Grenlandka mieszkająca w Danii, Smilla Jaspersen, zaprzyjaźnia się ze swoim
rodakiem – małym chłopcem, Esajasem, mieszkającym z matką alkoholiczką w
sąsiednim mieszkaniu. Gdy Grenlandczyk umiera po upadku z dachu, a śledczy są
przekonani, że doszło jedynie do nieszczęśliwego wypadku, Smilla ma powody
przypuszczać, że chłopiec został zamordowany. Kobieta łączy siły z nieśmiałym
sąsiadem, trudniącym się mechaniką, aby wyjaśnić okoliczności śmierci ich
wspólnego przyjaciela. Wszystkie tropy prowadzą do ekspedycji w 1966 roku na
Grenlandię, w której brał udział ojciec Esajasa i której przeznaczenie owiane
jest wielką tajemnicą. Aby dojść do prawdy Smilla nie tylko musi skorzystać ze
swojej znajomości właściwości lodu, ale również zaryzykować wolność.
„Kultura
wysoko rozwiniętej techniki nie pokonała ludów mórz polarnych. Takie
stwierdzenie oznaczałoby zbyt wysoką ocenę tej kultury. Ona była jedynie
zapalnikiem, realizacją tkwiącego w każdym człowieku i w każdej kulturze
kosmicznego wzoru, według którego istnienie koncentruje się wokół specyficznej
zachodniej żądzy pomieszanej z łatwowiernością.”
Po raz pierwszy wydana w 1992 roku powieść „Smilla w labiryntach śniegu” to
trzecia publikacja duńskiego pisarza, Petera Hoega. Chociaż autor rozpoczął
swoją karierę już w 1988 roku dopiero po czterech latach doczekał się przełomu.
Przetłumaczona na kilkanaście języków, ogłoszona przez Timesa książką roku 1992
i zekranizowana w 1997 roku przez Bille Augusta, aż do dziś jest wznawiana
przez wydawców z kilku kraju, w tym polskich. Fenomen tej powieści nie tkwi w
jej głównej osi fabularnej, ale licznych wstawkach egzystencjalnych oraz
pięknym warsztacie, który w najnowszym polskim wydaniu został należycie
przełożony przez Iwonę Zimnicką. Dobre tłumaczenie w przypadku tak
skonstruowanych powieści jest kluczowe, dlatego tym bardziej jestem wdzięczna
pani Zimnickiej za tak wielkie zaangażowanie w pracę.
„Pojąć
próbę zrozumienia różnicy między dorastaniem w Danii i na Grenlandii. Pojąć
upokarzające, męczące, monotonne dramaty uczuć, które wiążą europejskie dzieci
i ich rodziców we wzajemnej nienawiści i zależności.”
„Smilla w labiryntach śniegu” to mocno skomplikowana powieść, absolutnie
nieprzeznaczona dla czytelników poszukujących szybkiej rozrywki na góra dwa
wolne wieczory. Specyficzny styl Hoega nie pozwala wyłączyć myślenia i po
prostu cieszyć się rozwojem akcji. Nie, autor angażuje czytelnika i zaprasza go
do wspólnej, niezwykle trudnej interpretacyjnie przygody. Malowniczy język to jedno,
ale najbardziej dezorientuje osobliwy miszmasz gatunkowy. Głównym członem fabuły
jest śledztwo Smilly tropem mordercy jej małego przyjaciela, Esajasa, ale Hoeg
tak często zbacza w sferę obyczajową, że niejednokrotnie zabija napięcie
płynące z wątków kryminalnych na rzecz rozterek egzystencjalnych. To oczywiście
spory minus, który zapewne zirytuje wielbicieli kryminałów, ale ten mankament
chwilami przekuwa się na korzyść książki. Szczególnie, kiedy odskocznią autora od
głównej osi fabularnej są wynurzenia egzystencjalne Smilly, tak prawdziwe i melancholijne,
że aż odczuwalne każdą komórką ciała. Smilla jest Grenlandką, która po śmierci
matki, trudniącej się łowiectwem na nieprzyjaznych, mroźnych terenach
przeprowadza się do kraju swojego ojca, Danii, o której bynajmniej nie ma
dobrego zdania. Choć jako dziewczynka nie radziła sobie z polowaniem na
zwierzynę, głównie przez opory moralne Skandynawia nie jest dla niej bezpieczną
przystanią. Tutaj się wychowała i zdobyła wykształcenie, ale wciąż tęskni za
swoimi rodzinnymi stronami. Pomimo upływu tylu lat nadal czuje się na obczyźnie
nieswojo. Kocha jedynie lód, unikając towarzystwa ludzi, przez co nieustannie
boryka się z zżerającą ją samotnością. Towarzysza swojej niedoli znalazła
jedynie w osobie małego, wyalienowanego Esajasa, który tak samo jak ona chłodno
spogląda na otaczający go świat. Nie dziwi więc, że po tajemniczej śmierci
chłopca przyrzeka sobie zrobić absolutnie wszystko, aby go pomścić, pomimo
niebezpieczeństwa utraty wolności. Amatorskie śledztwo, na które się porywa
wkrótce doprowadza ją do drugiego przyjaciela chłopca, sąsiadującego z nią
mechanika, do którego ku własnemu zdziwieniu zaczyna pałać głębszym uczuciem.
Razem wkraczają w brutalny świat pazerności, która popycha ludzi do zbrodni, a
która łączy się z tajemniczą wyprawą na Grenlandię w 1966 roku, po coś tak
cennego, że warto dla tego zabić, nawet niewinne dziecko.
„Żadna
świadomość nie działa na mnie bardziej uspokajająco, niż świadomość, że umrę. […]
Dla mnie śmierć nie jest wcale przerażającym obrazem czy też stanem albo
wydarzeniem, które nastąpi i uderzy we mnie. Jest raczej skupieniem na
teraźniejszości, pomocą, sprzymierzeńcem w pracy nad tym, żeby być obecnym.”
Zbłądzi ten, kto sięgnie po niniejszą powieść dla jej walorów kryminalnych,
bo pomimo, że akcja opiera się na śledztwie ambicją Petera Hoega nie było
utrzymywanie czytelnika w ciągłym napięciu emocjonalnym. Nie podrzucał mylnych
tropów, które prowadziłyby do zaskakujących zwrotów akcji. Śledztwo było
jedynie pretekstem do przekazania innym, za pośrednictwem Smilly swoich
melancholijnych poglądów na świat i w tej materii autor spisał się wręcz
idealnie. Oczywiście, jeszcze lepiej powieść wypadłaby gdyby odrobinę
podreperować wątki stricte kryminalne, wówczas zapewne trafiłaby w gusta
większej grupy odbiorców. A w takim kształcie, w jakim ostatecznie książka się
ostała zachwyci przede wszystkim koneserów pięknego stylu, ambitnych przesłań i
skomplikowanych fabuł, czyli tych, którzy od lektury czasem oczekują czegoś
głębszego, aniżeli jedynie czystej, niezobowiązującej rozrywki.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Książkę czytałam będąc nastolatką i to był błąd, bo historia ta ogromnie mnie wymęczyła, tak naprawdę niewiele z niej zrozumiałam i muszę przyznać, że patrzyłam na nią ze wstrętem. Mam wrażenie, że powinnam przeczytać ją jeszcze raz, ale nie wiem jak pokonać swój opór, to dziwne, bo czuję, że piękny, melancholijny styl i skomplikowana fabuła dopiero teraz by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuń