wtorek, 31 maja 2022

Victor LaValle „Odmieniec”

 

Nowy Jork, czasy współczesne. Najpierw była wielka miłość, potem wielki koszmar. Ciemnoskóry antykwariusz, bukinista Apollo Kagwa, wychował się bez ojca, który pewnego dnia wyszedł z domu i nigdy nie wrócił. Ale parę lat później zostawił mu prezent: pudełko z rzeczami mającymi sentymentalną wartość, podpisane Improbabilia. Kiedy dorósł, Apollo wszedł w związek małżeński z bibliotekarką Emmą Valentine, a wkrótce potem na świat przyszło ich pierwsze dziecko, Brian Kagwa. Wiecznie zmęczeni, ale nieposiadający się z radości, świeżo upieczeni rodzice roztoczyli troskliwą opiekę nad swoją doskonałą latoroślą. Oboje starali się być idealnymi rodzicami. I byli. Dopóki Emma nie nabrała przekonania, że Brian nie jest Brianem. Nagle cały świat Apolla legł w gruzach. Mężczyzna stracił niemal wszystko, na czym mu zależało. Zostało tylko pragnienie ukarania kobiety, którą obdarzył miłością.

Literacki Jordan Peele: urodzony i wychowany w Nowym Jorku - gdzie obecnie mieszka z żoną, też pisarką Emily Raboteau i dwójką dzieci - przez samotną matkę, która w wieku dwudziestu lat wyemigrowała z Ugandy, Victor LaValle. Absolwent Cornell University, gdzie otrzymał dyplom z języka angielskiego oraz Columbia University (kreatywne pisanie), profesor nadzwyczajny w Columbia University School of the Arts. Autor między innymi pierwotnie wydanego w 1999 roku, uhonorowanego PEN Open Book Award zbioru powiązanych ze sobą opowiadań, „Slapboxing with Jesus”; zdobywcy Shirley Jackson Award za najlepszą powieść 2009 roku, American Book Award i Ernest J. Gaines Award, powieści „Big Machine”; w pewnym sensie polemizującej z opowiadaniem „Zgroza w Red Hook”, podobno najbardziej rasistowskim utworem Howarda Phillipsa Lovecrafta, po raz pierwszy opublikowanej w 2016 roku noweli „The Ballad of Black Tom”, która w Polsce ukazała się w roku 2022 pod szyldem wydawnictwa MAG, w tłumaczeniu Wojciecha Szypuły (okładka: Dark Crayon), które jednocześnie wypuściło jego „Odmieńca” (oryg. „The Changeling”), a w najbliższych planach – jeśli chodzi o twórczość Victora LaValle'a – ma powieść pt. „The Devil in Silver”, która swoją światową premierę miała w roku 2012. „Odmieniec” natomiast na swoim rodzimym, amerykańskim rynku zagościł w 2017 roku, zyskując uznanie krytyków i podbijając serca wielu fanów literatury grozy. Realizm magiczny, fikcja spekulatywna, czysty horror, ale i dark fantasy. Powieść napisana, czego autor bynajmniej nie stara się ukryć, pod natchnieniem „Outside Over There”, książki dla dzieci napisanej i zilustrowanej przez Maurice'a Sendaka oraz mitologii skandynawskiej.

Obsypana prestiżowymi nagrodami – Locus Award 2018 i British Fantasy Award za najlepszy horror, World Fantasy Award 2018 za najlepszą powieść (ex aequo z „Jade City” Fondy Lee) i American Book Award 2018 – wyjątkowo mroczna opowieść o rodzicielstwie od człowieka, który ma szansę stać się jednym z najbardziej rozpoznawalnych autorów literatury grozy na świecie. Tak jak „jego pierwsza miłość”, Stephen King (a właściwie jego twórczość), u którego, jak przyznaje, podpatrzył coś w rodzaju budowania jednego, spójnego świata przedstawionego. To znaczy Victor LaValle, podobnie jak King, znajduje najprawdziwszą przyjemność w wiązaniu swoich utworów, na przykład poprzez epizodyczne postacie, przechodniów, których jego najwierniejsi czytelnicy znają z jego wcześniejszych publikacji. Wśród ulubionych książek LaValle'a jest jednak niebeletrystyczna pozycja Stephena Kinga, „Danse Macabre”, która naprowadziła go na epickie światy między innymi Richarda Mathesona. „Księgi krwi” Clive'a Barkera, powieści i opowiadania Shirley Jackson i „D'Aulaires' Book of Greek Myths” też zajmują szczególne miejsce w jego sercu. Wracając do „Odmieńca”, do którego rękę przyłożyła również żona autora, Emily Raboteau. LaValle powiedział nawet, że to ona miała ostatnie słowo na temat tej książki – wysłał ją swojemu wydawcy dopiero po uzyskaniu pełnej akceptacji swojej „cichej wspólniczki”. Innymi słowy, pan Victor korzystał z rad pani Emily, które, naturalnie, w największej mierze dotyczyły postaci Emmy Valentine, przeklętej miłości głównego bohatera „Odmieńca”. Opartego na motywie, który można skojarzyć z „Tym drugim” Thomasa Tryona, powieścią grozy przeniesioną na ekran w 1972 roku przez Roberta Mullligana (polski tytuł filmu taki sam jak polski tytuł tutaj omawianej książki). Nie wspominając już o baśniach, legendach, książkach dla najmłodszych czytelników, a na pewno jednej, którą Victor LaValle uczynił „drugoplanową bohaterką” swojego niesamowicie sugestywnego „Odmieńca”. Mrożącej krew w żyłach historii zdecydowanie ukierunkowanej na starszych odbiorców. Jej autor mógłby nazwać to baśnią w starym stylu. Bo jak przypomina na fascynująco przerażających kartach „Odmieńca” dawno, dawno temu baśnie były rozrywką tylko dla dorosłych. Rozrywką posiadającą walory edukacyjne. Te wszystkie mroczne legendy zazwyczaj przekazywane ustnie, zawierały uniwersalne prawdy o życiu i przestrzegały przed rozlicznymi zagrożeniami. Na przykład złośliwymi skrzatami, które wykradną ci dziecko, jeśli choćby na moment spuścisz je z oka. W zamian zostawiając stworzenie łudząco podobne do twojego potomka. „To nie jest dziecko” - w tym iście finneyowskim stylu (natychmiastowy, niekontrolowany napływ wspomnień z kultowej „Inwazji porywaczy ciał” Jacka Finneya), Victor LaValle, przekreśla nieomal idylliczny obrazek, który z uporem godnym maniaka – genialnego maniaka – odmalował na początku nowej drogi życia Apolla Kagwy i Emmy Valentine. Antykwariusza i bibliotekarki. Na ścieżce zawodowej obojgu mocno się poszczęściło, ponieważ mogą robić to, co szczerze kochają. Ale w życiu prywatnym każde z nich miało dość mocno pod górkę. Mogło być dużo gorzej, ale zarówno Apollo jak Emma z pewnością nie mieli soczyście różowego dzieciństwa. Główny bohater „Odmieńca” potknął się o swoją wielką miłość po trzydziestce, niedługo po uzmysłowieniu sobie, że życie w otoczeniu książek mu nie wystarczy. Kiedy samotność z przyjaciółki przedzierzgnęła się w dręczycielkę. Ale najpierw inna wielka miłość w Wielkim Jabłku. Lillian Kagwa i Brian West. Ten związek wyda tylko jeden żywy owoc, a będzie nim oczywiście „bóg” Apollo. Porzucony przez ojca już we wczesnym dzieciństwie. Uparcie nawiedzający swojego syna w koszmarach sennych – plastyczne obrazy, które dość długo będą w zasadzie jedynymi „gośćmi ze świata horroru”. Więcej agresywnych burzycieli małego światka szybko dorastającego Apolla nie odnotowałam. Chyba że za takowy uznać nietypowy prezent od dawno niedającego znaku życia ojca. Improbabilia, czyli zgromadzone przez Briana Westa skarby, które poza sentymentalną, nie mają żadnej wartości. Wśród nich jest książka Maurice'a Sendaka pt. „Outside Over There”, którą Brian z jakiegoś nieznanego Apollowi powodu czytał mu, gdy nasz bohater był jeszcze zbyt mały, by cokolwiek z tego zrozumieć. Niepokojąca opowieść o podmieńcu. Czyżby rodziciel Apolla wejrzał w przyszłość swojego jedynego dziecka? Przestroga czy nadzwyczajny zbieg okoliczności? Podmieniec czy baby blues w najdrastyczniejszej postaci? Niezwykły uzurpator czy załamanie psychiczne świeżo upieczonego rodzica, które chciało stworzyć idealne warunki dla swojego idealnego malucha? Idealna mama, idealny tata. Stresowe wychowanie rodziców we współczesnym świecie. Presja społeczeństwa, które jak zauważa Victor LaValle w swoim oszałamiającym „Odmieńcu” - ba, w publicznych wypowiedziach przyznał się, że i jego dotknął ten syndrom – w niemałej części, ma nieodpartą potrzebę chwalenia się swoimi pociechami w mediach społecznościowych. Lajki dowodem bycia dobrym rodzicem i wydania na świat najcudowniejszej z najcudowniejszych istot. Z jednej strony próżność, z drugiej niepewność. Czy sprawdzam się w roli rodzica? Czy wszystko robię dobrze? I czy tylko ja uważam, że na całym świecie nie ma słodszego maluszka od mojego? Ludzie jakby nie zdawali sobie sprawy z zagrożeń, jakie w ten sposób mogą na siebie sprowadzić. Ludzie mają absolutne zaufanie do technologii, czego bodaj największym dowodem wystawianie na widok publiczny swoich pociech. Patrzcie zwyrodnialcy, jakie mam piękne dziecko! Bo nie wiesz, kto podgląda. I obyś nigdy się nie dowiedział...

Apollo Kagwa był jednym z tych nowych ojców. Tatą na medal, a nie jedynie żywicielem rodziny. W żaden sposób nie uchylał się od opieki nad swoim przeuroczym niemowlęciem. Całkiem równy podział obowiązków domowych z żoną. Na miarę naszych czasów. Czy on i Emma byli idealnymi rodzicami? Nie, bo tacy nie istnieją. Czy byli dobrymi rodzicami? Myślę, że nie znajdzie się ani jeden czytelnik, który zaprzeczy. Chociaż jakaś „mama ze Stepford” może pokręcić nosem na widok kilkumiesięcznego Briana położonego przez swojego rozszczebiotanego tatusia na zapewne wilgotnej podłodze w ciemnej, zatęchłej piwnicy. Tak czy inaczej, Emmie się to nie spodoba. To nie jest odpowiedzialne zachowanie współczesnego rodzica, tym bardziej, gdy ów rodzic chce być najlepszym tatą na świecie. W jego przypadku najprawdopodobniej to wynikło z nieistniejącej relacji z własnym ojcem. Podobnie, jak jego stwórca, Apollo dorastał jedynie pod okiem matki. Niezbyt czujnej. Złej matki czy raczej starającej się zapewnić godny byt „swojemu pisklęciu”? Zależy, kto czyta. Zależy od osobistych zapatrywań odbiorcy na kwestię godzenia, a raczej niegodzenia pracy z opieką nad dzieckiem. Lillian mogła więcej czasu spędzać w domu. Może nawet powinna. Qui pro quo. W ten sposób też mogłaby zasłużyć sobie na mnóstwo nieprzychylnych spojrzeń. Matka, która nie zapewnia swojemu dziecku choćby minimum niezbędnego do egzystencji? Tak źle i tak niedobrze. Victor LaValle najbardziej ujął mnie swoją trafną analizą współczesnego świata. Brutalną prawdą o życiu szarych ludzi w wielkich miastach. Bo to, co dzieje się w jego Nowym Jorku, można z powodzeniem przenieść... właściwie na wszystkie teoretycznie ucywilizowane zakątki Ziemi. Nie tylko największe metropolie. Apollo i Emma też nie mogli sobie zrobić dłuższych przerw w pracy po przyjściu na świat ich nieszczęsnego syna. Niemowlę, któremu nie dane było długo wytrwać na tym padole łez i smutku. Tragedia rodzinna, niewybaczalna zbrodnia i mocne postanowienie ukarania winowajczyni. Oko za oko. Apollo Kagwa żyje już tylko po to, by odpłacić swojej wielkiej miłości pięknym za nadobne. Najpierw musi ją jednak odnaleźć. Tę wiedźmę. Najprawdziwszą czarownicę, którą mogliście już zobaczyć w akcji. Autor „Odmieńca” mówi, że jest coś magicznego w tych wszystkich matkach przenoszących samochody, by wydobyć spod nich swoje nieuważne potomstwo. Jakby wstępowała w nie jakaś nadludzka siła. Która niestety (albo stety...) niekiedy niszczy, miast ratować. Brian to nie Brian. Nie licząc koszmarów sennych Apolla, które przecież nie muszą mieć w sobie nic nadnaturalnego, to przekonanie jednej z najważniejszych postaci „Odmieńca” będzie czymś w rodzaju bramy do innego świata. Ale tak naprawdę pierwszym stopniem do nowego piekła Apolla są niekoniecznie istniejące zdjęcia oglądane przez wycieńczoną, coraz bardziej zagubioną (a może nie? Może ona pierwsza odnalazła się w wybitnie nowej sytuacji, sytuacji nad-nadzwyczajnej?) matkę nie tego Briana. Gdyby nie one, może Apollo, Emma i Brian, choćby nawet nie był ich Brianem, żyliby długo i szczęśliwie. I uniknęłabym tych wszystkich niewygodnych emocji, nie zapłakałabym nad paroma straconymi żywotami. Dla niektórych jest jeszcze nadzieja. Niektóre da się jeszcze uratować. Ale Apollo z mniej optymistycznym - właściwie mocno pesymistycznym - przekonaniem zaczyna tę niezwykłą podróż po Nowym Jorku. Gdzie twardy realizm coraz to bardziej zdecydowanie (od subtelności do dzikości) przeplata się ze światem baśni. Upiornych, makabrycznych, ponurych baśni o zwyczajnych ludziach postawionych w niezwyczajnych sytuacjach. Współczesnych herosach nie z wyboru – co to to nie! - ale z konieczności. Nie nieulękłych, ale na pewno odważnych, bo działających mimo strachu, mimo przerażenia, które prawdopodobnie udzieli się też czytelnikowi. Doskonały warsztat, bogata wyobraźnia, wspaniała wrażliwość, wnikliwe obserwacje współczesnego świata i imponujące przygotowanie literackie. Czuć, że zapalony czytelnik z tego Victora LaValle'a i nie tylko dlatego, że głównym bohaterem książki uczynił człowieka, który już w dzieciństwie zakochał się w słowie pisanym. Miłośnikom mroczniejszych klimatów nieboski Apollo Kagwa może przypomnieć Lucasa Corso z powieści „Klub Dumas” Arturo Péreza-Reverte i/lub jego filmowego odpowiednika, Deana Corso, z „Dziewiątych wrót” Romana Polańskiego. Podobna praca, inna osobowość.

Powieść grozy z wyższej półki. Dla bardziej wymagających czytelników. Nie tylko fanów gatunku, bo w „Odmieńcu” Victora LaValle'a zwykła proza życia, szara codzienność jest praktycznie nieodłącznym kompanem niezwykłej prozy nieżycia. Nieprzyjazny uścisk dwóch nie tak znowu odległych światów. Fantazja i twardy realizm. Horror, opowieść obyczajowa ze szczyptą romansu, dramat rodzinny płynnie przechodzący w przeokropną tragedię rodzinną. Baśń, która przypuszczalnie skruszy nawet najtwardsze serca. I napędzi niezłego stracha. Dla mnie horror wybitny. Prawdziwe arcydzieło o nadzwyczaj wymagającym, niepospolitym i zarazem typowym (w czasach obecnych) rodzicielstwie, które stawiam w jednym rzędzie z „Dzieckiem Rosemary” Iry Levina. Zaufajcie, przeczytajcie.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz