Stronki na blogu

sobota, 9 listopada 2013

„Among Friends” (2012)

Recenzja na życzenie

Grupa długoletnich przyjaciół bierze udział w imprezie, polegającej na rozwiązaniu zagadki kryminalnej zaaranżowanej przez ich koleżankę w jej domu. Nieoczekiwanie sami stają się celem psychopatki, która pragnie wymierzyć im karę za skrywane przed wszystkimi obłudne oblicza.

Często występująca w filmach grozy aktorka Danielle Harris (między innymi w „Halloween 4: Powrót Michaela Myersa”, „Halloween 5: Zemsta Michaela Myersa”, „Ulice strachu”, remake „Halloween” i jego sequel, „Plaga wampirów” i „Topór 2”) tym razem postanowiła spróbować swoich sił w reżyserowaniu równocześnie nie mogąc się oprzeć przed pokazaniem swojej twarzy w migawkowej rólce. We współpracy z inną mało znaną aktorką, Alyssą Lobit, autorką scenariusza, której ponad to w niniejszym obrazie przypadła rola antagonistki, dysponując niewielkim budżetem, Harris zaproponowała widzom niszowy horror komediowy (oficjalnie tak sklasyfikowany, aczkolwiek próżno w nim szukać większej dozy humoru), który ma szansę przypaść do gustu osobom potrafiącym przymknąć oko na rażące niedoróbki realizacyjne.

Już pierwsze minuty „Among Friends” obiecują całkiem oryginalną historię, w odbiorze której znacznie przeszkadza brak wyczucia gatunku przez realizatorów. Pastelowa kolorystyka pewnie była celowa – twórcy próbowali zestawić grozę z groteską, problem tylko w tym, że tej pierwszej uświadczymy jedynie dzięki scenom gore, o mrocznym klimacie natomiast możemy zapomnieć. Harris zwyczajnie wrzuciła kilku miernych aktorów z Brianne Davis na czele na plan zamknięty w jednym domostwie (co pewnie pomogło zminimalizować wydatki), nie potrafiąc bądź nie chcąc wytworzyć jakiejś mocniejszej atmosfery czyhającego na naszych protagonistów zagrożenia, uznając, że kontrastowe dla horroru przerysowanie wizualne w tym konkretnym przypadku lepiej zda egzamin. I pewnie tak by było, gdyby „Among Friends” fabularnie przystawał do horroru komediowego, ale niestety parę dowcipnych dialogów, które szybko przegrają w starciu z rozlewem krwi nie czyni jeszcze z filmu lekkiej, zabawnej rozrywki.

Niedoświadczona reżyserka zauważalnie dążyła do przystępnego dla młodych ludzi zobrazowania podwójnej moralności zarówno u protagonistów, jak antagonistki, posiłkując się charakterystycznymi dla kina gore środkami wyrazu. Otóż, nasi bohaterowie zostają uwięzieni przy stole, na którym spoczywa przypieczone mięso pewnego pedofila i skonfrontowani z własnymi grzeszkami. Ich oprawczyni proponuje im grę rządzącą się kilkoma prostymi zasadami: każdy może zadać jej jedno pytanie, na które odpowiedź będzie okupiona skalpowaniem, oczywiście pod warunkiem, że któryś z jego tak zwanych przyjaciół wyrazi na to zgodę, a każdy sprzeciw zostanie nagrodzony stratą palca. Ale na tym nie koniec. Plan psychopatki przewiduje również kastrację i przybicie dłoni do blatu stołu, a to wszystko w towarzystwie obnażania kłamstw, skrywanych przez każdego z nich przed resztą przyjaciół. Zainstalowane w domu kamery pozwoliły naszej antagonistce podglądać miłosne ekscesy swoich znajomych, którzy nie bacząc na jakiekolwiek zasady etyki zdradzali się wzajemnie. Niby nic takiego – a przynajmniej nic, co zasługiwałoby na tak okrutną karę, aczkolwiek finał tej historii, coś co zapoczątkowało cały ten socjopatyczny proces zmusza widzów do częściowego zrozumienia poczynań psychopatki. Ta ambiwalentność w odbiorze poszczególnych postaci (z czasem ciężko jest orzec, kto z tego całego towarzystwa zasługuje na naszą sympatię, a kto na jednoznaczne potępienie) obok realistycznych scen tortur jest chyba najmocniejszą stroną „Among Friends” – tak intrygującą, że niejednokrotnie udaje jej się przysłonić niedoróbki warsztatowe. W pewnym momencie przestałam już zwracać uwagę na amatorskie wykonanie i tylko scena narkotycznych halucynacji Jules, której wydawało się, że jest na planie filmu (w którym występuje również sama Danielle Harris) nieco wybiła mnie z pełnej zadumy nad niejednoznacznymi interakcjami międzyludzkimi, bowiem jej zbyt rozwleczona długość, groteskowa wymowa i nieumiejętny montaż w najmniejszym stopniu nie przystawały do dramatycznej wymowy filmu (moment stricte komediowy, jakby na siłę wtłoczony w scenariusz).

Jednoznaczna ocena „Among Friends” w kontekście horroru wydaje się być niemożliwa, bowiem obok maksymalnie realistycznych, mocno krwawych scen gore i znakomicie rozpisanej ambiwalentnej charakterologii postaci widzimy rażące niedoróbki realizacyjne, sztuczną warsztatowo obsadę i brak jakiegokolwiek klimatu grozy. Podejrzewam, że gdyby dać Danielle Harris większy budżet nakręciłaby prawdziwy hit kina grozy (już jej doświadczenie aktorskie w tym gatunku zwiastuje sukces komercyjny), a tak pozostaje nam jedynie intrygująca opowieść na jeden raz, przeznaczona głównie dla wielbicieli obrazów niszowych.