu czytałem książką, a potem coś o niej napisałem.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w 100%. książka z pomysłem, ale z "koszmarną" realizacją.
dokładnie to samo co w przypadku Demonów Normandii - której przecież pomysł jest kapitalny, ale realizacja średnia.