Siedemnastoletni Matt namawia swojego niespełna piętnastoletniego brata Joeya do obrabowania domu poddawanego fumigacji, argumentując to potrzebą sfinansowania leczenia ich chorej matki. W trakcie napadu zaskakuje ich ochroniarz, Dave Hamby, który rusza w pogoń za chłopcami, uciekającymi przez las ze skradzioną gotówką. I wpada do suchej studni. Bracia wracają do domu, zostawiając mężczyznę w głębokim dole. Joey chce mu pomóc, ale jego brat uważa, że nie powinni się w ten sposób narażać i radzi mu zapomnieć o nieszczęsnym ochroniarzu. Joey w tajemnicy przed agresywnym bratem nawiązuje jednak bliższą relację z uwięzionym mężczyzną.
Amerykański thriller w reżyserii i na podstawie scenariusza Alexa McAulaya, zainspirowany trudną braterską relacją, jaką miał jego ojciec oraz wydarzeniami z okresu dorastania Alexa w stanach Teksas i Ohio. Główny twórca dobrze przyjętego przez krytyków „Don't Tell a Soul” zdradził, że w tamtym okresie rabowanie domów przykrytych namiotami (chemiczne tępienie termitów) było dość powszechne. Motyw uwięzienia człowieka w suchej studni McAulay zaczerpnął natomiast z przypadku dziecka, które utknęło na jeden dzień w szybie w opuszczonej fabryce samochodów. I jeszcze wspomnienie jego dwunastoletniego wówczas kolegi, który przypadkowo zastrzelił jednego ze swoich przyjaciół w lesie – ono także miało pewien wpływ na w gruncie rzeczy fikcyjną opowieść Alexa McAulaya. Film kręcono półtorej godziny drogi od miejscowości, w której jego reżyser odebrał wykształcenie średnie. „Chciałem stworzyć mroczną i niepokojącą historię, niczym przerażającą bajkę, rozgrywającą się tam, gdzie amerykański Środkowy Zachód spotyka się z Południem” - powiedział w jednym z wywiadów poświęconych „Don't Tell a Soul”.
Elektryzujący duet młodych aktorów, Fionn Whitehead i Jack Dylan Grazer (młody Eddie Kaspbrak z dwuczęściowej readaptacji powieści „To” Stephena Kinga wyreżyserowanej przez Andy'ego Muschiettiego), wspierany przez bardziej doświadczone gwiazdy, Rainna Wilsona i Menę Suvari. Opowieść o skomplikowanej braterskiej relacji – która przypomniała mi „Found” Scotta Schirmera, film oparty na minipowieści Todda Rigneya pod tym samym tytułem – i dorosłym mężczyźnie całkowicie zdanym na łaskę tych nastoletnich chłopców. Którzy zdążyli się już przekonać, jak nieznośne, niesprawiedliwe może być życie. Ojciec obecnie siedemnastoletniego Matta i prawie piętnastoletniego Joeya umarł jakiś czas temu. Na domiar złego ich matka Carol (przyzwoity występ Meny Suvari) zapadła na poważną chorobę. Kobieta większość czasu spędza na kanapie przed telewizorem w otoczeniu buteleczek z silnymi lekami przeciwbólowymi. Domem zarządza jej starszy syn Matt (wspaniały popis Fionna Whiteheada), który nie poświęca matce takiej uwagi jak jego brat Joey (nie mniej efektowna kreacja Jacka Dylana Grazera). Rządzi twardą ręką, która zwykle spada na jego nieporównanie bardziej uczuciowego brata. Właściwie trudno oprzeć się wrażeniu, że Matt to klasyczny przykład osobowości psychopatycznej, tj. dyssocjalnej. Film otwiera skok zaplanowany przez tego młodego człowieka. Chłopak bez skrupułów wykonawcą swego przestępczego planu czyni swojego młodszego brata – to on ma włamać się do opuszczonego na czas fumigacji domu i ukraść przechowywane tam pieniądze, które ma zamiar – tak twierdzi – przeznaczyć na leczenie ich matki. Chłopcom udaje się obłowić, ale nie obywa się bez przypadkowej ofiary. Niejaki Dave Hamby, ochroniarz, w trakcie pościgu za nastoletnimi złodziejami, wpada do suchej studni w leśnej głuszy. Poza skręconą kostką nie odnosi żadnych obrażeń, ale bez czyjejś pomocy z całą pewnością z tej pułapki się nie wykaraska. A jedynymi osobami, które wiedzą o jego ekstremalnie niewygodnym, rozpaczliwym położeniu są chłopcy, w których interesie nie leży śpieszenie z odsieczą temu konkretnemu bliźniemu. Sytuację zaognia wybuchowy temperament starszego brata: ewidentny pociąg do przemocy, agresywna natura i domniemany brak empatii. Zanosi się na coś w rodzaju „Zabawmy się u Adamsów” Mendala W. Johnsona, „Dziewczyny z sąsiedztwa” Jacka Ketchuma, poniekąd „Martwej dziewczyny” Gadiego Harela i Marcela Sarmiento, i tak dalej. Kolejne podejście do motywu znęcania się młodych ludzi nad zniewoloną, bezprawnie ubezwłasnowolnioną jednostką? Kolejna opowieść o człowieku, który stanie się swoistą zabawką w rękach zdemoralizowanych, sadystycznych dzieciaków? Niezupełnie. Alex McAulay pochyla się nad innym tematem. Buduje zaskakującą, nietypową relację pomiędzy pogubionym nastolatkiem i jak by nie patrzeć jego więźniem. Warstwa psychologiczna nie jest w „Don't Tell a Soul” jakoś specjalnie rozbudowana, ale niewątpliwie pełni bardzo ważną rolę. Konflikt toczący się w głowie niespełna piętnastoletniego chłopca, któremu leży na sercu los nieszczęsnego ochroniarza, ale boi się reakcji swojego brata. Z tyłu głowy Joey ma też zapewne scenariusz przytoczony przez Matta. Konsekwencje prawne, które mogą go spotkać po uwolnieniu... jego nowego przyjaciela, Dave'a Hamby'ego (przekonujący występ Rainna Wilsona). Wrażliwość młodszego brata zderza się w „Don't Tell a Soul” z zimną osobowością starszego. Matt nie dba o innych - może z wyjątkiem swoich najbliższych: ogromny znak zapytania – możliwe, że nigdy nie zaznał czegoś takiego, jak wyrzuty sumienia, stara się czerpać z życia jak najwięcej, silnymi kopniakami odrzucając kłody bez przerwy rzucane mu pod nogi przez złośliwy los. Egoista rozstawiający po kątach swojego bezbronnego brata i niepoświęcający uwagi swojej schorowanej matce. Opieka nad matką to obowiązek „jego niewolnika” i jak widzimy już na początku filmu, pozyskiwanie pieniędzy na jej leczenie też zostaje wrzucone przez Matta na wątłe barki Joeya. Relacje międzyludzkie – trudny związek braci, zdumiewająca (może trochę za bardzo, może trochę to ponaciągane) przyjaźń rodząca się w niemałych bólach, ale też związek niedomagającej, zmagającej się z jedną z najpoważniejszych chorób znanych ludzkości, wdowy, która niejedno już przeżyła, już wcześniej sporo wycierpiała, z ukochanymi dziećmi. Carol boli, że nie może już wypełniać swoich rodzicielskich obowiązków, zapewnić Mattowi i Joeyowi należytej opieki. Nietrudno odczuć, że Carol uważa się za swego rodzaju balast, że według niej jest ciężarem dla swoich dzieci. Nie chce tego, ale choroba nie pozostawia jej wielkiego wyboru. Tymczasem, jak wiemy, jej synowie pakują się w poważne kłopoty.
Rozpisany i wyreżyserowany przez natchnionego swoimi wspomnieniami z czasów młodzieńczych i niełatwą relacją jego ojca i stryja, Alexa McAulaya, klimatyczny, całkiem emocjonujący, solidnie obsadzony dreszczowiec o człowieku uwięzionym w wysuszonej studni. Zdanym na dwóch nastolatków, znacznie różniących się od siebie braci, bynajmniej nieśpieszących z odsieczą. Jesienna aura, małe amerykańskie miasteczko. Nieskomplikowana, acz niepozbawiona niespodzianek, nieefekciarska, trzymająca w napięciu, interesująca historia o wykazujących psychopatyczne skłonności młodzieńcu i jego wrażliwym, pogubionym młodszym bracie, stającym przed największą próbą w całym swoim krótkim życiu. „Don't Tell a Soul”: kameralny thriller z zajmującą, acz niezbyt szeroką, niespecjalnie pogłębioną, podstawą psychologiczną, który według mnie ma swoje wady, ale... Ogólnie podobał się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz