czwartek, 20 lutego 2025

Izabela Janiszewska „Wrzenie”

 
Do nocnej taksówki w Warszawie wsiada elokwentny mężczyzna, który niebawem wciągnie siedzącą za kierownicą byłą dziennikarkę śledczą Larysę Luboń w osobistą rozmowę, ujawniając alarmująco dużą wiedzę na jej temat i powierzając jej własne życie. Kurs zakończy się zatrzymaniem przez policję dziwnie nieporuszonego pasażera, cenionego psychoterapeuty Zacharego Kramera, pod zarzutem brutalnego zabójstwa młodej kobiety. Akcją kieruje komisarz Leon Mruk z wydziału kryminalnego, który w najbliższych dniach, wraz ze swoim partnerem, aspirantem Hubertem Witkiem, całkowicie skupi się na gromadzeniu materiału dowodowego w sprawie domniemanego seryjnego mordercy w tym czasie przebywającego w areszcie śledczym, niezwykle przenikliwego psychologa chcącego rozmawiać jedynie z Larysą Luboń, w przeciwieństwie do policji badającej inne wątki w historiach zabójstw przypisywanych Zacharemu Kramerowi. Tymczasem młodszy brat Larysy, student politechniki Bartosz Luboń, desperacko stara się odnaleźć swoją dziewczynę, którą znał jako Matyldę Zaorską, pokojówkę w luksusowym warszawskim hotelu, wszystko wskazuje jednak na to, że został potwornie oszukany. Zakochał się w kobiecie, która nigdy nie istniała...

Okładka książki. „Wrzenie”, Czwarta Strona 2025

Powrót Larysy Luboń, bohaterki głośnej trylogii kryminalnej autorstwa Izabeli Janiszewskiej - powieści „Wrzask” (2020), „Histeria” (2020) i „Amok” (2021) - porównywanej do „Millennium” Stiega Larssona. Połączenie twardego kryminału z thrillerem psychologicznym, częściowo zainspirowane UWAGA SPOILER filmem dokumentalnym w reżyserii Eda Perkinsa, „Powiedz mi, kim jestem” (oryg. „Tell Me Who I Am”), na podstawie książki non-fiction pod tym samym oryginalnym tytułem, autobiografii bliźniaków Alexa i Marcusa Lewisów napisanej we współpracy z Joanną Hodgkin KONIEC SPOILERA. Wydana w 2025 roku nakładem wydawnictwa Czwarta Strona, w miękkiej oprawie graficznie zaprojektowanej przez Mariusza Banachowicza z wykorzystaniem elementów wygenerowanych przez AI (spójna szata graficzna z drugim wydaniem cyklu o dziennikarce śledczej Larysie Luboń i komisarzu policji Brunonie Wilczyńskim wypuszczonym w 2024 roku), powieść „Wrzenie” jest spin-offem (ewentualnie częścią czwartą) popularnego cyklu byłej dziennikarki prasowej i telewizyjnej, królowej polskiego dreszczowca, autorki między innymi wstrząsającego „Niewybaczalne” (2021) i skąpanych w aurze niesamowitości „Ludzi z mgły” (2023).

Od prawdy ważniejsza jest sprawiedliwość.

Właściwa akcja „Wrzenia” Izabeli Janiszewskiej toczy się w 2021 roku (autorka pozwoliła sobie pominąć pandemię COVID-19, z czego tłumaczy się w posłowiu), a postaciami przewodnimi są była dziennikarka śledcza, obecnie pracująca w Uberze, Larysa Luboń, komisarz z warszawskiego wydziału kryminalnego Leon Mruk i student politechniki Bartosz Luboń. Okazjonalnie będziemy przyglądać się bezimiennemu chłopcu z bliżej nieokreślonej przeszłości, potężnie zagubionemu we własnym domu, rozpoznającemu jedynie swojego brata, enigmatycznego przewodnika po pełnej tajemnic rezydencji, w której nastoletni chłopak „z wyczyszczoną pamięcią” podobno się wychował. Pracując nad „Wrzeniem” Izabela Janiszewska przed oczami miała słowa Sigmunda Freuda - „Niewyrażone emocje nigdy nie umierają. Zostają zakopane żywcem, aby powrócić później w znacznie gorszej postaci” - i zapewne liczne lektury o dziecięcych traumach, zaniedbanych (nieleczonych) silnych urazach psychicznych, wpływających na kształtowanie charakteru człowieka, rzutujących na jego późniejsze życie, a w najgorszym wypadku doprowadzających do nieodwracalnych zniszczeń. Ciemność po latach pochłaniająca straumatyzowaną jednostkę. Zacharego Kramera? Wybitnego psychologa zatrzymanego pod zarzutem zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem Pauli Milik, wzgardzonej młodej kobiety, nieszczęśliwie zakochanej w zimnokrwistym drapieżniku, doskonałym strategu, mistrzu gry, który z jakiegoś, sobie tylko znanego powodu, oddał swoją przyszłość w ręce przygniecionej żałobą nocnej taksówkarki z imponującym doświadczeniem dziennikarskim. Polska Lisbeth Salander (etykietka, która niespecjalnie cieszy Izabelę Janiszewską, postrzegającą swoją bohaterką jako istotę odrębną, niepodobną do nikogo) „wchodzi w skórę” Clarice Starling, kultowej bohaterki Thomasa Harrisa. Chcąc nie chcąc angażuje się w medialną sprawę kryminalną, która już po zatrzymaniu potencjalnego sprawcy obejmuje kolejne domniemane ofiary Zacharego Kramera, w moim poczuciu swoistego skrzyżowania Hannibala Lectera z Johnem (nomen omen?) Kramerem, lepiej znanym jako Jigsaw (dla niewtajemniczonych: postać z niekończącej się serii filmowej zapoczątkowanej w 2004 roku przez Jamesa Wana). Do pierwszego, pozornie przypadkowego, spotkania tej dwójki - bodaj najpopularniejszej, a już na pewno bardzo lubianej protagonistki Izabeli Janiszewskiej i nadzwyczaj pewnego siebie mordercy(?) - dochodzi na początku „Wrzenia” (zaraz po prologu z bezimiennym chłopcem), pod zdradliwą osłoną ciemności. Chwilowo tajemniczy pasażer Larysy Luboń przeprowadza coś w rodzaju profilowania psychologicznego, budząc przy tym straszliwe podejrzenia w ukrywającej się - w pewnym sensie - kobiecie uczulonej na obłudę, hipokryzję i niesprawiedliwość. Dając jej do zrozumienia, że wszedł w posiadanie drażliwych informacji na jej temat, przeprowadził pogłębiony research, który najwyraźniej zaowocował pewnością, że tylko Luboń może wybawić go z opresji. Wyciągnąć z celi.

Ludziom często wydaje się, że ciemność to zasłona, za którą mogą się schować […] Wierzą, że mrok przykryje wszystko to, co trudno ukryć w świetle dnia. Zakładają, że pod osłoną nocy znajdą schronienie, ale to niemożliwe, bo ciemność koi tylko na chwilę. […] Noc sprzyja czarnym myślom, które po zmierzchu lubią zrywać się z łańcuchów.”

Materiał promocyjny © Czwarta Strona

Nieprzeniknione jest wnętrze drugiego człowieka.
Policyjne śledztwo w sprawie Zacharego Kramera i nieoficjalna działalność detektywistyczna taksówkarki okrutnie zmanipulowanej przez sprawcę albo zwerbowanej przez niesłusznie oskarżonego człowieka, dla którego odzyskanie wolności może być mniej ważne od schwytania aktywnego seryjnego mordercy i równolegle rozwijające się, równie frapujące poszukiwania teoretycznie dwudziestotrzyletniej kobiety przedstawiającej się jako Matylda Zaorska i Magdalena Wagner. Pierwsza miłość Bartosza Lubonia – poznali się w okresie dojrzewania, a niedługo potem dziewczyna raptownie zniknęła z jego życia – odzyskana po latach i ponownie utracona. A jakby tego było mało, na jaw wychodzą sekrety zaginionej. Bartkowi powiedziała, że jest pokojówką w ekskluzywnym hotelu Novitel w centrum Warszawy i mieszka z rodzicami w innej części miasta, dzieląc z ojcem opiekę nad chorą na cukrzycę matką, a okazało się, że była klientką rzeczonego hotelu, która podejrzanie rzadko korzystała z tego nieprzyzwoicie drogiego lokum. Wynajęła apartament na dłuższy okres i prawie w nim nie sypiała? Tak wynika z relacji faktycznej pokojówki z Novitela Izabeli Zielińskiej, nowej koleżanki młodszego brata Larysy, któremu coś w tej kobiecie nie pasuje. Nie potrafi tego wyjaśnić, ale czuje, że obdarzenie jej maksymalnym zaufaniem byłoby błędem. Iza od początku mu pomaga, najwyraźniej niczego nie oczekując w zamian, bezinteresownie ryzykuje utratę przypuszczalnie nie najgorzej płatnej posady dla obcych ludzi: studenta z krwawiącym sercem i jego być może znajdującej się w śmiertelnym niebezpieczeństwie dziewczyny. Taka postawa zasługuje na szacunek, a nie skrajną nieufność. Bartek powinien być dogłębnie wdzięczny Izie za ten rzadki w czasach obecnych przejaw altruizmu, ale jakoś nie może się do tego zmusić. Intuicja podpowiada mu, że to nie jest żadna bezinteresowna pomoc, tylko realizacja szerszego, nieznanego mu – przynajmniej na razie – planu; spisku zawiązanego w niewiadomym celu. Szajka porywaczy, handlarzy ludźmi? Matylda alias Magdalena jest ofiarą czy jedną z nich? A może po prostu uciekła od człowieka, którego nigdy nie kochała, może nawet bezczelnie go wykorzystała? Jednego Bartek jest pewien (czytelnik już niekoniecznie): nie wymyślił sobie związku z Matyldą Zaorską, nie uroił upajających chwil z niesamowitą kobietą, po której nie zostało mu nawet jedno zdjęcie (jakimś niepojętym sposobem wszystkie - cała galeria z ukochaną - zniknęły z jego telefonu). Normalnie zasięgnąłby porady u starszej siostry, ale powstrzymuje go przekonanie, że Larysa nie wróciła jeszcze do pełnej równowagi psychicznej po stracie bardzo bliskiej jej osoby; pewność, że to nie jest dobry momenty do wyciągania jej z przytulnej ciemności, w której, brzydko mówiąc, liże rany. Odbiorca „Wrzenia” Izabeli Janiszewskiej jest bardziej na bieżąco z życiem Larysy Luboń od jej biednego braciszka – wie, że jedna z najlepszych dziennikarek śledczych w historii Rzeczypospolitej Polskiej zdążyła już wrócić do swojego powołania. Wsiąknąć w kryminalną sprawę, którą bezceremonialnie podrzucił jej „wytrawny szachista”, „władca marionetek”, genialny badacz ludzkich umysłów, domniemany seryjny morderca, manipulator, psychopata Zachary Kramer. Jedyny podejrzany komisarza Leona Mruka, obdarzonego sarkastycznym poczuciem humoru, łatwo wpadającego w gniew – niektórzy mogliby powiedzieć: niestabilnego emocjonalnie – obdarzonego wielką zdolnością dedukcji, słynącego z dostrzegania rzeczy, które umykają „zwykłym śmiertelnikom” i odcinania się od rzeczywistości w robocie (pełna koncentracja nad poszczególnymi wątkami poszczególnych spraw). Doświadczony śledczy nadmiernie skupiony na diabolicznym(?) psychologu, zafiksowany na punkcie może i antypatycznego człowieka, ale wbrew mocnym poszlakom niemającego nic wspólnego z brutalnymi zabójstwami młodych kobiet? Tak czy inaczej, Larysa Luboń wchodzi do gry Kramera z otwartym umysłem... i jak to ma w zwyczaju skutecznie wytrąca z równowagi innych poważnych (hipotetycznie) graczy. Właściwie tylko równie niepokornego, niesubordynowanego Mruka. Nowy partner Larysy? Nowa trylogia Izabeli Janiszewskiej na bazie „starej”? Na pożegnanie Izabeli Janiszewskiej z ulubioną (najbliższą jej) bohaterką przezeń stworzoną, „Wrzenie” na pewno nie wygląda. Ta wolno rozwijająca się – za to jakby w pośpiechu domknięta – melodyjna, budząca silne emocje, złożona, niejednopiętrowa opowieść kryminalna z solidną płaszczyzną psycho(pato)logiczną.

Filozofia moralności Izabeli Janiszewskiej. Skomplikowane pojęcie dobra i zła (nie tylko) w świecie Larysy Luboń, cudownie „wskrzeszonej” bohaterki przebojowej trylogii kryminalnej tej samej autorki. Cyklu z cynicznym policjantem i niesterowalną dziennikarką śledczą. Myślę, udany restart, który spokojnie może być czytany bez znajomości poprzednich mrocznych przygód krnąbrnej panny Luboń. Intencjonalnie niewygodna, zdrowo uzależniająca, przygnębiająca i elektryzująca, kipiąca emocjami powieść gwiazdy polskiej sceny niemuzycznej. Nieodkładalne „Wrzenie” pisarki niebanalnej.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz