niedziela, 8 stycznia 2012

"Rozpruwacz: List z piekła" (2001)

Molly Keller przed laty jako jedyna przeżyła rzeź na pewnym kempingu. Wszyscy jej przyjaciele zostali zamordowani przez nieznanego sprawcę. Chcąc zgłębić tajniki psychiki seryjnego mordercy dziewczyna zapisuje się na studiach na zajęcia Marshalla Kane'a, który prowadzi badania nad sprawcami wielokrotnych morderstw. Tymczasem w kampusie zaczynają ginąć studenci, z którymi Molly jest blisko. Dziewczyna zaczyna podejrzewać, że zabójca, którego atak przeżyła przed laty powrócił.

Wariacja na temat niesławnego Kuby Rozpruwacza i jego ofiar w reżyserii Johna Eyres'a. Twórcy bardzo zgrabnie łączą tutaj fakty ze zbrodniczej działalności Rozpruwacza z realiami amerykańskiej uczelni, prezentując widzom jeden z oryginalniejszych teen-slasherów, jakie powstały. Fabuła owego filmu zainteresowała mnie ze względu na ciekawy motyw z zajęciami Kane'a, podczas których nasi bohaterowie dyskutowali o prawdziwych seryjnych mordercach, roztrząsając ich motywy, modus operandi oraz zarysy psychologiczne. Dla osób fascynujących się umysłami zabójców na pewno wplecenie takich elementów w fabułę tej produkcji okaże się interesującym zabiegiem.

Największym przekleństwem niektórych slasherów jest nadmierne epatowanie przemocą, które siłą rzeczy spycha fabułę na drugi plan. Tutaj, na szczęście, twórcy nie popełnili tego błędu. Jest kilka scen mordów (w slasherach nie da się ich uniknąć), aczkolwiek to nie one grają tutaj pierwsze skrzypce. Najważniejsza jest fabuła, będąca połączeniem integralnych schematów teen-slasherów z oryginalnym głównym wątkiem filmu, nawiązującym do historii Kuby Rozpruwacza. Nasi studenci, nawiedzanej przez mordercę uczelni, studiują profile seryjnych zabójców, więc logiczny jest dla nich wniosek, że mają szansę schwytać osobę odpowiedzialną za uśmiercanie ich znajomych. Z biegiem trwania seansu scenarzysta podrzuca nam coraz to bardziej interesujące tropy. Otóż, okazuje się, że nasi domorośli detektywi mają takie same inicjały, jak ofiary Kuby Rozpruwacza, a co jeszcze ciekawsze to właśnie oni są systematycznie mordowani w taki sam sposób, jak prostytutki z dzielnicy Whitechapel w Londynie w 1888 roku. Trochę naciągany wydaje się fakt, że studenci, których inicjały są zgodne z inicjałami ofiar Rozpruwacza uczęszczają na ten sam kurs. Ale w teen-slasherach takie zbiegi okoliczności nie są niczym nadzwyczajnym.

Zarówno w trakcie ucieczek ofiar przed zabójcą, jak i w momentach samych morderstw twórcy skrupulatnie dbają o klimat grozy wespół ze stopniowaniem atmosfery. Szczególnie odczuwalne jest to, gdy nadchodzi pora na młodziutką wówczas Emmanuelle Vaugier - świetne zdjęcia zarówno przed, jak i w trakcie jej zabójstwa, które nie mają nic wspólnego z próbą zniesmaczenia widza - stawiają przede wszystkim na dreszczyk emocji, którego powinien docenić każdy wielbiciel slasherów. Natomiast jeśli chodzi o najlepszą według mnie scenę mordu to ma ona miejsce na imprezie, podczas której jedna z ofiar pseudo Rozpruwacza wykrwawia się na osobniczkę tańczącą piętro niżej - makabryczna kąpiel, aczkolwiek zastanowiło mnie, jakim cudem tancerka nie wyczuła takiego strumienia krwi oblewającego jej ciało... Cóż, może była pijana:) Ponadto bardzo przypadł mi do gustu wybór muzycznych kawałków - w końcu rock idealnie nadaje się do tego typu filmów.

Bohaterowie, niestety, są schematyczni, aż do bólu. Główna bohaterka to dziewczyna z traumatyczną przeszłością - krótkie retrospekcje z rzezi, którą przeżyła przed laty, co jakiś czas serwowane są widzom w kompilacji sugestywnych obrazów, co nie tylko przyczynia się do pobudzenia wyobraźni odbiorców, ale również potęguje klimat grozy. Ponadto mamy tutaj między innymi frajera próbującego dopasować się do reszty, luzackiego podrywacza, tępą blondynkę, zarozumiałą piękność i niemoralnego wykładowcę.

W trakcie ostatecznej konfrontacji ofiar z mordercą akcja diametralnie przyśpiesza. Przerażeni protagoniści filmu zostają uwięzieni na odludziu, gdzie oczywiście z różnych powodów rozdzielają się. Podczas, gdy przez większą część seansu sceny mordów dawkowano w małych proporcjach pod koniec trup już ściele się gęsto. Bohaterowie giną na najwymyślniejsze sposoby, jeden po drugim - wystarczy przytoczyć tu przykład Eddie'go, którego dłoń zakleszcza się pod maską samochodu, co rzecz jasna przyczynia się do jego zguby. Przy okazji wzrasta niepewność widza, który nieustannie stara się wytypować mordercę spośród pozostałych przy życiu bohaterów. Co dodatkowo utrudnia nam scenariusz, który do ostatniej chwili nie pozwala umrzeć najbardziej podejrzanym osobnikom. Zakończenie pewnie zaskoczy niejednego widza - ja nie spodziewałam się takiego finału, ale mogę w tej kwestii być nieco nieobiektywna, ponieważ pierwszy raz zetknęłam się z tym obrazem nie mając jeszcze zbyt wielkiej wprawy w rozszyfrowywaniu zakończeń horrorów. Na pewno zdezorientowały mnie wówczas liczne mylące tropy nieustannie podrzucane przez scenarzystę. Podejrzani mnożyli się w zastraszającym tempie i w efekcie odwróciło to moją uwagę od najbardziej oczywistej tożsamości sprawcy. Najprostsze rozwiązania są na ogół tymi właściwymi, prawda?

Pasjonaci zagadkowej historii Kuby Rozpruwacza wplecionej w schemat amerykańskiego teen-slashera powinni być zadowoleni po seansie tego obrazu. Slashery można albo kochać, albo nienawidzić, a osoby zaliczające się do tej pierwszej grupy widzów mają szansę dostać od tej produkcji wszystko, czego oczekują.

5 komentarzy:

  1. Podobał mi się ten film. Chyba też ze względu na takie a nie inne zakończenie. Też się takowego nie spodziewałam :-) Pamiętam, że w tym filmie była taka fajna piosenka, ale niestety nie pamiętam teraz tytułu. Świetnie, że akurat przypomniałaś mi o tym filmie :-) Świetna recenzja.

    Zapraszam też do wzięcia udziału w moim głosowaniu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę obejrzeć, zapowiada się bardzo zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu to obejrzałaś:P ogladałem 2 część, nie polecałbym jej oglądać... z dużym trudem, ale znalazłem Wojtas

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz to ja to wieki temu obejrzałam - ostatnio sobie tylko odświeżyłam i zrecenzowałam.

    OdpowiedzUsuń