poniedziałek, 1 lutego 2021

E.G. Scott „Dlaczego właśnie ja”

 

Charlotte Knopfler kiedyś była znakomicie rokującym neurochirurgiem, ale śmierć pacjentki na stole operacyjnym zakończyła jej karierę. Teraz jest akupunkturzystką, prowadzącą salon razem ze swoją najlepszą przyjaciółką, Rachel Sherman. Od jakiegoś czasu Charlotte pozostaje w związku na odległość z niejakim Peterem Stantonem, który pracuje w agencji rządowej. Mężczyzna ciągle jest w rozjazdach i wykonuje niebezpieczne, wymagające dyskrecji zadania, przez co jego kontakt z życiową wybranką jest mocno ograniczony. Pewnego dnia Charlotte zostaje poproszona o identyfikację zwłok. Jak się okazuje przy ciele młodej, prawdopodobnie zamordowanej kobiety, znaleziono dane Charlotte, choć ta utrzymuje, że nie zna ofiary. Sprawę prowadzą detektywi Dennis Silvestri i Terrence Wolcott, a ich podejrzenia koncentrują się między innymi na Charlotte.

Pisarski duet z Nowego Jorku kryjący się pod pseudonimem E.G. Scott, wieloletni przyjaciele Elizabeth Keenan i Greg Wands, po sukcesie swojej pierwszej wspólnej powieści „The Woman Inside” (pol. „Nic o mnie nie wiesz”), która swoją światową premierę miała w 2019 roku, zajęli się kolejnym literackim projektem. Kolejnym thrillerem psychologicznym - „In Case of Emergency” (pol. „Dlaczego właśnie ja”) - co prawda tematycznie niepowiązanym z „Nic o mnie nie wiesz”, ale autorzy wcielili w tę opowieść również niektóre postacie z tamtego utworu. Pomysł wyjściowy przyszedł od Elizabeth Keenan. Proste pytanie: co by się stało, gdybyś okazał się kontaktem w nagłych wypadkach dla zupełnie obcej osoby? Reszta wychodziła już w trakcie pisania. Greg Wands zajmował się głównie wątkiem kryminalnym, policyjnym śledztwem prowadzonym przez znanych z „Nic o mnie nie wiesz” detektywów, a Elizabeth Keenan odpowiadała za warstwę medyczną. Światowa premiera książki przypadła na rok 2020, a jej autorzy pracują już nad kolejnym powieściowym dreszczowcem, któremu nadali roboczy tytuł „The Rule of Three”.

Dlaczego właśnie ja” to blisko pięćsetstronicowa publikacja od E.G. Scottów (będę używać pisarskiego pseudonimu w liczbie mnogiej) utrzymana w konwencji thrillera psychologicznego, która wychodzi od genialnego w swojej prostocie pomysłu. Wszystko zaczyna się od telefonu z biura lekarza sądowego do głównej bohaterki albo antybohaterki tej opowieści, Charlotte Knopfler. Młoda kobieta, która przypuszczalnie padła ofiarą zabójstwa, miała przy sobie kartę z danymi Charlotte do kontaktu w nagłych wypadkach. Problem w tym, że Charlotte nigdy wcześniej jej nie widziała. A przynajmniej tak się jej wydaje. Swoim zwyczajem E.G. Scottowie przedstawiają tę opowieść z kilku perspektyw. Modna ostatnimi czasy metoda – opisywanie każdego rozdziału imieniem bądź nazwiskiem osoby, której punkt widzenia (narracja pierwszoosobowa) będzie w danym momencie przyjmowany. W tych miejscach autorzy „Dlaczego właśnie ja” postawili Charlotte Knopfler, Dennisa Silvestriego, Terrence'a Wolcotta oraz Rachel Sherman. Przewidzieli też dodatkowe atrakcje, jak na przykład rozmowy na czacie dla straumatyzowanych kobiet. Trauma to w sumie jeden z tematów przewodnich „Dlaczego właśnie ja”. Tragiczne wydarzenia z przeszłości, które w dużej mierze ukształtowały teraźniejszość. Miały ogromny wpływ na całe dalsze życie. Czołowa postać omawianej książki, Charlotte Knopfler, właśnie na skutek takiego katastrofalnego zdarzenia z niezwykle zdolnej neurochirurg przedzierzgnęła się w akupunkturzystkę. Z medycyny Zachodu do medycyny Wschodu. Gdy ją poznajemy jest już dawno pogodzona z myślą, że już nigdy nie wróci do tradycyjnego leczenia. Wydaje się wręcz, że Charlotte bardziej ceni sobie obecne zajęcie. Jest szczęśliwsza jako akupunkturzystka... O tyle o ile, ponieważ Charlotte nie może wyrzucić z pamięci pacjentki, którą straciła. Obwinia się za tę nagłą śmierć na stole operacyjnym. E.G. Scottowie w prostych słowach, w sumie w dość mocno uproszczonych opisach, przywołują obraz osoby, której pomimo starań nigdy nie udało się uwolnić od straszliwego poczucia winy. Kreślą niezbyt dogłębny portret kobiety, której sumienie, słusznie czy nie, już od dłuższego czasu jest mocno obciążone. Innymi słowy mówią o tym, jakie spustoszenie w umyśle jednostki mogą czynić wyrzuty sumienia. O ich niezwykle potężnej sile nieszczącej. I o tym, jak bardzo w takich przypadkach przydaje się przyjazna dłoń. Moralne wsparcie innych ludzi. Charlotte takie wsparcie dostaje głównie od anonimowych użytkowniczek czatu dla ofiar traumy, jednocześnie (bo przecież na tym to polega) dając takie oparcie im. Nie można jednak pominąć Rachel Sherman, jej najlepszej przyjaciółki i zarazem wspólniczki w interesach, która tak naprawdę nauczyła ją stawiać czoła przeciwnościom losu. Pokazała Charlotte, jak być silną w tym nieprzyjaznym świecie. Knopfler ma jednak świadomość, że przed nią jeszcze długa droga, że nie jest tak silna jak jej przyjaciółka, że nie ma w niej takiego hartu, jaki zdecydowanie posiada jej wspaniała mentorka. Która najwyraźniej coś przed nią ukrywa. I która ma obiekcje do ukochanego Charlotte. Mężczyzny, o którym nawet ona sama niewiele wie. Mężczyzny, z którym Charlotte zbudowała związek na odległość. Pracownika jakiejś agencji rządowej. Mamy więc człowieka enigmę, alarmującego mężczyznę, który w niedalekiej przeszłości wkroczył w życie głównej bohaterki. Mamy też potencjalne zabójstwo młodej kobiety, w które w jakiś sposób najwyraźniej jest zamieszana akupunkturzystka Charlotte Knopfler. Ale i mamy coraz bardziej podejrzanie się zachowującą najlepszą przyjaciółkę czołowej postaci. I wnioski, do jakich z biegiem śledztwa dochodzą detektywi Silvestri i Wolcott. Wnioski dotyczące Charlotte.

Nie boję się śmierci. Życie jest znacznie trudniejsze.”

W poprzedniej powieści E.G. Scottów, „Nic o mnie nie wiesz”, najmniej angażowały mnie wydarzenia, w centrum których stali policyjni detektywi, Silvestri i Wolcott. Nie inaczej było w przypadku „Dlaczego właśnie ja”. Śledztwo w sprawie śmierci młodej kobiety, które z czasem się rozrośnie, wyglądało, jakby spisywano je naprędce, bez dbałości o jakże pożądane przeze mnie szczegóły. I dotyczy to tak miejsc, jak postaci reprezentujących tę płaszczyznę. Ogólniki, jakieś tam szczątkowe informacje. Stanowczo zbyt mała ilość fragmentów opisowych – tę warstwę budują głównie dialogi. Również szybkie, nieniosące praktycznie żadnej istotnej treści, w moim poczucie całkowicie zbędne, wymiany zdań pomiędzy duetem śledczym, którym daleko do orłów dedukcji. Z jednej strony te postacie dzięki temu w moich oczach zyskiwały na wiarygodności, ale z drugiej, to jakoś nie osłabiało mojej irytacji, że tak to nazwę, w najskrajniejszych pokazach ich niedomyślności. Z większym entuzjazmem wchodziłam w rozdziały reprezentowane przez Charlotte Knopfler i Rachel Sherman (tych drugich w „Dlaczego właśnie ja” jest o wiele mniej). Dłuższe wywody na temat akupunktury, szeroki wgląd w aktualne zajęcie głównej bohaterki, te wszystkie momenty, w którym Charlotte zajmuje się swoimi klientami/pacjentami, co prawda zazwyczaj trochę mnie męczyły, ale przy tych paniach nie czułam takiego dystansu, jak przy panach prowadzących śledztwo w sprawie, która ma jakiś, może nawet ścisły, związek z Knopfler. W umysły i w ogóle w życie (nie tylko zawodowe) Rachel i tym bardziej Charlotte, Scottowie dali mi zdecydowanie większy wgląd. W wystarczającym stopniu pozwolili mi je poznać, czego niestety nie mogę powiedzieć o nieustępliwych policjantach. Poza tym wokół Charlotte, a więc i niejako rykoszetem w otoczeniu Rachel, działo się więcej ciekawych rzeczy. Poza wstępną i końcową fazą, policyjne śledztwo przebiega w nader pospolity, banalny wręcz sposób. Twarda konwencja, tyle że w moim odczuciu bez dostatecznej dbałości o napięcie. Tymczasem u Charlotte i Rachel autorzy kładą nacisk głównie na psychologię. Wątek kryminalny w tych obszarach „Dlaczego właśnie ja” długo egzystuje jedynie gdzieś na dalszym planie. Owszem, od czasu do czasu myśli Charlotte całkowicie zaprząta ta zagadkowa sprawa, a konkretniej nieznajoma kobieta, potencjalna ofiara zabójstwa, która przed śmiercią wybrała właśnie ją - dlaczego właśnie ja? - do kontaktu w nagłych wypadkach. I owszem, Silvestri i Wolcott czasami goszczą w rozdziałach skoncentrowanych na Charlotte, wdzierają się w jej osobistą przestrzeń. I to coraz bardziej zdecydowanie. Ale uwagę Charlotte zaprzątają też inne rzeczy. Tajemniczy mężczyzna, w którym bez pamięci się zakochała, niejaki Peter Stanton; nowy pacjent, który przedstawia się jej jako doktor Jack Doyle (podejrzany typ); najlepsza przyjaciółka i wspólniczka, na którą Charlotte zaczyna patrzeć inaczej niż dotychczas (zaborcza, zazdrosna, mająca obsesję na punkcie Charlotte... bezwzględna zabójczyni?); tragedia z przeszłości, której jeszcze nie udało jej się przepracować. Wspomnienia z czasów, kiedy to wrota do wielkiej kariery na polu neurochirurgii jeszcze stały przed nią otworem. Można się domyślić, w jakim kierunku potoczy się ta historia. Łatwo odgadnąć, w jaki sposób autorzy połączą te wszystkie motywy. A przynajmniej niektóre z nich. W każdym razie ogólny kierunek bez trudu w myślach sobie wyznaczyłam, ale w szczegółach już tak łatwo nie było. Znalazło się parę pomniejszych niespodzianek i w gruncie rzeczy jedna duża. Wprawdzie byłam przygotowana na największe uderzenie, główny zwrot akcji podany prawie na sam koniec „Dlaczego właśnie ja”, ale muszę oddać autorom, że rozpracowałam to dosłownie chwilę wcześniej. Zdecydowanie zbyt późno, bo nie bez ogromnej pomocy Scottów – wraz z ujawnieniem bardzo czytelnych, tak czy inaczej nie aż tak zawoalowanych jak wcześniej, wskazówek. Wszystko w sumie ładnie się spina, choć na pierwszy rzut oka sprawa ta może wydawać się nieco naciągana... Po namyśle stwierdziłam jednak, że absolutnie tak nie jest, że ta pozornie niewiarygodna historia w istocie ładnie się skleja.

Myślę, że „Dlaczego właśnie ja”, druga wspólna powieść opublikowana pod pseudonimem E.G. Scott, pod którym kryje się duet ze Stanów Zjednoczonych, Elizabeth Keenan i Greg Wands, zaspokoi oczekiwania wielu miłośników literackich thrillerów psychologicznych. Osoby gustujące w wyczerpujących, bardzo szczegółowych opisach mogą mieć jednak trudności w maksymalnym zaangażowaniu się w tę, bądź co bądź, dosyć złożoną, wielowątkową opowieść. Opowieść o zbrodniach, (nie)radzeniu sobie z traumą,(nad)opiekuńczych przyjaciołach, niełatwych relacjach rodzinnych, ale i związkach mających nieocenioną wartość dla cierpiącej psychicznie jednostki. O samotności, zdradzie, niszczących wyrzutach sumienia i tajemniczych nieznajomych. W mojej ocenie „Dlaczego właśnie ja” trochę brakuje do poprzedniego thrillera psychologicznego E.G. Scottów, w Polsce wydanego pod tytułem „Nic o mnie nie wiesz”, niemniej jakiejś tam rozrywki historia ta niewątpliwie mi dostarczyła. Tak, warto było wejść w dynamiczną sytuację Charlotte Knopfler, w coraz bardziej burzliwe życie tej, mimo ciążących na niej podejrzeń (na pewno policji, odbiór czytelników może być bowiem różny), stwarzającej dość sympatyczne wrażenie, choć tak niesamowicie ufnej, że w pojęciu niektórych może to zakrawać na naiwność (pozory?), akupunkturzystki. Byłej neurochirurg teraz będącej albo celem, albo „snajperem”.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz