UWAGA SPOILERY
CZĘŚCI PIERWSZEJ
Minął rok od wydarzeń przedstawionych w „Feed”. Shaun Mason jest teraz
szefem Przeglądu Końca Świata – blogerów przekazujących ludziom ważne
informacje o postapokaliptycznym świecie zdziesiątkowanym przez wirus
Kellis-Amberlee. Jednocześnie zmaga się z depresją po śmierci siostry, z którą
ku swemu zadowoleniu, prowadzi rozmowy w swojej głowie. Gdy w centrum
dowodzenia Shauna i kilku jego najbliższych współpracowników pojawia się była
pracownica Centrum do Zwalczania i Kontroli Chorób (CZKC), wyjawiając ważne
fakty o ich tajnych badaniach, blogerzy po raz kolejny będą musieli zmierzyć
się z szeroko zakrojonym spiskiem, mogącym zmienić spojrzenie ludzkości na
ograniczającą ich wolność, szalejącą zarazę zombie.
Po boomie na literaturę pseudowampiryczną, skierowaną głównie do
nastolatków, autorzy skłonili się w stronę następnych od lat eksplorowanych w
horrorze postaci: żywych trupów, które jak dotychczas, ku uciesze wielbicieli
gatunku, nie zostały jeszcze podobnie jak krwiopijcy sprofanowane. Rynek
literacki jest wręcz zapychany coraz to nowymi opowieściami o apokalipsie
zombie, ale jak na razie jedynie Max Brooks i Mira Grant postanowili wzbogacić
znany z zombie movies schemat
szalejącej na świecie zarazy o nowe elementy. Pierwsza część „Przeglądu Końca Świata” napisana przez długoletnią wielbicielkę horrorów w Polsce spotkała się
z bardzo ciepłym przyjęciem - i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ z
wykorzystaniem prostych środków przekazu Grant nie tylko (jak inni autorzy tego
rodzaju prozy) zdziesiątkowała znaną nam cywilizację za pomocą wirusa
zamieniającego ludzi w żywe trupy, ale również stworzyła nieznaną nam,
pobudzającą wyobraźnię rzeczywistość, w której pozostała przy życiu ludność
jest całkowicie uzależniona od najnowszej technologii, a prawdziwe bohaterstwo uosabiają
sobą blogerzy, którzy z narażeniem życia podróżują po opanowanych przez zombie
terenach, aby na bieżąco informować czytelników o rozwoju sytuacji.
„Horrory
są źródłem wiedzy, o ile się wie, czego w nich szukać. Dzięki nim można poznać
największe lęki człowieka. W horrorach sprzed Powstania ludzie bali się
prawdziwych rzeczy. W nowych… boją się samego strachu.”
Pierwszą częścią „Przeglądu Końca Świata” Mira Grant wysoko ustawiła sobie
poprzeczkę, dlatego też nie byłam zaskoczona, że „Deadline”, choć warsztatowo
tak samo starannie dopracowany, fabularnie nie dorównał swojemu pierwowzorowi,
aczkolwiek równocześnie zdyskredytował inne twory o podobnej tematyce – nawet,
jeśli Grant obniża poziom to i tak plasuje się wyżej od swoich kolegów po fachu
również pisujących o żywych trupach. W „Deadline” zabrakło mi dwóch rzeczy:
bardziej rozbudowanego spisku, który miałby szansę, podobnie jak w jedynce,
kilkukrotnie mnie zaskoczyć, bowiem odniosłam wrażenie, że cała ta sprawa z
tajemniczymi zgonami ludzi borykających się z pewną formą wirusa, który paradoksalnie
chroni ich od pełnej amplifikacji, prawdopodobnie eliminowanych przez kogoś
pracującego dla rządu, rzekomego naukowca rozpracowującego wirusa w narodowej
agencji do zwalczania chorób, choć chwilami podnosząca poziom adrenaliny we
krwi (atak zombie na uwięzionych w placówce w Portland Shauna i Becks,
wycieczka po nielegalnym laboratorium doktor Abbey, pełnym zdeformowanych przez
zarazę zwierząt) nie ma szansy porwać czytelników jakąś nadzwyczajną innowacyjnością,
której akurat od tej autorki oczekuję. Ponadto, jak już wiemy z zakończenia „Feed”
nie ma najbarwniejszej postaci „Przeglądu Końca Świata”, siostry Shauna,
Georgii, aczkolwiek muszę pochwalić Grant za pomysł nieustannych konwersacji
chłopaka z jej głosem doradzającym mu w głowie – to przynajmniej w jakimś
stopniu zrekompensowało jej fizyczny brak oraz wzbogaciło charakterystykę Shauna
o nowe, intrygujące cechy. Grant przeszła samą siebie w kreśleniu profilu psychologicznego
pogrążonego w żałobie głównego bohatera powieści, do którego miałam
ambiwalentny stosunek. Z jednej strony współczułam mu tak wielkiej straty,
którą dogłębnie przeżywał każdego dnia, która doprowadzała go na skraj
załamania nerwowego, z czego paradoksalnie był bardzo zadowolony, ponieważ nade
wszystko przerażał go powrót do równowagi psychicznej, który siłą rzeczy pozbawi
go głosu siostry, rozlegającego się w jego głowie. Z drugiej jednak strony
Shaun, pomimo gotowości oddania życia za swoich pracowników, trawiony wyrzutami
sumienia i niepowetowaną stratą, napędzany żądzą zemsty na oprawcach Georgii,
chwilami wydaje się być modelowym czarnym charakterem – bezlitosnym katem
dręczącym swoich ludzi, ilekroć coś wyprowadzi go z równowagi. Śmierć siostry w
połączeniu z porzuceniem obowiązków Irwina, człowieka stającego w szranki z
żywymi trupami przed kamerami, ku uciesze swoich czytelników, owocują coraz
częstszymi wybuchami gniewu, skierowanemu w stronę jego najbliższych
przyjaciół, co być może jest zrozumiałe, aczkolwiek niejednokrotnie kwestionuje
sympatię, jaką odbiorca względem niego żywi. Uwielbiam tego rodzaju zabiegi w
charakterystyce bohaterów, ciekawie jest samemu zastanawiać się czy odbiera się
daną postać w kategoriach protagonisty, czy antagonisty, a tą ambiwalentność Grant
poprowadziła wręcz po mistrzowsku.
„Przegląd Końca Świata” w zamyśle nie miał być trylogią opowiadającą
jedynie o żywych trupach - one stanowią jedynie tło dla innych stricte
thrillerowych wydarzeń oraz pomagają autorce nakreślić sugestywny postapokaliptyczny
klimat grozy. Podobnie jest w „Deadline”, bo choć Grant oferuje nam kilka
podnoszących adrenalinę wątków ataku zombie na naszych bohaterów główna oś
fabularna obraca się wokół aspektów medycznych – autorka w prosty sposób
przybliża nam naturę Kellis-Amberlee, dodając jego kolejne, zaskakujące
właściwości, które będą przyczynkiem do rozpoczęcia szeroko zakrojonego
śledztwa przez naszych blogerów, którzy przez wzgląd na niebezpieczny charakter
swojej pracy: stawianiu czoła rządowym oficjelom będą zmuszeni poszukiwać coraz
to nowych schronów, co pozwoliło Grant nakreślić odpowiednio klaustrofobiczną
atmosferę potęgowaną przez grożące im zewsząd niezdefiniowane zagrożenie.
Właśnie połączenie tych drobnych elementów narracyjnych, a nie sama fabuła
powieści sprawiają, że mimo wszystko „Deadline” powinno zadowolić wielbicieli pierwowzoru,
a zakończenie dla wielu pewnie równie zaskakujące, co w jedynce (ja
spodziewałam się takiego obrotu spraw zaraz po pierwszym monologu Doktorka)
powinno natchnąć ich nadzieją na porywającą kontynuację przygód naszych
nieustraszonych blogerów w części trzeciej.
Konstrukcja drugiej odsłony „Przeglądu Końca Świata” (choć autorka pokrótce
przytacza kluczowe wydarzenia z pierwowzoru) sprawia, że bezpieczniej jest
zacząć lekturę akurat tej serii od „Feed” – każdy, kto nie czytał jedynki powinien
najpierw nadrobić te zaległości, zanim sięgnie po jej sequel. Natomiast
czytelnicy zakochani w „Feed”, choć winni przygotować się na lekki spadek
poziomu, w ogólnym rozrachunku pewnie będą na tyle zadowoleni z lektury
niniejszej powieści, aby z niecierpliwością wyczekiwać jej ostatniego tomu.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Cały czas noszę się z zamiarem zakupu pierwszej części. Jeśli mi się spodoba, a jestem niemal przekonany, że tak będzie, sięgnę po część drugą. Zombiaków nigdy dość, nawet jeśli stanowią tylko tło :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałem się niewielkiego spadku poziomu Deadline choćby ze względu na zakończenie pierwszej części i uśmiercenie jednej z kluczowych postaci (jakoś ciężko mi sobie wyobrazić drugą część bez charyzmy Georga). Jednak widzę, że mimo wszystko druga część warta jest zachodu:) Dzięki Buffy za tę recenzję - znów mnie zachęciłaś;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAleż mam ochotę na książki Grant. Jestem ciekawa tej oryginalności w historii o zombie i obie powieści zbierają same pozytywne recenzje, co jest dla mnie wyraźnym sygnałem, że należy się nimi zainteresować :)
OdpowiedzUsuńMaiłam okazje przeczytac pierwszy tom i muszę z przykrością stwierdzić, ze książka mnie rozczarowałam jednak byłam ciekawa jak autora poradzi sobie w kontunuacji i pomimo wszystko chyba chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńProfanacja zombie - to dobre ;)
OdpowiedzUsuńOkej. Bardzo podoba mi się to, jak opisałaś fabułę. Dla mnie to był horror, żeby napisać tak, by nie zaspoilerować żadnej części. Nie umiałam też ubrać w słowa całą tą aferę z wirusem - masz znacznie zasobniejszy słowniczek, niż ja :) Ale do rzeczy. Shaun jako szwarccharakter? Tak o tym nie myślałam, ale jak teraz o tym wspominasz, to owszem - rzeczywiście wyżywał się, gdy coś mu nie wychodziło. Ogólnie uznałam, że to bardzo wybuchowy człowiek, cierpiący w ciszy, przez co jeszcze bardziej bywa agresywny. A jego relacja z Becks - moim zdaniem nieco zbyt infantylna, nawet jeśli stanął na wysokości zadania. Po prostu czasami go nie rozumiałam, jego motywów, jego logiki. Co do spadku poziomu to masz rację, "Feed" był lepszy i nic, kurczę, tego nie zmieni. Ale mi się podobało, zresztą wiesz.
Nie chcę Ci cukrować, ale naprawdę rewelacyjna recenzja. Nie myślałaś o tym, by pisać za pieniądze? Masz rewelacyjne pióro, niezwykle elokwentne i płynne. Od dawna o tym myślę, gdy czytam Twoje recenzje (a czytam prawie zawsze, tylko nie zawsze komentuję), ale czy mi się wydaje, czy w tej recce przeszłaś samą siebie? Gratuluję, jest super.
Oj, cukrujesz Paulinko, ale to nic;) O pisaniu za pieniądze nie myślę, bo to nie mój poziom - tzn. za wysokie progi dla mnie.
UsuńCo do książki - w recce starałam się dużo nie zdradzać o tej aferze, ażeby nie walić spoilerami, ale równocześnie chciałam napisać coś, co pozowoliłoby zorientować się ludziom, którzy książki nie czytali, o co w niej mniej więcej chodzi - w efekcie wyszedł taki miszmasz, że sama go nie rozumiem;) Sama intryga mnie nie porwała, ale to już wiesz z recki, ale za to charakterystyka Shauna moim zdaniem była genialna. Na relację z Becks większej uwagi nie zwróciłam, bo jak wiesz łapię zawiechy ilekroć do głosu dochodzi jakiś romans - na ogół wątki miłosne w horrorach wydają mi się infantylne;)
Książka zła nie jest, czytało się całkiem przyjemnie, ale mogło być lepiej. Mam głęboką nadzieję, że Grant w trójce wróci do zaskakującej formuły jedynki i poprawi te drobne mankamenty, które wypłynęły w dwójce.
Oj tam, oj tam. Nic z tego nie mam, że Ci pocukrzę, więc możesz mi wierzyć, że prawdę prawię. I nie gadaj głupot, że za wysokie progi - ta recka jest full profeska, akapit po cytacie miażdży. No.
UsuńPowiem Ci, że mi też średnio podchodzą wątki miłosne w horrorach, nie pasują. Ale powiedz mi, bo nie pamiętam - Shaun i George nie byli rodzeństwem biologicznym, prawda? Bo zauważyłam w Deadline, że George była starsza o.. hm, 6 tygodni? od Shauna. I nie pamiętam, kurczę, czy w Feed była o tym mowa. W tym momencie skłaniam się ku opcji, że miłość między nimi wcale nie była do końca czysto braterska. Zresztą pamiętam że przy okazji Feed ktoś kiedyś w recenzji napisał, że wydawał mu się ich związek za nieco dziwny, co by nie powiedzieć - kazirodczy. Pamiętam, że ja się wtedy obruszyłam, bo ja z jednym z moich braci mam taki właśnie zajebisty kontakt i strasznie się kochamy, przytulamy itd, więc ja tam w tym nic dziwnego nie widziałam. Ale w Deadline momentami wydawało mi się, że jednak jest coś w tym - mianowicie nawet jak UWAGA DO WSZYSTKICH POGDLĄDACZY - SPOILER ! Shaun się przespał z Becks to miał potem takie wyrzuty sumienia, zupełnie jakby się czuł niewierny w stosunku do George i jakby ją zdradził...? Aj, ale się kurde przyczepiłam głupoty, co?Aha, KONIEC SPOILERA.
Myślę, że trójka będzie dobra - z racji już na jeden wątek, który pojawił się w epilogu... samo wyjaśnienie tego i powrót jakby do normalności to już dobry temat, dodatkowo przecież nie nagłośnili tej sprawy z wirusem... Mi się wydaje, że pójdą na noże i wszystko upublicznią, za co będą ścigani, ale zobaczymy. Po prostu wątek z KA moim zdaniem był tutaj trochę niedomknięty.
Nie pamiętam, jak to było w jedynce, ale w dwójce bodajże Shaun wspomina, że rodzeństwem biologicznym nie byli, ale kurczę, jak tak czytałam Twój wpis to zamarzyłam sobie żeby jednak byli (serio, nie zauważyłam wcześniej tych zachowań kazirodczych, ale jak tak teraz sobie o ich relacji myślę to można tak ją interpretować) i żeby w trójce się sparowali. Ale byłaby chora bomba... normalnie coś mega miażdżącego! No dobra, jestem nienormalna;)
UsuńCzekaj czekaj... żeby się sparowali BĘDĄC rodzeństwem biol., czy nie będąc? :P Bo jak to drugie, to alright, ale jak to pierwsze to tak, jesteś nienormalna :P Ale hit by był! ;D Taka Virginia C. Andrews w świecie zywych trupów... ;)
UsuńSwoją drogą niezależnie od tego, czy są czy nie, to ich ewentualny związek i tak byłby miażdżący. Już to sobie wyobrażam... Ona się ukazuje w drzwiach, on do niej biegnie i się namiętnie całują. Oj, przez tydzień bym nie zebrała szczęki z podłogi.
Ależ my głupie, jak te nastolatki ;) Tu o zombie, a my o miłosnych podbojach dwójki rodzeństwa. Nie, to nie jest normalne.
Oczywiście, że będąc biologicznym rodzeństwem. Też o Andrews pomyślałam, a ściślej, gdy wpadłam na taki pomysł przeszło mi przez myśl, że przedawkowałam jej prozę i majaczę już;) Zdecydowanie za dużo odchyleń czytamy i oglądamy - zwykły romans już nam nie wystarcza (Becks i Shaun nie, ale Shaun i jego siostra to już ok...). Odwala nam chyba hehe:)
UsuńOtóż to, przewartościowały nam się priorytety, i światopoglądy zepsuły ;) Dobrze, że jeszcze nie zaczęłyśmy mordować ;)
UsuńAkurat jeśli chodzi o kazirodztwo to taka tematyka jednak intrygowała sporą część osób i uważam, że do pewnego stopnia jest to normalne (seria Taboo liczy sobie prawie 30 części, ostatnio również branża próbuje powrócić do tematu. Zresztą wystarczy przeczytać opowieść George'a R. R. Martina o pornoparodii Gry o tron).
UsuńMożliwe, że w książkach nie przywyknęliśmy jeszcze do takiej tematyki, jednak nie sądzę, by trzeba było się specjalnie kryć. Takie czasy
A odnośnie takich związków w tej serii można usłyszeć np w ostatnim Karpiowym Podcaście (ten o Deadline prowadziła tłumaczka książki i autorem bloga Jerry’s Tales).
Sam jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z cyklem, chociaż pierwsza część od maja stoi na półce. :/ Pora nadrabiać...
OdpowiedzUsuńDla tych, którzy przeczytali już Deadline mała informacja. Wydawnictwo SQN podało dzisiaj na Facebooku informację.
"Odpowiedź na pytanie, które zaprząta wam głowę od momentu ukończenia drugiego tomu serii "Przegląd Końca Świata": trzecia część, a zarazem ostatnia, której tytuł to "Blackout" ukaże się... tatatatata tadam.... przed wakacjami 2014 r. Czyli za długo nie będziecie musieli czekać na finał historii Ale i tak pewnie będą to męczące miesiące, sami jesteśmy ciekawi. Póki co finał historii zna tylko tłumacz! I osoby, które czytały w oryginale"