piątek, 19 lutego 2021

Leigh Bardugo „Dziewiąty dom”

 

Po potwornych wydarzeniach w Los Angeles, gdzie się wychowała, Galaxy 'Alex' Stern dostaje propozycję nie do odrzucenia od przedstawiciela sekretnego Domu Lete, organizacji, której zadaniem jest monitorowanie stowarzyszeń uczniowskich na terenie Uniwersytetu Yale. Dziewczyna dostaje możliwość kształcenia się w tej elitarnej placówce i włączenia się w niezwykłą działalność Domu Lete. W Yale działa przeszło sto stowarzyszeń, ale Dom Lete skupia się głównie na Starożytnej Ósemce, tak zwanych Domach Zasłony. Domach, które posiadły wiedzę tajemną. Przewodnikiem Alex po tym magicznym świecie jest Daniel 'Darlington' Arlington, oczytany młody mężczyzna od dziecka mieszkający w New Haven. A jedynym powodem, dla którego Alex dostąpiła zaszczytu wstąpienia do Domu Lete jest nadzwyczajny dar, z jakim się urodziła. Zdolność widzenia duchów, w tym zupełnie nowym dla niej świecie nazywanych Szarymi. Dziewczyna nigdy nie traktowała tej mocy jak cennego daru. Prędzej jak przekleństwo. Niedługo po przeprowadzce do New Haven, jej Wergiliusz, Darlington, znika w tajemniczych okolicznościach, a jakiś czas potem w mieście dochodzi do zabójstwa dziewiętnastoletniej kobiety. Śledztwo prowadzi współpracujący z Domem Lete detektyw Abel Turner, który nie ma wątpliwość, że winnym tej zbrodni jest chłopak denatki, a stowarzyszenia nadzorowane przez Lete nijak nie są zamieszana w tę sprawę. Alex ma jednak wątpliwości, decyduje się więc zbadać ją na własną rękę.

Dziewiąty dom” (oryg. „Ninth House”) to pierwsza powieść dla dorosłych Leigh Bardugo, amerykańskiej pisarki specjalizującej się w literaturze fantastycznej dla młodzieży. Na rynku literackim zadebiutowała w 2012 roku powieścią „Shadow and Bone” (pol. „Cień i kość”), otwierającą poczytną trylogię fantasy z Aliną Starkov. W 2021 roku ma ukazać się serial Netflixa na podstawie tego trzytomowego osiągnięcia Bardugo. „Dziewiąty dom” to pierwsza odsłona zaplanowanego cyklu z Galaxy 'Alex' Stern. Historia w pewnej mierze inspirowana osobistymi doświadczeniami autorki z okresu studiów – Bardugo jest absolwentką Uniwersytetu Yale. Dużą rolę w narodzinach tej koncepcji odegrało tajne żydowskie stowarzyszenie Shabtai z siedzibą w New Haven. Bardugo zdradziła, że w klimat „Dziewiątego domu” najskuteczniej wprowadzał ją utwór „Walk” Ludovico Einaudiego. Zmową aurę (część akcji książki rozgrywa się zimą) natomiast przywoływała zapachami sosny i grzanego wina. Światowa premiera „Dziewiątego domu” przypadła na rok 2019; w tym samym roku nakładem wydawnictwa MAG wyszła edycja polskojęzyczna: twarda oprawa z fantazyjną grafiką na froncie zaprojektowaną przez Dark Crayon. Dwa dni po wypuszczeniu pierwszego światowego wydania „Dziewiątego domu” do publicznej wiadomości podano informację o sprzedaży praw do przeniesienie tej historii na ekran spółce Amazon Studios. W planach jest serial, a Leigh Bardugo ma być jego producentką wykonawczą.

Stephen King powiedział, że „Dziewiąty dom” Leigh Bardugo to najlepsza powieść fantasy, jaką przeczytał w ostatnich latach, ponieważ opowiada o prawdziwych ludziach. Dodał, że zasięg wyobraźni Bardugo jest genialny, a tej historii – pełnej wstrząsów i zwrotów akcji – wprost nie sposób opisać. Jego syn Joe Hill też docenił to dzieło Bardugo. Tak samo jak między innymi Kelly Link, Charlaine Harris i Lev Grossman. Pierwsze podejście do tak zwanej literatury dla dorosłych, uhonorowane Goodreads Choice Award 2019 dla najlepszej powieści fantasy. „Dziewiąty dom” to w zasadzie dark fantasy, mroczna opowieść o magii, duchach, zbrodni, tajemniczych organizacjach studenckich i... młodej kobiecie z traumatyczną przeszłością i niepewną przyszłością. Odnalezienie się w świecie przedstawionym w „Dziewiątym domu” zajęło mi więcej czasu niż zazwyczaj. Nie tyle dlatego, że Bardugo przedstawia nam swój własny, wyobrażony, światek (istniejący obok tego prawdziwego, zwyczajnego), ile przez sposób, w jaki go odkrywa. Zaczyna niejako od środka. Wrzuca nas w jakąś niezrozumiałą akcję, magiczne przedsięwzięcie zorganizowane na terenie Uniwersytetu Yale, podczas którego pada sporo jeszcze nieczytelnych nazw, gdzie podpiera się nieswojsko brzmiącą terminologią. Poniekąd swoim własnym nazewnictwem, z którym stopniowo - raczej nieśpiesznie - będzie nas zaznajamiać. Powoli odkrywać przed nami ten wspaniały, ale i niewątpliwe bardzo niebezpieczny świat, do którego parę miesięcy wcześniej przeniosła się główna bohaterka powieści. Dano jej możliwość wejrzenia w inny wymiar wszechświata, poznania tego, co dla większość śmiertelników jest niedostępne, zajrzenia tam, gdzie niewielu pozwala się patrzeć. Mówiąc wprost: Galaxy 'Alex' Stern zostaje wprowadzona w arkana magii. Prawdziwej magii praktykowanej przez członków niektórych stowarzyszeń uczniowskich działających na Uniwersytecie Yale. Organizacja, do której wstępuje Alex, Dom Lete, też korzysta z magii, ale w tej materii pozostaje daleko w tyle za tak zwanymi Domami Zasłony. Starożytną Ósemką, jak sama nazwa wskazuje wiekowymi stowarzyszeniami, praktykującymi sztuki magiczne. Ważnym składnikiem świata wykreowanego na użytek planowanej serii z Alex Stern jest wspomniana Zasłona. Granica między światami. Oddzielająca świat żywych od świata umarłych, demonów i całej masy innych potworów. Tajemna wiedza, jaką dysponują wszyscy obecni i dawni członkowie stowarzyszeń wchodzący w skład Starożytnej Ósemki oraz pilnujący ich Dom Lete, pozwala im odkrywać tajniki świata za Zasłoną. I to przypuszczalnie rodzi największe ryzyko. Dom Lete od początku swojego istnienia monitoruje właściwie wszystkie uczniowskie stowarzyszenia na Uniwersytecie Yale, ale największe baczenie ma na Starożytną Ósemkę. Bo głównym zadaniem tej organizacji jest pilnowanie, by magia nie wymknęła się spod kontroli. Akcja „Dziewiątego domu” przebiega dwutorowo (nie licząc momentów, w których autorka przenosi nas do dawnego życia Alex Stern). Wątek przewodni - rozdziały z umownej teraźniejszości – zawiązuje się zimą i trwa do wczesnej wiosny. Drugi tor fabularny to niedaleka przeszłość Alex Stern, jesień, która całkowicie odmieniła jej życie. Czas wdrażania się w działalność Domu Lete, a więc i zapoznawania się z magiczną stroną świata. Ze wskazaniem na New Haven w stanie Connecticut, gdzie, jak wiadomo, znajduje się jedna z elitarnych amerykańskich uczelni, Uniwersytet Yale, na którym kształciła się również Leigh Bardugo. Stephen King słusznie zauważył, że „Dziewiąty dom” to opowieść o prawdziwych ludziach. O ludziach uprzywilejowanych i ludziach z tak zwanego marginesu społecznego. Bogaczach i biedocie. Jednostkach chorobliwie wręcz żądnych „zakazanych” przygód. Jednostkach wspomagających się magią w dążeniu do jakichś egoistycznych celów. Okrutnie obchodzących się z maluczkimi. A teraz najwyraźniej biorących na cel czołową postać „Dziewiątego domu”. Dantego „cudownego chłopca” od urodzenia mieszkającego w New Haven, Daniela 'Darlingtona' Arlingtona, pełnoprawnego członka Domu Lete, który niedawno przepadł w niejasnych okolicznościach. Alex musiała więc przedwcześnie przejąć obowiązki swojego Wergiliusza. Przez jakiś czas panował względny spokój. Do czasu zabójstwa miejscowej dziewczyny, Tary Hutchins, którą poprzedza niecodzienne zachowanie garstki Szarych podczas jednego z magicznych rytuałów, które swoją drogą często odprawia się na terenie Uniwersytetu Yale.

Tak właśnie działała magia. Odsłaniała serce tego, kim byłeś, zanim życie odebrało ci wiarę w to, co możliwe. Oddawała świat, za jakim tęskniły wszystkie samotne dzieci.”

Po dezorientacji przyszedł zachwyt. Można powiedzieć, że zachłysnęłam się bogatym, pomysłowym, niezwykłym nowym światem, który na kartach „Dziewiątego domu” spotyka się ze zwyczajnym. Twardą rzeczywistością, w której tak naprawdę wszyscy żyjemy. Chciałoby się jednak wierzyć, że niewielu zaznało takiego życia, jak Galaxy 'Alex' Stern. Obecnie studentka renomowanej placówki i dumna członkini Domu Lete. Dawniej „kryminalistka, narkomanka, wyrzutek”. Dziewczyna z marginesu. Dziewczyna, która patrzyła w otchłań. Nie zawsze tak było. Jej dzieciństwo w Los Angeles z pewnością nawet wówczas nie było usłane różami, ale na straceńczą ścieżkę wkroczyła dopiero w okresie dojrzewania. Prawdopodobnie uniknęłaby całego tego koszmaru, gdyby nie jej wrodzona zdolność. Niczym Cole Sear z „Szóstego zmysłu” M. Nighta Shyamalana, centralna postać „Dziewiątego domu” widzi duchy. Więcej nawet, ma powody, by się ich bać. Wie, do czego są zdolne. Przekonała się o tym na własnej skórze. Boleśnie się o tym przekonała. Poznała jedno z najmroczniejszych, najbrudniejszych, najohydniejszych oblicz tego (naszego!) świata. Przeszła przez niewyobrażalną mękę. Dlatego, że podjęła złą decyzję. Dokonała być może najgorszego wyboru w całym swoim życiu. Być może, bo oferta, jaką niespodziewanie jej przedstawiono, i którą z radością przyjęła, teraz nie wydaje się już tak intratna, jak wcześniej. Leigh Bardugo właściwie już od początku powieści każe czytelnikowi powątpiewać w czystość interesów Domu Lete i Starożytnej Ósemki. Z mistrzowską wprawą sukcesywnie wzmacnia w nas przeczucie, że Alex Stern tak naprawdę zamieniła jedno piekło na inne. Piekło twardej rzeczywistości na piekło świata magii. Co więcej, wraz z rozwojem tej skonstruowanej z zapierającym dech w piersi rozmachem, opowieści, w odbiorcy zapewne będzie narastać podejrzenie, że ten nowszy etap strasznych dziejów Alex, kryje nieporównanie większe niebezpieczeństwa. Wydaje się, że w New Haven ryzyko śmierci jest dla tej kobiety zdecydowanie większe. Dla tej straumatyzowanej, desperacko chwytającej się każdej szansy na poprawienie, choćby tylko odrobinkę, swojego ciężkiego żywota, młodej kobiety, która zawsze miała w życiu pod - wybitnie stromą – górkę. „Chcę przetrwać na tym świecie, który wciąż próbuje mnie zniszczyć” - myśli i trudno uznać to za przesadę. Alex nie użala się nad sobą, w żaden sposób nie powiększa swoich krzywd, nie stara się zrobić z siebie ofiary. Ona jest ofiarą. Darlington, jej przewodnik po świecie magii, nie może się jednak oprzeć wrażeniu, że jest coś jeszcze. Coś, co Alex stara się ukryć przed jego, bądź co bądź, nadzwyczaj wnikliwym okiem. Leigh Bardugo przez jakiś czas (dość długo) każe nam więc trwać w przekonaniu, że Alex Stern to tylko częściowo odkryta karta. Dostajemy bardzo szeroki, obfitujący w najdrobniejsze szczegóły, portret bohaterki (trzeba zaznaczyć, że do pozostałych postaci autorka też podeszła z dużą uwagą, w pełni satysfakcjonującą mnie wnikliwością), a równocześnie towarzyszy nam poczucie, że cały ten ogrom danych na temat Alex to jedynie fragment większej i może nawet przerażającej całości. To się okaże, a do tego czasu zapewne mocno zżyjemy się z tą godną współczucia, ale imponująco zaradną, waleczną, nieustępliwą dziewczyną, która przypadkiem natrafia na... spisek? To też się okaże. O ile Alex wytrwa w swoim postanowieniu maksymalnego zgłębienia sprawy zabójstwa niejakiej Tary Hutchins. Jeśli zdoła rozpracować tę, jak zakładają wszyscy zainteresowani, oczywistą sprawę. Fantastyczne postaci, magiczne przedmioty i tajemne rytuały, sekretne stowarzyszenia i ich podejrzana działalność. Mroczne tajemnice, nieodstępujące wrażenie jakiegoś przyczajonego, przepotężnego zła (najprawdziwszy potwór, czy raczej, jak to się mówi, potwór w ludzkiej skórze?), coraz bardziej dusząca atmosfera grozy, konsekwentnie zagęszczające się śmiertelne niebezpieczeństwo. I bestialstwa. Doprowadzające do bezsilnej wściekłości, mocno przygnębiające, bezlitosne obrazki - można tak na to patrzeć - z życia wzięte. Leigh Bardugo wcale nie musiała uruchamiać swojej, na pewno niesamowicie urodzajnej, wyobraźni w tej materii. Wystarczyło skorzystać (podeprzeć się, zainspirować) ze wstrząsających historii, które pisze samo życie. Bez przerwy.

Pozwolę sobie powtórzyć po mistrzu współczesnej literatury grozy, Stephenie Kingu: to zdecydowanie najlepsza powieść fantasy, z jaką spotkałam się w ostatnich... latach? Niech będzie, że w ostatnim okresie. Tak dla bezpieczeństwa. Niemniej „Dziewiąty dom” Leigh Bardugo to rzecz absolutnie zachwycająca. Fascynująca, perfekcyjnie skonstruowana (chociaż co nieco udało mi się przedwcześnie rozpracować) opowieść z charakterną, dogłębnie przedstawioną bohaterką, ewentualnie antybohaterką, bo to jedna z wielkich tajemnic tego wspaniałego literackiego osiągnięcia wpisującego się w podgatunek dark fantasy. Kocham i z ogromną niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu mrożących krew w żyłach przeżyć między innymi Galaxy 'Alex' Stern. Dziewczyny, która widzi umarłych.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz:

  1. Od dłuższego czasu mam w planach tą książkę i mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń