Stronki na blogu

wtorek, 18 grudnia 2012

Jack Ketchum, Lucky McKee „Kobieta”

Prawnik, szczęśliwy mąż i ojciec trójki dzieci, Christopher Cleek odnajduje w lesie dziką kobietę – ostatnią z plemienia kanibali. Ogłusza ją i zabiera do piwnicy, aby jak twierdzi, spróbować ją ucywilizować. Apodyktyczny mężczyzna wciąga w swoją chorą grę całą rodzinę, szybko zamieniając wychowanie na sadystyczne tortury.
Duet Ketchum/McKee jest dosyć znany w kręgu wielbicieli niskobudżetowej filmowej grozy (ekranizacja „Straconych” i „Rudego”). Tym razem jednak obaj panowie postanowili przenieść swoją współpracę na literaturę, tworząc wspólnie trzecią, i jak na razie ostatnią część, sagi kanibalistycznej, zapoczątkowanej przez Jacka Ketchuma pozycją zatytułowaną „Poza sezonem” oraz jej sequelem „Potomstwo” (zekranizowanego w 2009 roku). „Kobieta”, oczywiście, nie ma szans w starciu z częścią pierwszą, aczkolwiek psychologia postaci jest o wiele bardziej przekonująca niż w odsłonie drugiej. W 2011 roku książkę zekranizowano, aczkolwiek śmiem twierdzić, że film, choć bardzo wierny swojemu literackiemu pierwowzorowi, jakościowo mu nie dorównuje.
„To przypomina jej, że kieł i pazur – to jest właśnie natura świata oraz każdego zwierzęcia w nim zamieszkującego. Że w dziczy nic nie umiera bez czyjejś wielkiej straty i czyjegoś wielkiego zysku. Że żadne zwierzę nie jest przeznaczone z natury do życia w klatkach lub wilgotnych ciemnych miejscach, takich jak to.”
Niespełna dwustustronicowa „Kobieta” udowadnia, że w niektórych przypadkach małe gabaryty mogą być plusem. Dzięki temu autorom udało się zwięźle zawiązać akcję, w kilku momentach zaszokować odbiorcę oraz pokrótce oddać uczucia bohaterów, przy okazji nie nudząc odbiorcy. Główny motyw odrobinę przypomina kultową „Dziewczynę z sąsiedztwa” – tutaj również mamy uwięzioną w piwnicy, torturowaną kobietę oraz dzieci, które biorą w tym udział (ale tylko synowi Cleeka sprawia to psychopatyczną przyjemność). Jednakże decydującą różnicą jest postać kobiety-kanibala, znana czytelnikom sagi z poprzednich jej części. Choć odbiorca doskonale zdaje sobie sprawę z jej nieposkromionej dzikości, choć wie, na jakie okrucieństwa ją stać w pewnym momencie zada sobie pytania, kto tak naprawdę jest gorszy: ona, czy szanujący prawnik, ona czy jego rodzina. Główną różnicą pomiędzy Kobietą a Cleekiem jest ich podejście do życia: ona nie ukrywa swojej dzikości, jest z niej wręcz dumna; natomiast on pod maską człowieczeństwa skrywa prawdziwą bestię, a co gorsza oddziera z ogłady również swoją rodzinę. Już na początku powieści można się domyślić, że z całym rodem Cleeków coś jest nie tak: mała Złotko ma obsesję na punkcie całowania, które dzięki insynuacjom autorów kojarzy się czytelnikowi z pożeraniem ludzi; jej starsza siostra, Peg, stroni od rówieśników i zakrywa swoje młodzieńcze kształty pod szerokimi bluzami; jej brat, Brian, wykazuje niezdrowe podniecenie w obecności kanibala, schwytanego przez ojca, a ich matka zdaje się całkowicie podporządkowywać woli męża, nawet kosztem bezpieczeństwa własnych dzieci.
Tortury na Kobiecie, oczywiście, nie są tak wyszukane, jak we wspomnianej „Dziewczynie z sąsiedztwa”. Autorzy postanowili większy nacisk położyć na psychologię postaci, największą rzeź zostawiając na koniec (łącznie z bulwersującymi sekretami rodziny Cleeków). I choć przyzwyczajonych do okrucieństwa Ketchuma czytelników taki zabieg może nieco zawieść ja czułam się o wiele bardziej zaszokowana ową psychologią sadystów oraz wstrząsającym finałem obnażającym brudne tajemnice Cleeków, niżby miało to miejsce podczas obcowania z wątkami gore. Do powieści dołączono również opowiadanie Ketchuma i McKee pt. „Reproduktor”, które jest kontynuacją „Kobiety”, jej pozostawiającym furtkę na kolejne części sagi, epilogiem. Tutaj należy pochwalić wydawnictwo Replika, ponieważ specyfika tego opowiadania wręcz prosiła się o dołączenie do powieści, tak naprawdę będąc jej właściwym zakończeniem – o wiele mocniej epatującym przemocą niż książka.
Choć „Kobieta” nie jest powieścią idealną z pewnością wypada lepiej od „Potomstwa” i stanowi całkiem szokującą rozrywkę, na jeden wieczór (przez wzgląd na jej długość). Ketchumowi udało się poprawić to, co w poprzedniej części prezentowało się dosyć blado, a mianowicie psychologię postaci oraz zbulwersować odbiorcę kilkoma, co mocniejszymi wątkami. Według mnie, jak najbardziej warto przeczytać!
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu