piątek, 28 czerwca 2024

„Obrazy” (1972)

 
Cathryn, autorka książek dla dzieci, jest nękana telefonicznie przez tajemniczą kobietę utrzymującą, że jej rzekomo przebywający na spotkaniu biznesowym mąż Hugh w rzeczywistości spędza wieczór z kochanką. Natrętna rozmówczyni podaje Cathryn adres, pod którym podobno znajdzie swego zdradzieckiego męża i kobietę dającą mu rozkosz, ale do konfrontacji z Hugh dochodzi dopiero po jego powrocie do domu. W środku nocy roztrzęsiona pisarka zaskakuje partnera opowieścią o oskarżeniach anonimowej kobiety, a kiedy Hugh nabiera przekonania, że udało mu się przywrócić spokój ducha biednej małżonce, Cathryn nagle wpada w histerię... na widok ducha. Kobieta pozwala, by Hugh myślał, że coś jej się przyśniło, niemniej rzeczony incydent przekonuje zapracowanego mężczyznę do przyśpieszenia wyjazdu, na który namawiała go małżonka. Hugh nie ma już wątpliwości, że Cathryn musi odpocząć od londyńskiego zgiełku, że dobrze jej zrobi wspólny pobyt w ich domku letniskowym na irlandzkiej prowincji. W ulubionym miejscu doznającej halucynacji przedstawicielki brytyjskiej klasy średniej, która starannie ukrywa swój niezmiennie pogarszający się stan psychiczny.

Plakat filmu. „Images” 1972, Hemdale

W latach 60. XX wieku nieżyjący już amerykański reżyser, scenarzysta i producent filmowy Robert Altman rozpoczął pracę nad historią zainspirowaną twórczością podziwianego przezeń Josepha Loseya. Scenariusz, któremu Altman ostatecznie nadał tytuł „Images” (pol. „Obrazy”) miał być punktem wyjściowym do postawienia filmowego pomnika ulubionemu reżyserowi mistrza improwizacji – scenariusz w istocie będący luźnym zlepkiem, nomen omen, obrazów; niepowiązanych ze sobą scen przedstawionych między innymi sceptycznie nastawionej do tego projektu aktorce Susannah York (zmarłej w 2011 roku). W pierwszoplanowej roli żeńskiej Altman początkowo widział Faye Dunaway (Bonnie Parker z wybitnego obrazu Arthura Penna), Vanessę Redgrave (Jane z pysznego thrillera Michelangelo Antonioniego) i Julie Christie (Linda Montag/Clarisse z opartego na minipowieści Raya Bradbury'ego kultowego filmu dystopijnego François Truffauta), ale po obejrzeniu „Jane Eyre” Delberta Manna, telewizyjnej produkcji na kanwie światowej sławy powieści Charlotte Brontë, wybór twórcy między innymi komediodramatu wojennego pt. „M*A*S*H” (1970) i późniejszych: kryminalnego (w stylu noir) dramatu satyrycznego „Długie pożegnanie” (1973) oraz komediodramatu muzycznego „Nashville” (1975), padł na Susannah York, na rozmowę z którą autor tak zwanego nagiego scenariusza „Images” udał się aż do Grecji. Po ponownym opracowaniu tekstu – Altman podzielał krytyczny stosunek York do przedstawionej jej wersji scenariusza (zaledwie zarys historii) – aktorka przyjęła propozycję, ale niedługo potem gotowa była się wycofać, gdyż dowiedziała się, że jest w ciąży. Scenarzysta i reżyser „Obrazów” ostatecznie przekonał panią York do kontynuowania ich wspólnej przygody. Altman nie miał wątpliwości, że wystarczy zmienić garderobę na luźniejszą, by ukryć wymowne krągłości odtwórczyni postaci swego czasu bezskutecznie starającej się o dziecko. Zaryzykował nawet z nagim zdjęciem Susannah York, na jej wątpliwości odpowiadając szczerym skomplementowaniem jej „Rubens body”.

Obrazy”, klimatyczny thriller psychologiczny w reżyserii i na podstawie scenariusza Roberta Altmana, w całości nakręcono w Irlandii (budżet oszacowano na trochę ponad osiemset tysięcy dolarów)– w Ardmore Studios w nadmorskim miasteczku Bray w hrabstwie Wicklow oraz w wiejskiej posiadłości w tym samym okręgu administracyjnym. Podobno Altman upatrzył sobie Vancouver w Kanadzie, ale umowa zawarta z firmą producencką Hemdale zobowiązywała go do kręcenia w Irlandii. Światowa premiera filmu odbyła się w maju 1972 na Festiwalu Filmowym w Cannes, w listopadzie tego samego roku obraz na krótko trafił do brytyjskich kin (dystrybucja: Hemdale), a w następnym miesiącu do amerykańskich (dystrybucja: Columbia Pictures), gdzie też szybko go zdjęto. Później Altman publicznie wyraził swoje rozczarowanie według niego nieprawidłową promocją „Obrazów”, za którą odpowiadała firma Hemdale pod kierownictwem Johna Daleya. Kasowego sukcesu obłąkany dreszczowiec Roberta Altmana (częściej nazywany jedynym horrorem w jego reżyserskiej karierze), nie odniósł, ale otrzymał parę prestiżowych wyróżnień. Złota Palma dla Susannah York za kreację Cathryn z Londynu i udział reżysera tego widowiska w konkursie głównym; nominacja do Oscara dla muzycznego wkładu Johna Williamsa (notabene pracującego też nad „Jane Eyre” Delberta Manna), wspaniałej ścieżki dźwiękowej stworzonej głównie dzięki instrumentom smyczkowym i perkusyjnym, z dodatkiem choćby kryształowych kurantów; nominacja do Złotego Globu w kategorii „najlepszy zagraniczny film anglojęzyczny”; nominacja do Nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) dla odpowiadającego za zdjęcia Vilmosa Zsigmonda; nominacja Amerykańskiej Gildii Scenarzystów dla Roberta Altmana za najlepszy scenariusz oryginalny dramatu. „Obrazy” uważa się za część luźnej trylogii , w skład której ponadto mają wchodzić „Ów chłodny dzień” (1969) i „Trzy kobiety” (1977), w każdym razie niektórzy znawcy filmografii pana Altmana powiązali te trzy pozornie różne historie „króla improwizacji artystycznej”, który przyznał, że poza filmowymi dokonaniami Josepha Loseya, niemały wpływ na niegodne pozazdroszczenia dzieje fikcyjnej autorki literatury dziecięcej wywarła „Persona” Ingmara Bergmana z 1966 roku. Film porównywany też do chociażby takich ważnych pozycji, jak „Zeszłego roku w Marienbadzie” Alaina Resnaisa, „Wstręt” Romana Polańskiego i „Nie oglądaj się teraz” Nicolasa Roega, na kanwie opowiadania Daphne du Maurier, otwiera próbka radosnej twórczości Cathryn (w rzeczywistości Susannah York; książka dla dzieci, nad którą aktorka pracowała w tamtym czasie) – jeden z wielu dość obszernych, i nudnych, jeśli mam być zupełnie szczera, fragmentów opowieści o Bohaterze wtłoczonych w przebiegłą historię Altmana – samotnie spędzającej wieczór w domu. Rezydencji w Londynie dzielonej z mężem Hugh (przekonujący występ René Auberjonoisa, choć oczywiście nie tak widowiskowy jak w przypadku Susannah York), aktualnie przebywającym na spotkaniu biznesowym. A przynajmniej tak przedstawił to żonie, w której zwątpienie niebawem zasieje tajemnicza postać uparcie wydzwaniająca do biednej Cathryn. Sadystyczna zabawa dorosłej kobiety czy uprzejmość niekoniecznie nieznajomej w stosunku do bezczelnie oszukiwanej duszyczki? Czy niegodna zaufania przewodniczka (tzw. narratorka niewiarygodna) po wyśmienicie klaustrofobicznym świecie przedstawionym w psychodelicznych „Obrazach”, powinna natychmiast udać się pod adres wskazany przez anonimową donosicielkę? UWAGA SPOILER Prawda jest taka – prawda ujawniona przed napisami końcowymi – że Cathryn już tu jest. Okazuje się, że wyimaginowana rozmówczyni kierowała naszą nie-bohaterkę do jej małżeńskiego gniazdka w stolicy Anglii KONIEC SPOILERA.

Plakat filmu. „Images” 1972, Hemdale

Wiejski domek w jesiennej aurze. Ponury pejzaż na małym płótnie zdolnego artysty, świadomie położonym na niestabilnych sztalugach. Leniwe i gorączkowe pociągnięcia pędzlem przy genialnie szarpiących nerwy melodiach kompozytora, który ma przed sobą wielką przyszłość („Szczęki”, „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „E.T.”, „Park Jurajski”, „Zaginiony świat: Jurassic Park” i „A.I. Sztuczna inteligencja” Stevena Spielberga, „Furia” Briana De Palmy, „Dracula” Johna Badhama, „Czarownice z Eastwick” George'a Millera, „Uśpieni” Barry'ego Levinsona, niektóre cegiełki przebojowej franczyzy „Gwiezdne wojny” i wiele innych mniej i bardziej znanych tytułów). Duszne zdjęcia Vilmosa Zsigmonda, mrożące krew w żyłach dźwięki Johna Williamsa, sprytny montaż Graeme Clifforda (m.in. „Nie oglądaj się teraz” Nicolasa Roega, „The Rocky Horror Picture Show” Jima Sharmana, „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” Boba Rafelsona) i wreszcie spektakularne aktorstwo Susannah York. Lepszej ekipy Robert Altman nie mógł sobie wymarzyć. Przyśpieszony urlop człowieka w skórzanych rękawiczkach (nieczarnych, ale i tak nie mogłam opędzić się od myśli o pewnym włoskim nurcie w kinie grozy), hipotetycznie zaniepokojonego stanem ukochanej małżonki. Wytęskniony pobyt w Green Cove, wyproszone jesienne wakacje niestabilnej psychicznie Cathryn. Schizofrenia paranoidalna? W każdym razie dama z Londynu imię otrzymała po kreatorce swojej dużo młodszej przyjaciółki, której jej odtwórczyni odwdzięczyła się tym samym – metoda zastosowana także u panów, nie licząc starszego spacerowicza ze „wścibskim” czworonogiem. Do głównych „graczy” (Cathryn i Hugh) najpierw dołączy widmowy Rene (bezbłędny występ Marcela Bozzuffi), a niedługo potem to grono poszerzy się o dwunastoletnią Susannah (znakomity debiut Cathryn Harrison) i jej biologicznego ojca Marcela (stosownie obleśna kreacja Hugh Millaisa). Jak dla mnie najciekawszy zabieg zastosowano zaraz po dotarciu małżeństwa z Londynu do irlandzkiej wioski, gdzie kobieta spędziła przynajmniej część swego dzieciństwa (zarzeka się, że w niebolesnej samotności, nie licząc dorosłej opiekunki, dającej dużą swobodę dziewczynce z wybujałą wyobraźnią, której najwidoczniej nie utraciła z wiekiem) – efektowny trick narracyjny, po którym przenosimy się do zadymionego domku letniskowego widzącej niekoniecznie zagadkową postać stojącą w oddali. Podglądaczka zastygła w kadrze. I znajomy intruz niedyskretnie spacerujący po zimnym piętrowym budynku drażniącym wewnętrzne demony nieidealnej gospodyni. W domu pełnym wspomnień z nieproszonym gościem widzialnym tylko dla Cathryn. Rozmowa z „duchem” podsłuchana przez męża, chwilę wcześniej „wykrwawiającego się” w kuchni. Niezaspokajającego seksualnych potrzeb żony (nie wspominając już o upragnionym owocu ich związku), ale przynajmniej śpieszącego z odsieczą, ilekroć zauważy, że pogoda ducha jego życiowej wybraki zaczyna się psuć. Niewyczerpana skarbnica sucharów człowieka z naładowaną strzelbą i aparatem, który powinien staranniej dobierać sobie przyjaciół. Uważniej przyglądać Marcelowi, który po latach starań odzyskał prawa rodzicielskie do swego jedynego dziecka. Sądowa batalia dla proszonego gościa Hugh – niemile widzianego przez Cathryn, jak zwykle robiącą dobrą minę do złej gry, szczególnie w obecności „zaobrączkowanego mężczyzny”, noszącą maskę kobiety pewnej swych uczuć, bezwzględnie dochowującej przysięgi małżeńskiej – skończyła się niemałym sukcesem. Roczny pobyt z córką Susannah (który właśnie trwa), a potem wszystkie letnie wakacje - taki podział opieki nad córką Marcel wywalczył ze swoją, podobno zachłanną byłą partnerką. A jak się spisuje w roli ojca? Trudno powiedzieć, bo „Obrazy” Roberta Altmana to historia w pewnym sensie przekazywana przez jednostkę w jakimś stopniu na pewno zaburzoną. Omamy i urojenia, które Cathryn uczy się oddzielać od twardej rzeczywistości. A przynajmniej taka pewność powoli w niej rośnie.

Podszepty chorego umysłu w cichym miejscu. Hipnotyczne dzieło z rozczarowującym finałem - w każdym razie ja przygotowałam się na mocniejsze domknięcie. Schizofreniczny dreszczowiec posiadający wysokie walory artystyczne. Potęga kameralności w obłędnych „Obrazach” Roberta Altmana. Diabelnie sugestywnej opowieści o osuwaniu się w lepką otchłań. Nieziemsko ponura rzeczywistość obłąkanej pani domu. Doprowadzona niemal do perfekcji mniej znana i najmroczniejsza praca wielkiego improwizatora kojarzonego z utworami wywrotowymi - słynny antyhollywoodzki charakter szczególnie satyrycznych filmów pana Altmana. Thriller petarda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz