wtorek, 9 lutego 2021

Ada Palmer „Zdecydowani na walkę”

 

Rok 2454. Najdłuższy pokój w dziejach ludzkości dobiega końca. Prawie we wszystkich Pasiekach szerzy się przemoc i choć ich przywódcy wszelkimi sposobami starają się zażegnać kryzys, wojna zdaje się być nieunikniona. Mycroft Canner, usługowiec spisujący kronikę ostatnich dni światowego pokoju, jak zwykle znajduje się w centrum najważniejszych wydarzeń. I posiada tajną broń, najprawdziwszy cud, który może przesądzić o wyniku wojny. Bez względu na to, po której stronie opowie się jego niezwykle cenny w tych ciężkich czasach, przyjaciel, wszystkie Pasieki mogą liczyć na jego pomoc w przygotowaniach do walki. Bo strony dopiero się formują. Po jednej stronie barykady stoi skrytobójca pragnący utrzymać dotychczasowy porządek, a po drugiej Bóg innego świata, Obcy, który stanowi zagrożenie dla od wieków obowiązującego na Ziemi status quo. Mycroft Canner, tak samo jak wielu innych, wolałby rozwiązać spór w pokojowy sposób, ale wie, że to niemożliwe. Wie też, przy czyim boku stanie, gdy w gruzy zacznie obracać się wszystko, na co ludzkość pracowała od pokoleń.

Terra Ignota”, wybitne osiągniecie amerykańskiej pisarki i historyczki, Ady Palmer. Niezwykły cykl science fiction z elementami fantasy, który tworzą powieści „Do błyskawicy podobne” (oryg. „Too Like the Lightning”), „Siedem kapitulacji” (oryg. „Seven Surrenders”), „Zdecydowani na walkę” (oryg. „The Will to Battle”) i „Być może gwiazdy” (oryg. „Perhaps the Stars”), którego pierwsze polskie wydanie ma ukazać się nakładem wydawnictwa MAG na przełomie 2021 i 2022 roku, światową premierę zaplanowano natomiast na kwiecień 2021 roku. Pierwotnie opublikowana w 2017 roku trzecia cegiełka „Terra Ignota”, „Zdecydowani na walkę”, podobnie jak poprzednie tomy, umownie jest kroniką człowieka (właściwie to kilku osób, ale relacja Mycrofta Cannera jest zdecydowanie najobszerniejsza) z dalekiej przyszłości, niby spisaną z myślą o przyszłych pokoleniach. Od swoich poprzedniczek odróżnia tę powieść jednak to, że narrator i zarazem czołowy bohater, nie zna najbliższej przyszłości. Nie jest tak uświadomiony, nieomal wszystkowiedzący, jak w „Do błyskawicy podobne” i w „Siedmiu kapitulacjach”.

Zapytana o to, do której Pasieki chciałaby należeć, Ada Palmer bez wahania wskazała Utopię. Najbardziej rozwiniętą technologicznie część quasi-utopijnego systemu wymyślonego na potrzeby jej opus magnum. Zdecydowanie najlepszej XXI-wiecznej opowieści z gatunku science fiction, z jaką miałam przyjemność się spotkać. Jej zakończenie, czwarta odsłona niniejszej serii, wprawdzie dopiero przede mną, ale tak naprawdę już pierwszy etap tej oszałamiającej przygody, dał mi pewność, że „Terra Ignota” to rzecz wielka. Fenomenalna, zapierająca dech w piersiach, inteligentna, niezwykle kreatywna epopeja w pewnym zakresie spisana językiem Oświecenia. Ten dawny styl Palmer łączy ze swoją wersją nowoczesnego słownictwa: ze słownictwem przyszłych pokoleń. „Zdecydowani na walkę” to bezpośrednia kontynuacja „Siedmiu kapitulacji”, znowu więc przenosimy się do roku 2454, ale tym razem z pełną świadomością, że pokój właśnie się kończy. Mieszkańcy Ziemi przestali już wierzyć (nie bez powodu), że żyli w istnej utopii. Utracili to poczucie bezpieczeństwa, które dawał im, jak myśleli, najlepszy system, jaki ludzkość kiedykolwiek sobie wymyśliła. Nareszcie wyciągając odpowiednie wnioski z historii. Dawno temu wyeliminowano więc z życia wszelkie podziały, które generowały najkrwawsze konflikty. I wielu myślało, że to jedyna cena za prawie całkowite wyeliminowanie przemocy z życia publicznego. Tylko garstka ludzki w każdym pokoleniu wiedziała, że utrzymanie światowego pokoju wymaga większej ofiary. Czy tak jest w istocie? To jedno z tych pytań, na które ludzkość od zarania dziejów bezskutecznie poszukuje odpowiedzi. I w świecie przedstawionym przez Adę Palmer nadal trwa debata na ten temat. Jedni są przekonani, że nie ma pokoju bez ofiar w ludziach, inni natomiast są zdania, że zabijanie wcale nie musi być warunkiem koniecznym do stworzenia świata idealnego. Mlekiem i miodem płynącego. Niektórzy nawet wierzą, że na Ziemi znajduje się osoba władna do zaprowadzenia Nowego Ładu. Nie brakuje jednak i takich, którzy są zdania, że nawet ta największa cena, którą ludzkość od wieków płaciła za światowy pokój, nie jest aż tak wielka, by rezygnować z dotychczasowego, znanego ładu na rzecz jakiegoś innego, nikomu jeszcze nieznanego globalnego ustroju. Choć ludzkość ze świata Palmer wciąż żyje w przekonaniu, że ich przodkom udało się pozbyć państw narodowych, stworzyć coś na kształt superpaństwa, to po bliższym przyjrzeniu bardziej przypomina to wspólnotę państw niż jeden wielki organizm, mocarstwo zajmujące dosłownie całą planetę. Wspólnotę państw, które wbrew pozorom w niezliczonych kwestiach zasadniczo się od siebie różnią. W „Zdecydowanych na walkę” owe różnice uwidaczniają się nieporównanie bardziej niż w poprzednich tomach „Terra Ignota”. W końcu kryzysowe sytuacje zazwyczaj pokazują całą prawdę o człowieku. Trzeci tom niezwykłej literackiej serii science fiction niezrównanej Ady Palmer, to w istocie czas zrzucania masek. Panie i Panowie „bal przebierańców” właśnie się skończył.

Tłumy zgromadzone na zrujnowanych pustkowiach wznosiły niewiarygodnie szczere transparenty: <Stabilność finansowa! Samostanowienie! Ksenofobia!>. Nie potrzebujemy pretekstów, by prowadzić wojny. Człowiek może włączyć się do walki w imię Wolności, Ojczyzny, Praw Człowieka bądź Sprawiedliwości, ale nigdy Ekonomii.”

Pisałam już, że jestem szaleńczo zakochana w piórze Ady Palmer? Tak, ubóstwiam jej pisarstwo. Tak, mam małą obsesję na punkcie „Terra Ignota” i wielką nadzieję, że na tej serii moja przygoda z jej prozą się nie skończy. Przeczytam wszystko, co napisze ta wyjątkowa pani (nawet listę zakupów). Wszystko, co wyjdzie w Polsce, bo nawet nie chcę sobie wyobrażać, że czwarta część „Terra Ignota” będzie ostatnim utworem Palmer wydanym w języku polskim. Szczerze mówiąc nie zazdroszczę panu Michałowi Jakuszewskiemu, który przetłumaczył dla nas wszystkie dotychczasowe dzieła z „Terra Ignota” (pierwsze polskie wydania od wydawnictwa MAG), ale gratuluję efektu tej, podejrzewam, niełatwej pracy. Powieść „Zdecydowani na walkę” jest utrzymana w bardziej depresyjnym tonie niż „Do błyskawicy podobne” i „Siedem kapitulacji”, bo w końcu teraz jesteśmy w przededniu wojny. Wojny, której zapewne nie da się uniknąć. Nie tylko dlatego, że okazuje się, iż pomimo ogromnego postępu światopoglądowego, ludzkość nie pozbyła się genu niszczenia, że autodestrukcyjne zapędy nadal w niej tkwią. Autorka daje nam do zrozumienia, że światowy pokój musi się skończyć, bo taki jest Plan. Boski Plan. Pytanie tylko, czy Boga tego świata, czy tego drugiego? Nieznanego świata, z którego przed laty został ściągnięty enigmatyczny, nadzwyczaj empatyczny siewca pokoju bądź przemocy. Przyjaciel albo wróg ludzkości. Trudno to rozstrzygnąć, mimo przekonania naszego głównego narratora, Mycrofta Cannera, że działa on w jak najlepszym interesie mieszkańców nie swojego świata. Świata, w którym motywy biblijne w zdumiewający sposób łączą się z magiczną wręcz technologią, w którym do głosu dochodzą historyczne postacie (dawno nieżyjący filozofowie), i w którym spotkać można postacie mitologiczne, aczkolwiek, jak mniemam, w niespotykanym dotąd wydaniu. Pomieszanie z poplątaniem? Nic bardziej mylnego. Wszystkie te elementy – plus ogrom innych – w cudownych rękach Palmer idealnie się ze sobą łączą. Wierzcie lub nie, ale autorka „Terra Ignota” tworzy z tych pozornie niezbyt pasujących do siebie elementów, maksymalnie uporządkowany, kompletny światek, w którym na moje oko nic nie wydaje się przesadą. Ani wtręty Thomasa Hobbesa, ani bohater „Iliady” Homera, który pamięta między innymi obie wojny światowe, ani nawet rozmowy z Czytelnikiem. Odbiorcą kroniki Mycrofta Cannera żyjącym w jakiejś nieokreślonej przyszłości (przyszłości nie tylko naszej, ale i naszego czołowego narratora), trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Palmer jednocześnie starała się wytworzyć w odbiorcy „Terra Ignota” poczucie, że owym Czytelnikiem z przyszłości jest on sam. Podczas lektury „Zdecydowanych na walkę” dominowało we mnie straszliwe poczucie żałości. Przeszywające, nieustępliwe, okropne wrażenie przemijalności wszystkiego co dobre. Gatunek ludzki znowu jest zdecydowany na niszczenie. Po najdłuższym okresie pokoju w całej swojej historii, człowiek znowu opowiada się za destrukcją. Znowu wszystko pójdzie na marne. Bezsensowne hasło „Si vis pacem, para bellum” („Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny”), choć niewypowiedziane przez autorkę, najwyraźniej znowu zaczyna przyświecać mieszkańcom Ziemi. Nawet ci, którzy wszelkimi sposobami starają się zażegnać największy kryzys od setek lat, nie dopuścić do niekontrolowanego rozlewu krwi, zbrojnego globalnego konfliktu, nawet oni nie mają większej nadziei na uratowanie pokoju. Mogą nieco odsunąć w czasie kolejną światową wojnę, ale na pewno jej nie unikną. Na to prawdopodobnie jest już za późno. Emocje nie osiągnęły jeszcze punktu krytycznego, ale to zdaje się być jedynie kwestią czasu. W mieszkańcach prawie wszystkich Pasiek budzi się gniew. Zamieszki już się zaczęły, a to dopiero początek końca. Końca światowego pokoju. Jak już wiadomo ponad wszelką wątpliwości, tylko z pozoru utopijnej planety, jaką na kartach „Terra Ignota” Ada Palmer uczyniła Ziemię. Nie nazwałabym tego wprawdzie dystopią, bo jednak pod wieloma względami rzeczywistość wykreowana przez tę nienormalnie wręcz utalentowaną amerykańską autorkę, w moich oczach uchodzi za ideał. Na tym przepięknym obrazku nie brakuje jednak rys, które dopiero niedawno wyszły na światło dzienne. Wszyscy mieszkańcy Pasiek zostali niechcący dopuszczeni do wielkiej tajemnicy. Mrocznego sekretu, na którym tak naprawdę zbudowano cały tej niby dokonały świat. Z drugiej strony, jak słusznie zauważa autorka, ta długo ukrywana cena za pokój na Ziemi jest zbliżona do ofiary, jaką ponosimy w walce - poprzez szczepienia - z groźnymi wirusami. Daje do myślenia, ale z drugiej strony, czy naprawdę nie ma innego, mniej haniebnego sposobu na bezpowrotne oddalenie od nas wszystkich widma wojny? Wojna, która szykuje się w przebogatym świecie przedstawionym przez Adę Palmer w „Terra Ignota”, prawie na pewno rozgorzeje, ale gdy już się skończy i zakładając, że ludzkość przetrwa tę prawdopodobnie największą, najbardziej niszczycielską z ziemskich wojen, jest nadzieja, że historia znowu okaże się bezcennym źródłem wiedzy. Tylko jak często zdarza się, by ludzie wyciągali trafne wnioski z wydarzeń, które już się dokonały? Historia lubi się powtarzać. To niezaprzeczalny fakt. W imponującej w każdym calu wizji Palmer jest jednak przynajmniej jeden czynnik mogący naprawić wszystko, co ułomne boskie stworzenia zniszczyły. Albo zepsuć wszystko, co ułomnym boskim stworzeniom niewątpliwie się udało.

Zdecydowani na walkę” Ady Palmer, trzeci tom z zaplanowanych czterech jej powieściowego cyklu funkcjonującego pod nazwą „Terra Ignota” - cyklu science fiction i zarazem political fiction oblanego aromatycznym syropem fantasy - moim zdaniem nie odstaje od reszty. Autorka tutaj uderza w mroczniejsze, dalece bardziej przygnębiające tony, bo i sytuacja w jej wspaniałym świecie coraz bardziej się zagęszcza. Bo wojna najprawdopodobniej już niedługo się rozpocznie. Jedyne co jeszcze można zrobić to należycie się do niej przygotować. Fanów tej nadzwyczajnej opowieści zapewniam, że Ada Palmer nie zeszła z jakości. Może nawet wspięła się jeszcze wyżej. Tylko czy może być coś doskonalszego od doskonałości „Do błyskawicy podobne” i „Siedmiu kapitulacji”? To w ogóle osiągalne? Poprzestanę więc na tym, że „Zdecydowani na walkę” to w mojej ocenie trzeci czysty geniusz, trzecie arcydzieło fantastyki od kochanej Ady Palmer. Gorąco polecam wszystkim fanom gatunku, a już najgoręcej osobom niebojącym się trudniejszych, wymagających dużego skupienia, złożonych opowieści fantastycznych, doradzając przy tym zachowanie chronologicznego porządku. Proszę Was, czytajcie! Byle po kolei.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

2 komentarze:

  1. Mam w planach tą serię już od jakiegoś czasu, jednak nie wiem kiedy uda mi się po nią sięgnąć. Niestety, jak każdy książkoholik mam długą listę książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stopień złożoności, wiarygodność stworzonego przez Adę Palmer świata oraz duże wymagania stawiane czytelnikowi rzuconemu na głęboką wodę przypominają mi doświadczenie czytelnicze i przyjemność jaką miałem podczas czytania Peanatemy Neala Stephensona czy też Księgi Nowego Słońca Gene Wolfe'a. Człowiek męczy się, ale lektura jest tak wciągająca i działająca na wyobraźnię, że nie może jej przerwać i przestać czytać . Mam duży podziw i szacunek dla wymienionych przeze mnie autorów i ich dzieł, właściwie arcydzieł.

    OdpowiedzUsuń