niedziela, 18 maja 2014

Cilla & Rolf Borjlind „Trzeci głos”


W parku w Marsylii zostaje odnalezione poćwiartowane ciało kobiety. Gdy personalia zamordowanej dochodzą do mieszkającego w Szwecji, Abbasa el Fassi, wychodzi na jaw, że ofiara była jego kochanką w czasach, kiedy pracował w cyrku, trudniąc się rzucaniem nożami do ruchomego celu. Abbas postanawia wrócić do rodzinnej Marsylii, aby odnaleźć mordercę ukochanej. Towarzyszy mu bliski przyjaciel, były komisarz szwedzkiej policji, Tom Stilton.
Tymczasem w Szwecji nastoletnia dziewczyna znajduje w domu powieszone ciało swojego ojca, Bengta Sahlmanna. Oboje mieszkali w sąsiedztwie adopcyjnej matki Olivii Ronning, świeżej absolwentki szkoły policyjnej, która rozważa, czy wiązać swoją przyszłość ze służbami porządkowymi. Olivia zaprzyjaźnia się z osieroconą dziewczyną, a kiedy okazuje się, że jej ojciec nie popełnił samobójstwa tylko padł ofiarą mordercy postanawia przeprowadzić własne, amatorskie śledztwo. Ku niezadowoleniu jej przyjaciółki, prowadzącej śledztwo, Mette Olsater, która idąc innym tropem niż Olivia odkrywa powiązania Sahlmanna ze światkiem narkotykowym. Jej śledztwo wkrótce łączy się odkryciami Ronning, która trafia na nadużycia w prywatnym domu opieki oraz powiązania z zabójstwem byłej kochanki Abbasa w Marsylii. Jedynie połączenie sił może zagwarantować rozwiązanie obu tych spraw, tym bardziej, że morderca bądź mordercy bynajmniej nie zamierzają poprzestać na dwóch ofiarach.

Cilla i Rolf Borjlind to małżeństwo znanych w Szwecji scenarzystów filmowych, które od czasu do czasu z powodzeniem próbuje swoich sił w literaturze. „Trzeci głos” jest sequelem, cieszącego się sporą popularnością „Przypływu”. Obie książki łączą ci sami bohaterowie, którzy wspólnie rozwiązują zagadki kryminalne. Znajomość „Przypływu” nie jest konieczna do zrozumienia fabuły „Trzeciego głosu”, bo choć autorzy sporo nawiązują do wydarzeń z części pierwszej to krótko je streszczają, tak aby ich nowi czytelnicy nadążyli za zawiłościami fabularnymi. A tych, ku mojemu zadowoleniu jest całe mnóstwo. Skandynawskie kryminały, poza kilkoma wyjątkami, cechują się swego rodzaju prostotą, na ogół serwując czytelnikom skomplikowaną, acz jednowątkową intrygę, która pełni czysto rozrywkową rolę. U Borjlindów jest inaczej. Już sam fakt, że równocześnie obcujemy z trzema śledztwami wprowadza spore zamieszanie, z czasem jeszcze mocniej komplikowane dodatkowymi odgałęzieniami w stronę kolejnych amatorskich dochodzeń i prywatnego życia bohaterów. Takie podejście do fabuły wymusza na czytelnikach wzmożoną uwagę – tam, gdzie pojawia się tyle wątków, wśród których każdy najmniejszy szczegół może mieć kluczowe znaczenie dla głównej intrygi kryminalnej nie można pozwolić sobie na chwilę nieuwagi. Przegapienie jednego wątku owocuje niezrozumieniem kolejnego, a więc „Trzeci głos” absolutnie nie jest książką przeznaczoną dla poszukiwaczy rozluźniającej, niewymagającej myślenia jednorazowej rozrywki.

„Zawsze tak jest. Ludzie, którzy potrzebują największego wsparcia, dostają go najmniej, ponieważ jako liczebnie nieznacząca grupa, nie przekładają się na głosy w wyborach. Solidarność znaczy teraz tyle, co interes grupowy. Stilton uważał, że to obrzydliwe.”

Styl Borjlindów to taka mieszanka pióra szwedzkiego z amerykańskim. Ze swoich rodzinnych stron autorzy czerpią przy tworzeniu portretów psychologicznych protagonistów. Niby kryminał, a jednak nie mamy tutaj do czynienia z „papierowymi”, przewidywalnymi postaciami. Mette Olsater, Olivia Ronning, Tom Stilton i Abbas el Fassi to bardzo interesujący team. Choć są bliskimi przyjaciółmi w ich relacje często wkrada się napięcie, które jednak potrafią odrzucić na bok dla dobra śledztwa. Inspiracja amerykańską literaturą kryminalną nasunęła mi się w trakcie krótkich, acz treściwych opisów scenerii i szwedzkiej sceny politycznej. Inni skandynawscy pisarze poruszający się w ramach tego gatunku często starają się wydobyć maksimum piękna z krajobrazów danego państwa północnej Europy oraz nieco przybliżyć jego idealną politykę socjalną. Borjlindowie wręcz przeciwnie. Niczym Stieg Larsson pokazują, że Szwecja jedynie pozornie jest takim zachwalanym na całym świecie rajem. Ani myślą skupiać się na malowniczych sceneriach, czy socjalnej propagandzie. W „Trzecim głosie” Szwecja jawi się, jako wylęgarnia bogatych finansistów, którzy są gotowi znęcać się nad starszymi lokatorami swoich domów opieki byle tylko zaoszczędzić na personelu. Narkotyki, prostytucja, bezdomni… słowem: wszelkiego rodzaju patologia, cierpliwie wyliczana przez autorów w każdym kolejnym wątku powieści, sprawiając, że mamy tutaj do czynienia z kryminałem wręcz wyjątkowym na szwedzkim rynku wydawniczym. Napięcie dodatkowo potęgują, pełne zaskakujących zwrotów akcji trzy równoległe śledztwa naszych protagonistów, które w pewnym momencie łączą się w zgrabną, spójną całość. Co prawda, tutaj autorzy posiłkowali się naciąganym zbiegiem okoliczności, ale przez wzgląd na jego nieprzewidywalność i aktualne, szokujące przesłanie można przymknąć na to oko.

„Trzeci głos” to zdecydowanie jeden z najlepszych, najstaranniejszych kryminałów, jaki dane mi było przeczytać w ostatnim czasie. Wyraziści, skomplikowani psychologicznie bohaterowie. Zawiłe, pełne zaskakujących zwrotów akcji intrygi kryminalne. Przygnębiające przesłanie i przede wszystkim chodne spojrzenie na szwedzki ustrój, który dla autorów nie jest tak idealny, jak rysują go inne państwa świata. Dodajmy do tego kilka trupów i nieprzewidywalny, mocny finał, a mamy przepis na kryminał idealny, przeznaczony przede wszystkim dla osób gustujących w niebanalnych, wielowarstwowych powieściach, mających w sobie zarówno walory czysto rozrywkowe, jak i moralizatorskie.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz:

  1. Ślinka mi cieknie na myśl o tej książce :) Mniam.
    http://art-forever-in-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń