Dwoje
elitarnych snajperów, Amerykanin Levi Kane, wolny strzelec z
doświadczeniem wojskowym i Litwinka Drasa pracująca dla
rosyjskiego rządu, dostają ściśle tajne zadanie pilnowania
tajemniczego wąwozu w obszarze leśnym. Współrzędne geograficzne
miejsca, w którym mają spędzić dwanaście miesięcy nie zostają
im ujawnione. Po obu stronach szerokiego wąwozu, dokładnie
naprzeciwko siebie, stoją dwie wieże, główne bazy samotnych
strażników. Levi odpowiada za stronę zachodnią, a Drasa za
wschodnią. Nie wolno im się ze sobą kontaktować, ani pozwolić by
cokolwiek wydostało się z osnutego gęstą mgłą, głębokiego
wąwozu. W dniu urodzin kobiety łamią zakaz wzajemnej komunikacji,
a parę miesięcy później zakochany mężczyzna decyduje się na
karkołomny krok.
 |
Plakat filmu © Apple TV+. „The Gorge” 2025, Skydance Media, Crooked Highway, Lit Entertainment Group |
Scenariusz
„Wąwozu” (oryg. „The Gorge”) powstał między kwietniem i
wrześniem 2020 roku, w czasach niepewności, paraliżu między
innymi branży rozrywkowej i żadnej nadziei na rychłą poprawę.
Życie w ciągłym stresie, bez perspektyw i pomysłów na
przyszłość, w nieustannym strachu nie tylko przed śmiercionośnym
wirusem - może nawet nie przede wszystkim - ale i upadłością
konsumencką. W pierwszym roku pandemii COVID-19 nikt nie wiedział,
jak długo jeszcze pozwoli się mu zarabiać na chleb dla siebie i
rodziny. Dzisiaj zamknęli tę branżę, jutro zamkną tamtą, a za
miesiąc może stanąć wszystko. Amerykański scenarzysta i
producent filmowy Zach Dean miał na utrzymaniu trójkę dzieci i
właśnie o ich byt martwił się najbardziej podczas długiego
przestoju (niekompletnego) w przemyśle rozrywkowym. Jego terapią
było pisanie – nigdy nie miał tak dużo wolnego czasu i tyle
pomysłów. Po skończeniu jednego scenariusza, od razu zabrał się
za następny. Pomijając późniejsze poprawki (przynajmniej niektóre
wprowadził reżyser) „Wąwóz” to druga opowieść zrodzona w
tym przypływie weny. Pewnej nocy Dean narysował wąwóz i dwie
wieże stojące vis-à-vis: jedną opisał symbolem płci żeńskiej,
a drugą męskiej. A potem wymyślił snajperów strzegących dziury
między nimi.
Historia
miłosna Zacha Deana (bo dla niego to był przede wszystkim romans)
jeszcze w 2020 roku - tym samym, w którym powstała - trafiła na
tak zwaną Czarną Listę (The Black List), listę „najbardziej
lubianych scenariuszy filmowych”, a w marcu 2022 roku ogłoszono,
że film wyreżyseruje i we współpracy ze Skydance Media
wyprodukuje Scott Derrickson, twórca między innymi „Egzorcyzmów Emily Rose” (2005), „Sinister” (2012), „Zbaw nas ode złego”
(2014) i „Czarnego telefonu” (2021). Derrickson przyjął
zlecenie z tego samego powodu, dla którego najpierw je odrzucił -
połączenia gatunków romantic science fiction and political
thriller. Wraz ze swoim zaufanym partnerem C. Robertem Cargillem
(jeden z głównych producentów „Wąwozu””) delikatnie
przerobił scenariusz (jego autor też dołączył do zespołu
producenckiego) – rozwinięcie wątku romantycznego i zmiany w
mitologii podyktowane obawą przed postrzeganiem gotowego produktu
UWAGA SPOILER, jako „zwykłego filmu o zombie”. W tym
drugim przypadku inspirację czerpali głównie z „Rytuału”
Davida Brucknera, „Dnia tryfidów” Johna Wyndhama i historii
Rocky Flats Plants, w tym wspomnień z dzieciństwa (na przykład
narodziny zmutowanych szczeniaczków) spędzonego w pobliżu tego
kompleksu zorientowanego na produkcję części do broni nuklearnej w
stanie Kolorado KONIEC SPOILERA. Zdjęcia główne do „Wąwozu”
ruszyły w marcu 2023 roku w Londynie (część produkcji odbyła się
w Warner Bros. Studios w Leavesden w Walii), a światową premierę
ten hybrydowy obraz miał w Walentynki 2025 na platformie Apple TV+.
Kino czysto rozrywkowe. Realistyczne jak przygody Jamesa Bonda i
oszczędne w formie jak „Transformers” Michaela Baya:) W rolach
głównych Anya Taylor-Joy (m.in. „Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii” i „Wiking” Roberta Eggersa, „Morgan” Luke'a Scotta,
„Split” i „Glass” M. Nighta Shyamalana, „Tajemnica Marrowbone” Sergio G. Sáncheza, „Ostatniej nocy w Soho” Edgara
Wrighta, „Menu” Marka Myloda, „Diuna: Część druga” Denisa
Villeneuve) i Miles Teller (m.in. trylogia: „Niezgodna” Neila
Burgera, „Zbuntowana” i „Wierna” Roberta Schwentke,
„Fantastyczna Czwórka” Josha Tranka, „Pajęcza Głowa”
Josepha Kosinskiego) – w intensywnych kreacjach (niesamowita chemia
między nimi) niepokornych wartowników zwerbowanych przez
enigmatyczną postać Sigourney 'Ellen Ripley' Weaver,
przedstawiającą się jako Bartholomew. Jak się wydaje wspólna
misja Stanów Zjednoczonych i Rosji, skrzętnie ukrywane przed opinią
publiczną globalne zagrożenie w postaci tajemniczej zawartości
wąwozu gdzieś na półkuli północnej. Były marines, strzelec
wyborowy, który przeszedł do sektora prywatnego (wykonawca
snajperskich zleceń od pozarządowych organizacji/firm wojskowych),
Levi Kane, doskonale nadaje się do tego zadania choćby dlatego, że
przywykł do samotności. Wolałby mieć kogoś, komu mógłby się
zwierzać - „dawać swój wstyd”, jak powiedziałby ojciec
Drasy – bo każde cmentarzysko sekretów ma swoje granice. Kiedy
zakopujesz „ciała” musisz liczy się z tym, że wcześniej czy
później skończy ci się miejsce. Pewnie nieprzypadkowo w misji
Wąwóz Leviemu, notabene rodowitemu Amerykaninowi,
przydzielono stronę zachodnią, a Drasie, Litwince zawodowo
realizującej się w Federacji Rosyjskiej (tajne operacje wojskowe),
stronę wschodnią. Tak czy inaczej, ona nigdy nie musiała obawiać
się kurczącego miejsca na jakimś „wyimaginowanym”
cmentarzysku. W przeciwieństwie do Leviego zawsze miała
przynajmniej jednego wdzięcznego słuchacza, dobrego doradcę,
niezawodnego pocieszyciela. I postarała się, by to jedno się nie
zmieniło. Z marionetki zrobiła człowieka. Pięknie olała rozkaz.
 |
Plakat filmu © Apple TV+. „The Gorge” 2025, Skydance Media, Crooked Highway, Lit Entertainment Group |
Scott
Derrickson jakiś czas temu kupił prawo do sfilmowania książki
Kristen Iversen pt. „Full Body Burden: Growing Up in the Nuclear
Shadow of Rocky Flats”. Planuje zrobić z tego serial i nawet
zaczął już coś tam pisać, ale na razie idzie mu dość opornie.
Do scenariusza „Wąwozu” spłodzonego przez Zacha Deana
przyciągnęła go ta sama przykra prawda, za którą tak ceni
wspomnianą publikację pani Iverson. Opowieść o tym, jak UWAGA
SPOILER „korporacyjna chciwość, władza i ambicja mogą
łączyć się z rządem, manipulować nim i wykorzystywać go do
robienia rzeczy nieetycznych dla zysku – wszystko pod nazwą obrony
narodowej” (fragment wywiadu dla RogerEbert.com) KONIEC
SPOILERA. Potencjalna niewyzuta z empatii osobowość
makiaweliczna i wydrążeni ludzie (odwołanie reżysera do „The
Hollow Men” T.S. Eliota). Uwaga, teraz może być gruuuba przesada:
Dwie Wieże J.R.R. Tolkiena, Inny Świat Arthura Machena , poza
czasem i przestrzenią H.P. Lovecrafta, dziewięć kręgów piekła
Dante Alighieri. Na pewno głęboka, szeroka i długa dziura w ziemi,
nad którą unosi się nieprzejrzysta, brudna mgła (bardziej jak u
Johna Carpentera czy Stephena Kinga? Potwory czy duchy?). Scottowi
Derricksonowi i C. Robertowi Cargillowi zależało na oryginalnej
wizji fantastycznej, reżyser „Wąwozu” nie ukrywa jednak, że
działał pod dość silnym wpływem wybranych folk horrorów
i ułamka klasycznej literatury science fiction. Może nie od razu
„pożyczał”, ale niejeden efekt specjalny (a jest ich sporo) ma
w sobie, nomen omen, DNA innych opowieści fantastycznych,
niesamowitych... i makabrycznych? Zależy od osobistego postrzegania,
odbioru obrazów generowanych komputerowo (twórcy „Wąwozu”
korzystali z systemu Cyclops Augmented Reality), jawnego wspomagania
nowoczesną technologią, niesubtelnych dodatków cyfrowych. W sumie
w środkowej części filmu efekty specjalne dominują prawie nad
całą resztą. Nie przykryły tylko gry aktorskiej Anyi Taylor-Joy i
Milesa Tellera. Nigdy bym się o to nie podejrzewała, ale z dużym
żalem przyjęłam zmianę tonacji niedługo po ostatecznym
pożegnaniu Drasy z dotychczasowym powiernikiem; raptowne przejście
z opowieści miłosnej w action adventure horror/thriller science
fiction. Tak się wkręciłam w ten romans nad przepaścią, że
odechciało mi się mroczniejszych klimatów – niebywałe! Zaczyna
się od nietypowego związku na odległość: „esemesowania,
mailowania, wysyłania” liścików, grania w strzelanki i w szachy
(domniemane nawiązanie do „Gambitu królowej” Scotta Franka
i Allana Scotta, serialu z Anyą Taylor-Joy w roli głównej) oraz
wspólnego muzykowania, wymiatania na „perkusjach” (domniemane
przypomnienie pierwszoplanowego występu Milesa Tellera w „Whiplash”
Damiena Chazelle'a). Przyjaźń niepostrzeżenie przeradzająca się
w miłość. Przebojowej dziewczyny i poetycko usposobionego
chłopaka. Ona tęskni za ojcem, on zmaga się z koszmarami sennymi
(traumą?). Ona bardzo swobodnie traktuje polecenia przełożonych
(wcale bym się nie zdziwiła, gdyby jej motto życiowe brzmiało:
„zasady są po to, by je łamać”), on ślepo je wypełnia. Tego
nauczono go w wojsku? Jeszcze wcześniej; maksymalne posłuszeństwo
wpoił mu surowy ojciec, największy autorytet i demon wewnętrzny
Leviego Kane'a. Harcerzyka sprowadzonego na „złą drogę”.
Idealny żołnierz zepsuty przez nonkonformistkę;) Zagrożenie dla
status quo, hierarchii społecznej, ewentualnie tylko jednej
drabinki korporacyjnej. Opanowanie sztuki samodzielnego myślenia,
samodecydowanie, kwestionowanie autorytetów, postawa krytyczna wobec
reguł, zachowań, norm grupowych – gdyby ta „zaraza” się
rozprzestrzeniła, gdyby wszystkie „owieczki” nagle zaczęły
mówić swoim głosem, to rozpętałoby się istne piekło. Piekło
mniejszości czerpiącej największe, niewyobrażalne wręcz korzyści
z wysiłku zbiorowego. W interesie władzy (każdej władzy) jest
„hodowanie” zupełnych przeciwieństw Drasy. Okazuje się, że
taka wylęgarnia może robić wrażenie nawet w wykonaniu
„czarodziejów CGI”. Na mnie zrobiła, ale nie takie jak scena w
kościele-grobowcu (małe paskudy w liczbie... od groma) czy zwykłe,
pozornie niewinne kolorki (oniryczno-surrealistyczne tło, a mój
ulubiony oczywiście sektor fioletowy; doprawdy dołująca, mocno
złowroga aura). Kleiste czerwone coś też wpadło mi w oko, ale
UWAGA SPOILER nad humanoidalnymi postaciami, wydrążonymi
ludźmi KONIEC SPOILERA to można by jeszcze popracować.
Pomijam naciąganą fabułę, bo traktowałam „Wąwóz” Scotta
Derricksona bardziej jak hollywoodzki fast food niż danie z
wykwintnej filmowej restauracji. Najtrudniej było przełknąć nader
szaloną jazdę samochodem terenowym, ale dałam radę.
Amerykańsko-brytyjska
papka, której lepiej nie próbować w szacownym towarzystwie.
Wysublimowane gusta prawdopodobnie tego nie zniosą. „Wąwóz”
Scotta Derricksona to durnowata akcyjka, tanie romansidło i
szmirowata fantastyka przygodowa w jednym. Jak dla mnie niezła
zabawa, choć pewnie nie powinnam przyznawać się do sympatyzowania
z tym koszmarkiem, wyrażać pochlebnie o takiej „knajackiej
rozrywce”. To w ogóle poprawne politycznie? Czy przypadkiem nie
obrażam czyichś uczuć estetycznych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz