Główna
naukowiec i administrator Projektu Wywyższenia Brin 2 doktor Avrana
Kern wraz ze swoim zespołem szykuje się do zasiedlenia
terraformowanej egzoplanety oddalonej o dwadzieścia lat świetlnych
od umierającej Ziemi genetycznie zmodyfikowanymi małpami. W wyniku
sabotażu nanowirus zdeterminowanej naukowczyni infekuje inne formy
życia na planecie nazywanej przez nią Światem Kern, a wszyscy
uczestnicy wyprawy, włącznie z małpami, giną. Wszyscy, poza
doktor Avraną Kern, uwięzioną w kapsule ratunkowej z komorą
hibernacyjną, w której spędzi tysiące lat, zanim na orbicie
Świata Kern pojawi się następny pojazd kosmiczny zbudowany na jej
rodzimej planecie i przewożący niezwykle cenny ładunek.
Statek-arka Gilgamesz, który może być ostatnią nadzieją na
przetrwanie ludzkości. Ziemia jest już niezdatna do zamieszkania, a
najlepsze miejsce na odrodzenie cywilizacji człowieka jest
zazdrośnie strzeżone przez osobowość ostatniej przedstawicielki
Starego Imperium Avrany Kern zespoloną ze sztuczną inteligencją
Elizą. Cybernetyczne bóstwo dominującego, zmodyfikowanego
genetycznie gatunku w Świecie Kern: Portia labiata.
 |
Okładka książki. „Dzieci czasu”, Vesper 2024 |
Mający
polskie korzenie Adrian Tchaikovsky (właściwie Adrian Czajkowski)
urodził się w 1972 roku w Woodhall Spa w angielskim hrabstwie
Lincolnshire. Studiował psychologię i zoologię na University of
Reading, ale koniec końców zdobył wykształcenie prawnicze. Do
2018 roku pracował w kancelarii prawnej w Leeds w hrabstwie West
Yorkshire w dziale rozwiązywania sporów handlowych. Jego
opowiadania publikowano już w drugiej połowie lat 90. XX wieku na
łamach Xenos Magazine, a jego debiutancka powieść pojawiła
się w 2008 roku - „Empire in Black and Gold”, otwarcie serii
fantasy Shadows of the Apt. Siedem lat później światową
premierę miała historia zrodzona z miłości Tchaikovsky'ego do
owadów i pajęczaków, pierwszy tom trylogii science fiction
uhonorowanej prestiżową Nagrodą Hugo, później odrzuconą przez
autora ze względu na kontrowersje wokół głosowania i organizacji
81. Światowego Konwentu Science Fiction (World Science Fiction
Convention) w Chinach – w tamtym czasie ponad stu autorów
podpisało się pod listem otwartym do organizatorów wydarzenia z
prośbą o przeniesienie konwentu z uwagi na nieprzestrzeganie praw
człowieka w tym kraju.
Zdobywczyni
Nagrody im. Arthura C. Clarke'a 2016 za najlepszą powieść science
fiction, oryginalna wizja przyszłości zapalonego gracza RPG i
entomologa-amatora inspirację czerpiącego z dorobku artystycznego
Gene'a Wolfe'a, Stevena Eriksona, Chiny Miéville'a, Naomi Novik,
Mervyna Peake'a, Scotta Lyncha i Alana Campbella; arachnomorficzna
historia brytyjskiego pisarza w swojej twórczości najchętniej
zgłębiającego takie tematy, jak słabości ludzkiej natury,
sztuczna inteligencja: szanse i zagrożenia, hipotetyczna świadomość
obcych form życia i potencjalnie „problemogenne” pojęcie czasu.
Pierwsza część pajęczej sagi kosmicznej, prawa do
ekranizacji/adaptacji której zostały sprzedane w 2017 roku Peterowi
Kangowi, dyrektorowi ds. produkcji Lionsgate Films/Summit
Entertainment. W tym samym roku wydawnictwo Rebis wypuściło
pierwszą polskojęzyczną edycję „Dzieci czasu” (oryg.
„Children of Time”), a w 2024 roku ten doceniony przez krytyków
utwór Adriana Tchaikovsky'ego ukazał się w Vesperowej serii
Wymiary, w tłumaczeniu Roberta Lipskiego. Standardowo w
twardej oprawie z arcydziełem sztuki współczesnej na froncie –
autorstwa Michała Loranca. Drugi tom cyklu Children of Time,
uhonorowana BSFA Award powieść „Children of Ruin” swoją
światową premierę miała w roku 2019, a trzy lata później ukazał
się prawdopodobnie ostatnia część tej monumentalnej historii
kosmicznej, „Children of Memory”. W datowanej na 2024 rok
przedmowie do nowego wydania „Dzieci czasu” zatytułowanej
„Nieuzasadniona sympatia do pająków”, autor zdradza, że
podwaliny pod tę trylogię położyły badania nowozelandzkiej
naukowczyni, doktor Fiony Cross; badania nad zdolnościami
poznawczymi gatunku zaliczanego do najmądrzejszych stawonogów
świata Portia labiata, pająków z rodziny Salticidae,
nazywanych eight-legged cats z powodu lwiej wszechstronności
ich strategii łowieckich. „Mierzy pół metra od końca
szczękoczułków po kądziołki przędne – istny koszmar
arachnofoba” - tak Adrian Tchaikovsky opisuje przodkinię
jednego ze skakunów przypadkowo zainfekowanych nanowirusem doktor
Avrany Kern ze starej rasy człowieka. Naszej rasy, która wyginęła
lata po pozornie udaremnionym Projekcie Wywyższenia Brin 2 na
terraformowanej planecie pozasłonecznej, nieoficjalnie nazwanej
Światem Kern. „Koszmar arachanofoba” okazuje się jednak całkiem
sympatycznym żyjątiem. W tym i w przyszłych postaciach. Dla
ułatwienia identyfikacji z pajęczymi bohaterami - właściwie
głównie bohaterkami - w następnych pokoleniach autor używa tych
samych imion, wyraźnie dając do zrozumienia, uprzedzając, że to
nie są ich prawdziwe personalia. Portia, Bianca, Fabian, Viola to
nazwy robocze, umowne; konieczne ustępstwo na rzecz czytelnika, czy
raczej zasadniczy element ambitnego planu powieściopisarza marzącego
o poszerzeniu zdolności poznawczych Homo sapiens, znacznym
rozwinięciu empatii międzygatunkowej, wyjściu poza percepcję
ludzką, opanowaniu nie tak znowu trudnej sztuki przyjmowania
perspektywy niebliźnich. Gdyby tak zwany człowiek rozumny
wykształcił w sobie umiejętność multigatunkowego postrzegania
świata, to najprawdopodobniej spowolniłoby wymieranie gatunków na
planecie Ziemia. Już samo zwiększenie rozumienia (że pozwolę
sobie użyć terminu z pajęczej cywilizacji w Świecie Kern)
entomologicznego w populacji ludzkiej, mogłoby zmienić przyszłość
człowieka. Na lepsze, bo bez owadów (nieustannie zwalczanych przez
ponoć najinteligentniejszy gatunek w Układzie Słonecznym) nie ma
życia na Ziemi. Czego nie można powiedzieć o rodzaju ludzkim.
 |
Materiał promocyjny © Vesper |
„Zbliża
się koniec czasów, kres dziejów, chwila, w której jeden wielki
cykl historyczny przechodzi w drugi, a przy tym miażdży wszystko na
swojej drodze. Nadchodzą ludzie.”
W
„Dzieciach czasu” Adriana Tchaikovsky'ego dość równomiernie
przeplatają się dwie równorzędne linie fabularne – sporadycznie
zaglądamy do kapsuły Elizy-Avrany, „sztucznej inteligencji i
obłąkanej istoty ludzkiej”, osobowości
niekonwencjonalnie/hipernowocześnie rozszczepionej – nadzwyczaj
długie dzieje (tysiące lat ziemskich) między innymi załogi
podstawowej statku-arki o nazwie Gilgamesz oraz wielopokoleniowa
historia Portia labiata na egzoplanecie zainfekowanej
rewolucyjnym nanowirusem. Powiązane osie fabularne, z rzadka
bezpośrednio przenikające się, ale nieuchronnie zmierzające do
tego samego, potencjalnie katastrofalnego, krytycznego punktu.
Narracja w całości trzecioosobowa – dzieje ludzkości
przedstawione w czasie przeszłym, a dzieje pająków w czasie
teraźniejszym. Najbardziej wyeksponowaną postacią na Gilgameszu
jest klasycysta doktor Holsten Mason, najbliższe stosunki
utrzymujący z główną inżynier Isą Lain, którą poznajemy jako
jedną z najbardziej zaufanych ludzi dowódcy Vrie Guyena, wybranego
na to niezwykle ważne stanowisko ze względu na wyjątkowo
rozwinięte myślenie perspektywiczne. Wydaje się, że w „Dzieciach
czasu” Tchaikovsky próbował udowodnić swoją teorię o
„postrzeganiu czasu leżącym u podstaw wielu obecnych
problemów”, w tym zmian klimatycznych, ale w niniejszym dziele
skupił się na czynniku stricte ludzkim. Działanie hamujące lub
stymulujące rozwój człowieka, w zależności od efektywności w
pokonywaniu bariery czasu. Holsten Mason w momencie rozpoczęcia
ostatniej misji dominującego gatunku na zamordowanej Ziemi, wysłania
gwiezdnej floty na poszukiwanie choćby jednego miejsca w bezkresnym
wszechświecie zdatnego do odrodzenia cywilizacji ludzkiej, był
najstarszą osobą na Gilgameszu, ale aktywniejsi towarzysze podróży
koniec końców go przegonili. Bo spędzali mniej czasu w komorach
hibernacyjnych. Klasycysta nie został wcielony do załogi
podstawowej, teoretycznie powinien więc „przespać” całą
podróż do „Ziemi Nieobiecanej”, ewentualnie podnieść
statystykę ładunku straconego, tak się jednak złożyło, że stał
się kluczową postacią w pertraktacjach z samozwańczą
właścicielką planety wyimaginowanych małp. Relikt przeszłości
zachowany najpierw dzięki komorze hibernacyjnej, a potem już tylko
technologii AI. Wieloraka osobowość makiaweliczno-paranoiczna, na
swój specyficzny sposób fascynująca strażniczka jeszcze bardziej
fascynującej społeczności budującej się na naszych oczach.
Mizantropka zafiksowana na swoim wielkim projekcie naukowym, której
pierwotna budowa anatomiczna wyraźnie różniła się od budowy
„małpoludów z Gilgamesza”. W każdym razie Avranie-Elizie
przybysze nie wyglądają na ludzi, ale nie ma wątpliwości, że to
istoty rozumne, i że ich macierzystą planetą jest wymarła Ziemia.
Zniszczyli jedną planetę i chcą zabrać się za drugą?
Niedoczekanie! Posłanniczka ma dwie opcje: spalić migrantów albo
przesłać im namiary na inny sterraformowany glob. Tymczasem w „raju
utraconym” zanosi się na pierwszą wojnę światową,
najinteligentniejszego gatunku na planecie ziemiopodobnej (gdzie
życie ewoluuje nienaturalnie), dziwnie nieprzerażających pająków
z mrówkami. Śmiem twierdzić, że „Dzieci czasu” Adriana
Tchaikovsky'ego powinny zostać włączone do terapii
poznawczo-behawioralnej (CBT) dla ludzi dotkniętych arachnofobią.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tak rozczulała się nad
tymi, fakt faktem (a lęk lękiem), pożytecznymi stworzeniami; tak
zapamiętale kibicowała populacji pająków. Personifikacja
stawonogów, odpersonifikowanie/odhumanizowanie boga tudzież
deifikacja człowieka i technologii w wykonaniu arachnomorficznych
osobowości, mających znikome pojęcie o tym pierwszym i zerowe o
sztucznej inteligencji. Za to są ciekawe wszechświata, nie brakuje
im sprytu i odwagi, mają mnóstwo czasu na naukę oraz godną
pozazdroszczenia zdolność do przekazywania zgromadzonej wiedzy
obecnym i przyszłym pokoleniom. Prędzej czy później najpewniej
dowiedzą się wszystkiego, co wiedzieć powinny o Homo sapiens,
obcym gatunku inwazyjnym(?) i jego „cudownych wynalazkach”.
Zbudują podobną cywilizację (nie identyczną, wystarczy choćby
spojrzeć na te lepkie pajęczyny, ale przede wszystkim przyjrzeć
się ustrojowi wprowadzonemu przynajmniej na początek: zamiast
patriarchatu matriarchat z autentycznymi kanibalkami), ale czy
powtórzą największe błędy ludzkości? Czy pajęcza natura - co
ważne zmodyfikowana genetycznie przez człowieka i manipulowana
psychologicznie przez sztuczną inteligencję i prawdziwą głupotę:)
- jest równie autodestrukcyjna jak natura ludzka? Tak czy inaczej, w
moim poczuciu pająki ratują honor mieszkańców świata
przedstawionego w „Dzieciach czasu” - wytchnienie od „papierowych
postaci” dzielnie przemierzających bezkresny Kosmos w słabnącej
nadziei na znalezienie drugiego takiego miejsca, jak Świat Kern,
najlepiej bez tych wszystkich „potworów” z ośmioma odnóżami.
Wspaniała,
soczyście zielona, dynamiczna rzeczywistość zróżnicowanych
charakterologicznie nano-pająków i trochę dłużąca się,
bezbarwna historia ludzi bezdomnych, skazanych na wieczną tułaczkę
międzygwiezdną. Taka sobie odyseja kosmiczna i elektryzująca
ekspansja stawonogów na bliźniaczce Ziemi. Zachwycający,
niezabetonowany Świat Kern Adriana Tchaikovsky'ego; udana kampania
arachnologiczna brytyjskiego powieściopisarza specjalizującego się
w fantasy i science fiction. Dostatecznie atrakcyjny początek
powieściowego cyklu oswajającego ludzi z pająkami. „Dzieci
czasu” szczególnie mocno polecam zatem osobom panicznie bojącym
się tych „małych paskud”, bystrych drapieżników tkających
misterne sieci.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu