Pięcioro pracowników kontraktowych dostaje trzydniowe zlecenie zbadania niebezpiecznych
materiałów zalegających w opuszczonym budynku na skraju lasu, który niegdyś
służył, jako zakład psychiatryczny i miejsce eksperymentów na ludziach,
mających na celu wynalezienie leku na gruźlicę. Niszczejący budynek wkrótce ma
zostać wyburzony, z czego nie jest zadowolony mieszkający w tym miejscu, Karl.
Zleceniobiorcy nie przykładają większej wagi do jego obecności, skupieni
głównie na wykonaniu zadania przed upływem wyznaczonego czasu. Wkrótce po
rozdzieleniu obowiązków przez przewodzącą grupie Live, w zniszczonym budynku
zaczynają mieć miejsce niepokojące wydarzenia. Na klatce schodowej Live
znajduje umierającego mężczyznę, którego nie udaje się uratować, na nagraniach
z kamer widać postać dziewczynki, a po korytarzach przemyka milcząca
pielęgniarka.
W 2003 roku Pal Oie nakręcił „Mroczny las”, doceniony przez wielu
wielbicieli kina grozy klimatyczny survival,
długo zapowiadając stworzenie jego kontynuacji. Dopiero w 2015 roku zdołał
przedstawić dalsze dzieje, rozgrywające się w okolicach stawu i na skraju lasu,
gdzie miały miejsce niepokojące wydarzenia zaprezentowane w części pierwszej. Tym
razem za kształt scenariusza odpowiadali Kjersti Helen Rasmussen i sam Pal Oie,
a budżet filmu był niemalże dwukrotnie wyższy, co nie nastroiło mnie pozytywnie
do seansu. Pierwszą część charakteryzował minimalizm i porażający autentyzm,
bez wymagających większych nakładów pieniężnych niepotrzebnych upiększeń, które
mogłyby wyprzeć realistyczne zdjęcia plastikowymi wizualizacjami i
hollywoodzkimi trikami. Jednakże pomimo wyższego budżetu w sequelu jednego z
najbardziej znanych norweskich horrorów na szczęście udało się tego uniknąć,
przynajmniej w nadmiarze, ale niestety i tak widać duży spadek formy. Choć
gwoli sprawiedliwości „Mroczny las 2” (oficjalny polski tytuł: „Sanatorium strachu") posiada również kilka cech atrakcyjnych
dla miłośników kina grozy.
Budynek, w którym zatrzymali się protagoniści filmu był wykorzystywany
zarówno, jako zakład psychiatryczny, jak (tuż po II wojnie światowej) miejsce,
w którym przeprowadzano eksperymenty na internowanych matkach z dziećmi, mające
na celu wynalezienie leku na gruźlicę. Innymi słowy Rasmussen i Oie postawili
na uwielbiany przez twórców amerykańskich horrorów nastrojowych motyw
podupadającego, opuszczonego szpitala, przeznaczonego do wyburzenia, w którym
jak się można tego spodziewać, wkrótce będą miały miejsce niepokojące
wydarzenia. Pięcioosobowa grupa pracowników kontraktowych ma trzy dni, żeby zbadać
szkodliwe materiały zalegające w budynku i myślą głównie o tym, żeby wykonać
zlecenie w narzuconym, mocno ograniczonym czasie. Pewnie dlatego nie
przykładają takiej wagi do postaci przemykających po korytarzach i zwłok
mężczyzny leżących na klatce schodowej, jaką dla swojego własnego
bezpieczeństwa powinni. Pomijając pracoholizm pracowników, narzucający niezbyt
zdroworozsądkowe postępowanie należy oddać twórcom staranność, z jaką podeszli
do budowania mrocznego klimatu niezdefiniowanego zagrożenia. Z dosłownie
każdego ujęcia zawiązującego i rozwijającego akcję przebija doskonała znajomość
gatunku Pala Oiego. Reżyser „Skjult” tak pokierował operatorami, że właściwie
bez konieczności stosowania prymitywnych zabiegów zdołali wydobyć maksimum
tajemniczości z niemalże każdego ujęcia wnętrza i zewnętrza owianego złą sławą
opuszczonego ośrodka. Oczywiście paru jump
scen nie zabrakło, w dodatku nieskutecznych, ale nie były znowu takie
częste, żeby wywołać wrażenie uporczywego wpadania w amerykańską prymitywną manierę
straszenia przez zaskoczenie. „Mroczny las 2”, jak na reprezentanta
skandynawskiego kina grozy przystało w przeważającym stopniu porywa się na
elementy zgoła trudniejsze, wymagające od filmowców większych nakładów pracy i
rozleglejszej wyobraźni. Odrapane, zawilgocone ściany i zalegająca na podłodze
brudna woda w połączeniu z zaśmieconymi pokojami właściwie wystarczały do
stworzenia oczekiwanej od tego gatunku oprawy wizualnej. Ale twórcy na tym nie
poprzestali, narzucając sobie dużo trudniejsze zadanie eksperymentowania z
barwami, przy akompaniamencie nieziemsko nastrojowego kawałka, który tak mnie
zelektryzował, że po skończonej projekcji przesłuchałam go w całości podczas
napisów końcowych. Utrzymane w ciemnej kolorystyce zdjęcia zaniedbanych pomieszczeń
wewnątrz feralnego budynku już same w sobie znacząco podnoszą poziom
tajemniczości, ale największe wrażenie zdecydowanie robią ujęcia z zewnątrz.
Skąpane w gęstych ciemnościach, silnie skontrastowane zdjęcia rozciągającego
się wszędzie, jak okiem sięgnąć lasu i wielki, odznaczający się bielą na tym
mrocznym tle gmach odrapanego szpitala. Postać dziewczynki z latarką w pewnym
momencie wrastająca w kadr oraz kilkukrotne stworzenie efektu wody obmywającej
budynek, oszczędnie korzystające z dobrodziejstw komputera, natchnęły
zapierające dech złowieszcze zdjęcia, dodatkową porcją poruszającej wyobraźnię
tajemniczości.
Zawiązanie i rozwinięcie akcji skonstruowano tak, żeby dać widzom wszelkie
powody do przypuszczeń, iż podobnie jak w amerykańskich straszakach, osadzonych
w opuszczonych szpitalach, obiekt w którym protagoniści wykonują swoje zadanie
jest nawiedzony. Oie korzysta z niemalże wszystkich dobrodziejstw dostępnych
twórcom tego rodzaju filmów, chętnie potęgując atmosferę zagrożenia
przemykającymi, milczącymi postaciami, czy nagraniami obrazującymi między
innymi przygarbioną, ślepą dziewczynkę pastwiącą się nad umierającym mężczyzną
oraz tajemniczą postacią podążającą za nim krok w krok. Nic szczególnego, ale w
połączeniu z nastrojową oprawą audiowizualną niniejsze ujęcia oferują
wielbicielom ghost stories przyzwoite
widowisko. W dodatku eksperymentujące z narracją do tego stopnia, że
parokrotnie uciekające się również do subiektywnych wstawek z perspektywy sowy
i osób stwarzających niebezpieczeństwo dla głównych bohaterów filmu. Niestety
duży spadek formy widać w nieco za bardzo rozwleczonej, dynamicznej końcówce,
której charakter powinien być łatwy do przewidzenia dla osób znających pierwszy
„Mroczny las”. Sekwencja rozpędzająca do tej pory stonowaną, acz diablo
klimatyczną fabułę nawiązuje do pierwszej odsłony – charakterystycznego motywu
z namiotem, ale to wcale nie oznacza, że do pełnego zrozumienia sequela
wymagana jest znajomość jego poprzednika. Wręcz przeciwnie, choć spodziewałam
się jakichś wyraźnych nawiązań do intrygi zaprezentowanej w części pierwszej
pod koniec „Mrocznego lasu 2” w gruncie rzeczy dostałam coś, co z powodzeniem
można właściwie odczytać bez uciekania się do produkcji z 2003 roku. W dodatku
owy przewrotny motyw na tle znanych mi horrorów nastrojowych nie wyróżnia się
niczym odkrywczym, czy choćby interesującym. Ot, przewidywalny zwrot akcji,
wtłoczony w długie sekwencje pościgów i krwawych starć, które to przynajmniej
charakteryzują się dużym stopniem realizmu, ale poza oderwaniem kawałka skóry z
czoła nie oferują niczego wbijającego się w pamięć. Na domiar złego dynamizm
pod koniec seansu przesłania wypracowaną wcześniej złowrogą atmosferę, a w moim
odczuciu przedwczesne wyjawienie natury zagrożenia wypiera magnetyczną aurę
tajemniczości, również bezbłędnie generowaną w poprzednich sekwencjach. Za to
ostatnie ujęcie na powrót doprowadziło mnie do przekonania, zachwianego końcową
partią filmu, że Pal Oie jest świadomy, jakie zabiegi wykorzystywane w horrorach
najsilniej oddziałują na widza i potrafi je bez wpadania w dosłowność
odpowiednio oddać na ekranie.
Jak można się było tego spodziewać droższa druga odsłona klimatycznego
norweskiego survivalu, tym razem w
wydaniu sugerującym inspirację amerykańskimi ghost stories osadzonymi w opuszczonych szpitalach, prezentuje się
dużo gorzej. Bo nawet biorąc pod uwagę znakomicie oddane na ekranie, mroczne
wprowadzenie w akcję i jej rozwinięcie w zestawieniu z porażającym realizmem
efektem, jaki Pal Oie osiągnął przed laty kręcąc „Mroczny las”, superlatywy
sequela wypadają nieco słabiej. W dodatku dynamiczna, rozciągnięta w czasie
końcówka wielce rozczarowuje, tak fabułą jak i formą. Mimo wszystko jednak
polecam, również osobom niezaznajomionym z częścią pierwszą, choćby dla
znakomitej oprawy audiowizualnej hipnotyzującej w pierwszych partiach
produkcji.
Ciekawy film, dziękuję za polecenie.
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mojego bloga: http://wspolczesneproblemy.blogspot.com/
W 2/3 to kopia Session 9 z 2001 roku, grupa robotników usuwa asbest w dawnym szpitalu z dziwnymi historiami.szkoda bo Norwegowie potrafią zrobić coś oryginalnego a tu trochę kopia choć zakończenie nieco inne.
OdpowiedzUsuńMimo to film nie jest najgorszy dzięki zdjęciom i klimatowi.