Grupa długoletnich przyjaciół bierze udział w imprezie, polegającej na
rozwiązaniu zagadki kryminalnej zaaranżowanej przez ich koleżankę w jej domu.
Nieoczekiwanie sami stają się celem psychopatki, która pragnie wymierzyć im
karę za skrywane przed wszystkimi obłudne oblicza.
Często występująca w filmach grozy aktorka Danielle Harris (między innymi w
„Halloween 4: Powrót Michaela Myersa”, „Halloween 5: Zemsta Michaela Myersa”,
„Ulice strachu”, remake „Halloween” i jego sequel, „Plaga wampirów” i „Topór
2”) tym razem postanowiła spróbować swoich sił w reżyserowaniu równocześnie nie
mogąc się oprzeć przed pokazaniem swojej twarzy w migawkowej rólce. We
współpracy z inną mało znaną aktorką, Alyssą Lobit, autorką scenariusza, której
ponad to w niniejszym obrazie przypadła rola antagonistki, dysponując
niewielkim budżetem, Harris zaproponowała widzom niszowy horror komediowy
(oficjalnie tak sklasyfikowany, aczkolwiek próżno w nim szukać większej dozy
humoru), który ma szansę przypaść do gustu osobom potrafiącym przymknąć oko na
rażące niedoróbki realizacyjne.
Już pierwsze minuty „Among Friends” obiecują całkiem oryginalną historię, w
odbiorze której znacznie przeszkadza brak wyczucia gatunku przez realizatorów.
Pastelowa kolorystyka pewnie była celowa – twórcy próbowali zestawić grozę z
groteską, problem tylko w tym, że tej pierwszej uświadczymy jedynie dzięki
scenom gore, o mrocznym klimacie
natomiast możemy zapomnieć. Harris zwyczajnie wrzuciła kilku miernych aktorów z
Brianne Davis na czele na plan zamknięty w jednym domostwie (co pewnie pomogło
zminimalizować wydatki), nie potrafiąc bądź nie chcąc wytworzyć jakiejś
mocniejszej atmosfery czyhającego na naszych protagonistów zagrożenia, uznając,
że kontrastowe dla horroru przerysowanie wizualne w tym konkretnym przypadku
lepiej zda egzamin. I pewnie tak by było, gdyby „Among Friends” fabularnie przystawał
do horroru komediowego, ale niestety parę dowcipnych dialogów, które szybko przegrają
w starciu z rozlewem krwi nie czyni jeszcze z filmu lekkiej, zabawnej rozrywki.
Niedoświadczona reżyserka zauważalnie dążyła do przystępnego dla młodych ludzi
zobrazowania podwójnej moralności zarówno u protagonistów, jak antagonistki,
posiłkując się charakterystycznymi dla kina gore
środkami wyrazu. Otóż, nasi bohaterowie zostają uwięzieni przy stole, na
którym spoczywa przypieczone mięso pewnego pedofila i skonfrontowani z własnymi
grzeszkami. Ich oprawczyni proponuje im grę rządzącą się kilkoma prostymi
zasadami: każdy może zadać jej jedno pytanie, na które odpowiedź będzie
okupiona skalpowaniem, oczywiście pod warunkiem, że któryś z jego tak zwanych
przyjaciół wyrazi na to zgodę, a każdy sprzeciw zostanie nagrodzony stratą
palca. Ale na tym nie koniec. Plan psychopatki przewiduje również kastrację i
przybicie dłoni do blatu stołu, a to wszystko w towarzystwie obnażania kłamstw,
skrywanych przez każdego z nich przed resztą przyjaciół. Zainstalowane w domu
kamery pozwoliły naszej antagonistce podglądać miłosne ekscesy swoich
znajomych, którzy nie bacząc na jakiekolwiek zasady etyki zdradzali się
wzajemnie. Niby nic takiego – a przynajmniej nic, co zasługiwałoby na tak okrutną
karę, aczkolwiek finał tej historii, coś co zapoczątkowało cały ten socjopatyczny
proces zmusza widzów do częściowego zrozumienia poczynań psychopatki. Ta
ambiwalentność w odbiorze poszczególnych postaci (z czasem ciężko jest orzec,
kto z tego całego towarzystwa zasługuje na naszą sympatię, a kto na
jednoznaczne potępienie) obok realistycznych scen tortur jest chyba
najmocniejszą stroną „Among Friends” – tak intrygującą, że niejednokrotnie udaje
jej się przysłonić niedoróbki warsztatowe. W pewnym momencie przestałam już
zwracać uwagę na amatorskie wykonanie i tylko scena narkotycznych halucynacji
Jules, której wydawało się, że jest na planie filmu (w którym występuje również
sama Danielle Harris) nieco wybiła mnie z pełnej zadumy nad niejednoznacznymi
interakcjami międzyludzkimi, bowiem jej zbyt rozwleczona długość, groteskowa
wymowa i nieumiejętny montaż w najmniejszym stopniu nie przystawały do
dramatycznej wymowy filmu (moment stricte komediowy, jakby na siłę wtłoczony w
scenariusz).
Jednoznaczna ocena „Among Friends” w kontekście horroru wydaje się być
niemożliwa, bowiem obok maksymalnie realistycznych, mocno krwawych scen gore i znakomicie rozpisanej
ambiwalentnej charakterologii postaci widzimy rażące niedoróbki realizacyjne, sztuczną
warsztatowo obsadę i brak jakiegokolwiek klimatu grozy. Podejrzewam, że gdyby
dać Danielle Harris większy budżet nakręciłaby prawdziwy hit kina grozy (już
jej doświadczenie aktorskie w tym gatunku zwiastuje sukces komercyjny), a tak
pozostaje nam jedynie intrygująca opowieść na jeden raz, przeznaczona głównie
dla wielbicieli obrazów niszowych.