Recenzja na życzenie (luksusowyjacht)
Will Atenton przeprowadza się wraz z żoną i dwiema córkami do Nowej Anglii. Początkową euforię rodziny w nowym miejscu psuje wiadomość, że państwo Atenton’owie sprowadzili się do domu, w którym przed laty Peter Ward wymordował całą swoją rodzinę. Na domiar złego Will wraz z żoną zaczynają podejrzewać, że ktoś ich szpieguje. Mężczyzna będąc przekonany, że to Ward postanawia go odnaleźć. Podczas swojego śledztwa odkryje przerażającą prawdę, która na zawsze zmieni jego życie.
Szeroko reklamowany thriller Jima Sheridana z gwiazdorską obsadą. Miałam obawy, co do tej pozycji, zważywszy na jego wysoki budżet, ale na szczęście twórcy nie postawili na multum efektów specjalnych tylko intrygującą fabułę, która pomimo zauważalnej inspiracji innymi produkcjami przykuwa uwagę widza niemalże od początku seansu. Zaczyna się dosyć typowo – szczęśliwa rodzinka przeprowadza się do nowego domu, położonego w spokojnej dzielnicy. Głowa rodziny ma nadzieję wykorzystać tę izolację od miejskiego zgiełku, aby napisać książkę. Jednak ich sielanka zostaje szybko przerwana, gdy Will nakrywa w swojej piwnicy grupę młodzieży odprawiającej jakiś rytuał. Dzieciaki przekazują mu przerażającą prawdę – w jego nowym domu przed laty miało miejsce zbiorowe morderstwo, którego sprawcą był mąż i ojciec ofiar. Od tego momentu państwo Atenton dostają istnej obsesji na punkcie Petera Warda – czytają doniesienia w prasie na temat popełnionych przez niego mordów, dedukują gdzie dokładnie zginęli członkowie zabitej rodziny. Ale równocześnie czują się nieswojo w nowym lokum, przeraża ich mieszkanie na miejscu dawnej zbrodni. A widz zastanawia się, dlaczego do licha, się nie wyprowadzą? Otóż, ta kwestia wyjaśni się w drugiej połowie filmu:) Niby początkowo fabuła nie grzeszy oryginalnością, wszystko to w takiej czy innej formie widzieliśmy już wcześniej. Co więcej powolne tempo akcji usypia czujność widza, dla którego fabuła wydaje się być aż nadto przewidywalna – oglądamy dramat rodziny Atenton’ów z zainteresowaniem, w końcu fabuła ma w sobie coś, co siłą rzeczy przyciąga naszą uwagę, ale równocześnie jesteśmy przekonani, że wiemy, jak to wszystko się skończy. I takim oto sposobem dochodzimy do połowy seansu, gdzie następuje moment, który wbije w fotel każdego widza. Tym bardziej, ze dotychczas w kinie grozy z zaskakującym akcentem spotykaliśmy się w finale, a nie w samym środku prezentowanych wydarzeń. Nie w tym przypadku. Tutaj najmocniejszy punkt kulminacyjny następuje w połowie projekcji, a samo zakończenie jest już niezwykle łatwe do przewidzenia.
UWAGA SPOILER UWAGA SPOILER
Wykorzystując znany motyw z „Wyspy tajemnic” (2010) twórcy informują widza, że sprawcą mordów sprzed lat jest nie kto inny, jak nasz Will, którego pamięć wyparła się tych strasznych wydarzeń. Przez owy niespodziewany zwrot akcji fabuła zaczyna się nieco komplikować – widz zadaje sobie pytanie, jakim cudem Will niedawno przebywał ze swoją rodziną skoro oni nie żyją? Zaczynamy podejrzewać, że albo mężczyzna ma poważne problemy psychiczne, albo zwyczajnie rozmawia z duchami swojej żony i córeczek. Ta kwestia zostanie dość szybko wyjaśniona, ale pozostanie jeszcze pytanie, czy Will naprawdę wymordował całą swoją rodzinę, a jeśli tak to dlaczego. Takich zagadek w drugiej połowie seansu jest dosyć sporo, a nieuważny widz na pewno szybko zacznie się gubić. Tutaj wkracza sporo akcentów psychologicznych, które po prostu trzeba śledzić na bieżąco, aby połapać się w przedstawianych wydarzeniach.
KONIEC SPOILERA KONIEC SPOILERA
W drugiej połowie seansu wkracza również subtelna groza, szczególnie widoczna w snach głównego bohatera. Twórcy jednak zrezygnowali z przesady w prezentowaniu takich scen, przede wszystkim skupiając się na zawiłej intrydze fabularnej. Widzowie lubujący się w nieco skomplikowanych filmach powinni być w takim razie zadowoleni, aczkolwiek wymagających odbiorców może nieco irytować kopiowanie znanych motywów fabularnych innych tego typu obrazów. Ja byłam zadowolona, gdyż od czasu do czasu lubię sięgnąć po wymagający myślenia thriller z ghost story w tle.
Obsada, jak wspomniałam we wstępie składa się ze znanych gwiazd Hollywoodu. W roli głównej zobaczymy Daniela Craiga, a towarzyszą mu dwie piękne, utalentowane panie - Rachel Weisz i Naomi Watts, aczkolwiek wolałabym, żeby aktorki zamieniły się rolami – myślę, że Watts należał się większy udział w tym obrazie niż Weisz, gdyż jakby na to nie patrzeć akurat w tej produkcji ta pierwsza poradziła sobie o niebo lepiej ze swoim zadaniem.
„Dom snów” należy do tych thrillerów, które oprócz zawiłej fabuły, skierowanej do widzów lubujących się w rozwiązywaniu zagadek w trakcie oglądania oferuje również subtelny klimat grozy, który z pewnością nikogo nie przerazi, ale z pewnością przyjemnie nastroi do przeżywania wraz z głównymi bohaterami toczącego się na ekranie koszmaru. Myślę, że jeśli ktoś nie doszukuje się na siłę inspiracji innymi produkcjami będzie usatysfakcjonowany seansem tego obrazu, w końcu należy docenić nieefekciarski hollywoodzki współczesny film, nawet, jeśli posiada pewne niedociągnięcia w scenariuszu.