Wenecja. Kapitan karabinierów, Kat Tapo dostaje swoją pierwszą sprawę
zabójstwa, u boku osławionego pułkownika Aldo Pioli. Oboje mają rozwikłać
zagadkę śmierci kobiety, której okute w szaty księdza ciało znaleziono u bram
kościoła. Niedługo potem odnajdują zwłoki kolejnej kobiety. Trop prowadzi Kat
do portalu internetowego, Carnivii, stworzonej przez miejscowego, czekającego
na wyrok, geniusza matematycznego, stroniącego od ludzi Daniele Barbo. Strona
jest dokładną kopią Wenecji, służącą użytkownikom do anonimowego wymieniania
informacji. Kolejnym tropem, którym podążają Tapo i Piola jest owiana złą
sławą, wysepka Poveglia, na której przed laty mieściła się izolatka dla osób
dotkniętych chorobami zakaźnymi, a następnie zakład psychiatryczny. Tymczasem
podporucznik Holly Boland, Amerykanka zesłana do bazy we Włoszech, mająca
zajmować się kontaktami z miejscowymi trafia na trop spisku sięgającego czasów
wojny między Chorwatami i Serbami w latach 1993-1995. Jej amatorskie śledztwo
wkrótce łączy się z ustaleniami Kat i Aldo, odmalowując przed nimi obraz
szeroko zakrojonego spisku na najwyższych szczeblach władzy, który pociągnął za
sobą całą rzeszę ludzkich istnień.
„Ale
taka była Wenecja: piękno budowane na brudzie, cuchnąca woda maskowana aromatem
perfum, brutalny handel walczący o miejsce z największymi osiągnięciami
włoskiej cywilizacji.”
„Carnivia. Bluźnierstwo” to debiutancki
thriller wykładowcy literatury angielskiej na Uniwersytecie Oksfordzkim,
Jonathana Holta. Pisarz już zapowiedział, że przygody Kat Tapo będą
kontynuowane w dwóch kolejnych tomach, zaplanowanych na ten i przyszły rok.
Recenzenci porównywali konstrukcję „Carnivii” do trylogii „Millennium” Stiega
Larssona i głośnej serii Dana Browna, w której skład wchodzi osławiony „Kod
Leonarda Da Vinci”. Ja bym tak daleko w porównania nie wybiegała, bo czy każda
trylogia, której fabuła zasadza się na misternym spisku ludzi u władzy zawsze
musi być zestawiana z Larssonem i czy każdy prztyczek dla Kościoła katolickiego
czerpie inspirację z prozy Browna? Moim zdaniem nie. Jak dla mnie Holt stworzył
coś zupełnie nowego, nieporównywalnego z czymkolwiek, co już dane mi było
przeczytać i tym samym zapoczątkował trylogię, na której kontynuację już wprost
nie mogę się doczekać – a to rzadko mi się zdarza podczas obcowania ze
współczesną literaturą detektywistyczną.
„Dlaczego
to właśnie nasz kraj jest taki skorumpowany, gdy inne nie są? Hiszpania,
Grecja, Portugalia, Francja… Niektóre nawet biedniejsze od nas, ale żaden nie
boryka się z takimi problemami z przestępczością zorganizowaną. Jaką niezwykłą
cechę mają Włochy, że nie mogą się pozbyć tej plagi?”
Jak na debiut „Carnivia. Bluźnierstwo” zachwyca pięknym, nierozwlekłym, acz
precyzyjnym, stylem. Już choćby po nim widać, jaki zawód na co dzień wykonuje
jej autor, który jednak zaskakuje wyborem miejsca akcji. Zamiast swojej
rodzimej Wielkiej Brytanii Holt postawił na Włochy, a ściślej obleganą przez
turystów, uważaną za zachwycającą Wenecję, którą właściwie dla reguł gatunku, w
którym się porusza oszpecił do granic możliwości. Brudna woda zalegająca w
kanałach i slumsy to tylko fasada, dzięki której Holt kreśli przed swoimi
czytelnikami bardziej przerażający obraz Włoch. Państwo trawione korupcją,
układami mafijnymi i dziurawym systemem prawnym, w którym wprost nie sposób wymierzyć
sprawiedliwość. Włoski system zainteresował mnie przed laty, podczas
zapoznawania się z głośną sprawą Amandy Knox i szczerze mówiąc do dzisiaj chętnie
wracam do historii, czy to prawdziwych, czy wymyślonych osadzonych w realiach
tego państwa, bo (zapewne wrednie) miło jest zgłębiać ustrój gorszy od naszego.
Wydaje mi się, że wybór na miejsce akcji właśnie Wenecji pomógł Holtowi w tak
przekonującym nakreśleniu fabuły, która elektryzuje już od pierwszych stron.
„Tacy
ludzie jak ty, generacja dorastająca z Internetem, lubi wierzyć, że jawność
zawsze jest dobra, a tajność zawsze zła. Jednakże bywa też odwrotnie. Czasami właśnie
tajność nie pozwala złym ludziom odkryć, jak czynić więcej zła.”
Główną bohaterką, pretendentką do miana mojej kolejnej ulubionej postaci
książkowej, jest uparta młoda kapitan karabinierów, Kat Tapo, która wraz z
partnerującym jej pułkownikiem, Aldo Piolą prowadzi sprawę podwójnego zabójstwa
dwóch turystek, walczących o prawa kobiet. Smaczku sprawie dodaje fakt, że
jedna z ofiar była odziana w szaty księdza, co pozwoliło autorowi już na
wstępie wmieszać w to Kościół katolicki i podyskutować trochę na temat
zasadności odmawiania kobietom przez Watykan prawa do święceń. Ponadto, dzięki
bezsensownemu włoskiemu systemowi prawnemu Holt mógł „wrzucać kłody pod nogi”
swojej bohaterki. Jako, że w tym państwie prokurator jest kimś na kształt boga,
mogącym wpływać na przebieg śledztwa, urozmaicił fabułę sprzedajnym Benito
Marcello, który robił wszystko, aby skierować Kat na inne tory, aby jak najszybciej
zamknąć sprawę, nie pociągając nikogo do odpowiedzialności. Ale i sama Kat w
pewnym momencie mocno sobie zaszkodziła, wdając się w romans z żonatym Piolą.
Ich relacja wprowadziła do fabuły bardzo intrygujący pierwiastek obyczajowy,
który w finale wręcz zaparł mi dech w piersiach, przy okazji wzbudzając we mnie
jeszcze większą sympatię do głównej bohaterki. Wracając jednak do wątków
kryminalnych, z czasem fabuła zacznie się mocno komplikować, za sprawą dwóch
dodatkowych protagonistów, Daniele Barbo i Holly Boland. Ten pierwszy jest okaleczonym
w młodości, wywodzącym się z szacownego rodu geniuszem matematycznym, który
stworzył cieszącą się sporą popularnością Carnivię – plotkarski portal
internetowy, który zachwyca dokładnym odwzorowaniem Wenecji. Natomiast Holly
jest amerykańską podporucznik, zesłaną do bazy we Włoszech, aby zadbać o
kontakty z miejscowymi, które to niedługo po przyjeździe naprowadzą ją na
skrywany od dawna spisek, sięgający czasów wojny Chorwatów i Serbów, którego prowodyrami
byli agenci CIA, NATO, Kościół katolicki, politycy i wojsko, a który z kolei
ściśle łączy się nie tylko z ludobójstwem, ale również niechlubnym procederem
handlu żywym towarem na terenie Włoch. To tak w skrócie, bo choć powieść jest
stosunkowo niedługa Holt tak bardzo rozbudował tę mocno skomplikowaną, pełną
porywających zwrotów akcji fabułę, wtłaczając w nią multum pozornie
niezwiązanych ze sobą wątków, które pod koniec zaczynają tworzyć prawdziwie
przerażający obraz, że nie sposób wszystkiego przytoczyć. To po prostu trzeba
przeczytać!
Nareszcie doczekałam się porywającego, skomplikowanego i dopracowanego w
najmniejszych szczegółach thrillera, napisanego pięknym językiem i z szacunkiem
podchodzącego do przekonującej charakterologii postaci. Na kontynuację tej
książki aż chce się czekać, bo po zapoznaniu się z wysokim poziomem części
pierwszej można być pewnym, że Jonathan Holt nie zawiedzie.
No nie wiem ..... A bd film?
OdpowiedzUsuńrzeczy-vilovers.blogspot.comv
Na razie Holt chyba nie sprzedał praw do ekranizacji (a przynajmniej ja nie znalazłam takich informacji), więc w najbliższym czasie na film nie ma co liczyć.
Usuń