czwartek, 2 kwietnia 2020

Christian Unge „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień”


Tekla Berg, lekarka z oddziału ratunkowego szpitala im. Alfreda Nobla w Sztokholmie, ukrywa przed kolegami z pracy, że ma fotograficzną pamięć, która z jednej strony bardzo pomaga jej w niesieniu pomocy pacjentom, a z drugiej znacznie utrudnia funkcjonowanie. Kontrolować to może jedynie dzięki amfetaminie, po którą ostatnio sięga częściej. Gdy wybucha pożar w jednym ze sztokholmskim wieżowców Tekla dociera na miejsce jako jedna z pierwszych. Pomaga między innymi potwornie poparzonemu mężczyźnie, który jak się później okazuje może mieć coś wspólnego z pożarem, z którego ledwo wyszedł z życiem. Policja bierze bowiem pod uwagę zamach terrorystyczny, ale stan niezidentyfikowanego pacjenta nie pozwala go przesłuchać. Jego lekarką prowadzącą zostaje Tekla Berg, więc to ona zdaje raporty na jego temat policjantom zajmującym się sprawą tajemniczego pożaru. Jednocześnie stara się znaleźć sposób na zweryfikowanie swoich własnych podejrzeń względem tego człowieka. Bo Tekla ma powody przypuszczać, że to jej młodszy brat, Simon, z którym od dłuższego czasu nie ma kontaktu. A to mogłoby oznaczać, że najbliższa jej osoba jest zamieszana w jakąś grubszą sprawę kryminalną.

Christian Unge jest szwedzkim lekarzem, badaczem, podcasterem i pisarzem. W swojej bibliografii ma między innymi trylogię thrillerów funkcjonującą pod nazwą „Afrikatrilogin”oraz autobiografię „Jeśli będę miał zły dzień, ktoś dziś umrze”. Pierwotnie wydana w 2019 roku powieść „Går genom vatten, går genom eld” (pol. „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień”) otwiera zaplanowaną trylogię z Teklą Berg, fikcyjną lekarką z fotograficzną pamięcią, która zostaje uwikłana w gangsterskie porachunki i polityczne intrygi, związane z jej miejscem pracy. Thriller medyczny spotyka się tutaj z powieścią sensacyjną. Przestępczość zorganizowana, skorumpowani gliniarze, knowania w światku lekarskim, a w tle tego wszystkiego domniemany zamach terrorystyczny. A to tylko niektóre z motywów poruszonych przez Christiana Unge w „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień”.

Obcując z pierwszą odsłoną literackiej trylogii z Teklą Berg nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jej autor starał się zderzyć tutaj „świat Robina Cooka” ze „światem Stiega Larssona”. Do pewnego stopnia, bo „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” nie jest utworem zupełnie pozbawionym indywidualności. Christian Unge kumuluje wątki, które kojarzą mi się przede wszystkim z twórczością Cooka i Larssona oraz dostawia inne, niezbyt wyszukane motywy, mające zagęścić atmosferę i dodatkowo skomplikować już skomplikowane. Problem w tym, że tak naprawdę komplikacje w moich oczach w mniejszym stopniu były powodowane mnogością wątków, niż niełatwo przyswajalną formą przekazu. Styl jest mocno nierówny – starannie wykreślone, wiarygodne portrety psychologiczne egzystują obok papierowych sylwetek, denerwujące zbiegi okoliczności i naiwne zachowania niektórych postaci mieszają się z przemyślanymi, należycie umotywowanymi ciągami zdarzeń przeróżnego rodzaju. Może zabrzmi to dziwnie, ale czasami dręczyło mnie przekonanie, że jest aż za bardzo zagadkowo. Żeby intryga mogła ciekawić, trzeba na początku poznać przynajmniej jej ogólny zarys. A w „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” takie szkielety bardzo opornie się krystalizują. Bo jest ich kilka – możliwe, że wszystkie intrygi wzniesione na kartach tej książki w końcu się ze sobą połączą, ale równie dobrze możemy mieć do czynienia z niezazębiającymi się interesami różnymi osobowości. Tym co moim zdaniem Christianowi Unge wyszło w tym dziełku najlepiej, tym co praktycznie niesie tę wielowątkową historię, to pierwiastki żeńskie. Tekla Berg, Monica Carlsson i Nina Umarow. Kobiety z różnych światów, które łączy gotowość do podejmowania wszelkiego ryzyka w uporczywym, nieprzejednanym dążeniu do osiągnięcia swoich celów. Każda z nich na swój sposób jest osobą bezwzględną. Ich motywacje jednak się różnią. Nie każda realizuje jakiś bezsprzecznie niecny plan, nie każda działa z myślą o własnym interesie, choćby nawet za cenę zdrowia i życia innych. Nina na pewno, Monica tylko być może, ale już Tekla niewątpliwie kieruje się altruistycznymi pobudkami. Główna bohaterka „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” ma na uwadze przede wszystkim dobro swojego o niespełna rok młodszego brata, Simona Berga, ale szczerze troszczy się też o pacjentów sztokholmskiego szpitala im. Alfreda Nobla, w których pracuje. Nierzadko uciekając się do niekonwencjonalnych metod. Czasami tego rodzaju, które stwarzają ogromne zagrożenie dla jej kariery. Bo Tekla jest typem osoby, która woli działać, zamiast ważyć ryzyko. Nie zastanawia się nad ewentualnymi konsekwencjami swoich ryzykownych posunięć. Myśli tylko o tym, by wygrać ze śmiercią: ratować ludzi za wszelką cenę. Bo gdy ma przed sobą umierającego człowieka, nie potrafi i nawet nie chce myśleć o przyszłości. Jest tylko tu i teraz. A teraz należy ratować pacjenta, a nie zastanawiać się nad tym, jak wdrażane przez nią odważne metody zostaną odebrane przez jej przełożonych. Dyrektorką szpitala im. Alfreda Nobla jest Monica Carlsson. Tajemnicza kobieta, która ma denerwującą manierę skakania z tematu na temat, ale i jakiś ukryty plan względem między innymi Tekli. Ludzie, którzy lepiej poznali Monicę twierdzą, że jest ona typem osoby, która ma cel w dosłownie wszystkim, co robi. Każdy jej krok i każde jej słowo czemuś służą, niczego nie pozostawia przypadkowi, więc więcej niż pewne jest to, że i jej spotkania z Teklą to część większego planu. Czy złego, czy dobrego, to się okaże. I to nie szybko.

Silne, ambitne, cwane, inteligentne i diablo zdeterminowane trzy kobiety, w „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” obracają się w brutalnych światkach zdominowanych przez mężczyzn. Monica Carlsson wyspecjalizowała się w działalności politycznej i to tak mocno, że bez trudu owija sobie wokół małego palca tak czynnych polityków, jak biznesmenów. Na celowniku Moniki znajduje się i sektor prywatny, i sektor państwowy, ale choć w ogólnym zarysie znamy cel jej sprytnych działań na tym poletku, to trudno nie założyć, że stara się też upiec inne pieczenie na tym ogniu. Ugrać coś dla siebie. Tymczasem Nina Umarow, pierworodna córka pochodzącego z Uzbekistanu Wiktora Umarowa, człowieka, który kontroluje przestępczość zorganizowaną w Sztokholmie, tak naprawdę działa wbrew woli swojego rodziciela. Wiktor chce by jego rodzina zerwała z przestępczą działalnością, by córka, którą jak myśli udało mu się utrzymać z dala od gangsterskiego światka, w pewnym sensie wprowadziła Umarowów na praworządną ścieżkę. Brat Niny, Sardor bynajmniej nie reaguje entuzjastycznie na ten ambitny plan Wiktora, bo już dawno temu rozsmakował się w nielegalnej działalności. Wiktor nie wie jednak, że Nina zdążyła już zboczyć z praworządnej ścieżki, na której tak bardzo starał się ją utrzymać. I co więcej: okazuje się, że pod wieloma względami lepiej radzi sobie w tej okrutnej rzeczywistości od swojego brata. A to tylko utwierdza ją w przekonaniu, że jej ojciec umyślił dla niej niewłaściwą ścieżkę życiową. Tekla Berg jest w centrum tego wszystkiego. Zostaje uwikłana zarówno w ambitnym plan Moniki Carlsson, jak i w sprawy mafijne oraz potencjalny zamach terrorystyczny. Na dodatek wchodzi w kontakty z policjantami, którzy ewidentnie ukrywają coś, co stawia ich w złym świetle. A na pewno jednego z nich – człowieka współpracującego z Umarowami, skorumpowanego gliniarza, który jest zarazem najbliższym przyjacielem najcenniejszego sojusznika Tekli. Tak się jej wydaje, ale czytelnicy najpewniej tej jej ufności nie będą podzielali. Tym co daje przewagę głównej bohaterce „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” w pracy jest jej zdumiewająca pamięć fotograficzna (zapożyczenie od Lisbeth Salander?), którą jednakowoż coraz trudniej jej kontrolować. Pomaga jej w tym amfetamina, od której już zdążyła się uzależnić i na domiar złego niewielkie dawki dzienne już jej nie wystarczają. Coraz częściej musi wspomagać się powoli wyniszczającym jej organizm narkotykiem. Zwłaszcza teraz, gdy życie jej ukochanego brata najwyraźniej wisi na włosku. To znaczy takie przeczucie ma Tekla, ale może być w błędzie. Najpierw musi znaleźć sposób na odkrycie tożsamości jednego z jej pacjentów, podejrzewanego przez policję o przeprowadzenie zamachu terrorystycznego na wieżowiec, w którym to ów niezidentyfikowany mężczyzna doznał rozległych oparzeń. Unge przeprowadza nas przez to amatorskie dochodzenie Tekli w sposób nie do końca konsekwentny, co najlepiej widać w akcji z uchem. Wiemy, że Tekla ma imponującą pamięć do nawet najdrobniejszych detali, ale jakoś wyparowuje jej z głowy myśl o sprawdzeniu ucha swojego poparzonego pacjenta. Można to oczywiście zrzucić na karb stresu, przemęczenia i narkotyków, które zażywa w coraz większych ilościach, ale jako że prawie nieustannie zastanawia się, jak zweryfikować swoje przeczucia względem poparzonego pacjenta, te nasuwające się wyjaśnienia jej „chwilowej amnezji” dla mnie są niewystarczające. Bardziej wyglądało mi to tak, jakby to autor zapomniał o tym szczególe. Nie na zawsze, ale taka zwłoka wystarczyła by nieco osłabić wiarygodność. Nie inaczej działały na mnie cudowne zbiegi okoliczności, jak na przykład drugie spotkanie Tekli z Magnusem. Z drugiej strony każdy z wątków rozsnutych w „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” z czasem może się pochwalić przekonującym zarysem i w sumie w każdym z nich znalazłam sporo umiarkowanie emocjonujących momentów. Dopracowanych, zgrabnie poprowadzonych, całkiem zmyślnie dostawianych elementów do przez dość długi czas nadmiernie niejasnych szkieletów fabularnych. Myślę, że gdyby Unge nieco powściągnął apetyt na różnej maści intrygi, gdyby ograniczył ich ilość, to historia między innymi Tekli Berg tylko by na tym zyskała. Nie byłaby aż tak chaotyczna, tak drażniąco porozpraszana. A gdyby jeszcze autor znalazł w sobie większą cierpliwość, gdyby częściej przedkładał sferę psychologiczną nad wzmożoną akcję, to już w ogóle byłabym kontenta. Z drugiej strony nie wykluczam, że taki sam efekt mógłby osiągnąć przez zwiększenie objętości tej publikacji. Gdyby po prostu silniej skupił się na rozbudowywaniu wszystkich tych wątków, przy okazji poszerzając przynajmniej te co bardziej zaniedbane, a przecież pełniące ważne role w tej historii postacie. Wiktor, Magnus, Hakan, Tariq, a nawet Simon obiektywnie najbardziej ucierpieli, ale szczerze mówiąc mnie najdotkliwiej paliła potrzeba częstszego towarzystwa Niny Umarow. Gdyby Unge dał jej dużo więcej miejsca, to pewnie aż tak nie przeszkadzałoby mi zaniedbywanie tamtych jednostek. W każdym razie życzyłabym sobie, żeby autor „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” trochę zwolnił. Więcej detali, mniej akcji. Ale nie okłamujmy się: i w tym dynamicznym ciągu wydarzeń nie brakowało silnie przykuwających moją uwagę momentów, tym ciekawszych, że skutecznie intensyfikujących emocjonalne napięcie, które praktycznie od początku przebija z tej wielowarstwowej opowieści. Co nie znaczy, że tak było przez cały czas. Niestety, beznamiętnych, męczących chwil też podczas lektury pierwszej części trylogii z Teklą Berg zaznałam.
 
„Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” pióra szwedzkiego pisarza i praktykującego lekarza Christiana Unge, to w mojej ocenie thriller medyczny zmiksowany z powieścią sensacyjną (polityczną, gangsterską, policyjną), ukierunkowany głównie na sympatyków dynamicznie rozwijających się, a przy tym dość skomplikowanych opowieści o brutalnych światkach i bezwzględnych ludziach, którzy nie zawsze kierują się wyłącznie własnym interesem. Myślę, że generalnie rzecz biorąc, osoby mające zamiłowanie do szczegółowych opisów miejsc i wydarzeń, do wolniejszego i przy tym bardziej klimatycznego rozwoju akcji, mają nieporównanie mniejszą szansę czerpać maksimum przyjemności z ciężkich przeżyć między innymi Tekli Berg. Ale myślę, że nawet oni docenią główne żeńskie pierwiastki napędzające tę wielowątkową powieść. Pierwszą część zaplanowanej trylogii, która najprawdopodobniej zawojuje dość szerokie grono czytelnicze. Dla mnie średniak, ale dla fana szybkich powieści, „Przejdź przez wodę, krocz przez ogień” pewnie okaże się zdecydowanie bardziej pasjonującą przygodą i zarazem siewcą apetytu na więcej. Więcej Tekli Berg.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz:

  1. Megafotograficzną pamięć ma bohater serii Davida Baldacciego Amos Decker. Ciekawe czy autor sam wpadł na pomysł tej cechy swojej bohaterki. A Amosa bardzo polecam. Świetny.

    OdpowiedzUsuń