poniedziałek, 31 maja 2021

Peter Mohlin, Peter Nyström „Ostatnie życie”

 

Rok 2009, Karlstad. Jedyna dziedziczka firmy modowej AchWe, młoda kobieta Emelie Bjurwall, po kłótni z rodzicami, Sisselą i Heimerem, wychodzi z domu i nie wraca. Policja wszczyna poszukiwania dziewczyny, które jednak nie przynoszą rezultatu. Zamiast tego znajdują dowody obciążające miejscowego młodzieńca pochodzącego z ubogiej rodziny, Billy'ego Nermana. Wszystko wskazuje na to, że chłopak zabił Emelie, ale dopóki nie ma ciała, nie można postawić go w stan oskarżenia.
 
Rok 2019, Baltimore. Agent FBI John Adderley po zakończeniu pracy pod przykrywką nad sprawą dotyczącą kartelu narkotykowego, zostaje objęty programem ochrony świadków. Choć to ryzykowne, mężczyzna upiera się nad przeniesieniem do niewielkiego szwedzkiego miasta Karlstad, gdzie jak wie, niedawno ponownie otwarto sprawę zaginięcia Emelie Bjurwall. Śledztwo powierzono nowo powołanej grupie do spraw niewyjaśnionych zbrodni w Wydziale Kryminalnym Policji w Karlstad, a John wymusza na swoich przełożonych wcielenie go tego zespołu.

Ostatnie życie” (oryg. „Det sista livet”, ang. „The Bucket List”) to debiutancka powieść zaprzyjaźnionych od dzieciństwa, Petera Mohlina i Petera Nyströma, której premierowe wydanie ukazało się w 2020 roku. Kryminał z solidną płaszczyzną psychologiczną otwierający cykl książek z byłym agentem FBI Johnem Adderleyem – druga część „Den andra systern” swoją światową premierę miała w 2021 roku, a w Polsce nakładem wydawnictwa Czarna Owca powieść ma ukazać się już wkrótce pod tytułem „Druga siostra”. Mohlin i Nyström swoją pierwszą wspólną powieść napisali w wieku dziesięciu lat, ale po ukończeniu szkoły średniej chcieli spróbować czegoś innego: dziennikarstwo, aktorstwo, teatr. Do swoich dawnych zainteresowań wrócili po latach, a zaczęło się od rozmowy (na lekkim kacu) na temat serialu detektywistycznego, który widzieli w telewizji i który im się nie podobał. Obaj czuli, że byliby w stanie stworzyć lepszy scenariusz, ale po namyśle doszli do wniosku, że powinni zacząć od powieści, bo w końcu (to ich obserwacja) większość seriali telewizyjnych opiera się na książkach. Wymyślili więc bohatera, który wyróżniał się na tle skandynawskich powieści kryminalnych i postawili na scenerię kojarzącą im się z dzieciństwem: miasto w Szwecji niedaleko ich rodzinnego Åmål. „Chcemy tworzyć książki, które zawierają wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji i mają napęd, który utrudnia odłożenie książki, ale też chcemy, aby czytanie naszych bohaterów, tego, co porusza się w ich mózgach, było co najmniej tak ekscytujące, jak tajemnica zbrodni” - tak opisują główne cele, jakie sobie postawili w cyklu o Johnie Adderleyu, a z reakcji czytelników wnoszą, że udało im się je osiągnąć.

Ze Skandynawii idzie kolejna elektryzująca seria kryminalna. Kolejny przebojowy cykl powieści, który może zainteresować także osoby nieprzepadające za gatunkowymi dokonaniami pisarzy z tamtego regionu Europy. Peter Mohlin i Peter Nyström na kartach „Ostatniego życia” doprowadzają bowiem do zderzenia dwóch kultur. Główny bohater książki, agent FBI John Adderley (właściwie odsunięty już od służby), wprawdzie ma szwedzkie korzenie, ale większość życia spędził w Stanach Zjednoczonych. Przesiąkł więc tamtejszą kulturą, zdążył zapomnieć, jak wygląda życie w jego rodzinnej Szwecji. Kraju, do którego na własne żądanie zostaje wysłany w ramach programu ochrony świadków. John dostaje nową tożsamość, fałszywą biografię i nową pracę. W Wydziale Kryminalnym Policji w Karlstad. Dołącza do niedawno utworzonego zespołu do spraw niewyjaśnionych zbrodni, który na pierwszy ogień wziął sprawę sprzed dziesięciu lat dotyczącą zaginięcia Emelie Bjurwall. Wywodzącej się z majętnej rodziny młodej kobiety, która najprawdopodobniej została zamordowana. Głównym podejrzanym był, i nadal jest, czarnoskóry mężczyzna pochodzących z ubogiej rodziny, Billy Nerman, który obecnie samotnie wychowuje ośmioletnią córkę Nicole. Prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą – warsztat samochodowy – nadużywa alkoholu i klepie biedę. Najbliższą przyjaciółkę, właściwie jedyną, ma w swojej matce, Gunvor, która od jakiegoś czasu przebywa w domu spokojnej starości. Choć nie został skazany, ani nawet postawiony w stan oskarżenia w związku z domniemaną śmiercią Emelie Bjurwall (nie ma ciała, nie ma zbrodni), mieszkańcom Karlstad wystarczyło, że policja wskazała go jako głównego – w zasadzie jedynego – podejrzanego. Społeczeństwo Karlstad już dawno temu wydało wyrok. Winny i skazany na dożywotne szykany, ostracyzm. Jego jedyne dziecko, zaledwie ośmioletnia dziewczynka, podziela jego los. Dlaczego? Bo jest jego córką – stara zasada wciąż obowiązująca w tak zwanym oświeconym, cywilizowanym świecie: grzechy rodziców przechodzą na ich dzieci. Tak było, jest i zapewne zawsze będzie. Ale to potem. Najpierw Peter Mohlin i Peter Nyström pokrótce przedstawiają nam poprzedni rozdział życia Johna Adderleya, przybliżają nam jego ostatnie zlecenie (tajniak w szeregach Federalnego Biura Śledczego), które kończy się objęciem go programem ochrony świadków. I tak zaczyna się jego nowe życie. Na starych śmieciach. John przeprowadza się do miasta Karlstad, w którym się urodził i spędził część dzieciństwa. Potem przeniósł się wraz z nieżyjącym już ojcem, który zostawił mu małą fortunę, do Stanów Zjednoczonych. I nawet jeśli zdarzało mu się oglądać za siebie, jego rodziciel dbał o to, by zawsze szybko porzucał wszelką myśl powrotu do ojczystego państwa. Doniesienia o wznowieniu sprawy zaginięcia Emelie Bjurwall przez policję z Karlstad zmuszają jednak Johna do powrotu. Traktuje to jak drugą szansę od losu, wspaniałą okazję do naprawienia tego, co w swoim mniemaniu zaniedbał. Równolegle z tym osadzonym w 2019 roku wątkiem, śledzimy wydarzenia sprzed dekady – autorzy dają nam zadowalający wgląd we właśnie otwartą (tj. na płaszczyźnie retrospektywnej) sprawę zaginięcia Emelie Bjurwall, narzucając nam punkt widzenia (acz w trzeciej osobie – tak jak w przypadku obszaru reprezentowanego przez Johna Adderleya) jej ojca, Heimera Bjurwalla, bezrobotnego mężczyzny, uległego męża miliarderki, właścicielki ogromnej firmy modowej funkcjonującej pod nazwą AchWe (rodzinny biznes, który przejęła po swoim ojcu), Sisseli Bjurwall. Ojca nieutulonego w żalu po stracie jedynego dziecka. Mężczyzny przechodzącego przez niewyobrażalne męki, przeżywającego ogromne katusze rodzica, którego najgorszy koszmar właśnie się ziścił. Mężczyzny, który nie może oprzeć się wrażeniu, że jego małżonka i zarazem matka jego przypuszczalnie zamordowanej córeczki, dużo lepiej znosi – dziwnie spokojnie – tę tragiczną sytuację.

Powroty do przeszłości w „Ostatnim życiu” Petera Mohlina i Petera Nyströma serwowane są tylko w pierwszej partii, ale to nie znaczy, że będziemy musieli opuścić naszego cierpiącego Heimera Bjurwalla. Nadal będziemy podglądać jego smutny, można powiedzieć, pusty żywot w willowej dzielnicy Karlstad, ale już dziesięć lat później. W umownej teraźniejszości, w roku 2019, tym samym, w którym John Adderley po wielu latach wraca do domu. No niezupełnie. On w każdym razie tak się nie czuje. To szwedzkie miasto jest mu prawie kompletnie obce. Potrzebuje czasu, żeby zapoznać się z tutejszymi zwyczajami, ze szwedzkim systemem prawnym, kulturą, której, jak podejrzewa, nigdy nie zdoła polubić. Irytuje go przyjęty w Wydziale Kryminalnym Policji w Karlstad zwyczaj sprzątania stołówki przez detektywów (tzw. tydzień kuchenny), irytuje go ustawa antyalkoholowa (ograniczenie sprzedaży alkoholu, taka tam częściowa prohibicja), irytują go potępiające spojrzenia, jakie posyłają mu Szwedzi nauczeni nie wsiadać za kierownicę po spożyciu alkoholu – choćby tylko dwóch piwach. Amerykanin w Europie. Więcej: kapitalista w kraju socjalistycznym. W kraju, w którym wręczanie napiwków na przykład taksówkarzom czy kelnerom jest ewenementem. W tak zwanym kraju opiekuńczym, gdzie każdy, także ludzie z niższych warstw społecznych, w jesieni życia mogą liczyć na miejsce w domu spokojnej starości; gdzie każdy ma tak zwaną darmową opiekę medyczną; gdzie podatki może i są wysokie, ale przeciętny obywatel „wie za co płaci”. Przynajmniej w teorii, bo w tym „opiekuńczym państwie” John jakoś nie czuje się zaopiekowany. W każdym razie nie widzi tego troskliwego podejścia do zwykłego, szarego obywatela, z której Szwecja słynie. Bezdomność, niska jakość usług publicznych, rozwarstwienie społeczne i oczywiście nieformalne przywileje, jakimi cieszą się ludzie zamożni. Mohlin i Nyström nie próbują przedstawić swojej rodzimej Szwecji jako istnej utopii, krainy mlekiem i miodem płynącej, w której nie ma równych i równiejszych. Bjurwallowie są w grupie równiejszych, uprzywilejowanych, a Nermanowie to ten gorszy sort. John Adderley szybko zostaje uświadomiony, że sprawa zaginięcia, potencjalnego zabójstwa Emelie Bjurwall została wznowiona właściwie tylko po to, żeby doprowadzić do skazania Billy'ego Nermana. Główny bohater „Ostatniego życia” ma wrażenie, że tylko jego w całym niedawno utworzonym zespole do spraw niewyjaśnionych zbrodni, interesuje prawda; że jego koledzy nie zamierzają nawet próbować spojrzeć na tę zagadkę nowym okiem. Klasyczny błąd śledczych: szukanie dowodów pod tezę. Szukanie nie tyle sprawcy zbrodni, ile materiałów obciążających człowieka, którego poprzedni zespół zajmujący się tą sprawą, wskazał, jako głównego podejrzanego. Właściwie to uznał go za winnego, i takie też przekonanie panuje w grupie śledczej, do której dołącza „jedyny sprawiedliwy”, John Adderley. On chce prawdy, a nie kozła ofiarnego. Oczywiście nie wyklucza sprawstwa Nermana, ale w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu, nie zamyka się na inne możliwości. Podchodzi do tego z otwartym umysłem, nie czyniąc żadnych przedwczesnych założeń, a więc i poświęcając czas też na te wątki, które przed dekadą nie zostały należycie zbadane. Podąża za tropami, które poprzednia ekipa śledcza porzuciła, gdy znalazł się materialny dowód świadczący przeciwko czarnoskóremu, ubogiemu mężczyźnie, w tamtym czasie mieszkającemu ze stanowczo nadużywającą alkoholu matką. Dowód mocny, ale nie dość, żeby móc go skazać za zabójstwo młodej dziedziczki rodzinnej fortuny. Intrygująca tajemnica domniemanej zbrodni osadzona po części w pocztówkowym, malowniczym, kolorowym, a po części nieprzyjemnie chłodnym, ponurym i... cuchnącym średnim szwedzkim mieście. W tym charakterystycznym, przez wielu tak uwielbianym skandynawskim klimacie, aczkolwiek wydaje mi się, że z mocniej niż zazwyczaj zaznaczającymi się kontrastami. Bogactwo i bieda, piękno i brzydota, słońce i deszcz, depresyjne szarości i oszałamiająca, orzeźwiająca paleta żywotnych, słonecznych barw. Niespodziewane zwroty akcji, doskonale rozplanowana, dobrze poukładana, niepowierzchownie rozpisana (i dotyczy to także postaci), upływająca praktycznie w niesłabnącym zainteresowaniu, psychologiczna powieść kryminalna od szwedzkiego duetu, Petera Mohlina i Petera Nyströma, któremu wróżę świetlaną przyszłość na światowym rynku wydawniczym. Bo to petarda jest, to ich pierwsze „Ostatnie życie”. Kawał naprawdę porządnej, w sumie to doskonałej prozy. Moim zdaniem to kryminał kompletny, który może się też wybronić w oczach miłośników literackich thrillerów psychologicznych, bo na dobrą sprawę i na tym polu uzdolnieni debiutanci (gdzieście się chowali?) swoich sił, uważam, z powodzeniem spróbowali. Wciągająca, emocjonująca, zaskakująca, niesamowicie plastyczna historia pewnej dziewczyny, która zaginęła bez śladu i pewnego mężczyzny, który zawzięcie szuka Prawdy. I jeszcze wspomnę, bo to ważne: „Ostatnie życie” to też dwie charakterne kobiety, nie mniej, a może nawet bardziej barwne jednostki, niż bądź co bądź wzbudzający ogromną sympatię John Adderley. Mimo, a może właśnie dzięki temu, że raczej trudno go uznać za ideał człowieka. Tak czy inaczej, panowie Peterowie nie starali się go idealizować. Stawiali na realizm i to, jak mniemam, na wszystkich polach. Tego swojego fantastycznego premierowego występu na, jak się okazało, międzynarodowej scenie wydawniczej.

Ostatnie życie” na szczęście ostatnie nie jest – ciąg dalszy mrocznych przygód byłego agenta FBI Johna Adderleya, obecnie zamieszkałego w szwedzkim mieście Karlstad, już niedługo trafi do Polski. A tymczasem upraszam wszystkich sympatyków powieści kryminalnych (nie tylko tych skandynawskich, bo to taki trochę zamerykanizowany skandynawski kryminał jest), ale i literackich dreszczowców psychologicznych o danie szansy temu początkującemu (czego zupełnie nie widać) tandemowi pisarskiemu ze Szwecji, wieloletnim przyjaciołom Peterowi Mohlinowi i Peterowi Nyströmowi. Gorąco – ach, jak gorąco! - polecam. Szczerze. Z głębi serca.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz