Straż
Wybrzeża Stanów Zjednoczonych odbiera sygnał SOS nadany z owianego
złą sławą obszaru Atlantyku nazywanego szatańskim trójkątem.
Piloci Haig i Pagnolini docierają śmigłowcem do dryfującego
szkunera nazwanego Requoit, z którego wysłano sygnał. Na pokładzie
widzą zwłoki dwóch osób i nikt nie odpowiada na ich nawoływania.
Haig zostaje opuszczony na statek w celu dokładnego przeszukania
całego obiektu. Pod pokładem odkrywa unoszące się w powietrzu
ciało trzeciego mężczyzny i kulącą się ze strachu kobietę,
Evę. Próba wniesienia obojga do śmigłowca kończy się fiaskiem,
a Pagnolini z powodu psującego się silnika i małej ilości paliwa
zostaje zmuszony do powrotu do bazy. Haig i Eva muszą spędzić noc
na dryfującym szkunerze w towarzystwie zwłok trzech mężczyzn,
wśród których znajduje się ksiądz. Kobieta na prośbę Haiga
relacjonuje mu ostatnie wydarzenia. Opowiada mu o polowaniu na
marlina, które zostało zakłócone pojawieniem się ojca Petera
Martina. Mężczyzna wyszedł cało z wypadku i od jakiegoś czasu
dryfował po oceanie, dopóki nie został zabrany na pokład Requoit.
Opłacona załoga szkunera zaraz potem opuściła szkuner w
przekonaniu, że obecność księdza doprowadzi do jakiejś tragedii.
Eva i jej znajomi, Salao i Strickland, zostali sami z uratowanym
duchownym, który zapoznał ich z legendą tak zwanego szatańskiego
trójkąta. Wydarzenia, które miały miejsce niedługo potem zmusiły
Evę do podzielenia wierzeń niedawnej załogi Requoit.
„Szatański
trójkąt” w reżyserii Suttona Roleya został nakręcony w latach
70-tych na potrzeby telewizji ABC. Scenariusz autorstwa Williama
Reada Woodfielda zainspirowała historia Trójkąta Bermudzkiego,
obszaru na Oceanie Atlantyckim, o którym krąży wiele
niewiarygodnych historii z powodu zagadkowych zaginięć statków i
samolotów. W filmie Roleya ten legendarny obszar nazywany jest
szatańskim trójkątem z powodu opowieści, jakie krążą na temat
tego rejonu wśród zabobonnych mieszkańców najbliższych lądów.
Niniejsza produkcja jest mieszanką thrillera i horroru – klimat
niesamowitości i kilka fabularnych smaczków splatają się tutaj z
intrygą rodem z niektórych powieści detektywistycznych,
szczególnie tych konfrontujących czytelników z zagadką
zamkniętego pokoju. Tyle że tutaj zamiast zamkniętego na klucz
pomieszczenia mamy dryfujący szkuner z trzema trupami i przerażoną
kobietę, która była świadkiem ich śmierci.
„Szatański
trójkąt” to jeden z mniej znanych, również w swoich rodzimych
Stanach Zjednoczonych, XX-wiecznych filmów grozy, utrzymany w klimacie
niesamowitości i tajemniczości – konfrontujący widzów z zagadką
śmierci trzech osób, w tym księdza, z wykorzystaniem jakże
chwytliwego miejsca akcji. Dryfujący po Atlantyku szkuner Requoit,
na pokład którego przybywa porucznik Haig ze Straży Wybrzeża
Stanów Zjednoczonych niedawno był areną makabrycznych wydarzeń,
które mogły być spowodowane ingerencją nadnaturalnych sił, na co
wskazują lewitujące zwłoki mężczyzny znalezione pod pokładem. Z
rozmowy, jaką Haig prowadził chwilę wcześniej ze swoim
przyjacielem Pagnolinim w pilotowanym przez tego drugiego śmigłowcu,
można wnieść, że jest on człowiekiem, którego niełatwo
nakłonić do uwierzenia w rzeczy nadprzyrodzone. Kolega Haiga jest
osobą głęboko wierzącą, chrześcijaninem, starającym się żyć
zgodnie z naukami Jezusa Chrystusa i niemającym wątpliwości, że
jego największy wróg, Szatan, również istnieje. Pagnolini nie
byłby mocno zdziwiony, gdyby się okazało, że obszar w obrębie
którego on i Haig znaleźli Requoit jest siedliskiem diabła. Jego
przyjaciel natomiast wychodzi z założenia, że wszystko da się
racjonalnie wyjaśnić. Zwłoki unoszące się nad podłogą też?
Tak, ten widok na moment paraliżuje sceptycznego pilota, czemu
trudno się dziwić. Udaje mu się jednak otrząsnąć i zmusić
umysł do poszukiwań racjonalnego wytłumaczenia tego niecodziennego
zjawiska. Dopomóc mu w tym może kobieta znaleziona pod pokładem
Requoit, Eva, wykreowana przez Kim Novak, która jak na moje oko
wypadła trochę gorzej od Douga McClure'a, wcielającego się w
postać Haiga. Aktorka miejscami wpadała w denerwującą egzaltację,
a innymi razy jej twarz przypominała kamienną maskę wbrew emocjom,
które przekazywała głosem. Tego rodzaju niedociągnięcia
warsztatowe co prawda nie zdarzały się często, ale faktem jest, że
w kreacji McClure'a nie zauważyłam absolutnie żadnych
niedoskonałości. Po odnalezieniu Evy, nieudanej próbie
przedostania się na pokład śmigłowca pilotowanego przez
Pagnoliniego i wreszcie po przymusowym odlocie przyjaciela Haiga,
przychodzi pora na opowieść przerażonej kobiety. Pomoc
najprawdopodobniej przybędzie dopiero rano, a porucznik bardzo chce
dowiedzieć się, co się stało na pokładzie szkunera. Jak doszło
do śmierci towarzyszy Evy, kobiety, która nie ma żadnych
wątpliwości, że rękę do tego przyłożył sam Szatan. Moment
rozpoczęcia jej historii przyniósł mi niemałe rozczarowanie, do
tej chwili byłam bowiem przekonana, że William Read Woodfield
inaczej ukierunkuje scenariusz. Fabuła dużo bardziej by mnie
zainteresowała i w moich oczach o wiele lepiej koegzystowałaby z
zaprezentowaną atmosferą niesamowitości, gdyby Haig (na przykład)
nagle przeniósł się w czasie, stając się uczestnikiem
oceanicznej wyprawy świadomym losu, jaki spotka trzech pozostałych
mężczyzn przebywających na pokładzie Requoit. Gdyby „Szatański
trójkąt” mówił o próbach zapobieżenia nieuchronnie
zbliżającej się tragedii przez głównego bohatera filmu napięcie
zyskałoby na sile, a i atmosfera nadnaturalności najpewniej
wydawałaby mi się bardziej zagęszczona. Na korzyść koncepcji
scenarzysty przemawia jednak dosyć nietypowe podejście do motywu
Szatana, elementu tak silnie kojarzonego z horrorem religijnym. Bo
jeszcze nigdy nie spotkałam się z obrazem traktującym o diable,
który podobno żeruje na obszarze Trójkąta Bermudzkiego. Podobno,
bo podczas wstawek retrospektywnych, podczas trwania opowieści Evy
widz będzie musiał sam zdecydować gdzie należy szukać
odpowiedzi. Czy za śmierć kompanów kobiety powinien obwinić
Szatana, czy raczej skoncentrować się na szukaniu racjonalnego
wyjaśnienia relacjonowanych przez Evę niedawnych wydarzeń?
W
trakcie oglądania horrorów i thrillerów telewizyjnych nierzadko
towarzyszy mi myśl, że twórcom danego filmu przyświecał zamiar
stworzenia czegoś łatwego, prostego i przyjemnego. Niewymagającego
myślenia, niestarającego się zbytnio dostarczać publiczności
niezapomnianych, niezwykle silnych emocji, koncentrującego się na
opowiadaniu historii, ale nie takiej, która miałaby szansę na
dłużej osiąść w pamięci wielbiciela któregoś z wyżej
wymienionych gatunków. Nieczęsto natomiast spotykam się z tak
solidnym klimatem w telewizyjnych produkcjach, z taką
złowieszczością bijącą z ekranu, jaką odbierałam przez większą
część trwania „Szatańskiego trójkąta”. Oczywiście, gdyby
scenariusz podążył w wyżej przeze mnie opisanym kierunku
atmosfera najprawdopodobniej oddziaływałaby na mnie jeszcze
silniej, ale w takim wydaniu też nie mam większych powodów do
narzekań. Miejsce akcji, uszkodzony szkuner dryfujący po oceanie
rozciągającym się wszędzie gdzie okiem sięgnąć, budzi iście
klaustrofobiczne odczucia, sama sceneria (a należy jeszcze wspomnieć
o ponurej kolorystyce) przytłacza wyalienowaniem i niemalże
odbierającą dech ciasnotą, co zostaje doprawione pierwiastkiem
domniemanego zagrożenia życia dwójki pierwszoplanowych bohaterów
„Szatańskiego trójkąta”. Dowiadujemy się, że ten obszar
Atlantyku jest owiany złą sławą, że na jego temat krąży
legenda, w którą uwierzyła jedna z pasażerek Requoit. Eva.
Kobieta, która tylko działalnością Szatana potrafiła wyjaśnić
to, czemu niedawno świadkowała. Wszystko zaczęło się od
wyłowienia z oceanu księdza Petera Martina, na którym jak wierzy
wynajęta załoga Requoit ciąży swego rodzaju przekleństwo. Miałam
już okazję obejrzeć kilka horrorów i thrillerów o rozbitkach
ocalonych przez protagonistów przemierzających morza i oceany,
którzy później zgotowali prawdziwe piekło swoim wybawicielom,
dlatego postać ojca Martina, jeszcze przed ucieczką opłaconej
załogi szkunera, uruchomiła wszystkie dzwonki alarmowe w moim
umyśle. Ale nie zdradzę, czy moje podejrzenia względem duchownego
były słuszne, nie wyjawię, w którym kierunku William Read
Woodfield ostateczne popchnął swój scenariusz, za którą wersją
finalnie się opowiedział. Za działalnością Szatana, serią
zwyczajnych wypadków, czy sprawstwem człowieka, mordercy bądź
morderczyni, który/a czyha teraz na życie Haiga? Tego nie wyjawię,
ale nie omieszkam nadmienić, że to wyjaśnienie całej intrygi,
które wybrano może co poniektórych nielicho zaskoczyć, za sprawą
prostego, acz mającego dużą szansę powodzenia, zabiegu
przeprowadzonego na pokładzie Requoit. UWAGA SPOILER
Pokazanego tuż przed końcowym zwrotem akcji zabawienia się Haiga w
Sherlocka Holmesa, kiedy to racjonalizuje on wszystkie wydarzenia,
jakie niedawno rozegrały się na feralnym szkunerze KONIEC
SPOILERA. Owszem, nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń
w ostatnich partiach filmu, przyznaję, że twórcom udało się mnie
zaskoczyć, ale efekt nie był jakoś super piorunujący. Nie wbiło
mnie to w fotel, ale podejrzewam, że na publiczności z lat 70-tych
XX wieku zrobiło dużo większe wrażenie – to jest na tych
niezbyt licznych widzach, którzy w tamtym okresie po raz pierwszy
zetknęli się z tym obrazem.
„Szatański
trójkąt” Suttona Roleya to kolejny łatwy, prosty i do pewnego
stopnia przyjemny telewizyjny film grozy, który może się szczycić
przede wszystkim zgrabnym klimatem nadnaturalności, tajemniczości i
klaustrofobicznego wyalienowania oraz zaskakującym (przynajmniej
mnie) zakończeniem, ale sama historia, problematyka, którą
omawiana produkcja porusza jakoś nieszczególnie do mnie przemówiła.
Oglądało mi się to całkiem znośnie, ale wolałabym wybór innej
tematyki. Czegoś bardziej trzymającego w napięciu, czegoś, co
obudziłoby we mnie większą ciekawość, bo klimat i miejsce akcji
obiecywały nieporównanie więcej. Całkowicie zaprzepaszczony
potencjał to to jeszcze nie jest, ale w mojej ocenie, inna,
niepociągająca za sobą dodatkowych kosztów koncepcja fabularna
podniosłaby poziom tego obrazu. Możliwe jednak, że taki zamysł w
pełni przemówi do wielu innych wielbicieli horrorów i thrillerów.
Kolejny fajny tytuł z którym wcześniej nie miałem okazji się zapoznać. Obejrzałem trailer na youtubie i już się jaram że w najbliższy weekend będę miał okazję go obejrzeć ;-)
OdpowiedzUsuńgdzie widziałaś ?
OdpowiedzUsuńNapisz na mail: buffy1977@wp.pl
Usuń