czwartek, 8 czerwca 2023

Jack Jordan „Śmierć, która cię ocali”

 
Doktor Anna Jones jest wziętą lekarką, pracującą na oddziale kardiochirurgii w publicznym szpitalu na angielskim przedmieściu, a jej ośmioletni syn Zack, kartą przetargową śmiertelnie niebezpiecznych osobników. Niebawem kobieta ma zoperować cieszącego się dużym poparciem społecznym lewicowego polityka Ahmeda Shabira, a nieznajomi porywacze jej jedynego dziecka chcą, by doprowadziła do zgonu pacjenta. W przeciwnym razie już nigdy nie zobaczy syna. Życie Zacka za niepodejrzaną śmierć Ahmeda. To ma wyglądać na nieprzewidziane komplikacje podczas w gruncie rzeczy rutynowego zabiegu – jeśli spisek w ten czy inny sposób wyjdzie na jaw, Zack zginie. Obserwowana przez bezwzględnych szantażystów, bestialsko okradziona kochająca matka ma niewiele czasu na dokonanie najtrudniejszego wyboru w swoim życiu. Wyparcie się swoich przekonań, złamanie przysięgi lekarskiej, zabójstwo z premedytacją albo definitywne rozstanie z najdroższą jej istotą. Zegar tyka.

Okładka książki. „Śmierć, która cię ocali”, Muza 2023

Thriller medyczny, psychologiczny i sensacyjny „Śmierć, która cię ocali” (oryg. „Do No Harm”) to jedna z najgłośniejszych powieści brytyjskiego pisarza Jacka Jordana, który na rynku wydawniczym z powodzeniem egzystuje od roku 2015, od pierwszego wydania jego „Anything for Her”, powieściowego thrillera zainspirowanego silną więzią, jaką ma ze swoją matką, która wychowała go praktycznie w pojedynkę. Zamiłowanie do opowiadania historii miał od kiedy sięga pamięcią, ale do siedemnastego roku życia absolutnie nie widział się w roli pisarza. Myślał, że to zajęcie dla ludzi z wykształceniem wyższym, o którym on w tamtym okresie mógł jedynie pomarzyć. W każdym razie dorastał w przekonaniu, że college jest całkowicie poza jego zasięgiem. Objawienie nastąpiło podczas zmagań z agorafobią, kiedy na całego oddał się swojej największej pasji. Opowiedział dłuższą historię. Na papierze. Dokonał czegoś, co wydawało mu się niemożliwe. Został pisarzem, najwygodniejszą niszę odnajdując w dylematach moralnych – póki co właśnie takie opowieści najchętniej konstruuje. A pierwszy wydany w Polsce utwór Jacka Jordana – w 2023 roku przez wydawnictwo Muza; edycja w tłumaczeniu Radosława Madejskiego i w miękkiej oprawie zaprojektowanej przez Tomasza Majewskiego – dylemat doktor Anny Jones pierwotnie ujawniony w 2022 roku, idealnie wpisuje się w tę jego małą tradycją, którą on nazywa treningiem dla duszy czytelnika.

Wszyscy mamy klapki na oczach i wydaje się nam, że wiemy jacy naprawdę jesteśmy. Ale dopiero cierpienie ujawnia, do czego jesteśmy zdolni.”

Przetestuj swój kompas moralny z Jackiem Jordanem, natchnionym jednym ze swoich kontaktów ze służbą zdrowia. Przypuszczalnie jednym z bardziej stresujących – zabieg medycznych przeprowadzony w znieczuleniu ogólnym. Po wyjściu z narkozy myśli Jordana natychmiast podryfowały do przysięgi Hipokratesa. Co mogłoby skłonić lekarzy do złamania tego uroczystego przyrzeczenia? Domyślam się, że w polu jego zainteresowania nie znalazły się tak zwane czarne owce środowiska lekarskiego, tylko wzorowi przedstawiciele tego wymagającego zawodu. Świadczą o tym przemyślenia jednej z trzech narratorek „Śmierci, która cię ocali”, zdesperowanej kardiochirurg z angielskiego przedmieścia. Doktor Anna Jones wcześniej mieszkała i pracowała w Londynie, a przeprowadzka do Redwood była decyzją jej i jej męża Adama, z którym obecnie jest w trakcie rozwodu. Ich ośmioletni syn Zack mieszka z matką w imponującym domu stanowiącym główny przedmiot sporu w toczącym się procesie rozwodowym jego rodziców. Adam utrzymuje kontakt z synem, ale nie można powiedzieć, że bardzo aktywnie uczestniczy w jego życiu – podobnie jak Anna zdaje się być człowiekiem szaleńczo zabieganym. Pracoholikiem, któremu coraz trudniej utrzymać się na powierzchni, związać koniec z końcem. Po wyprowadzce Adama, z pomocą Annie pośpieszyła przemiła sąsiadka Paula Williams, starsza kobieta, która czerpała niematerialne korzyści z opieki nad Zackiem. Układ korzystny dla wszystkich. Co nie znaczy, że Anna nie czuła się winna za wyrażaną tęsknotę jej dziecka. Zack uwielbiał swoją opiekunkę, ale dawał jasno do zrozumienia, że brakuje mu towarzystwa matki. Wyrzucał Annie, że dla niej pacjenci są ważniejsi od niego. Nieprawda? Udowodnij. Innymi słowy, okrutny los powie „sprawdzam”. A raczej okrutni ludzie, którzy z jakiegoś sobie tylko znanego powodu pragną śmierci parlamentarzysty Ahmeda Shabira. Okazję zwietrzyli w operacji, jaką już wkrótce ma przeprowadzić doktor Anna Jones. Ambitny członek Partii Pracy – jeden z najpoważniejszych kandydatów na następnego lidera tej partii, możliwe, że też przyszły premier Wielkiej Brytanii – musi umrzeć, żeby ośmioletni Zack Jones mógł żyć. A przynajmniej tak to przedstawia zorganizowana grupa przestępcza, która pewnego wieczora zimno wita Annę w jej własnym domu. W zasadzie właścicielka nieruchomości jest niegrzecznie ignorowana przez uwijających się jak w ukropie intruzów ze wschodnioeuropejskim akcentem. Jak gdyby nigdy nic instalujących kamery w prywatnej nieruchomości. Iście surrealistyczny powrót do domu. A punkt kulminacyjny tego jakby sennego koszmaru nastąpi w salonie, gdzie na Annę – popijając herbatkę – spokojnie czeka przywódca bandy, aby niełaskawie rozjaśnić jej sytuację. Wprowadzić ją do zabójczej gry. Muszę przyznać, całkiem chwytliwe wprowadzenie Jack Jordan sobie wymyślił. Wie, jak przykuć uwagę czytelnika, że tak to ujmę, uzależnionego od adrenaliny. Łaknącego jakiejś konkretnej dramatycznej opowieści, zaciekłej walki na śmierć i życie w betonowej dżungli. Najwyraźniej cudzą śmierć i cudze życie. Doktor Anna Jones jest postacią, z którą niełatwo sympatyzować. Mam wręcz podejrzenie graniczące z pewnością, że ta kobieta, summa summarum, przyciągnie więcej niechętnych niż współczujących spojrzeń. Mnie natomiast rzeczona osobowość nielicho fascynowała. W sumie to ona najskuteczniej zabiegała o moją uwagę w dalszych partiach omawianej powieści.

Okładka książki. „Do No Harm”, Simon & Schuster UK 2022

Doktor Anna Jones, detektyw inspektor Rachel Conaty i Margot Barnes, którą poznajemy jako instrumentariuszkę, pracującą w publicznym szpitalu w Redwood. To nasze umowne sprawozdawczynie wydarzeń, niecieszące się porównywalną uwagą swojego stwórcy. Jack Jordan w „Śmierci, która cię ocali” najmniej uwagi poświęca upartej policjantce, która nie potrafi sobie wybaczyć, że przed piętnastoma laty spuściła z oczu swojego jedynego syna. To była głośna sprawa – tym gorzej dla detektyw Conaty. Zawsze zdumiewała ją niekonsekwencja, żeby nie rzec niestabilność opinii publicznej. Najpierw słowa wsparcia, potem rzucanie kamieniami. Nawet w zrozpaczoną matkę, której najprawdopodobniej porwano dziecko. Zack Jones przypomina jej biednego Jamiego, syna, którego prawie na pewno nigdy nie odzyska. Na nieszczęście doktor Jones? Zdesperowana matka nieszczęsnego ośmiolatka bez trudu mogłaby ominąć zabezpieczenia wprowadzone przez bezdusznych przestępców. Mogłaby zawiadomić organy ścigania. I może w końcu tak zrobi, ale na początku tej niesamowicie ciężkiej drogi w swoich planach musi uwzględnić czas. Patrzeć realistycznie. Zaplanować zabójstwo Ahmeda Shabira, mimo targających nią wątpliwości. Czy jest w ogóle zdolna do morderstwa? Jeśli tak, to cała reszta nie powinna już nastręczyć jej większych problemów. W każdym razie ukrycie zbrodni takiego kalibru dla doktor Jones może się okazać tą łatwiejszą częścią. Osobowość dominująca, w razie potrzeby bez najmniejszych skrupułów manipulująca otoczeniem, nieokazująca emocji, przebiegła, przewidująca królowa lodu. Mistrzyni samokontroli i protekcjonalności. Z jedną słabością: paskudnym natręctwem, z którym niemal bezskutecznie walczy od dzieciństwa. Tonąca w długach Margot Barnes już od jakiegoś czasu stara się nawiązać nić porozumienia z doktor Jones, przebić przez tę jej twardą skorupę, wciągnąć w jakąś miłą pogawędkę, uśpić czujność albo po prostu oczyścić atmosferę między nimi. Zaprzyjaźnić się z kobietą, która nie zwykła zniżać się do poziomu takich jak Margot? Instrumentariuszka nie ma wątpliwości, że Anna patrzy na nią z wyższością. Arogancka bogata dama z przedmieścia, która traktuje Margot jak wyjątkowo natrętną muchę. Pewnie najchętniej wymieniłaby ją na lepszy model - zdolniejszą pielęgniarkę asystującą jej przy zabiegach - a przynajmniej tak może myśleć panna Barnes. Gdyby to zależało od Anny Margot pewnie już żegnałaby się z pracą, a tym samym znalazła w piekielnym punkcie wyjścia? Właściwie Margot już od jakiegoś czasu stoi nad przepaścią – wystarczy krok, żeby proroctwo jej wyrodnej mamusi się spełniło. Trudno nie współczuć dziewczynie zaciekle walczącej z czymś w rodzaju klątwy rodzinnej, dokładającej wszelkich starań, by ułożyć sobie życie pomimo ogromnych kłód, jakie złośliwa Opatrzność nieubłaganie rzuca jej pod nogi. Wiatr w oczy od narodzin, ale niekoniecznie aż po grób. Margot ani myśli wywieszać białej flagi – za wszelką cenę będzie ciągnąć tę straszliwie nierówną walkę, jeśli już nie dla siebie, to dla istoty, którą nosi pod sercem. Podejrzenia, domniemania, odczucia, wyrobione i energicznie budujące się opinie, wyobrażenia o innych, które momentami czytelnikowi mogą wydać się kompletnie nietrafione. I na odwrót: autoanaliza narratorek w niektórych punktach może być uznana za mniej miarodajną od werdyktu obserwatorek z zewnątrz. Chcę przez to powiedzieć, że konstrukcja „Śmierci, która cię ocali” przysłużyła się pisarzowi, który jak mniemam, chciał nam jeśli nie uświadomić, to przypomnieć, że możemy postrzegać się zupełnie inaczej, niż postrzegają nas inni. Wydawać by się mogło, że siebie znamy najlepiej, ale autor tego jak dla mnie zbyt szczodrze podlanego sensacyjnym sosem thrillera, subtelnie, nienachalnie podaje w wątpliwość tę na swój sposób pocieszającą hipotezę. Powiedziałabym, obala jeden z wygodnych mitów. „Śmierć, która cię ocali” może więc skłaniać do refleksji, nawet jeśli tempo akcji niezbyt sprzyja takim „fanaberiom”. Co prawda nie nazwałabym tego zawrotną prędkością, pędzeniem na złamanie karku, czy czymś w tym rodzaju, niemniej im głębiej w ten świat przedstawiony, tym silniej dystansowałam się od większości postaci. Płaszczyzna psychologiczna odstawiona na boczny tor, niekompletnie przykryta przez dynamikę zdarzeń.

Wolałabym, żeby Jack Jordan w swojej „Śmierci, która cię ocali” więcej uwagi poświęcił sferze wewnętrznej pierwszoplanowych postaci, ale mimo tych odnotowanych przeze mnie zaniedbań, jestem skłonna polecić niniejszą, w sumie całkiem frapującą, lekturę miłośnikom gatunku. Właściwie to jestem zdecydowana, ale na wszelki wypadek zawężę polecajkę do osób preferujących trochę szybsze thrillery. I oczywiście powieści sensacyjne. Nie należy jednak przez to rozumieć, że uważam, iż zwolennicy wolniejszych klimatów nie mają czego szukać pod tym powieściowym adresem. Ja coś tam znalazłam, więc..

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz