wtorek, 22 czerwca 2021

Chris Brookmyre „Retrospekcja”

 

Rok 2018. Nastoletnia vlogerka z Kanady, Amanda Coolidge, letnie wakacje spędza w Europie u na stałe mieszkających w Glasgow w Szkocji znajomych swoich bliskich, prawnika Vincenta Reida i jego młodej żony Kirsten, pełniąc rolę opiekunki ich jedynego dziecka, niemowlaka Arrona. Zgodnie z tradycją Reidowie część lata zamierzają spędzić w Algarve w Portugalii, w willi należącej do Vince'a, tym razem jednak zabierają ze sobą Amandę. Dziewczyna z zaskoczeniem odkrywa, że dwie wille sąsiadujące z letnią nieruchomością Vince'a należą do rodziny Temple'ów, którą kojarzy z profesorem Maxem Temple'em, popularnym demaskatorem teorii spiskowych, który niedawno zmarł. Jego rodzina pierwszy raz od kilkunastu lat ma spędzić wspólne wakacje w Algarve. Amanda odkrywa, że w 2002 roku Temple'ów spotkała nieodwracalna tragedia i niejako wbrew sobie nabiera podejrzeń. Zaczyna się zastanawiać, czy aby oficjalna wersja na temat tamtego nieszczęśliwego wydarzenia jest zgodna z prawdą. Czy rzeczywiście przed laty w tym miejscu doszło do straszliwego wypadku, czy kryje się za tym coś więcej? Mroczna rodzinna tajemnica? Spisek?

Retrospekcja” (oryg. „Fallen Angel”) to pierwsza wydana w Polsce powieść poczytnego szkockiego pisarza Christophera 'Chrisa' Brookmyre'a, która swoją światową premierę miała w roku 2019. Thriller psychologiczny od autora specjalizującemu się przede wszystkim w historiach kryminalnych, w tym tartan noir – jego najbardziej znanym osiągnięciem jest seria z dziennikarzem śledczym Jackiem Parlabane'em, która w samej Wielkiej Brytanii sprzedała się w przeszło dwóch milionach egzemplarzy. Pierwsza odsłona rzeczonego cyklu, „Quite Ugly One Morning” to pierwsza opublikowana powieść Brookmyre'a, w roku 1996. Urodzonego w Glasgow w Szkocji absolwenta Uniwersytetu w Glasgow, męża anestezjolożki, matki jego jedynego syna. W swojej twórczości Chris Brookmyre często łączy humor z wartką akcją zwykle o charakterze kryminalnym. W jego książkach można odnaleźć komentarze polityczne i społeczno-obyczajowe oraz odniesienia do szkockiego futbolu – Brookmyre wspiera St. Mirren F.C.

Nie trzeba być szczególnie wnikliwym obserwatorem współczesnego świata, żeby zauważyć, że coraz większy posłuch w tak zwanych rozwiniętych społeczeństwach zyskują propagatorzy wszelkiej maści teorii spiskowych. Coraz więcej ludzi woli wierzyć nawet w ekstremalnie niewiarygodne (przykład: reptilianie) wyjaśnienia różnych zjawisk/wydarzeń niż w wersje oficjalne. Dlaczego tak się dzieje? Chris Brookmyre uczynił ten szkodliwy trend jednym z tematów swojego psychologicznego dreszczowca w Polsce wydanego pod tytułem „Retrospekcja” (Prószyński i S-ka, 2021) – w prostych słowach, bez wdawania się w rozwlekłe analizy, bez zbytniego podpierania się nużącymi akademickimi wywodami, dysputami, przedstawia w swojej książce mechanizmy funkcjonowania teorii spiskowych. Procesy myślowe zachodzące w głowach ich wyznawców, okoliczności sprzyjające ich powstawaniu i sam sposób ich tworzenia. Wspomina antyszczepionkowców, ludzi święcie przekonanych, że lądowanie na Księżycu to tak naprawdę mistyfikacja NASA, wspomina kontestatorów oficjalnej wersji zamachu na prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna F. Kennedy'ego, wspomina rzekomy spisek dotyczący Roswell, a nawet wątpliwości związane z miejscem urodzenia prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamy. I w pewnym sensie buduje własne teorie spiskowe. Teorie, jakie narosły wokół sprawy, którą oficjalnie uznano za wypadek. Organy ścigania nie znalazły dowodów świadczących o celowym działaniu, o czyimkolwiek sprawstwie, ale „internetowym detektywom”, ekspertom od wszystkiego, nie potrzeba żadnych dowodów, żeby sklecić sensacyjną, „przekonującą” historyjkę godzącą w wizerunek dowolnie wybranej osoby. Ktoś dopuścił się zbrodni. Kto? Zdania, jak to zwykle bywa, są podzielone. Alternatywnych wersji wydarzeń w internecie krąży cała masa. Do wyboru, do koloru. A co tak naprawdę wydarzyło się w roku 2002 w mieście Algarve w Portugalii? Prawda obiektywna – towar deficytowy. Błyskawicznie tracący na znaczeniu. Ważniejsza jest „prawda” subiektywna. Moja ocena sytuacji. Moja wersja wydarzeń. Jam jest sędzią w każdej sprawie. I nie zawaham się użyć internetu, by przekazać swoją prawdę objawioną całemu światu. Nastoletnia Amanda Coolidge, Kanadyjka, spędzająca wakacje 2018 w Europie, w tej informacyjnej wojnie swego czasu stanęła po stronie Maxa Temple'a, najbardziej znanego pogromcy teorii spiskowych. Nigdy go nie poznała, ale od lat go podziwiała. Jak wielu innych. Trudno się dziwić, że tragedia, jaka spotkała rodzinę Temple'ów podczas wakacji w Portugalii w roku 2002, stała się pożywką dla twórców teorii spiskowych. Profesor Max Temple'a w końcu wypowiedział im wojnę. A oni w zamian postarali się jeszcze dołożyć cierpień jemu i bliskim mu osobom. Zemsta to jedno, ale wielu z tych samozwańczych internetowych detektywów najpewniej formułowało swoje brzydkie teorie w przekonaniu, że działa w jak najbardziej słusznej sprawie. Bo przekazuje opinii publicznej prawdę o tym potwornym wydarzeniu z roku 2002. Z okresu, który w omawianej publikacji Chrisa Brookmyre'a nierównomiernie przeplata się z umowną teraźniejszością, przypadającą na lato 2018. Fabułę najbardziej jednak komplikuje/urozmaica większa od przeciętnej ilość „bohaterów rozdziałów”. Mnóstwo perspektyw, aczkolwiek tylko w przypadku Amandy autor postawił na narrację pierwszoosobową, pozostali bohaterowie i ewentualnie antybohaterowie „musieli się zadowolić” ujęciem w trzeciej osobie. Wprost zdumiewające ile treści na temat wszystkich portretowanych postaci Brookmyre pomieścił w tej niezbyt długiej (około czterysta stron) publikacji. Zdumiewające, ale nie aż tak, jak jeden z największych zwrotów akcji zaserwowany pod koniec, który naprawdę mocno mnie zaskoczył, a nawet zaszokował. Tak czy inaczej, Chris Brookmyre zaprezentował mi się w „Retrospekcji” jako pisarz, który nie potrzebuje dużo miejsca, żeby stworzyć szczegółowe, mocno pogłębione obrazy całej gamy postaci „krążących po zamkniętej orbicie”.

Śmierć jest dla ludzi niezrozumiała. Pomimo całego dorobku cywilizacyjnego i ogromnej zgromadzonej wiedzy nigdy nie zdołali pojąć swojej skończoności, nie pogodzili się z nieuchronnością śmierci i z niezmiennym zdumieniem przyjmują jej kaprysy. Trudno się zatem dziwić, że nie potrafią czerpać pociechy z myśli, że niektórzy naprawdę na nią zasługują.”

Retrospekcja” Chrisa Brookmyre'a zasadza się na interesującym, sprytnym zabiegu, który w skrócie można opisać, jako ścieranie się dwóch przeciwstawnych przekonań. Z jednej strony autor konsekwentnie podsyca w nas podejrzenia względem Temple'ów, a z drugiej raz po raz przypomina, jak łatwo na takich wątpliwościach zbudować skomplikowaną i z gruntu nieprawdziwą wersję wydarzeń. Nie oceniaj po pozorach, nie doszukuj się dziury w całym, nie dopisuj historii do wszystkiego, co wydaje ci się trochę podejrzane. Zbieraj fakty, ale powstrzymaj się przed pochopną interpretacją. Szukaj prawdy, ale zachowaj ostrożność. Nie wybiegaj myślą za daleko. Niczego nie zakładaj, a jeśli już nie potrafisz inaczej, to nie przywiązuj się zanadto do swoich teorii. Bo jak rzecze szanowany profesor Max Temple łatwiej okłamać ludzi, niż przekonać ich, że zostali oszukani. Wyprowadzić ich z błędu. Takie przedstawienie sprawy przez Chrisa Brookmyre'a w moim pojęciu miało między innymi osłabiać zaufanie czytelnika do niego samego. Skłaniać go do zapisywania w pamięci przynajmniej co bardziej dających do myślenia faktów na temat Temple'ów ujawnianych przez pisarza, odnotowywania wszelkich podejrzanych zachowań, rejestrowania zwłaszcza wad protagonistów i ewentualnych antagonistów, ale opierania się pokusie też ożywianej przez samego autora. Pokusie zbudowania na tych, bądź co bądź, wątłych podstawach jakiegoś dramatycznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Cierpliwie czekać na twarde dowody, zdaje się sugerować autor „Retrospekcji”; nie zadowalać się poszlakami, które w gruncie rzeczy można interpretować na przeróżne sposoby. Nie pozwalać, by alarmy uruchamiane w naszych głowach przez Brookmyre'a zagłuszały inne dźwięki, szum w tle. Celia, niedawno owdowiała „matrona” rodu Temple'ów, która wciąż nie może pogodzić się z tym, że jej gwiazda bezpowrotnie zgasła (najpierw była sławną aktorką, a potem pisała dość poczytne felietony do różnych gazet), zdaje się po części żyć w wyimaginowanym świecie. Obsesyjnie podtrzymywać mit perfekcyjnej rodziny, której jest głównym spoiwem, najważniejszym jej członkiem. Jej córka Ivy Roan, dawniej Sylvie Temple, to swego rodzaju femme fatale, „królowa lodu”, patrząca na innych z góry, bardzo złośliwa kobieta, która przez długi czas izolowała się od rodziny, ale teraz, po śmierci swojego ojca Maxa, męża Celii, z jakiegoś powodu postanowiła spędzić wakacje w tym najwidoczniej znienawidzonym gronie. W willach w Portugalii teraz już będących wyłączną własnością Celii. Jest tu też rodzeństwo Ivy, nadmiernie wyluzowany Rory i „szara myszka” Marion wraz z mężem Kenem i dwójką ich dorosłych już dzieci (w retrospekcjach to zaledwie kilkulatki) Lią oraz Hugh, który zabrał ze sobą swoją maleńką córeczkę Emily. W sumie cztery pokolenia Temple'ów. A w bliskim sąsiedztwie przybyła z Toronto w Kanadzie młodziutka niania pierwszego dziecka ich wakacyjnego znajomego, prawnika Vincenta Reida oraz jego aktualnej, dużo młodszej od niego żony, Kirsten, która w teorii zajmuje się prowadzeniem domu i opieką nad ich synem Arronem. Wcześniej zapewne tak właśnie było, ale gdy pojawiła się Amanda, chętnie nierówno podzieliła się z nią obowiązkami – nastoletnia vlogerka z Kanady oczywiście dostała ich więcej. Pierwszą tajemnicę autor „Retrospekcji” wprowadza już w prologu, a dotyczy ona bardzo zagadkowej zbrodni - nie znamy ani motywu, ani tożsamości sprawcy, ani nawet personaliów ofiary. Potem na naszych oczach wykluwa się tajemnicza sprawa sprzed szesnastu lat, ale w tym przypadku Chris Brookmyre nie zamierza długo trzymać nas w niewiedzy, co do jej ogólnego charakteru. Ten konkretny wątek krystalizuje się dosyć szybko, a tajemnica buduje się wokół niego. Wypadek czy zabójstwo? Kluczowe pytanie... albo nie. Może to tylko kolejny fortel tego z całą pewnością bardzo przebiegłego pisarza, bezwstydnego manipulanta, który może nas oszukiwać w jakimś wyższym celu. Wyższym od tego, którego zwykle oczekuje się do tego rodzaju literatury. Zaskakujące zwroty akcji? To też, ale nie można wykluczyć, właściwie to trzeba założyć, że Brookmyre w genialnie przewrotny sposób zamierza dowieść prawdziwości nauk Maxa Temple'a. Doprowadzić do tego, żebyśmy na własnej skórze przekonali się, jak łatwo w dzisiejszych czasach wpaść w sidła tak zwanych teorii spiskowych. Jak łatwo nieświadomie zamknąć oczy na prawdę, a za pewnik przyjąć... owoce wyrosłe w naszej wyobraźni. Nie tyle w wyniku mocnych pchnięć, ile co najwyżej szturchnięć człowieka, który dorobił się (nie)małej fortuny na zmyślonych historiach. Jeśli w swoim pisarskim dorobku ma więcej tak emocjonujących, pouczających, wstrząsających wręcz, tak misternie skonstruowanych, z taką precyzją i dokładnością, skupieniem na szczegółach, poprowadzonych opowieści, to ten sukces moim zdaniem jak najbardziej mu się należał. Bardzo chciałabym jednak to sprawdzić – zapoznać się z innymi kryminałami/thrillerami tego szkockiego powieściopisarza. Bo „Retrospekcja” mnie odurzyła.

Brzytwa Ockhama, ta zasada nie zawsze znajduje zastosowanie. Bywa, a już zwłaszcza w beletrystyce, że prawda jest bardziej skomplikowana, niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Ale „Retrospekcja” szkockiego bestsellerowego pisarza Christophera 'Chrisa' Brookmyre'a nie musi być jednym z takich przypadków. A co za tym idzie pod fasadą idealnej rodziny niekoniecznie panoszy się istna zgnilizna, niekoniecznie kryją się brudy, jakich próżno szukać w tak zwanych przeciętnych rodzinach. Czy to gniazdo żmij, czy rodzina jakich wiele? Jaka jest prawda o Temple'a? I dlaczego powinniśmy powstrzymywać się od pochopnego wyrokowania? Dlaczego teorie spiskowe mają aż tylu wiernych wyznawców? Dlaczego należy się przed nimi bronić? To wszystko i jeszcze więcej w „Retrospekcji”: trzymającym w napięciu, mrocznym, choć skąpanym w prażącym słońcu, thrillerze psychologicznym od Chrisa Brookmyre'a. Powieści o zbrodni sprzed lat, której mogło nie być. Zwolennikom gatunku (i teorii spiskowych) jak najbardziej polecam!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz