środa, 31 stycznia 2018

Belinda Bauer „Martwa jesteś piękna”

Recenzja przedpremierowa

W Londynie grasuje seryjny morderca, który dostrzega artystyczne piękno w śmierci innych ludzi. Telewizyjna reporterka kryminalna, Eve Singer, przygotowuje materiał o kobiecie zabitej w biurowcu, nie wiedząc jeszcze, że ma do czynienia z jedną z ofiar seryjnego mordercy. Sprawca zamierza jak najszybciej pozbawić ją życia, ale coś zmusza go do zmiany planów względem Singer. Nawiązuje kontakt z reporterką, dając jej możliwość wyprzedzenia konkurencji na polu zawodowym. Ale też wciągając ją w niebezpieczną grę, która ma jej uświadomić, że są do siebie bardzo podobni. I zapewnić mordercy tak bardzo upragniony przez niego rozgłos. Eve z czasem w pełni uświadamia sobie, że korzyści płynące dla niej z tej nietypowej relacji mogą być mniejsze niż straty, że stała się obiektem obsesji bardzo groźnego osobnika, który w każdej chwili może pozbawić ją życia. Ma jednak mocno ograniczone pole manewru. W tej grze znajduje się na straconej pozycji, ponieważ to nieuchwytny przeciwnik i zarazem partner dyktuje wszystkie warunki. Nie reporterka, która jest głównym obiektem jego zainteresowania.

Brytyjka Belinda Bauer, była scenarzystka i dziennikarka, jako powieściopisarka zadebiutowała w 2009 roku. Za swoją pierwszą książkę, w Polsce wydaną pod tytułem „Szczątki”, Bauer otrzymała Crime Writers' Association Gold Dagger (Złoty Sztylet), nagrodę przyznawaną przez Stowarzyszenie Pisarzy Literatury Kryminalnej za najlepszy powieściowy kryminał roku. „Martwa jesteś piękna” to siódma publikacja Belindy Bauer, ale dopiero druga przetłumaczona na język polski. A jeszcze w tym roku w Wielkiej Brytanii ma się ukazać kolejna powieść Bauer, thriller pod tytułem „Snap”.

Jakże chwytliwy polski tytuł najnowszego utworu utalentowanej Brytyjki nawiązuje do spojrzenia antybohatera. Seryjnego mordercy grasującego w Londynie, który wchodzi w niecodzienną relację z protagonistką, reporterką kryminalną Eve Singer. Belinda Bauer tak jak wielu innych autorów literackich thrillerów i scenarzystów głośnych filmów wpisujących się w rzeczony gatunek, tworzy iście frapującą sylwetkę mężczyzny, który ochoczo zaspokaja swoje mordercze apetyty. Brytyjka podpina się pod silnie wyeksploatowany, acz nadal cieszący się niemałym zainteresowaniem opinii publicznej motyw serial killer w tak porywający sposób, że nawet ja, osoba odczuwająca lekkie zmęczenie tą problematyką, dałam się bezgranicznie wciągnąć w niniejszą opowieść. Jednym z największych walorów „Martwa jesteś piękna” jest dojrzały styl Bauer – szczegółowe portrety psychologiczne Eve Singer i seryjnego mordercy, poruszające wyobraźnię opisy miejsc i wydarzeń oraz doskonała wręcz synchronizacja tych elementów ze wzmożoną akcją. Autorka „Martwa jesteś piękna” wie, kiedy należy przyśpieszyć bieg wydarzeń i wykazuje się godną podziwu świadomością tego, w którym punkcie powinno się na powrót nieco zwolnić, głównie po to, aby nastroić czytelnika do kolejnego zrywu, następnego uderzenia nieuchwytnego seryjnego mordercy mającego istną obsesję na punkcie Eve Singer. Ale nie tylko w tym celu. W pisarstwie Bauer uwidacznia się cecha, którą bardzo cenię tj. przynoszące efekty dążenie do maksymalnego przybliżenia czytelnikowi swoich postaci, ze szczególnym wskazaniem na dwie sylwetki, reprezentujące dwa przeciwstawne bieguny. Ale czy na pewno? Czy dzieląca swój czas na pracę w telewizji informacyjnej i opiekę nad chorym ojcem dwudziestodziewięcioletnia kobieta naprawdę tak bardzo różni się od jej prześladowcy? Przecież tak samo jak dręczący ją seryjny morderca Eve obcuje ze śmiercią. Tak samo jak on łaknie wiernej widowni, ludzi podziwiających jej ociekające krwią reportaże w poczuciu ciągłego niedosytu. Czekających na więcej, pragnących zobaczyć kolejne makabryczne szczegóły bestialskich zbrodni. Grasujący obecnie w Londynie seryjny morderca daje jej jasno zrozumienia, że pomiędzy nimi istnieje duża zależność, że wzajemnie się dopełniają – on tworzy swoją makabryczną sztukę (bo taki ma stosunek do zabijania), a ona ją recenzuje zapewniając tym samym zarówno sobie, jak i jemu tak bardzo potrzebną widownię. Korzyści powinny więc być obopólne i początkowo Eve istotnie dostrzega w tym szansę na zawodowy rozwój. Z czasem jednak rola jaką odgrywa w tym duecie, zadanie jakim obarczył ją seryjny morderca zaczyna mocno jej ciążyć. Zawodowe ambicje całkowicie tracą na znaczeniu w obliczu terroru sianego przez mordercę, w obliczu makabry, którą Eve musi raczyć swoich widzów. Belinda Bauer sporo miejsca poświęca warstwie obyczajowej, która w największym stopniu unaocznia się w relacjach Eve Singer z jej ojcem dotkniętym chorobą Alzheimera. Młoda kobieta po pracy zwykła całą swoją uwagę poświęcać swojemu podopiecznemu. Niemalże całkowicie zrzekła się dla niego swojego życia prywatnego, przez co często czuje się przytłoczona ogromem obowiązków i przede wszystkim koniecznością patrzenia na krzywdę osoby tak bardzo jej bliskiej. Te pełne empatii fragmenty z domu rodzinnego głównej bohaterki biorą czynny udział w budowaniu jej szczegółowego wizerunku. Dzięki nim Bauer udało się tchnąć w tę postać tak wiele życia, że czytając „Martwa jesteś piękna” można zapomnieć, że ma się do czynienia z wymyśloną postacią, z kimś kogo nigdy nie spotkaliśmy i na pewno nie spotkamy. Innymi słowy: miałam wrażenie, jakbym przyglądała się komuś, kogo znam niemal równie dobrze, jak samą siebie. Zetknęłam się z tak wiarygodną i charyzmatyczną osobą, że wydawało się, że wystarczy jedynie wyciągnąć rękę, żeby móc jej dotknąć.

Antybohatera Belinda Bauer nie przybliża z taką samą szczegółowością. Rozdziały skoncentrowane na jego osobie, zaznajamiające odbiorców z jego skróconą biografią i sposobem myślenia są nieporównanie krótsze i jest ich o wiele mniej od tych skupiających się na obiekcie jego obsesji. Ale autorka udowadnia, że wcale nie musi przelewać na papier niezliczonej liczby słów, żeby dać odbiorcy satysfakcjonujący wgląd w jego umysł. W mocno zaburzoną psychikę okrutnej jednostki, która uroiła sobie, że odbieranie życia innym zapewni jej nieśmiertelność. Która dzięki zabijaniu czuje, że żyje i która jest przekonana, że śmierć to prawdziwa sztuka, że tkwi w niej piękno, które zamierza wydobyć na swój własny użytek i łaknącej krwi opinii publicznej. Bauer miała więc ciekawy pomysł na tę postać i chociaż nie uraczyła mnie odstręczającymi i wielce pomysłowymi opisami krwawej działalności seryjnego mordercy, choć te nieliczne mordy, które pojawiają się na kartach niniejszej powieści nie cechują się dużą drastycznością i wbijającą się w pamięć kreatywnością to tchnęła w to mnóstwo emocji. Z taką skrupulatnością podchodziła do budowania napięcia i kreślenia różnego rodzaju reakcji osób zamieszanych w tę sprawę na kolejne zbrodnicze dokonania londyńskiego maniaka, że szybko przestałam przywiązywać wagę do niezbyt wysokiego stopnia krwawej makabry. Chociaż z drugiej strony osoby nieobyte z prozą ekstremalną i kinem gore mogą zgoła inaczej zapatrywać się na tę kwestię – dla nich obraz odciętej dłoni nastolatki, czy zadźganego w kinie mężczyzny może okazać się aż nazbyt krwawy, tych odbiorców może lekko zszokować portret zbrodniczej działalności tajemniczego oprawcy. Najmocniejszą stroną fabuły „Martwa jesteś piękna” w mojej ocenie nie są jednak relacje Eve Singer z chorym ojcem, szczegóły śledztwa tropem seryjnego mordercy, ani nawet wątki koncentrujące się na okrutnej działalności czarnego charakteru. Nie, zdecydowanie najlepsza jest interakcja oprawcy z obiektem jego obsesji, kontakty mordercy z główną bohaterką, ich wzajemne oddziaływanie na siebie, osobliwa koegzystencja, niebezpieczna gra, w którą mocno zaburzony osobnik wciąga ambitną reporterkę. Z tego emanuje największa wrogość, ta relacja najsilniej intensyfikuje napięcie, to z niej najwyraźniej przebija zapowiedź największej tragedii, to ten wątek pełni rolę nadrzędnego zagęszczacza atmosfery zagrożenia. Bez niego „Martwa jesteś piękna” znacznie straciłaby na wartości. Byłaby kolejną opowieścią o dziennikarskim i policyjnym śledztwie tropem osobnika terroryzującego duże miasto, która dzięki doskonałemu warsztatowi autorki pewnie budziłaby jako takie zainteresowanie, ale wątpię, żeby wówczas wywarła na mnie porównywalnie duże wrażenie. A w takim kształcie? No cóż, nie mam żadnych wątpliwości, że jeszcze kiedyś do tej powieści wrócę, pomimo przeświadczenia, że końcówka mogła prezentować się o wiele lepiej, mimo niemałego rozczarowania jakie przyniósł mi finalny akt. A wystarczyło tylko zamknąć tę opowieść rozdziałem pięćdziesiątym piątym – zrezygnować z dopowiadania, pozostawić odbiorcom możliwość snucia własnych wyobrażeń na temat tego, co właśnie nastąpiło.

„Martwa jesteś piękna” to moim zdaniem wprost idealna propozycja dla wszystkich wielbicieli powieściowych thrillerów o seryjnych mordercach. Jedna z jaśniej błyszczących gwiazd na współczesnym firmamencie tego typu literatury, jedna z lepszych XXI-wiecznych opowieści o wielokrotnym zabójcy, z którą miałam przyjemność się zapoznać. I zdecydowanie jeden z najlepiej napisanych thrillerów jaki w życiu czytałam. Porywający warsztat, idealnie skonstruowane postacie i mocno trzymająca w napięciu akcja sprawiają, że od tej książki naprawdę trudno jest się oderwać, a po zakończeniu lektury odczuwa się potężne pragnienie sięgnięcia po inne dzieła Belindy Bauer. Cóż, jak na razie jedno mam do nadrobienia, ale liczę, że polscy wydawcy pochylą się nad całą jej twórczością. I jestem pewna, że wielu z tych, którzy zdecydują się na lekturę „Martwa jesteś piękna” też będzie miało taką nadzieję.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

3 komentarze:

  1. Hmm... Chciałem tą książkę kupić sobie już przy ostatnim składaniu nowego zamówienia, ale jakoś wyleciało na rzecz Draculi.
    Początkowo myślałem że spoko, kolejny klasyczny horror do kolekcji i w ogóle pewnie mnie nie zachwyci.
    Przeczytałem, jestem naprawdę zachwycony i uważam za jedną z lepszych książek z jakimi miałem styczność w ostatnim czasie.


    Po przeczytaniu twojej recenzji uważam że mogłem poświęcić jedzenie na jakiś czas i kupić jeszcze jedną książkę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no bez przesady - dobrze, że nie poświęcałeś jedzenia, bo jeszcze byś padł;) Na zakup będzie przecież jeszcze czas.

      A "Dracula" to mistrzostwo świata. Masz absolutną rację, książka wprost zachwycająca. Ja kupiłam ją kilka lat temu i nie tylko nie żałuję nawet złotówki na nią wydanej, ale uważam, że gdyby kosztowała dwa, trzy razy więcej to też by się opłacało.

      Usuń
    2. Pracuję przy jedzeniu, więc zawsze to jakaś deska ratunku :P

      Mi jednak bardziej podoba się Frankenstein, gdzie po przeczytaniu dochodzi się do wniosku że główny zły był w sumie tym lepszym bohaterem i jego zachowanie można w dużej mierze zrozumieć, a nawet usprawiedliwić.

      Następne zakupy książkowe mam już zaplanowane na jakieś 3-4 miesiące więc niewiem czy będę po takim czasie o tym pamiętać, ale może dam radę to jakoś wcisnąć gdzieś po drodze :D

      Usuń