wtorek, 17 kwietnia 2018

„Doczekać zmroku” (1967)

Fotograf Sam Hendrix zostaje zagadnięty na lotnisku przez niejaką Lisę, nieznajomą kobietę, która wręcza mu na przechowanie lalkę po czym śpiesznie się oddala. Mężczyzna nie wie, że wszyto w nią heroinę, i że bardzo niebezpieczny przestępca, Harry Roat, jest gotowy na wszystko, aby ją zdobyć. Sam zabiera ją do mieszkania, które dzieli ze swoją od niedawna niewidomą żoną Susy. Jakiś czas później, pod nieobecność właścicieli, włamują się do niego znajomi Lisy, Mike Talman i Carlino, a chwilę potem nieoczekiwanie dołącza do nich Harry Roat, który przedstawia im intratną propozycję. Mężczyzna oferuje im sporą sumę pieniężną za pomoc w odnalezieniu lalki. Wcześniej jednak zostają oni zmuszeni do pozbycia się z mieszkania Hendrixów zwłok zamordowanej wcześniej przez Roata Lisy. Niedługo potem Sam na krótko wyjeżdża zostawiając swoją niewidomą żonę samą. Bandyci postanawiają wykorzystać tę szansę i za pomocą podstępu zmusić Susy do oddania im lalki.

W 1966 roku na Broadwayu odbyła się premiera sztuki Fredericka Knotta pt. „Wait Until Dark”. Wkrótce potem Robert i Jane-Howard Carrington na jej kanwie spisali scenariusz filmu, reżyserii którego podjął się nieżyjący już Terence Young. Premiera filmowej wersji „Wait Until Dark” („Doczekać zmroku”) odbyła się już w 1967 roku w Stanach Zjednoczonych, zbierając wówczas mieszane recenzje od krytyków. Z czasem to się zmieniło. Niepochlebne opinie tak zwanych znawców kinematografii prawie całkowicie przestały się pojawiać, a zrealizowany za (szacunkowo) trzy miliony dolarów thriller Terence'a Younga szybko wszedł do panteonu najbardziej docenianych przedstawicieli gatunku. W 1968 roku odtwórczyni roli głównej, Audrey Hepburn, otrzymała nominację do Oscara. W tym samym roku nominowano ją także do Złotego Globu, obok Efrema Zimbalist Jr. wcielającego się w postać jej filmowego męża, Sama Hendrixa. A w 2004 roku ukazał się dokument (w formie miniserialu) zatytułowany „The 100 Scariest Movie Moments”, w którym wyróżniono między innymi omawiany film Younga, wyprodukowany przez Mela Ferrera, ówczesnego męża Audrey Hepburn. W 1982 roku ukazała się telewizyjna wersja sztuki „Wait Until Dark” Fredericka Knotta w reżyserii Barry'ego Davisa.

„Doczekać zmroku” to dreszczowiec, który niemal w całości jest osadzony w jednym miejscu tj. w mieszkaniu Susy i Sama Hendrixów. Tylko kilka krótkich scenek rozgrywa się poza jego ścianami, przez co istnieje niemałe prawdopodobieństwo, że dużej części odbiorców będzie towarzyszyć narastające poczucie klaustrofobii. Nie aż na miarę „Wstrętu” Romana Polańskiego, ale i tak wyraźnie odczuwalne, nawet podczas tych większości sekwencji ukazanych w pełnym świetle (dziennym i sztucznym). To w sumie zadziwiające, że twórcom „Doczekać zmroku” udało się wprawić mnie w taki stan bez posiłkowania się pobrudzonymi, mocno mrocznymi kadrami. Nie jest bowiem łatwo stworzyć w odbiorcy złudne wrażenie sukcesywnego zmniejszania się i tak niewielkiej przestrzeni, odbierającego dech poczucia (wyobrażonego, nie faktycznego) przesuwania się ścian do wewnątrz, w kierunku niewidomej kobiety, z którą widz ma sympatyzować. Mimo wszystko przydałoby się jednak kilka ujęć z perspektywy głównej bohaterki - czasowe zaciemnianie ekranu i zmuszanie tym samym widza do odbierania jedynie dźwięków. Czegoś na kształt tego, co dostajemy w ostatniej partii „Doczekać zmroku”, tyle że niebiorącego się z braku świateł, ale stanowiącego subiektywne ujęcie położenia Susy Hendrix. Audrey Hepburn miała tutaj największe pole do popisu i swoją szansę wykorzystała. Nominacje do prestiżowych nagród nie wzięły się znikąd, na wyrost moim zdaniem nie były. Wielka gwiazda „Złotej Ery Hollywood” skradła ten obraz w momencie, w którym po raz pierwszy pojawiła się na ekranie i już nie oddała pierwszeństwa nikomu, nawet Alanowi Arkinowi wcielającemu się w rolę bezwzględnego przestępcy Harry'ego Roata. Stephen King w swoim „Danse Macabre” napisał, że według niego Roat „jest chyba jednym z najwspanialszych ekranowych złych bohaterów, jakich kiedykolwiek oglądaliśmy, dorównującym, a nawet przewyższającym Petera Lorre w „M – Morderca”. No cóż, z całym szacunkiem dla Kinga, ale ja niczego nadzwyczajnego w tej postaci nie dostrzegłam. Mojej uwadze nie umknął solidny warsztat Alana Arkina (zwłaszcza w początkowych sekwencjach, bo gdy na planie pojawiła się Hepburn to głównie skupiałam się na niej, a bo mnie prawie zahipnotyzowała), ale tej wspaniałości Roata, o której wspomniał King dostrzec już nie potrafiłam. Harry Roat w moim pojęciu jest zwyczajnym bandziorem, przestępcą jakich wiele w światowej kinematografii, człowiekiem zdolnym do wszystkiego, nawet morderstwa, byle tylko osiągnąć wytyczony sobie cel. W „Doczekać zmroku” jego celem jest zdobycie lalki wypełnionej heroiną, a stara się to osiągnąć w dosyć cudaczny sposób. Wraz z nowo zatrudnionymi rzezimieszkami, Mikiem Talmanem i jego długoletnim przyjacielem Carlino, obmyśla chytry plan, który zakłada odegranie swoistego teatrzyku na użytek niewidomej kobiety („Doczekać zmroku” to jeden z tych nieco teatralnych thrillerów). Przestępcy wymyślają dla siebie role, które następnie odgrywają w mieszkaniu Susy, dostarczając tym samym odbiorcom „Doczekać zmroku” nie tylko poczucia dużego zagrożenia, pewności rychłej tragedii, ale także odrobiny śmiechu. Bo nie da się nie zauważyć, że bandyci robią z siebie pajaców, trudno jest nie parsknąć śmiechem na widok ich błazenady. I to nie raz. Dowcip został jednak tak umiejętnie wpleciony w całość, tak smacznie zazębiał się z konsekwentnie intensyfikowaną aurą niebezpieczeństwa, że daleka jestem od wyrzucania twórcom tych komediowych wtrętów. Właściwie to jestem im za nie wdzięczna, bo w końcu nieczęsto mam okazję obcować z produkcjami zawierającymi w sobie tak efektowne połączenie dwóch zgoła odmiennych stylistyk, z filmami których twórcy z takim wyczuciem wzbogacają estetykę thrillera o elementy komediowe. I bynajmniej nie jest to lekka komedyjka, bo z teatralnych popisów trzech przestępców emanuje silna groźba, przez co śmiech, który być może ogarnie odbiorców tego dziełka najpewniej będzie śmiechem histerycznym.

Susy Hendrix wciela się w postać kobiety, która ze wszech miar pragnie zadowolić swojego małżonka, która bardzo stara się sprostać jego wymaganiom. Sam nie jest okrutnym człowiekiem, nie znajduje przyjemności w krzywdzeniu swojej żony, ale jest mężczyzną wymagającym. Dużo wymaga od Susy, ale nie kierują nim egoistyczne motywy – chce, aby Susy zyskała taką samodzielność, jaką miała przed wypadkiem, w którym straciła wzrok. Główna bohaterka „Doczekać zmroku” już radzi sobie bardzo dobrze (biorąc pod uwagę fakt, że najważniejszy zmysł utraciła całkiem niedawno), co zapewne w dużej mierze zawdzięcza postawie swojego męża. Ten jednak nie zamierza jeszcze ustawać w wysiłkach mających zwrócić jego żonie pełnię samodzielności, a Susy nader wszystko nie chce go rozczarować. Czasem kobieta, w tajemnicy przed Samem, korzysta z pomocy nastoletniej sąsiadki, Glorii, która to później będzie jej jedynym sprzymierzeńcem w walce z przestępcami, ale nie pozwala sobie spocząć na laurach. Nie oddaje się słodkiemu lenistwu, bo wie, że tylko ciężka praca z czasem przyniesie jej wymierne korzyści i sprawi przyjemność jej ukochanemu. Próba jaką Susy przejdzie pod nieobecność jej męża będzie dla niej czymś na kształt samodoskonalenia, na jej konfrontację z bandytami patrzy się jak na jakiś przyśpieszony kurs dla osób niesamodzielnych, który to niekoniecznie skończy się jego zaliczeniem. Bo postawienie w roli ofiary osoby niewidomej sprawia, że odbiorca nie może opędzić się od poczucia beznadziei – nie potrafi na stałe wyrzucić ze swojej głowy myśli, że od początku znajduje się ona na straconej pozycji i tylko cud może ją ocalić. Kobieta zaszczuta przez trzech mężczyzn, którzy starają się przekonać ją, że są kimś innym niż w rzeczywistości, którzy wcielają się w wymyślone przez siebie role po to, aby wyrobić w Susy przekonanie, że jej mąż odpowiada za śmierć Lisy, bo widzą w tym łatwy sposób na zmuszenie jej do przekazania im lalki wypełnionej heroiną (Susy nie zna zawartości tego przedmiotu). Lalki, której kobieta nie potrafi znaleźć – nie wie, gdzie podział się ten fant przywieziony jakiś czas temu przez Sama. Ale z pomocą Mike'a, który udaje przyjaciela jej męża, stara się odnaleźć ten przedmiot, ponieważ wydaje jej się, że odsunie on podejrzenia od jej ukochanego. Wszystko więc przebiega tak, jak to sobie zaplanowali zmyślni bandyci, a przynajmniej na początku, bo wkrótce okaże się, że Susy nie jest tak naiwna i bezradna jak zakładali. Moment, w którym pierwszoplanowa postać przedzierzgnie się z niczego nieświadomej ofiary manipulacji w świadomą swojego położenia niewiastę (wszystkie takie emocjonalne momenty akcentuje głośna muzyka Henry'ego Manciniego, tak mocno szarpiące nerwy tony, że aż żałowałam, że nie było ich dużo więcej) tak do końca nie napełni widza przekonaniem, że oto zyskała właśnie szansę na przeżycie, bo od tego momentu ruchy przestępców staną się dużo bardziej zdecydowane. Mężczyźni osaczą ją dużo szczelniej, zacieśnią wyimaginowany węzeł włożony na jej szyję na długo przedtem. Terence Young przez cały czas każe widzom trwać w przekonaniu, że to wszystko prowadzi do dramatycznego końca, do nieuchronnej, dalece nierównej walki niewidomej kobiety z trzema mężczyznami, z których jeden ma już na sumieniu przynajmniej jedno ludzkie życie. Najwięcej ciepłych słów od krytyków i zwykłych widzów spłynęło pod adresem owego finalnego starcia, to o nim najszerzej rozpisują się sympatycy „Doczekać zmroku”, to tutaj odnajduje się najwięcej rozbuchanego napięcia, czystej grozy, wynikającej z bezpośredniego zagrożenia życia bohaterki, którą zdążyło się polubić, której szczerze się kibicuje. Starcia oddanego w iście mrocznej atmosferze, tak mocno i smacznie kontrastującej z jasną otoczką lwiej części seansu poprzedzającej końcowy pojedynek UWAGA SPOILER jak się okazuje tylko dwóch osób KONIEC SPOILERA.

Kto „Doczekać zmroku” jeszcze nie oglądał marsz przed ekran! Tak szybko, jak tylko się da, bo takiego spektaklu aż nie wypada nie znać. Zwłaszcza jeśli jest się oddanym fanem kina grozy, jeśli wprost przepada się za filmowymi dreszczowcami, trzymającymi w napięciu produkcjami, które angażują widza już od pierwszych minut seansu i nie pozwalają mu „wrócić do rzeczywistości” przed zamknięciem widowiska. Thriller wprost idealny dla osób szukających emocji, dostarczanych przez nieefekciarską, skoncentrowaną na interesującej fabule, profesjonalną warstwę techniczną i widowiskowe kreacje aktorskie. To jest mnie autentycznie zaczarowała tylko Audrey Hepburn, ale wiem, że i męska część obsady „Doczekać zmroku” ma swoich zwolenników. I mam szczerą nadzieję, że grono fanów tego dziełka będzie z roku na rok tylko się powiększało. Bo to jeden z tych dreszczowców, który w moim mniemaniu zwyczajnie sobie na to zasłużył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz