wtorek, 12 listopada 2013

Mira Grant „Przegląd Końca Świata: Deadline”


UWAGA SPOILERY CZĘŚCI PIERWSZEJ

Minął rok od wydarzeń przedstawionych w „Feed”. Shaun Mason jest teraz szefem Przeglądu Końca Świata – blogerów przekazujących ludziom ważne informacje o postapokaliptycznym świecie zdziesiątkowanym przez wirus Kellis-Amberlee. Jednocześnie zmaga się z depresją po śmierci siostry, z którą ku swemu zadowoleniu, prowadzi rozmowy w swojej głowie. Gdy w centrum dowodzenia Shauna i kilku jego najbliższych współpracowników pojawia się była pracownica Centrum do Zwalczania i Kontroli Chorób (CZKC), wyjawiając ważne fakty o ich tajnych badaniach, blogerzy po raz kolejny będą musieli zmierzyć się z szeroko zakrojonym spiskiem, mogącym zmienić spojrzenie ludzkości na ograniczającą ich wolność, szalejącą zarazę zombie.

Po boomie na literaturę pseudowampiryczną, skierowaną głównie do nastolatków, autorzy skłonili się w stronę następnych od lat eksplorowanych w horrorze postaci: żywych trupów, które jak dotychczas, ku uciesze wielbicieli gatunku, nie zostały jeszcze podobnie jak krwiopijcy sprofanowane. Rynek literacki jest wręcz zapychany coraz to nowymi opowieściami o apokalipsie zombie, ale jak na razie jedynie Max Brooks i Mira Grant postanowili wzbogacić znany z zombie movies schemat szalejącej na świecie zarazy o nowe elementy. Pierwsza część „Przeglądu Końca Świata” napisana przez długoletnią wielbicielkę horrorów w Polsce spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem - i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ z wykorzystaniem prostych środków przekazu Grant nie tylko (jak inni autorzy tego rodzaju prozy) zdziesiątkowała znaną nam cywilizację za pomocą wirusa zamieniającego ludzi w żywe trupy, ale również stworzyła nieznaną nam, pobudzającą wyobraźnię rzeczywistość, w której pozostała przy życiu ludność jest całkowicie uzależniona od najnowszej technologii, a prawdziwe bohaterstwo uosabiają sobą blogerzy, którzy z narażeniem życia podróżują po opanowanych przez zombie terenach, aby na bieżąco informować czytelników o rozwoju sytuacji.

„Horrory są źródłem wiedzy, o ile się wie, czego w nich szukać. Dzięki nim można poznać największe lęki człowieka. W horrorach sprzed Powstania ludzie bali się prawdziwych rzeczy. W nowych… boją się samego strachu.”

Pierwszą częścią „Przeglądu Końca Świata” Mira Grant wysoko ustawiła sobie poprzeczkę, dlatego też nie byłam zaskoczona, że „Deadline”, choć warsztatowo tak samo starannie dopracowany, fabularnie nie dorównał swojemu pierwowzorowi, aczkolwiek równocześnie zdyskredytował inne twory o podobnej tematyce – nawet, jeśli Grant obniża poziom to i tak plasuje się wyżej od swoich kolegów po fachu również pisujących o żywych trupach. W „Deadline” zabrakło mi dwóch rzeczy: bardziej rozbudowanego spisku, który miałby szansę, podobnie jak w jedynce, kilkukrotnie mnie zaskoczyć, bowiem odniosłam wrażenie, że cała ta sprawa z tajemniczymi zgonami ludzi borykających się z pewną formą wirusa, który paradoksalnie chroni ich od pełnej amplifikacji, prawdopodobnie eliminowanych przez kogoś pracującego dla rządu, rzekomego naukowca rozpracowującego wirusa w narodowej agencji do zwalczania chorób, choć chwilami podnosząca poziom adrenaliny we krwi (atak zombie na uwięzionych w placówce w Portland Shauna i Becks, wycieczka po nielegalnym laboratorium doktor Abbey, pełnym zdeformowanych przez zarazę zwierząt) nie ma szansy porwać czytelników jakąś nadzwyczajną innowacyjnością, której akurat od tej autorki oczekuję. Ponadto, jak już wiemy z zakończenia „Feed” nie ma najbarwniejszej postaci „Przeglądu Końca Świata”, siostry Shauna, Georgii, aczkolwiek muszę pochwalić Grant za pomysł nieustannych konwersacji chłopaka z jej głosem doradzającym mu w głowie – to przynajmniej w jakimś stopniu zrekompensowało jej fizyczny brak oraz wzbogaciło charakterystykę Shauna o nowe, intrygujące cechy. Grant przeszła samą siebie w kreśleniu profilu psychologicznego pogrążonego w żałobie głównego bohatera powieści, do którego miałam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony współczułam mu tak wielkiej straty, którą dogłębnie przeżywał każdego dnia, która doprowadzała go na skraj załamania nerwowego, z czego paradoksalnie był bardzo zadowolony, ponieważ nade wszystko przerażał go powrót do równowagi psychicznej, który siłą rzeczy pozbawi go głosu siostry, rozlegającego się w jego głowie. Z drugiej jednak strony Shaun, pomimo gotowości oddania życia za swoich pracowników, trawiony wyrzutami sumienia i niepowetowaną stratą, napędzany żądzą zemsty na oprawcach Georgii, chwilami wydaje się być modelowym czarnym charakterem – bezlitosnym katem dręczącym swoich ludzi, ilekroć coś wyprowadzi go z równowagi. Śmierć siostry w połączeniu z porzuceniem obowiązków Irwina, człowieka stającego w szranki z żywymi trupami przed kamerami, ku uciesze swoich czytelników, owocują coraz częstszymi wybuchami gniewu, skierowanemu w stronę jego najbliższych przyjaciół, co być może jest zrozumiałe, aczkolwiek niejednokrotnie kwestionuje sympatię, jaką odbiorca względem niego żywi. Uwielbiam tego rodzaju zabiegi w charakterystyce bohaterów, ciekawie jest samemu zastanawiać się czy odbiera się daną postać w kategoriach protagonisty, czy antagonisty, a tą ambiwalentność Grant poprowadziła wręcz po mistrzowsku.

„Przegląd Końca Świata” w zamyśle nie miał być trylogią opowiadającą jedynie o żywych trupach - one stanowią jedynie tło dla innych stricte thrillerowych wydarzeń oraz pomagają autorce nakreślić sugestywny postapokaliptyczny klimat grozy. Podobnie jest w „Deadline”, bo choć Grant oferuje nam kilka podnoszących adrenalinę wątków ataku zombie na naszych bohaterów główna oś fabularna obraca się wokół aspektów medycznych – autorka w prosty sposób przybliża nam naturę Kellis-Amberlee, dodając jego kolejne, zaskakujące właściwości, które będą przyczynkiem do rozpoczęcia szeroko zakrojonego śledztwa przez naszych blogerów, którzy przez wzgląd na niebezpieczny charakter swojej pracy: stawianiu czoła rządowym oficjelom będą zmuszeni poszukiwać coraz to nowych schronów, co pozwoliło Grant nakreślić odpowiednio klaustrofobiczną atmosferę potęgowaną przez grożące im zewsząd niezdefiniowane zagrożenie. Właśnie połączenie tych drobnych elementów narracyjnych, a nie sama fabuła powieści sprawiają, że mimo wszystko „Deadline” powinno zadowolić wielbicieli pierwowzoru, a zakończenie dla wielu pewnie równie zaskakujące, co w jedynce (ja spodziewałam się takiego obrotu spraw zaraz po pierwszym monologu Doktorka) powinno natchnąć ich nadzieją na porywającą kontynuację przygód naszych nieustraszonych blogerów w części trzeciej.

Konstrukcja drugiej odsłony „Przeglądu Końca Świata” (choć autorka pokrótce przytacza kluczowe wydarzenia z pierwowzoru) sprawia, że bezpieczniej jest zacząć lekturę akurat tej serii od „Feed” – każdy, kto nie czytał jedynki powinien najpierw nadrobić te zaległości, zanim sięgnie po jej sequel. Natomiast czytelnicy zakochani w „Feed”, choć winni przygotować się na lekki spadek poziomu, w ogólnym rozrachunku pewnie będą na tyle zadowoleni z lektury niniejszej powieści, aby z niecierpliwością wyczekiwać jej ostatniego tomu.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

13 komentarzy:

  1. Cały czas noszę się z zamiarem zakupu pierwszej części. Jeśli mi się spodoba, a jestem niemal przekonany, że tak będzie, sięgnę po część drugą. Zombiaków nigdy dość, nawet jeśli stanowią tylko tło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodziewałem się niewielkiego spadku poziomu Deadline choćby ze względu na zakończenie pierwszej części i uśmiercenie jednej z kluczowych postaci (jakoś ciężko mi sobie wyobrazić drugą część bez charyzmy Georga). Jednak widzę, że mimo wszystko druga część warta jest zachodu:) Dzięki Buffy za tę recenzję - znów mnie zachęciłaś;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ mam ochotę na książki Grant. Jestem ciekawa tej oryginalności w historii o zombie i obie powieści zbierają same pozytywne recenzje, co jest dla mnie wyraźnym sygnałem, że należy się nimi zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Maiłam okazje przeczytac pierwszy tom i muszę z przykrością stwierdzić, ze książka mnie rozczarowałam jednak byłam ciekawa jak autora poradzi sobie w kontunuacji i pomimo wszystko chyba chciałabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Profanacja zombie - to dobre ;)
    Okej. Bardzo podoba mi się to, jak opisałaś fabułę. Dla mnie to był horror, żeby napisać tak, by nie zaspoilerować żadnej części. Nie umiałam też ubrać w słowa całą tą aferę z wirusem - masz znacznie zasobniejszy słowniczek, niż ja :) Ale do rzeczy. Shaun jako szwarccharakter? Tak o tym nie myślałam, ale jak teraz o tym wspominasz, to owszem - rzeczywiście wyżywał się, gdy coś mu nie wychodziło. Ogólnie uznałam, że to bardzo wybuchowy człowiek, cierpiący w ciszy, przez co jeszcze bardziej bywa agresywny. A jego relacja z Becks - moim zdaniem nieco zbyt infantylna, nawet jeśli stanął na wysokości zadania. Po prostu czasami go nie rozumiałam, jego motywów, jego logiki. Co do spadku poziomu to masz rację, "Feed" był lepszy i nic, kurczę, tego nie zmieni. Ale mi się podobało, zresztą wiesz.
    Nie chcę Ci cukrować, ale naprawdę rewelacyjna recenzja. Nie myślałaś o tym, by pisać za pieniądze? Masz rewelacyjne pióro, niezwykle elokwentne i płynne. Od dawna o tym myślę, gdy czytam Twoje recenzje (a czytam prawie zawsze, tylko nie zawsze komentuję), ale czy mi się wydaje, czy w tej recce przeszłaś samą siebie? Gratuluję, jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, cukrujesz Paulinko, ale to nic;) O pisaniu za pieniądze nie myślę, bo to nie mój poziom - tzn. za wysokie progi dla mnie.
      Co do książki - w recce starałam się dużo nie zdradzać o tej aferze, ażeby nie walić spoilerami, ale równocześnie chciałam napisać coś, co pozowoliłoby zorientować się ludziom, którzy książki nie czytali, o co w niej mniej więcej chodzi - w efekcie wyszedł taki miszmasz, że sama go nie rozumiem;) Sama intryga mnie nie porwała, ale to już wiesz z recki, ale za to charakterystyka Shauna moim zdaniem była genialna. Na relację z Becks większej uwagi nie zwróciłam, bo jak wiesz łapię zawiechy ilekroć do głosu dochodzi jakiś romans - na ogół wątki miłosne w horrorach wydają mi się infantylne;)
      Książka zła nie jest, czytało się całkiem przyjemnie, ale mogło być lepiej. Mam głęboką nadzieję, że Grant w trójce wróci do zaskakującej formuły jedynki i poprawi te drobne mankamenty, które wypłynęły w dwójce.

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam. Nic z tego nie mam, że Ci pocukrzę, więc możesz mi wierzyć, że prawdę prawię. I nie gadaj głupot, że za wysokie progi - ta recka jest full profeska, akapit po cytacie miażdży. No.
      Powiem Ci, że mi też średnio podchodzą wątki miłosne w horrorach, nie pasują. Ale powiedz mi, bo nie pamiętam - Shaun i George nie byli rodzeństwem biologicznym, prawda? Bo zauważyłam w Deadline, że George była starsza o.. hm, 6 tygodni? od Shauna. I nie pamiętam, kurczę, czy w Feed była o tym mowa. W tym momencie skłaniam się ku opcji, że miłość między nimi wcale nie była do końca czysto braterska. Zresztą pamiętam że przy okazji Feed ktoś kiedyś w recenzji napisał, że wydawał mu się ich związek za nieco dziwny, co by nie powiedzieć - kazirodczy. Pamiętam, że ja się wtedy obruszyłam, bo ja z jednym z moich braci mam taki właśnie zajebisty kontakt i strasznie się kochamy, przytulamy itd, więc ja tam w tym nic dziwnego nie widziałam. Ale w Deadline momentami wydawało mi się, że jednak jest coś w tym - mianowicie nawet jak UWAGA DO WSZYSTKICH POGDLĄDACZY - SPOILER ! Shaun się przespał z Becks to miał potem takie wyrzuty sumienia, zupełnie jakby się czuł niewierny w stosunku do George i jakby ją zdradził...? Aj, ale się kurde przyczepiłam głupoty, co?Aha, KONIEC SPOILERA.
      Myślę, że trójka będzie dobra - z racji już na jeden wątek, który pojawił się w epilogu... samo wyjaśnienie tego i powrót jakby do normalności to już dobry temat, dodatkowo przecież nie nagłośnili tej sprawy z wirusem... Mi się wydaje, że pójdą na noże i wszystko upublicznią, za co będą ścigani, ale zobaczymy. Po prostu wątek z KA moim zdaniem był tutaj trochę niedomknięty.

      Usuń
    3. Nie pamiętam, jak to było w jedynce, ale w dwójce bodajże Shaun wspomina, że rodzeństwem biologicznym nie byli, ale kurczę, jak tak czytałam Twój wpis to zamarzyłam sobie żeby jednak byli (serio, nie zauważyłam wcześniej tych zachowań kazirodczych, ale jak tak teraz sobie o ich relacji myślę to można tak ją interpretować) i żeby w trójce się sparowali. Ale byłaby chora bomba... normalnie coś mega miażdżącego! No dobra, jestem nienormalna;)

      Usuń
    4. Czekaj czekaj... żeby się sparowali BĘDĄC rodzeństwem biol., czy nie będąc? :P Bo jak to drugie, to alright, ale jak to pierwsze to tak, jesteś nienormalna :P Ale hit by był! ;D Taka Virginia C. Andrews w świecie zywych trupów... ;)
      Swoją drogą niezależnie od tego, czy są czy nie, to ich ewentualny związek i tak byłby miażdżący. Już to sobie wyobrażam... Ona się ukazuje w drzwiach, on do niej biegnie i się namiętnie całują. Oj, przez tydzień bym nie zebrała szczęki z podłogi.
      Ależ my głupie, jak te nastolatki ;) Tu o zombie, a my o miłosnych podbojach dwójki rodzeństwa. Nie, to nie jest normalne.

      Usuń
    5. Oczywiście, że będąc biologicznym rodzeństwem. Też o Andrews pomyślałam, a ściślej, gdy wpadłam na taki pomysł przeszło mi przez myśl, że przedawkowałam jej prozę i majaczę już;) Zdecydowanie za dużo odchyleń czytamy i oglądamy - zwykły romans już nam nie wystarcza (Becks i Shaun nie, ale Shaun i jego siostra to już ok...). Odwala nam chyba hehe:)

      Usuń
    6. Otóż to, przewartościowały nam się priorytety, i światopoglądy zepsuły ;) Dobrze, że jeszcze nie zaczęłyśmy mordować ;)

      Usuń
    7. Akurat jeśli chodzi o kazirodztwo to taka tematyka jednak intrygowała sporą część osób i uważam, że do pewnego stopnia jest to normalne (seria Taboo liczy sobie prawie 30 części, ostatnio również branża próbuje powrócić do tematu. Zresztą wystarczy przeczytać opowieść George'a R. R. Martina o pornoparodii Gry o tron).

      Możliwe, że w książkach nie przywyknęliśmy jeszcze do takiej tematyki, jednak nie sądzę, by trzeba było się specjalnie kryć. Takie czasy

      A odnośnie takich związków w tej serii można usłyszeć np w ostatnim Karpiowym Podcaście (ten o Deadline prowadziła tłumaczka książki i autorem bloga Jerry’s Tales).

      Usuń
  6. Sam jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z cyklem, chociaż pierwsza część od maja stoi na półce. :/ Pora nadrabiać...

    Dla tych, którzy przeczytali już Deadline mała informacja. Wydawnictwo SQN podało dzisiaj na Facebooku informację.
    "Odpowiedź na pytanie, które zaprząta wam głowę od momentu ukończenia drugiego tomu serii "Przegląd Końca Świata": trzecia część, a zarazem ostatnia, której tytuł to "Blackout" ukaże się... tatatatata tadam.... przed wakacjami 2014 r. Czyli za długo nie będziecie musieli czekać na finał historii Ale i tak pewnie będą to męczące miesiące, sami jesteśmy ciekawi. Póki co finał historii zna tylko tłumacz! I osoby, które czytały w oryginale"

    OdpowiedzUsuń