środa, 11 lipca 2018

„American Psycho 2” (2002)

Rachael Newman w wieku dwunastu lat zabiła seryjnego mordercę Patricka Batemana, ale nie pozwoliła, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Na studiach Rachael zapisuje się do programu Behavioural and Social Sciences, wierząc, że będzie to jej przepustka do wymarzonej pracy w FBI. Zajęcia prowadzi były agent FBI Robert Starkman, który spośród chętnych studentów niedługo ma wyłowić swojego nowego asystenta. Rachael jest przekonana, że to właśnie ją spotka ten zaszczyt, ale jej główni konkurenci, których dotychczas niezbyt się obawiała, z czasem zaczynają mocno jej zagrażać. Młoda kobieta jest gotowa zrobić wszystko, by ziścić swoje marzenie. A najpewniejszym środkiem prowadzącym do upragnionego celu jest wyeliminowanie konkurencji...

Początkowo thriller, którego znamy jako „American Psycho 2”, miał być oddzielną produkcją, niepowiązaną z żadnym innym dziełem filmowym i nosić tytuł „The Girl Who Wouldn't Die”, ale po rozpoczęciu produkcji firma Lions Gate postanowiła przerobić scenariusz (jego autorami są Alex Sanger i Karen Craig) tak, aby móc dystrybuować go, jako sequel głośnego filmu Mary Harron opartego na kontrowersyjnej powieści Breta Eastona Ellisa. Decyzja ta najpewniej była podyktowana przekonaniem, że podpięcie się pod znany tytuł przyniesie dużo większy zysk i całkiem możliwe, że gdyby nie to film zarobiłby mniej, ale wydaje mi się, że nikomu się to nie opłaciło. Z powodu burzy, którą to wywołało. Autor literackiego oryginału nie szczędził krytycznych słów pod adresem „American Psycho 2”, reżyser filmu Morgan J. Freeman (późniejszy twórca między innymi „Powrotu do domu”) złościł się na Lions Gate za postanowienie o sprzedawaniu jego obrazu jako kontynuacji „American Psycho” Mary Harron, a odtwórczyni roli głównej w omawianej pozycji, Mila Kunis, publicznie przyznała, że podjęła się czegoś innego, że przyjęła propozycję udziału w filmie niepowiązanym z żadnym innym i dała do zrozumienia, że wstydzi się swojego udziału w „American Psycho 2”.

Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby nie niefortunna decyzja Lions Gate o podpięciu omawianego przedsięwzięcia Morgana J. Freemana pod „American Psycho” Mary Harron, bardzo dobrą adaptację fenomenalnej powieści Breta Eastona Ellisa, to omawiany thriller spotkałby się z lepszym przyjęciem. Chociaż prawdopodobnie byłby znany mniejszej grupie osób. Jeśli chodzi o scenariusz to bodaj największym błędem było zawarcie w nim informacji, że główna bohaterka „American Psycho 2”, Rachael Newman, w którą moim zdaniem w doskonałym stylu wcieliła się Mila Kunis, w dzieciństwie zabiła seryjnego mordercę Patricka Batemana, znanego z powieści Breta Eastona Ellisa i jej filmowej wersji. UWAGA SPOILER CZĘŚCI PIERWSZEJ Otóż, problem w tym, że ta druga (powieść jest mniej jednoznaczna) w finale skłania się ku temu, że wszystkie wcześniej pokazane mordy rozegrały się jedynie w głowie antybohatera, choć oczywiście są też tacy widzowie, którzy odczytują to inaczej. Ci jednak, którzy obstają przy tej pierwszej interpretacji nie mogą wybaczyć twórcom sequela takiego podejścia do tematu KONIEC SPOILERA. Ja także uważam, że to było zupełnie niepotrzebne. Ba, wychodzę z założenia, że całe to przyczepianie się do „American Psycho” było zbędne, że twórcy powinni pozostać przy pierwszej koncepcji. Potrafię jednak odsunąć to na bok, spoglądać na ten film jak na oddzielny obraz, nie patrzeć na niego przez pryzmat pierwszej odsłony. Odrzucam więc precz wszystkie te nieprzydatne powiązania z „American Psycho” i dzięki temu całkiem nieźle się bawię przy każdym podejściu do omawianej produkcji. Największą zasługę ma w tym postać głównej bohaterki tj. antybohaterki, Rachael Newman, studentki biorącej udział w uczelnianym programie Behavioural and Social Sciences, prowadzonym przez byłego agenta FBI Roberta Starkmana. Wracając na chwilę do porównań, ażeby nie było żadnych niedomówień, wcale nie uważam tej sylwetki za lepszą od Patricka Batemana. Rachael daleko do niego, ale już na tle tych fikcyjnych seryjnych morderców, których zdążyłam zobaczyć w XXI-wiecznych filmowych thrillerach, według mnie mocno się wyróżnia. Alex Sanger i Karen Craig zdecydowali się wlać w swój scenariusz sporo czarnego humoru, który najczęściej uwidacznia się właśnie w czołowej postaci „American Psycho 2”. I obok bezbłędnej kreacji Mili Kunis przede wszystkim to sprawia, że praktycznie nie mogę oderwać od tej antybohaterki oczu podczas każdego seansu owego przedsięwzięcia Morgana J. Freemana. Pewna siebie manipulantka, zafiksowana na punkcie zostania agentką FBI, bezwzględna morderczyni, wychodząca z założenia, że zbrodnie, których się dopuszcza to niska cena za przysługi, które odda ludzkości, gdy będzie już agentką FBI. Wygadana, przebiegła intrygantka, która z łatwością potrafi owijać sobie ludzi wokół palca, ale nie wszystkich. Trafia bowiem na przeciwnika, który nie jest podatny na jej wpływy, który nie daje się zwieść. Mowa o psychiatrze Ericu Danielsie, przyjacielu Roberta Starkmana, o względy którego (tego drugiego) Rachael z wiadomych powodów szczególnie zabiega. W jednej ze scen z udziałem Rachael i Erica uwidacznia się kolejna zdolność antybohaterki – aż nadto wyraźnie twórcy dają nam wówczas do zrozumienia, że ta do szczętu zdemoralizowana kobieta szczyci się dużą przenikliwością, że bez trudu potrafi stworzyć bezbłędny profil człowieka w oparciu o niewielką ilość niepełnych wiadomości na jego temat. Wiem, że nie powinnam tak reagować na tę postać, ale doprawdy nie potrafię uodpornić się na magnetyzm Rachael Newman, oprzeć się tej zgubnej sile przyciągania do rzeczonej postaci, która jestem o tym przekonana, byłaby dużo mniejsza, gdyby nie lekkie podejście Newman do mordowania ludzi. To mocno kontrastuje z wagą czynów, których się dopuszcza, wypada to iście groteskowo, komizm łączy się tutaj z tragizmem w sposób, który do mnie praktycznie całkowicie trafia.

Sceny śmierci w mojej ocenie pozostają daleko w tyle za warstwą psychologiczną. Ani scenarzyści nie wykazali się dużą inwencją przy obmyślaniu sposobów pozbawiania życia postaci, którzy mieli nieszczęście wejść w drogę Rachael Newman (chyba tylko kij od mopa w głowie mężczyzny zasługuje na wzmiankę), ani realizatorzy nie uznali za konieczne wrzucenia w to jakichś zapadających w pamięć efektów specjalnych. Budżet filmu oszacowano na dziesięć milionów dolarów, wydaje się więc, że pieniądze nie stanowiły tutaj większej przeszkody, że można było przeznaczyć większą sumę na ten cel. Kilka dodatkowych makabrycznych i najlepiej praktycznych efektów specjalnych moim zdaniem bardzo by się przydało. Gdyby oczywiście twórcy nie przedobrzyli, nie zamienili tego w zdawać by się mogło niekończącą się krwawą sieczkę, bo to z kolei najprawdopodobniej szybko zrobiłoby widzów jeszcze bardziej obojętnymi na zbrodnie dokonywane przez Rachael Newman. Jeszcze bardziej, bo w takim wydaniu też niełatwo się w to zaangażować, jakoś mocno przejąć losem ofiar Newman, choćby nawet tylko w sensie reagowania obrzydzeniem na widok obrażeń, jakie zadaje im pewna przesadnie ambitna studentka, kobieta ogarnięta najczystszą obsesją, popychającą ją do destrukcyjnych zachowań. Ale za to klimat, w jakim utrzymano „American Psycho 2” okazał się całkiem udany. Nie jest to co prawda szczyt możliwości nawet twórców współczesnych filmowych thrillerów i horrorów (o XX-wiecznych już nie wspominając), ale ta lekko wyblakła kolorystyka, praca kamer wywołująca delikatne poczucie klaustrofobii w sekwencjach rozgrywających się w zamkniętych pomieszczeniach i chwytliwe kawałki muzyczne akompaniujące niektórym scenkom, to wszystko tworzy naprawdę przyjemny nastrój dla nie za bardzo wymagającego miłośnika kina grozy. A że ja do wymagających widzów nie należę to nikogo nie powinno dziwić, że atmosfera tego filmu nie dała mi powodów do niezadowolenia. Za to trochę przeszkadzały mi zgrzyty w scenariuszu i nie piszę tutaj o tych feralnych powiązaniach z „American Psycho” Mary Harron, bo umawialiśmy się, że odsunę je na bok. Mowa o obniżaniu stopnia prawdopodobieństwa (w ramach świata przedstawionego, rzecz jasna), o podkopywaniu logiki, którą to oczywiście można tłumaczyć uciekaniem scenarzystów także w stronę czarnej komedii (rezygnacją z tworzenia czyściutkiego thrillera bądź horroru, bo wydaje mi się, że na ten film można patrzeć również jak na slasher), ale nawet jeśli o to chodziło to, w przeciwieństwie do sylwetki czołowej postaci, na tej płaszczyźnie mieszanie tych dwóch gatunków w moich oczach nie zdało egzaminu. Po prostu nie satysfakcjonowało mnie to, że przez tak długi czas wszystkie te zniknięcia ludzi nie budzą niczyich podejrzeń, i że Racheal Newman z taką łatwością przychodziło mordowanie nawet w miejscach publicznych. UWAGA SPOILER Ale może tutaj też chodziło o zasugerowanie odbiorcom, że wszystko to rozgrywa się jedynie w głowie pierwszoplanowej postaci... Jeśli jednak do tego dążono to wypadałoby wyraźniej to zaznaczyć, bo w takim kształcie jestem prawie pewna, że to nadinterpretacja KONIEC SPOILERA. A i jeszcze jeden plus: Lindy Booth, aktorka, dla której mam dużo sympatii. Szkoda tylko, że jej rola była tak mała.

Thriller, czy jak kto woli slasher (ja bardziej skłaniam się ku temu pierwszemu) Morgana J. Freemana, który miał to nieszczęście, że podczepiono go pod głośny obraz Mary Harron oparty na mocnej powieści Breta Eastona Ellisa. Film, którego już na starcie moim zdaniem mocno skrzywdzono, bo chęć dużego zysku była większa od potrzeby obdarowania widzów czymś, co będą mile wspominać. Ja i tak mam dobre zdanie na temat „American Psycho 2”, mnie ten obraz w sumie zadowolił (choć arcydzieło to oczywiście nie jest), ale podejrzewam, że gdybym nie potrafiła nie patrzeć na niego przez pryzmat filmowej adaptacji dzieła Ellisa to pewnie moja ocena byłaby niższa. Dlatego polecić tę pozycję odważę się tylko tym, którzy potrafią oderwać myśli od dzieł, pod które dany obraz się podpina przynajmniej na czas trwania seansu tego drugiego.

1 komentarz:

  1. Szkoda że się podpieli pod tamten film....nie oglądam dwójki w takim razie

    OdpowiedzUsuń