wtorek, 10 sierpnia 2021

Alex Dahl „Perfekcyjna rodzina”

 

Miasteczko Sandefjord w Norwegii. Siedmioletnia Lucia Blix ma przenocować u swojej nowej koleżanki, Josephine. Dziewczynki mają być w tym czasie pod opieką matki Josie, Line. Dopiero co poznanej przez matkę Lucii, stewardesę Elisę Blix, wytwornej kobiety, której mąż, wedle jej słów, wyjechał w sprawach służbowych. Nazajutrz rodzice Lucii odkrywają, że dom, w którym Elisa zostawiła swoją małą córeczkę jest pusty. Dziewczynka zniknęła, w wraz z nią Line i Josie. Blixowie zawiadamiają policję, która niezwłocznie rozpoczyna zakrojone na szeroką skalę poszukiwania siedmiolatki. Sprawa Lucii Blix trafia na pierwsze strony gazet, ale pomimo dużego rozgłosu, emocjonalnego zaangażowania Norwegów i wytężonego policyjnego śledztwa, dziewczynki nie udaje się odnaleźć. W sprawę angażuje się młoda, nadzwyczaj spostrzegawcza dziennikarka, Selma Eriksen.

Amerykańsko-norweska powieściopisarka łączona głównie z nurtem nordic noir Alex Dahl, właściwie Alexandria Bockfeldt Dahl, urodziła się w Oslo, studiowała na Uniwersytecie w Oslo oraz zarządzenie i kreatywne pisanie na Bath Spa University, a obecnie mieszka w Londynie. Na rynku literackim debiutowała w 2013 roku – wydaną w języku norweskim powieścią „Før jeg forlater deg”. A rozgłos przyniosła jej pierwsza anglojęzyczna książka (przetłumaczona na wiele innych języków), „The Boy at the Door” z 2018 roku. W roku 2019 swoją światową premierę miała powieść „The Heart Keeper” - pierwsza książka Alex Dahl, która zawitała na polskim rynku wydawniczym: wyszła w 2020 roku nakładem wydawnictwa Filia i pod tytułem „Życie za życie”. Pierwotnie opublikowany w 2020 roku thriller psychologiczny „Playdate”, w Polsce pojawił się w roku 2021 pod tytułem „Perfekcyjna rodzina” i także pod szyldem wydawnictwa Filia. A tymczasem na świecie pojawiło się następne dziełko Alex Dahl, mroczny dreszczowiec zatytułowany „Cabin Fever”.

Czy istnieje coś takiego jak perfekcyjna rodzina? Dlaczego nie? Wystarczy spojrzeć na Blixów. Dobrane małżeństwo z klasy średniej, dwójka uroczych dzieci, przytulny dom w niewielkiej norweskiej miejscowości. Piękny obrazek, tylko że... idealne, bezproblemowe rodziny nie istnieją. Przyjrzycie się więc bliżej. Nie kierujcie się zdjęciami zamieszczanymi na popularnym portalu społecznościowym przez Elisę Blix, które notabene może zobaczyć każdy, kto ma dostęp do internetu. Wejdźcie w skórę tej zaganianej kobiety i powiedzcie sami, czy jest szczęśliwa? Czy niczego jej nie brakuje? Gdyby zapytać ją wprost, najprawdopodobniej zapewniałaby, że lepszego życia nie mogła sobie wymarzyć. Słyszycie to? Fałszywe nuty w jej głosie? Alex Dahl w każdym razie stosunkowo szybko zaczyna wysyłać sygnały wskazujące na mroczną tajemnicę. Sekret Elisy, nad którym, co ciekawe, nie każe nam się głowić. Wiadomo, o co chodzi. Wiadomo, co ukrywa pani Blix. Co przemilczała także po zniknięciu jej siedmioletniej córki. Trzeba Dahl przyznać, że wymyśliła całkiem oryginalny sposób na... porwanie dziecka. Powieści opartych na tymże motywie powstało już całe mnóstwo, ale „Perfekcyjna rodzina” wychodzi od pomysłu, z którym dotychczas się nie spotkałam. Ani w literaturze, ani w kinematografii. Tym jednym jedynym elementem wyróżnia się na tle innych opowieści tego typu. Reszta to już w sumie standard. Policyjne i dziennikarskie śledztwo śladami skradzionego dziecka. Czarna rozpacz, niewyobrażalna męka, nieustające psychiczne katusze rodziców ograbionych z jednego z ich najcenniejszych skarbów. Mroczna przeszłość, dawne grzechy, przewinienia, błędy popełnione przez więcej niż jedną osobę. Bolesne wspomnienia, tłumione uczucia. Tragedie, fałszywe wizerunki? Nie można i tego wykluczyć. Właściwie to odbiorcy „Perfekcyjnej rodziny” pióra Alex Dahl, najpewniej prędko w myślach zaczną obmacywać tę szorstką powierzchnię. Szukać takich nierówności. Takich pęknięć na perfekcyjnym obrazie norweskiej rodziny z klasy średniej. Niewykluczone, że to ślepa uliczka. Odwrócenie uwagi, klasyczna zmyłka, ścieżka którą, jeśli chcemy odnaleźć Lucię Blix, nie powinniśmy zbyt długo podążać. Wbrew pozorom nie tak trudno rozsądzić ten kwestię. Nie tak trudno wybrać drogowskaz, trudniej nie napotkać na tej drodze niespodziewanych przeszkód. Moim zdaniem zbyt długiej drodze, bo po hitchcockowskim trzęsieniu ziemi napięcie miast rosnąć, niekonsekwentnie opadało. Od czasu do czasu Dahl oczywiście serwowała mi jakąś bardziej emocjonującą minutkę, ale głównie tak jakby kręciła się w kółko. Utrwalanie materiału. Powtarzanie aż do znudzenia domysłów i twardych faktów ze sprawy Lucii Blix. Zaledwie siedmioletniej dziewczynki, którą bezlitośnie wyrwano z rodzinnego gniazdka, z opiekuńczych ramion kochających rodziców, ze znanego otoczenia, w którym zawsze czuła się bezpieczna. Jej rodzice również. Autorka „Perfekcyjnej rodziny” przypomina, że Norwegia to w gruncie rzeczy jeden z bezpieczniejszych państw europejskich. Że niski wskaźnik poważnych przestępstw usypia czujność niejednego mieszkańca. W tym Elisy i Fredrika Blixów, fikcyjnego małżeństwa z dwójką małych dzieci... a w zasadzie już tylko jednym. „Wierzymy w to, co się nam powie, uznajemy słowa innych za prawdę niezliczoną liczbę razy dziennie. Ale czy powinniśmy tak postępować?”. Elisa Blix, narratorka części powieści (modna konstrukcja: punkt widzenia paru postaci, przy czym w pierwszej osobie przemawiają jedynie Elisa i Lucia, reszcie dostaje się narracja trzecioosobowa) uwierzyła i gorzko tego pożałowała. Obdarzyła zaufaniem dopiero co poznaną kobietę. Powierzyła własne dziecko komuś, kogo tak naprawdę nie znała. Bo kto by się spodziewał, że taka wytworna, poukładana, doskonale zorganizowana, kontaktowa, przyjaźnie nastawiona do ludzi kobieta, która sama jest matką, ukradnie dziecko innej matce? Cóż, na pewno nie ci, którzy wierzą, że człowiek jest z natury dobry. Na pewno nie ludzie tacy jak Blixowie: nadmiernie ufni, nieostrożni, niepodejrzliwi, żyjący w swoistej bańce. W kolorowym baloniku, który teraz pęknie. A ogłuszający huk poniesie się po całej Norwegii. I nie tylko.

Nie ma normalnych rodzin i […] każda jest jednakowo prawdziwa, niezależnie od tego, jaką ma postać […] Można mieć rodzinę z matką, ojcem, kilkorgiem rodzeństwa, a za zamkniętymi drzwiami i tak mogą się dziać szalone, przerażające rzeczy.”

Nie przywykłam do takiego języka w powieściowych thrillerach psychologicznych. Dużo słów, ale niewiele treści. Niedługie zdania, którym jak dla mnie brakowało płynności. Nie jest to jeden z tych współczesnych literackich thrillerów psychologicznych (a takich wiele), w które wchodzę natychmiast i w całości. Po części mogło zawinić tłumaczenie – mogło, ale nie musiało – ale niewygodna dla mnie konstrukcja zdań tak w obszarach stricte opisowych, jak dialogowych, tak w myślach, uczynkach, słowach, jak i samych miejscach (otwarte i zamknięte przestrzenie, w które Alex Dahl wrzuca swoje niedostatecznie pogłębione postaci), nie byłaby aż tak niewygodna, gdyby zamiast ciągle mielić te same tematy, autorka zabrała mnie na bardziej wyczerpującą, długą i pełną wrażeń wycieczkę po skołowanych umysłach przynajmniej niektórych jednostek zaludniających tę powieść. Dahl zaczęła z przytupem, od całkiem mocnego uderzenia, ale potem jakby nie za bardzo wiedziała, jak to pociągnąć. Nie miała pomysłu na środkową część „Perfekcyjnej rodziny”, ale to jeszcze dałoby się przeboleć, gdyby krócej sobie pogadała. Omawiana powieść liczy sobie blisko pięćset stron, a pomysłów starczyło na najwyżej dwie trzecie tego. Nie żebym zaliczała się do tej, myślę, większości czytelników, którzy z większym zapałem podchodzą do krótszych książek. U mnie jest odwrotnie, ale tutaj, w tym konkretnym świecie przedstawionym, nie mogłam wyzbyć się przeświadczenia, że Alex Dahl nadmiernie rzecz poprzeciągała. Nie mogę jednak powiedzieć, że „Perfekcyjna rodzina” nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. To byłoby ordynarne kłamstwo, ponieważ scenariusz wykreślony przez tę amerykańsko-norweską dość poczytną powieściopisarkę, nie tylko mocno mnie zasmucił, ale i przeraził. A także czegoś nauczył. Wskazał zagrożenie, którego wcześniej nie dostrzegałam. Nigdy tak o tym nie myślałam, a przecież to jest możliwe. Coś tak zwyczajnego jak nocowanie dziecka poza domem, w przypadku „Perfekcyjnej rodziny” u koleżanki z klasy, może doprowadzić do istnej katastrofy. Coś tak niewinnego, tak często praktykowanego w tym szalonym świecie, w jakim przyszło nam żyć, jest szalenie ryzykowne. Zwłaszcza jeśli wzorem Elisy Blix pozwolisz swojej latorośli nocować pod dachem rodziny, której nie miałeś/miałaś okazji lepiej poznać. Kobieta, która przedstawia się jako Line, twierdzi, że jest mężatką i oprócz siedmioletniej córki Josephine, nowej przyjaciółki Lucii Blix, ma nastoletniego syna. Tak mówi, a Elisa nie ma powodu jej nie wierzyć. Na swoje nieszczęście ufa nowo poznanej kobiecie. I to bezgranicznie, skoro oddaje pod jej opiekę własne dziecko. Historie dotyczące porwań małoletnich osób zazwyczaj są bolesne. Nic przyjemnego czytać o siedmiolatce brutalnie wyrwanej ze znanego świata, zabranej kochanym rodzicom, bratu, dziadkom, drżącej ze strachu, płaczącej, zagubionej, nic nierozumiejącej i bezskutecznie wypatrującej mamy i taty. Rozpaczliwie trzymającej się nadziei, że już niebawem wróci do domu, ale dni mijają, a Lucia nadal czeka. Nadzieja słabnie, twarze bliskich powoli zacierają się w jej pamięci, w dodatku dziewczynka zna już straszliwą Prawdę. O Blixach. Tytułowym małżeństwie, które, jak się okazuje, nie jest takie idealne, za jakie uchodzi w oczach znajomych. I tych, którzy w życiu nawet słowa z nimi nie zamienili. Taki obrazek Elisa od lat maluje na pewnym popularnym portalu społecznościowym. Chwali się swoją piękną rodziną w internecie, bo przecież wszyscy tak robią. Publikuje wizerunki swoich nieletnich dzieci na profilu... publicznym, nie prywatnym. Komentarz na temat zagrożeń płynących z internetu, zresztą coraz częściej wybrzmiewający tak w literaturze, jak w filmie. Nauka, którą Elisa przyswoiła sobie zdecydowanie za późno. Bardziej pojętną uczennicą w tej niełatwo przyswajalnej dziedzinie jest przynajmniej jedna z pozostałych ważniejszych uczestniczek „tego dramatu”. Przynajmniej, bo spośród nielicznych informacji na temat dziennikarki z nietypowym darem albo przekleństwem, różnie można to odbierać, Selmy Eriksen (delikatne skojarzenia z Lisbeth Salander, bohaterką kultowego powieściowego cyklu „Millennium” Stiega Larssona, po jego śmierci kontynuowanego przez Davida Lagercrantza), można wyłowić takie, które świadczą o bardziej zdystansowanym podejściu do social mediów od tego, jaki reprezentuje Elisa Blix. Nieprzystające do jej pokolenia, jak uważa sama Selma, życie bardziej w realu niż w rzeczywistości wirtualnej. To ostatnie tak naprawdę dotyczy też Elisy, kobiety, nie bez wysiłku, godzącej pracę – jest stewardesą – z życiem rodzinnym, która w wolnych chwilach po prostu za dużo ujawnia w internecie. Alex Dahl na kartach „Perfekcyjnej rodziny” dotyka też jeszcze jednego interesującego zjawiska, problemu. Chodzi o los, jaki czeka małą Lucię Blix, jej egzystencję po porwaniu, pewne fundamentalne, alarmujące zmiany, jakie zachodzą w tej niewinnej, potwornie skrzywdzonej istocie. Proces myślenia tej dziewczynki to według mnie jedna z najbardziej emocjonujących płaszczyzn, po jakich porusza się tutaj Alex Dahl. W tej przewidywalnej, trochę przegadanej, ale wychodzącej od intrygującego, niepospolitego pomysłu, dość przygnębiającej, zachęcającej do refleksji propozycji z gatunku thrillera psychologicznego.

Moje pierwsze spotkanie z twórczością amerykańsko-norweskiej powieściopisarki przeważnie publikującej jako Alex Dahl, nie przebiegło co prawda bezproblemowo, w stosownie mrocznej, pożądanie stresującej atmosferze, ale coś tam dla siebie w „Perfekcyjnej rodzinie” znalazłam. Coś z tej lektury wyniosłam. Chciałoby się więcej, ale jakąś tam przygodę z pewnością przeżyłam. Smutną, na swój sposób straszną (w końcu to rzecz o porwaniu dziecka... i nie tylko) przygodę w towarzystwie dwóch matek, zdeterminowanej dziennikarki, siedmioletniej ofiary i enigmatycznego więźnia. Thriller psychologiczny z mniej więcej środkowej półki, tak bym to dziełko określiła.

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej

https://www.taniaksiazka.pl/

Więcej nowości literackich

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz