MAGDALENA MARIA KAŁUŻYŃSKA, ŁUKASZ ŚMIGIEL, PIOTR ROWICKI, BARTOSZ CZARTORYSKI, ROBERT CICHOWLAS, ŁUKASZ ORBITOWSKI, KATARZYNA ROGIŃSKA, KAZIMIERZ KYRCZ JR., KRZYSZTOF MACIEJEWSKI, DAWID KAIN, IZABELA SZOLC
Zbiór jedenastu opowiadań polskich autorów, których tematem przewodnim jest przenikanie się świata żywych i umarłych. Jak sam tytuł mówi większość tekstów pokrótce przybliży nam również tradycje święta Halloween. Jednakże nie o cele naukowe tutaj chodzi tylko o straszenie, a z tym bywa niestety bardzo średnio.
Zaczynając od dobrych, w moim mniemaniu tekstów, pod kątem stylu z pewnością przoduje Łukasz Śmigiel, a fabularnie Robert Cichowlas, którego opowiadanie horrorem w ścisłym tego słowa znaczeniu na pewno nie jest, ale za to autorowi udało się stworzyć naprawdę wzruszający kawałek. Z kolei Bartosz Czartoryski zdecydował się na trzy krótkie opowiastki, których prostota nasunęła mi skojarzenia z tzw. urban legends, co oczywiście zadziałało na plus – autor nie próbował na siłę niczego komplikować, po prostu opowiedział ciekawe historie, nastawione na przestraszenie odbiorcy. Jeśli ktoś woli bardziej złożone tekst z pewnością zadowolą go Dawid Kain i Katarzyna Rogińska. Krzysztof Maciejewski postanowił odrobinę sparodiować tzw. fanatycznych chrześcijan, a zakończenie jego tekstu (choć to może być lekka nadinterpretacja) daje nam do zrozumienia, co autor sądzi o takowych osobach. Teksty Izabeli Szolc i Łukasza Orbitowskiego również starają się jedynie zaniepokoić odbiorcę, bez nadmiernego pretendowania do czegoś głębszego. A Kazimierz Kyrcz Jr. z kolei pokusił się o dosyć ciekawą intrygę, której najbliżej do literackiego thrillera. Pod kątem stylu najgorzej wypadł Piotr Rowicki, tylko dlatego, że postanowił poeksperymentować z chaotycznym, „łamiącym język” czytelnika napływem myśli narratora. A szkoda, bo fabuła, którą wyłapałam pomiędzy tymi męczącymi zdaniami prezentowała się całkiem interesująco i gdyby autor zdecydował się na styl zaprezentowany pod koniec opowiadania mogłoby wyjść z tego coś godnego uwagi. Potocznego języka Łukasza Orbitowskiego w ogóle nie lubię, a Magdalena Maria Kałużyńska na mój gust odrobinę za bardzo rozbudowała swoją opowieść – gdyby była nieco krótsza prezentowałaby się o niebo przystępniej.
Wszystkie teksy zamieszczone w tym zborze, oczywiście, najlepiej czytałoby się w okresie halloweenowym, co nie znaczy, że jakiekolwiek opowiadanie ma szansę na dłużej zatrzymać się w pamięci czytelnika. Większość tych historii czyta się całkiem przyjemnie, aczkolwiek zaraz po zakończeniu lektury momentalnie wyparowują z głowy. Przez nieliczne opowiadania z kolei naprawdę ciężko jest przebrnąć – istnieje spora szansa, że niektórzy odbiorcy nawet nie zdecydują się doczytać ich do końca. Ale w ogólnym rozrachunku znalazłam więcej godnych uwagi tekstów (oczywiście na przysłowiowy jeden raz), co zaoszczędziło mi jakiejś większej dawki nudy. Polecać nikomu nie będę, bo jeśli ktoś lubi twórczość współczesnych polskich pisarzy i przepada za krótkimi formami literackiej grozy z pewnością znajdzie tutaj coś dla siebie. Z kolei koneserzy ambitnej prozy powinni poszukać gdzie indziej.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Dziękuję bardzo za recenzję, ponieważ już od jakiegoś czasu byłam bardzo ciekawa, cóż to za zbiorek dziwny. Twoja opinia moje przypuszczenia potwierdza, niemniej jednak postaram się przeczytać i może wtedy coś więcej powiem na ten temat.
OdpowiedzUsuń